Poeci wczesnego humanizmu
Klemens Janicki
Biernat z Lublina
Mikołaj Rej
Jan Kochanowski
Łukasz Górnicki
Piotr Skarga
Szymon Szymonowic
Poeci "minorum gentium"
Andrzej Frycz Modrzewski
Literatura błazeńska
Proza
Dramat
Poezja anonimowa
Varia
Opracowania
Jan Kochanowski
30/50
PIE¦NI
Księgi wtóre
Pie¶ni
------------------------
Karta tytułowa
------------------------
Księgi pierwsze:
- Pie¶ń 1
- Pie¶ń 2
- Pie¶ń 3
- Pie¶ń 4
- Pie¶ń 5
- Pie¶ń 6
- Pie¶ń 7
- Pie¶ń 8
- Pie¶ń 9
- Pie¶ń 10
- Pie¶ń 11
- Pie¶ń 12
- Pie¶ń 13
- Pie¶ń 14
- Pie¶ń 15
- Pie¶ń 16
- Pie¶ń 17
- Pie¶ń 18
- Pie¶ń 19
- Pie¶ń 20
- Pie¶ń 21
- Pie¶ń 22
- Pie¶ń 23
- Pie¶ń 24
- Pie¶ń 25
------------------------
Księgi wtóre:
- Pie¶ń 1
- Pie¶ń 2
- Pie¶ń 3
- Pie¶ń 4
- Pie¶ń 5
- Pie¶ń 6
- Pie¶ń 7
- Pie¶ń 8
- Pie¶ń 9
- Pie¶ń 10
- Pie¶ń 11
- Pie¶ń 12
- Pie¶ń 13
- Pie¶ń 14
- Pie¶ń 15
- Pie¶ń 16
- Pie¶ń 17
- Pie¶ń 18
- Pie¶ń 19
- Pie¶ń 20
- Pie¶ń 21
- Pie¶ń 22
- Pie¶ń 23
- Pie¶ń 24
______________
Karta tytułowa
I
Księgi pierwsze
I
Księgi wtóre
PIE¦Ń 4
W twardej kamiennej wieży i za troistemi
Drzwiami siedz±c Danae nieprzełomionemi,
Pod straż± nieuspionych spartańskich złajników
Mogła wiecznie nie uznać nocnych wszeteczników,
By była z Akryzego Wenus nie szydziła,
Stróża zamknionej panny; bo ta obaczyła,
Że Jowisz w upominku złotym utajony
Miał mieć bezpieczny przystęp i gmach otworzony.
Złoto ¶rzodkiem janczarów zbrojnych pójdzie snadnie
A przez tward± opokę gwałtowniej przepadnie
Niżli raz piorunowy: upadł nieszczę¶liwy
Dom proroka greckiego, prze zysk niecnotliwy
Z gruntu wykorzeniony; przebił bramy twarde
Zacnych miast Macedończyk i podkopał harde
Tyranny datkiem; datkom hetmani hołduj±,
Którzy daleko ¶wietnym nawom rozkazuj±.
Wielkich pieniędzy wielka troska naszladuje;
A im człowiek w pokładzie swoim więcej czuje,
Tym jeszcze więcej pragnie; słusznie moje oko
I nigdy przedtym, i dzi¶ nie zmierza wysoko.
Im sobie człowiek więcej pomierny ujmuje,
Tym mu więcej od Boga z łaski przystępuje.
Nic nie maj±c, z tymi, co nic nie chc±, przestaję,
A buntów dobrowolnie bogatych sie kaję.
Pan znaczniejszy, gdy państwem wzgardzę, niżbych wszytki
Żuławskie urodzaje i gdańskie pożytki
W jednym szpichlerzu zamkn±ł, a sam, siedz±c w cieniu,
Nie mógł sie chleba naje¶ć - nędznik w dobrym mieniu.
Zdrój przeĽroczystej wody, lasu ¶rednia miara
I zasiewku mojego niepochybna wiara
Rz±dĽcy płodnej Afryki szerokowładnemu
Nie da sie znać, że w szczę¶ciu przerównana jemu.
Acz mi miodu podolskie pasieki nie daj±
Ani w mym lochu wina seremskie stawaj±,
Ani bogate stada owiec niezliczonych
Strzyg± odrosł± trawę po górach zielonych,
Przedsię nazbyt ubóstwa nie znać w domu moim,
A by mi więcej trzeba, ufam w Bogu swoim.
Ale gdy niepotrzebne chciwo¶ci odprawię,
Lepiej daleko płatu sobie tym poprawię,
Niżbych bogate pola węgierskie z porz±dnym
Państwem weneckim zł±czył. Ludziom wieloż±dnym
Wiela i nie dostawa; niech przyjmuje z dzięk±,
Komu ¶cisł±, co dosyć, Bóg udzielił ręk±.
<<
strona
[23]
[24]
[25]
[26]
[27]
[28]
[29]
[30]
[31]
[32]
~
>>