Wejście plemion lechickich w orbitę chrystianizmu przypadło na moment, gdy Kościół miał właśnie za sobą wszczęcie ruchu odnowy ideału monastycznego (mniszego - pojmującego życie zakonne jako bytowanie we wspólnotach klasztornych pod dyscypliną reguły), mianowicie surową reformę benedyktyńską z ogniskiem w burgundzkim Cluny, a przed sobą m.in.: powstanie nowych, rychło bardzo wpływo-wych zakonów tak mniszych - kamedułów (X, XI w.), kartuzów, cystersów (XI w.), jak żebraczych - franciszkanów i dominikanów (XIII), działających głównie poza klasztorami, pośród ludu; wielką schizmę roku 1054, czyli rozpad chrześcijaństwa na zachodnie - rzymskie, oraz wschodnie z centrum w Konstantynopolu; przywództwo ogromnego zrywu krucjat (od r. 1095); zmagania ze złem wewnętrznym własnej instytucji i zwalczającymi je sektami (XI-XIV w.), a potem z wiklefizmem i husytyzmem; schizmę zachodnią na przełomie XIV i XV stulecia i ostry kryzys papiestwa, zaostrzony tezami koncyliaryzmu (doktryny wyższości soboru nad papieżem) pod koniec epoki. Miał też przed sobą wspaniałe dzieło, jakim okażą się uniwersytety, i znakomity dorobek pokroju, na ów czas, naukowego.
W tej bowiem fazie średniowiecza, w której wyłania się Polska, uformowały się na Zachodzie ważkie systemy teologiczne i filozoficzne. Tkwiły one bez reszty wewnątrz doktryny Kościoła. Ich osią pozostawał teocentryzm - skupianie wszelkich zagadnień, norm i wartości wokół idei Boga. Całości pojęć i wyobrażeń nadano porządek gradualistyczny: wielostopniowy, postępujący od rzeczy przyziemnych i zmysłowych ku sprawom nadrzędnym - duchowym i boskim. Poglądy filozoficzne budowane na fundamencie religii objawionej były wobec niej służebne, co podkreśla słynna formuła "philosophia ancilla theologiae" ("filozofia jest służebnicą teologii"), chociaż istniały dziedziny większej samodzielności poznawczej i swobody intelektu, wśród nich logika, jak również inne metody zbliżania się do prawd nadprzyrodzonych, mianowicie mistyczne. Filozofia, nastawiona na racjonalne systematyzowanie i komentowanie dogmatów wiary a uprawiana w szkołach (łac. schola), stąd zaś zwana później scholastyką, wyznaczała przewodni kierunek oficjalnej myśli naukowej. Szczyt swego wzlotu osiągnęła w stuleciu XIII. Jej formalistyczne skostnienie i zachowaw-czość rzuci niebawem - u humanistów - cień na ogólny sąd o epoce. Zanim scholastyka zastygnie wyjałowiona, wyćwiczy całe pokolenia w precyzyjnym rozumowaniu o najsubtelniejszych kwestiach, jakie dostrzegał wtedy człowiek, i w niebywałej sztuce pamięci.
Zarówno w najświetniejszych koncepcjach uczonych, jak w urobionych prze-świadczeniach prostaczków, cały byt miał dwojaką naturę: materialną i duchową, przyrodzoną i nadprzyrodzoną, ściśle ze sobą spojone: w tym, co postrzegalne, taiły się treści nadzmysłowe. Potęga wiary i wyobraźni czyniła cudy. Średniowieczne widzenie świata przeobrażało rzeczywistość w alegorię dobra - którego najwyższym dawcą był Bóg, i zła, którego sprawcą był wszędzie czynny i obecny szatan. Wykładnie jej dowodziły grzechu i nikczemności, a co najmniej podrzędności wszystkiego, co cielesne. Rezultatem takich poglądów były rozmaite praktyki ascetyczne, oficjalna pogarda złudnych wartości doczesnych, a zarazem cześć dla ludzi, którzy zasługą męczeńskiej krwi albo ofiarnego życia dostąpili uznanej przez Kościół świętości. Kult relikwii i ufność w moc pokutnych wędrówek powodowała olbrzymi ruch pielgrzymi, zwłaszcza w okresach uzasadnionych (przez głód, zarazy, wojny) lub wyimaginowanych zagrożeń milenarystycznych (końca świata przy okrągłych datach - zwłaszcza roku tysięcznym). Na świadomości ludzkiej jednostki i zbiorowości ciążyły wizje eschatologiczne (spraw ostatecznych), zniewalające niekiedy do nadzwyczajnych przedsięwzięć w imię Boga, Kościoła i zbawienia. Tak działo się np. w dobie wypraw krzyżowych czy trwającego przez kilka pokoleń wznoszenia ogromnych świątyń. Życie codzienne wieków średnich upływało przeważnie w przyziemnym trudzie - ale raz po raz rozżarzało się płomiennym heroizmem wielkich czynów dla wiary, duszy i dobrej sławy, aż do samozniszczenia i przerażających dziś tragedii.
Pod znakiem takich treści rozwijała się ówczesna sztuka i literatura.
Kiedy Polskę nawiedzały pierwsze misje, rozszerzać się począł nowy styl monumentalny, który przez XI i XII stulecie ogarnął wszystkie kraje chrześcijaństwa zachodniego. Styl zwany romańskim, o hierarchicznie uporządkowanych członach, bryłach i kolumnadach budowli kościelnych oraz bogatej symbolice planu i wyposażenia plastycznego, wyrażał idee analogiczne do tych, które mieściły się w doktrynach religijno-społecznych. Już jednak w budowlach XII-wiecznej Francji zrodziła się kolejna forma architektoniczna, styl wielkich katedr - gotyk, w którym materia jeszcze wyraziściej poddana została idei. Ukierunkowany wzwyż, strzelisty i ostrołukowy, o zwielokrotnionej dekoracyjności stron zewnętrznych, obrastających rzeźbą i płaskorzeźbą, indywidualizowaną z naturalnym realizmem, a komponowaną często w cykle o funkcji dydaktycznej, gotyk z macierzystej Francji podbił rozległe obszary Europy, przybierając na nich różnicujące go rysy lokalne. W Polsce estetyka gotyku weszła na długo do upodobań i tradycji kultury ludowej.