Koło Miłośników Historii Języka Polskiego
przy Zakładzie Historii Języka Polskiego UAM*
MULTIMEDIA A WYDAWANIE TEKSTÓW STAROPOLSKICH
Pytania o przyszłość
Koło Miłośników Historii Języka Polskiego znalazło się tutaj nie po to, by stawać w szranki z tekstami uznanych filologów, bo ani na to nie zasługujemy, ani nie mamy takiej ambicji, lecz po to, by złożyć hołd i podziękować swojemu nauczycielowi, a także zrobić – tym razem na piśmie – to, do czego od lat Wacław Twardzik zachęca: postawić śmiało wybiegające w przyszłość pytania. Pytania te nie są przypadkowe. Podejmują wątki obecne w głównym nurcie refleksji naukowej Profesora, a także wyrastają z doświadczeń zdobytych podczas warsztatów, które wielokrotnie prowadził dla uczestników Koła Miłośników Historii Języka Polskiego.
Warsztaty te, skierowane czasem do kilkudziesięciu osób, częściej jednak odbywające się w wąskim, kilkunastoosobowym gronie zapaleńców, którzy bez zawodowego powodu pochylają się nad staropolszczyzną, miały wspólną cechę. Wacław Twardzik zawsze uczył nas uważnego czytania, a właściwie „uważniejszego aniżeli dotychmiast czytania tekstów staropolskich”1. Zachęcał nas też do zastanawiania się, jak udostępniać czy nawet pokazywać dzieła staropolskie innym, jak największej rzeszy innych – niefilologów, niezawodowców, którzy z jakiegokolwiek powodu (choćby szczęśliwym trafunkiem) sięgnąwszy po staropolski tekst, powinni przy nim pozostać, wniknąć w świat sensów, zamieszkać w zdaniach.
Aby tak się stało, muszą otrzymać ów tekst w postaci przyjaznej, oczywiście najbliższej filologicznej prawdzie, ale także (jak to mawia Profesor) efektownej, dającej podnietę do tego, by przy nim pozostać, pięknej, acz wolnej od płochych ozdobników. Dzięki warsztatom prowadzonym przez Profesora Twardzika mieliśmy okazję nie tylko zgłębiać proponowane przezeń edycje zabytków staropolskich, ale nade wszystko na żywo obserwować go przy pracy, być świadkiem poszukiwań, stawiania pytań, rozstrzygania wątpliwości. Obok pytań stricte filologicznych bardzo często stawiał nam Wacław Twardzik pytania o komfort czytelnika, kazał pamiętać, że wydawca, choć musi zadbać o żołądek wilka i stałość korony („żeby wilk nauki był syty” i żeby „naukowości korona z głowy nie spadła”), musi także zrobić wszystko, by zwykłemu czytelnikowi – niefilologowi nic niepotrzebnego lektury nie uprzykrzało.
Jako adeptom filologii staropolskiej wydaje się oczywiste, że w dziedzinie edycji tekstów, zwłaszcza średniowiecznych, Wacław Twardzik dokonał przełomu i wyznaczył standardy, które bardzo trudno będzie zrealizować jego kontynuatorom czy następcom. Poprzednie zdanie odpowiada prawdzie tylko częściowo, zostało bowiem napisane przed ukazaniem się Biblioteki Zabytków Polskiego Piśmiennictwa Średniowiecznego2; dziś należałoby powiedzieć raczej – dokonał przełomów. Najpierw przełomu w zakresie edycji tekstów staropolskich w postaci drukowanej (mowa oczywiście o monumentalnym Rozmyślaniu przemyskim3, które dzięki niespotykanemu dotąd kształtowi transkrypcji pozwoliło miłośnikom dawnej literatury przeczytać i zrozumieć tekst, ręką anonimowego kopisty tak pozniekształcany, że – od Aleksandra Brücknera począwszy – całe pokolenia filologów nie dostrzegały w nim pełni językowego mistrzostwa, przypisując mu chaos myślowy i językowy4), potem przełomu w dziedzinie edycji multimedialnej. Zrealizowany przez zespół pod kierownictwem Wacława Twardzika „unikatowy w skali europejskiej projekt badawczo-edytorski”5 pozwala obcować z tekstami staropolskimi w sposób, który dotąd pozostawał jedynie w sferze marzeń. W wydaniu tym można bowiem równocześnie – wraz z podobizną oryginału – oglądać w osobnym oknie transliterację lub transkrypcję6. Jesteśmy przekonani – znamy bowiem możliwości owego, jak go określa Wacław Twardzik, „wszystkożernego komputra” – że wraz z tym wydaniem zakończył się tradycyjny podział edycji zabytków staropolskich na naukowe i popularne7, mniej lub bardziej obudowane aparatem krytycznym, a co za tym idzie, skierowane do różnych grup odbiorców w zależności od ich kompetencji i potrzeb.
Skoro krok milowy w dziedzinie multimedialnej edycji tekstów średniowiecznych – a takim jest i bez wątpienia pozostanie Biblioteka Zabytków Polskiego Piśmiennictwa Średniowiecznego – został już postawiony, my próbujemy tutaj, mając świadomość porywania się z motyką na słońce, postawić pytanie, jaki będzie krok następny. Kierunek wydaje się nam jasny – jest nim Internet, a w dalszym etapie e-learning8.
Internet w ostatnich latach stał się medium, w którym nie tylko można znaleźć informacje o tekstach staropolskich, ale i same teksty. Przykładem jest znakomita witryna internetowa Staropolska: Tradycja – Kultura – Literatura9, której twórca, Roman Mazurkiewicz, choć dba o szerokie rzesze odbiorców, przede wszystkim troszczy się o pokolenie najmłodsze – by czytało i rozumiało stare teksty. Tę troskę widać w każdym „zakątku” Staropolskiej. Stało się już niemal obyczajem, że studenci (głównie pierwszego roku polonistyki10) od Staropolskiej zaczynają swoje przygotowanie do zajęć i stąd wyruszają w świat mediewistyki filologicznej, zanim trafią do – niewirtualnej już – biblioteki. A trafiają do niej częściej aniżeli większość ich kolegów z Europy, którzy coraz więcej zasobów literatury dawnej i opracowań mogą znaleźć w sieci11.
Jaka będzie przyszłość internetowych wydań tekstów staropolskich (a średniowiecznych w szczególności)? Szukając odpowiedzi na to pytanie, z jednej strony wpatrujemy się we wspomnianą multimedialną Bibliotekę Zabytków Polskiego Piśmiennictwa Średniowiecznego, w polskie witryny z tekstami, w dokonania zagraniczne12, z drugiej – nieśmiało sami podejmujemy poszukiwanie nowych rozwiązań.
Przede wszystkim jesteśmy przekonani, że w niedalekiej perspektywie zostaną zrealizowane następujące możliwości:
1. Czytelnik multimedialnego wydania tekstu staropolskiego będzie miał prawo decydowania o postaci wydania, z którą obcuje. Rozpoczynając lekturę, użytkownik otrzyma możliwość wyboru elementów edycji (transliteracji, transkrypcji, tłumaczenia współczesnego, przypisów itd.), które mają wyświetlać się na ekranie jego komputera podczas pracy z tekstem. W ten sposób jedno wydanie będzie w stanie zaspokoić potrzeby wszystkich czytelników literatury staropolskiej (od gimnazjalisty począwszy, a na pracowniku naukowym skończywszy).
2. Amator czy student wgłębiający się w arkana filologii mediewistycznej będzie mógł skorzystać z trybu „uczę się” i – co za tym idzie – z e-learningowego przewodnika, który pozwoli mu poznać podstawy paleografii podczas wykonywania własnej transliteracji czy transkrypcji, a następnie skonfrontować je z opublikowanymi wersjami.
3. Wydanie będzie miało charakter otwarty, to znaczy, że czytelnicy będą mieli prawo stałego uczestnictwa w jego doskonaleniu i rozszerzaniu. O wprowadzeniu proponowanej zmiany w tekście czy nowego opracowania będzie oczywiście decydowała redakcja. Najistotniejszym jest jednak fakt, że wirtualna edycja nie musi być definitywnie zamykana. Każdy błąd wydawcy będzie mógł zostać błyskawicznie poprawiony po jego wychwyceniu, sama zaś edycja nigdy nie ulegnie dezaktualizacji – zawsze bowiem będzie można nanieść na nią poprawki uwzględniające najnowszy stan badań danego zabytku.
4. Przeszukiwanie tekstu wzdłuż i wszerz stanie się niezwykle proste. Umożliwią to elektroniczne indeksy, które można opracować przy pomocy baz danych. Nie jest to oczywiście metoda, która całkowicie zautomatyzuje budowanie indeksu. Skomplikowany system gramatyczny staropolszczyzny wymaga, by to człowiek dokonał przypisania poszczególnych form pochodzących z tekstu do odpowiedniego leksemu. Również opisanie tych form pozostanie czynnością, której żadne aplikacje komputerowe nie będą w stanie wykonać. Niemal w pełni automatycznie można natomiast stworzyć indeksy a tergo i frekwencyjny. Dzięki możliwościom, jakie otwiera baza danych, hasła w głównym indeksie mogą zostać opracowane w dwóch wersjach. Pierwsza gromadziłaby poszczególne formy wyrazowe przypisane do leksemu zgodnie z porządkiem gramatycznym, druga zaś formy te porządkowałaby w kolejności, w jakiej pojawiły się w tekście głównym. Takiego typu indeksów w zasadzie się nie tworzy, a dla niektórych typów badań (tu w szczególności stylistycznych) byłyby one ogromnym ułatwieniem13. W obu wypadkach obok każdego z wyrazów znalazłoby się dodane w nawiasie wskazanie na kartę rękopisu, na której się on pojawia. Co zaś z punktu widzenia redaktora najważniejsze, opracowania wymaga tylko pierwsza wersja indeksu – drugą automatycznie wygeneruje komputer.
5. W pełni wykorzystane zostaną elektroniczne przypisy i odsyłacze, wykorzystujące mechanizm działania tzw. hiperłącza14. W ten sposób otworzy się przed nami niemożliwa wręcz do ogarnięcia perspektywa stworzenia edycji, która tematycznie lub całościowo podsuwałaby czytelnikowi informacje równocześnie z lekturą odpowiedniej postaci tekstu. Jednocześnie wspomniane hiperłącza rewolucjonizują korzystanie z indeksu, przypisów i komentarzy do tekstu. Wyobraźmy sobie sytuację, w której czytelnik, zaznaczając pojedynczy wyraz z tekstu, może za pomocą jednego kliknięcia komputerowej myszki przejść do właściwego hasła w indeksie, odpowiedniego fragmentu opracowania czy komentującego wyjątkowość danego zjawiska przypisu.
6. Uważamy, że tekstom staropolskim (zwłaszcza średniowiecznym) powinno towarzyszyć filologiczne tłumaczenie na polszczyznę współczesną. Pogląd ten wymaga uzasadnienia, zapewne innego, niż to najprostsze – że tak robią od lat przedstawiciele innych filologii. Argumentując potrzebę takiego tłumaczenia, znowu musimy powrócić do warsztatów Wacława Twardzika, który wiele razy podkreślał, że do kolejnych odkryć wiodących do zrozumienia najbardziej zawikłanych miejsc Rozmyślania przemyskiego prowadziła go... korespondencja ze współwydawcą, Feliksem Kellerem, któremu musiał Twardzik współczesną polszczyzną wyłożyć treść tekstu Rozmyślania, by ten mógł sporządzić jego filologiczne tłumaczenie niemieckie. Było to zatem tłumaczenie z przekładu polskiego, który jest najprostszą drogą do pokazania, jak się tekst wyjściowy rozumie. O ileż czytelniejsza byłaby dyskusja nad najtrudniejszymi zabytkami staropolskiego piśmiennictwa, np. nad najstarszymi strofami Bogurodzicy, gdyby jej uczestnicy, wzorem Zofii Wanicowej15, kończyli swoje wywody ich „tłumaczeniem” na współczesną polszczyznę. Nie trzeba byłoby wówczas z kolejnych uwag do kolejnych form czy konstrukcji rekonstruować proponowanego odczytania całości. A czytelnikowi niefilologowi (np. teologowi czy historykowi sztuki) ogromnie ułatwiłoby się poszukiwanie określonych wątków czy motywów (mógłby wtedy także w pełni wykorzystać możliwości najzwyklejszego narzędzia wyszukiwania umieszczonego w każdej przeglądarce, bo wpisywałby szukane słowa we współczesnym sobie kształcie).
W konkluzji artykułu pt. Mediewistyka literacka w Internecie Roman Mazurkiewicz pisze:
Wniosek, jaki nasuwa się [...], zwłaszcza w kontekście zarysowanej wcześniej panoramy mediewistyki online, wydaje się oczywisty: dla filologa, nie tylko zresztą «średniowiecznika», Internet może być narzędziem znakomicie ułatwiającym wyszukiwanie i wymianę wszelkiego rodzaju informacji [...]. Z chwilą jednak, gdy przyjdzie mu sięgać do samych źródeł: rękopisu, inkunabułu czy choćby do wydawnictwa typu Patrologia Latina, powinien heroicznie, pokonując w sobie pokusę banalnie prostego posłużenia się klawiszami «zaznacz – kopiuj – wklej», wyłączyć komputer i udać się do prawdziwej, niewirtualnej biblioteki16.
Internet od samych swych początków był sferą, w której dokonania znakomitych naukowców sąsiadowały z działaniami dyletantów. Sytuacja ta ma miejsce również obecnie. Nie jest to jednak powód, dla którego należałoby się od mediów wirtualnych odcinać. Wręcz przeciwnie – trzeba dołożyć wszelkich starań, by powstawało jak najwięcej profesjonalnie opracowanych stron WWW. Sformułowany w przytoczonych słowach postulat badawczej nieufności wobec wydawnictw wirtualnych jest niezwykle cenny. Z pewnością nigdy nie straci on swojej wartości. Jednak w obliczu tak znakomitych dokonań edytorskich, jak Biblioteka Zabytków Polskiego Piśmiennictwa Średniowiecznego, należy z pewnością nieco go przeformułować. Wydanie wirtualne nie powstanie oczywiście od razu w postaci doskonałej. Podobnie jak wydawnictwa tradycyjne, będzie nosiło piętno pewnej liczby błędów. Jednak dzięki możliwości ciągłego wprowadzania zmian z czasem osiągnie poziom dopracowania niedostępny edycjom „papierowym”. Praca redaktorów i korektorów zostanie dopełniona spojrzeniem krytycznych czytelników.
Poddając naszą wizję pod dalszą dyskusję pragniemy – dla przykładu – posłużyć się fragmentem z Rozmyślań dominikańskich17, nie ukrywając, że wybór ten podyktowany był zrazu chęcią znalezienia takiego zabytku, którego nie edytował do tej pory Wacław Twardzik. Wkrótce zrozumieliśmy jednak, że w tekście tym kryje się wiele tajemnic i wymaga on dalszych skrupulatnych badań filologicznych. Niniejszy szkic wykorzystuje Rozmyślania dominikańskie jedynie jako ilustrację dla wcześniejszych rozważań. Oczywiście urzeczywistnienie naszej wizji wirtualnego wydania tekstu staropolskiego nie może zostać zrealizowane w tradycyjnym druku, toteż pełniejszą egzemplifikację naszego projektu umieszczamy na naszej stronie internetowej <http://www.kmhjp.org>, poniżej zaś prezentujemy fragment opracowania transliteracji, transkrypcji, tłumaczenia współczesnego oraz komentarza filologiczno-teologicznego. Pod uwagę wzięliśmy następujący urywek Rozmyślań dominikańskich18:
Transliteracja:
Proszyla <......>dzyewycza maria szyna rzekącz
moy szynv yedyny raczy sznamy wbethany 3 the wyeczerza dzysz vdzyelacz napoczyeche moye
gdysz yusz szye szemną laczysz<.> przez szmyercz thwo
ye ale Iezusz rzekl yesth tho wola oycza mego ysz 6 wyeruzalem osthatheczną wyeczerzą czynycz mam
tham mam zakonv stharego dokonacz a nowy mam
poczacz przed moyą szmyerczyą
Przypisy do transliteracji:
1:proszyla: niewyraźny dolny fragment litery y, jak w całym fragmencie tekstu; – <...> usunięty wyraz, składający się z ok. 5-6 liter, wg opracowań: razura wyrazu maria; – szyna: nad y znak podwyższenia artykulacyjnego; – rzekącz: ą – mało wyraźny znak nosowości; – 2:moy: nad y mało wyraźny znak podwyższenia artykulacyjnego; – yedyny: słabo zaznaczony znak podwyższenia artykulacyjnego przy drugim y; – sznamy: sz użyte na oznaczenie przyimka z/s; – wbethany: th użyte na oznaczenie t, jak w całym fragmencie tekstu, słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad literą y, niewyraźny dolny fragment litery h; – 3:wyeczerzą: ą – mało wyraźny znak nosowości; – dzysz: słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad y; – udzyelacz: niewyraźny znak podwyższenia artykulacyjnego nad y; – moye: słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad y; – 4:szemną: sz użyte na oznaczenie przyimka z/s; – laczysz: słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad y, z – prawdopodobnie razura litery c; – <.>: prawdopodobnie razura litery h; – thwo: niewyraźna górna część litery t; – 5:yesth: słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad literą y; – 6:osthatheczną: zamazana litera a; – 8:moyą: słabo widoczny znak podwyższenia artykulacyjnego nad literą y.
Transkrypcja:
Prosiła dziewica Maryja syna rzekąc:
„Moj synu jedyny, raczy z nami w Betanii 3 tę wieczerzą dziś udziełać na pociechę moję,
gdyż już sie ze mną łączysz przez śmierć twoję”.
Ale Jezus rzekł: „Jest to wola Ojca mego, iż 6 w Jeruzalem ostateczną wieczerzą czynić mam;
tam mam zakonu starego dokonać, a nowy mam
począć przed moją śmiercią”.
Przypisy do transkrypcji (gramatyka):
1:prosiła: imiesłów czasu przeszłego czynny II zakończony na -l, w funkcji czasu przeszłego, czas przeszły bez pierwotnego słowa posiłkowego jest; – prosiła rzekąc: konstrukcja z imiesłowem rzekąc; – 2:raczy: stara forma imperatywu zak. na -i; – 3:te, moję: zdenazalizowane końcówki zaimków; – wieczerzą: końcówka biernika pochodząca z zakończenia mianownikowego -ьja; – 4:się: zdenazalizowana końcówka zaimka zwrotnego, powstała w wyniku połączenia z czasownikiem; – twoje: zdenazalizowane końcówka zaimka; – 5:ojca: jedna z dwóch możliwych form dopełniacza, występujących w tekście z antycypacją miękkości (alternatywnie: oćca); – mego: skrócona forma zaimka.
Przypisy do transkrypcji (semantyka):
3:udziełać – czasownik (psł. *dělati) oznaczający ‘uczynić’;– 4: gdyż: spójnik zdania przyczynowo-czasowego o znaczeniu ‘skoro, ponieważ’; – łączyć: czasownik oznaczający ‘rozłączać, odłączać’; – 5:ale: partykuła o znaczeniu przeciwstawnym, zbliżonym do współczesnego a; – 6: ostateczny: forma derywowana od rzeczownika ostatek; znaczenie: ‘ostatni’; – 7: dokonać: ‘zakończyć, wypełnić’; – stary zakon: ‘Stare Przymierze’.
Dziewica Maryja prosiła syna:
„Mój synu jedyny, zechciej dziś w Betanii 3 uczynić z nami tę wieczerzę dla pocieszenia mnie,
skoro już się ze mną rozstajesz z powodu twojej śmierci”.
A Jezus odparł: „To jest wola Ojca mego, 6 iż w Jerozolimie mam czynić ostatnią wieczerzę;
tam mam zakończyć stare przymierze, a nowe mam
rozpocząć przed moją śmiercią”.
Sformułowana w powyższym fragmencie prośba Maryi zawiera w sobie charakterystyczny element realizmu obecny właściwie w całych Rozmyślaniach dominikańskich. Matka chce spożyć z synem wieczerzę, a tym samym spędzić z nim ostatnie chwile jego życia, ma ich bowiem wkrótce rozdzielić śmierć. Apostrofa „Moj synu jedyny” to de facto argument użyty przez Maryję – ‘jesteś moim jedynym synem, wysłuchaj swej matki’. W tym kontekście jej pragnienie wydaje się zupełnie naturalne. Jednocześnie w słowach „raczy udziełać”(‘racz uczynić’) pobrzmiewa głęboki szacunek. Maryja zwraca się zatem do syna z pewnym respektem, towarzyszącym zazwyczaj prośbie o łaskę, która może, acz nie musi, być udzielona. Ten moment nie przynosi już obrazu ludzkiej relacji matki i dziecka, lecz obraz uniżonej Maryi stającej przed obliczem syna-Boga. Stosunek proszącej do proszonego jest dwuwymiarowy: z jednej strony matczyno-synowski, z drugiej bosko-ludzki.
Syn ma udziełać tę wieczerzę z nami, czyli ze wszystkimi znajdującymi się w domu Marii i Marty19. Uderza jednak fakt, że choć syn ma uczynić wieczerzę z nami, to ma ją jednak uczynić na pociechę moję. Ponownie w centrum pozostaje sama Maryja.
Zatem prośba zapoczątkowana z punktu widzenia matki, w którymś momencie rozpływa się we właściwym narodowi żydowskiemu poczuciu zbiorowości, po czym ponownie pojawia się w ujęciu jednostkowym. Maryja wie, że zostanie sama i to ona będzie najbardziej potrzebować pocieszenia, którego mógłby jej przecież dostarczyć widok jedynego syna przewodniczącego wieczerzy paschalnej. Charakter sformułowanej przez Maryję prośby zostaje jeszcze silniej podkreślony poprzez użycie czasownika dokonanego udziełać. Aspekt wskazuje na skończoność owej czynności, o podjęcie której Maryja prosi Jezusa. Nie ma zatem wątpliwości, że chodzi tu o tradycyjną żydowską wieczerzę paschalną, którą Chrystus miałby ten konkretny raz celebrować – ku radości swej matki. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę, że w odpowiedzi Jezusa pojawia się w analogicznej pozycji czasownik o aspekcie niedokonanym. Zbawiciel ma czynićostateczną wieczerzę, co wydaje się dość zaskakujące, bo użycie tym miejscu czasownika o aspekcie dokonanym komponowałoby się lepiej z sensem przydawki ostateczną. Słowa Chrystusa formułowane są jednak, o czym trzeba pamiętać, ze świadomością eucharystyczną, która oczywiście nie mogła dojść do głosu w wypowiedziach Maryi. Zbliżającą się wieczerzę matka pojmuje w kategoriach jednorazowego i ograniczonego czasowo wydarzenia, natomiast w słowach Chrystusa jest świadomość wiecznej trwałości sakramentu komunii, który ma zostać ustanowiony. Dlatego odnoszące się do wieczerzy zdania, w jakimś stopniu paralelne („w Betanii tę wieczerzą dziś udziełać – w Jeruzalem ostateczną wieczerzą czynić mam”), są silnie różnicowane także językowo. Na plan pierwszy wysuwa się wykorzystanie dwóch różnych czasowników (w staropolszczyźnie w dużym zakresie synonimicznych) przyłączających identyczne dopełnienie (wieczerza) oraz ich zróżnicowanie gramatyczne (wyinterpretowana wyżej opozycja aspektowa udziełać – czynić), a co za tym idzie, uwypuklenie różnic w sensach (kontekst) obu wypowiedzi. Pisarz znakomicie i nader konsekwentnie rozwija ten motyw – jednostkowość, konkretne osadzenie w czasie i przestrzeni wieczerzy w Betanii (zaimek tę, określenie czasu: dziś, współuczestników: z nami) przeciwstawiono wieczerzy w Jerozolimie (zamiast tę – ostateczną, brak określenia czasu czy współuczestników). Wyraźnie widać, że wykorzystanie dwóch różnych czasowników i zróżnicowanie ich aspektów nie jest przypadkowe.
Maryja ponownie argumentuje: „bo już się ze mną łączysz przez śmierć twoję”. Stwierdzeniem tym (w znaczeniu: ‘bo już się ode mnie odłączasz z powodu twojej śmierci’) przenosi nas pisarz w całą bogatą sferę średniowiecznych planktów Maryi20.
Odpowiedź Jezusa na tak sformułowaną prośbę matki stawia w centrum pytanie o wiedzę i kompetencje teologiczne pisarza Rozmyślań dominikańskich – o ile przyjąć, że nie tłumaczy tu on innego tekstu, co wydaje się możliwe21. Jezus odpowiada formułując od razu ważny kontrargument: „Jest to wola Ojca mego”. Odpowiedzi Jezusa pełne są sensów teologicznych, nie tylko w tym fragmencie. Pojawia się m.in. stwierdzenie, że ostatnia wieczerza odbyć się ma w Jerozolimie. Trudno powiedzieć, czy ostateczna wieczerza oznacza ‘ostatni posiłek przed śmiercią’ Jezusa, czy też jest – już wówczas – stałym połączeniem wyrazów, zestawieniem i terminem teologicznym. Nie da się także jednoznacznie określić, co leży u podstaw przekonania, że ta wieczerza ma się odbyć w Jerozolimie. Być może do głosu dochodzi tu wiedza pisarza o tym, że naród żydowski pielgrzymował na czas paschy do Jerozolimy, bo tak było nakazane.
I wreszcie Jezus mówi matce: „Tam mam zakonu starego dokonać, a nowy mam począć przed moją śmiercią”. Tam, czyli w Jerozolimie, podczas wieczerzy. Treść odpowiedzi Jezusa ponownie pokazuje wysoką świadomość teologiczną autora Rozmyślań. Szczególnie zwraca tu uwagę antonimiczne zestawienie czasowników dokonać – począć. Dokonać oznacza nie tylko ‘wypełnić’ – autor Rozmyślań dominikańskich używa tego słowa w dwóch znaczeniach, ponieważ dokonać znaczy jednocześnie ‘zakończyć’. Od tego momentu zaistnieje już nowe przymierze. Jezus nie ucieka od tego, co nakazane przez Pismo, chce dopełnić wszelkich przepisów dotyczących paschy. Ustanawia eucharystię dopiero po wypełnieniu nakazów żydowskich związanych z paschą. Dopełnia i kończy jedno, a zaczyna coś nowego.
Zastanawiające w tym wszystkim jest sformułowanie „przed moją śmiercią”. Przymierze w Starym Testamencie zawierane było zawsze przez krew, zatem i nowe przymierze w ten sposób powinno być zawarte22. Spodziewalibyśmy się zatem określenia „przez moją śmierć”, a nie „przed moją śmiercią”, które wydaje się błędne. Dopiero przecież przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa dokonuje się zbawienie. Zagadnienie to można rozwiązać na dwa sposoby. U św. Mateusza bowiem czytamy:
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego»23.
Słowa Chrystusa nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości: „to jest Ciało moje [...] to jest moja Krew”. Pojawienie się krwi baranka w kielichu oznacza nowe przymierze24. Można powiedzieć także, że zawarcie przymierza zawsze dokonuje się słowem, a samo wypełnienie przychodzi później – w tym wypadku po śmierci Chrystusa na krzyżu. Bóg powołuje do istnienia właśnie słowem i ono wystarczy.
Można także uznać, że ponownie przyjęto perspektywę popaschalną – liturgiczną. Gdy spojrzymy na wydarzenia z punktu widzenia Jezusa, bohatera Rozmyślań dominikańskich – wieczerza eucharystyczna i wino/krew w kielichu są zapowiedzią tego, co się stanie dopiero na krzyżu. Są znakiem śmierci danym przed samą śmiercią. Z perspektywy współczesnej pisarzowi Rozmyślań – z perspektywy kapłana, z perspektywy popaschalnej, jest jednak zupełnie inaczej. Odwracają się relacje – to, co było zapowiedzią, staje się pamiątką. Wino staje się krwią – tą samą, która została uprzednio przelana za ludzi na Golgocie25. Czas zatem określono nie ze względu na czas bohatera opowieści, ale na czas uniwersalny, liturgiczny.
Te dwie możliwości26 wyjaśnienia nie wykluczają się nawzajem, co więcej mogą z siebie wynikać – pisarz przyjął perspektywę liturgiczną (nie po raz pierwszy i ostatni przecież), a ułatwiły mu to słowa Jezusa i świadomość wydarzeń.
* * *
Jak pokazane wyżej składniki edycji udostępnić korzystając ze zdobyczy multimediów? O jakie jeszcze elementy uzupełnić? Gdzie powinny znajdować się indeksy i przypisy, by korzystając z nich nie trzeba było odrywać się od pracy nad wybraną postacią tekstu? Jak sygnalizować użytkownikowi multimedialnej edycji, że dany fragment opatrzony jest szerszym wywodem interpretacyjnym (jak przykładowy, zaprezentowany wyżej) czy analizą? To oczywiście – niezależnie od przedstawionej na naszej stronie internetowej wizji – pytania otwarte27. Podobnie jak otwarty charakter będą miały multimedialne wydania tekstów staropolskich, dzięki czemu wyniki badań naukowych będą natychmiast wpływały na ich kształt. To przekonanie pozwala myśleć o przyszłości z optymizmem i nadzieją, podobnie jak to, że gdy e-learning na dobre wkroczy do filologii mediewistycznej, licznemu gronu młodych ludzi objawi się ona z całym swoim bogactwem i pięknem.
Przypisy
* Opracował zespół w składzie: Magdalena Kierkowicz, Mariusz Leńczuk, Tomasz Mika, Karolina Nowak, Piotr Reiss, Dorota Rojszczak, Kinga Zalejarz; współpraca redakcyjna: Magdalena Błaszczyk.
1 Por. W. Twardzik, O uważniejszym aniżeli dotychmiast tekstu staropolskiego czytaniu i jakie z niego pożytki płyną rozprawa śliczna i podziwienia godna, Kraków 1997.
2 Biblioteka Zabytków Polskiego Piśmiennictwa Średniowiecznego, edycja elektroniczna (płyta DVD), oprac. zespół pod kierunkiem W. Twardzika, Kraków 2006.
3 Rozmyślanie przemyskie, wyd. F. Keller i W. Twardzik, Weiher–Freiburg i. Br. , t. I: 1998, t. II: 2000, t. III: 2004.
4 Aleksander Brückner pisał: „przemyskie tłumaczenie polskie (...) nie dba o rozmaitość ani odznacza się jasnością wykładu. Zdania jego nieraz jeszcze mylnie lub niezręcznie powiązane” (A. Brückner, Literatura religijna w Polsce średniowiecznej. Cz. 2. Pismo Święte i apokryfy. Warszawa 1903, s. 126). I w innym miejscu: „Na nasz smak traktuje on nadto rozwlekle swój przedmiot, powtarza się, omawia zbyt obszernie, wyraża się bardzo naiwnie” (ibidem, s. 159).
5 Zob. Staropolska: Tradycja – Kultura – Literatura <http://www.staropolska.pl/reklama/Biblioteka.html>.
6 Można także zrezygnować z podglądu fotokopii i śledzić jedynie bieg umieszczonych w równoległych kolumnach transliteracji i transkrypcji.
7 Taki podział przez kilkadziesiąt lat uchodził za dogmat i stanowił podstawę zasad wydawania dawnych tekstów. Zob. Zasady wydawania tekstów staropolskich. Projekt, Wrocław 1955.
8 E-learning, przypomnijmy, jest metodą nauczania „na odległość” wykorzystującą techniki komputerowe i Internet. Istotę tego systemu stanowi działanie elektronicznego modułu, który umożliwia zdobycie wiedzy teoretycznej i daje uczącemu się możliwość jej wykorzystania w praktycznych ćwiczeniach, które podlegają oczywiście wirtualnej kontroli. Moduły czy – jak to określają specjaliści – „platformy” e-learningowe zaprojektowane są tak, by w jak największym stopniu mogły zostać dostosowane do indywidualnych potrzeb uczącego się. Dzięki temu sam proces nauki staje się atrakcyjny, a jego efekty można porównywać z owocami tradycyjnej edukacji. Znakomita przyszłość technologii e-learningowej zasadza się na tym, że uczący się sam decyduje, kiedy ćwiczy, do minimum redukuje wydatki na naukę (jest to technologia bardzo tania – koszt wielogodzinnych ćwiczeń jest znikomy w porównaniu do zajęć grupowych, nie wspominając o indywidualnych; nadto coraz częściej spotyka się darmowe platformy) dysponuje pakietem kontrolnym, który – dopóki nie zostanie potwierdzone zdobycie pewnych umiejętności – nie daje mu dostępu do kolejnej porcji materiału. Nauczycielowi uczeń może zadać pytanie elektronicznie (nauczyciel może także zdalnie zindywidualizować tryb nauki) lub spotkać się z nim osobiście dla wyjaśnienia kluczowych problemów (e-learnig powszechnie łączy się z nauczaniem tradycyjnym).
10 Dotyczy to tych polonistyk, które materiał podają chronologicznie, od czasów najdawniejszych poczynając.
11 Staropolska publikuje także opracowania, popularne lub naukowe. Również poszczególne polonistyki uniwersyteckie coraz częściej wykorzystują możliwość umieszczania literatury przedmiotu na swoich stronach internetowych, czego przykładem jest zbiór obszernych fragmentów kilkudziesięciu tekstów udostępniony na stronie Zakładu Historii Języka Polskiego UAM w Poznaniu <http://www.staff.amu.edu.pl/~hjp>, ściśle odpowiadający programowi przedmiotu historia języka polskiego, również zamieszczonemu na tej stronie.
12 Przykłady: Burnet Psalter <http://www.abdn.ac.uk/diss/historic/collects/bps/index.html>, <http://www.aug.edu/augusta/psalms/>, Paris Psalter <http://www.cesg.unifr.ch/virt_bib/manuscripts.htm>, St. Albans Psalter <http://www.abdn.ac.uk/~lib399/index.shtml>. Zwłaszcza dwa ostatnie przykłady są dla nas ważne – pierwszy, ponieważ imponuje rozmachem (to elektroniczna przeglądarka fotokopii rękopisów znajdujących się w bibliotece St. Gallen), drugi – ilością uwzględnianych informacji (transkrypcja, tłumaczenie, opracowania itd.).
13 Dotyczy to zwłaszcza dłuższych polskich tekstów średniowiecznych, w których pisarze w trakcie tworzenia „wypróbowują” całe ciągi synonimów (zarówno leksykalnych, jak gramatycznych), by wreszcie zdecydować się na jeden z nich. W odniesieniu do tych tekstów postrzeganie stylu jako procesu i wytworu jednocześnie wydaje się szczególnie uzasadnione. Istnienie indeksu porządkującego elementy językowe wedle kolejności występowania w tekście byłoby dla takich badań nieocenioną pomocą. Por. T. Mika, Maryja, Jezus, Bóg w „Rozmyślaniu przemyskim”. O nazywaniu osób, Poznań 2002 (zwłaszcza s. 64 i 200).
14 Hiperłącze stanowi rodzaj automatycznego odsyłacza. Jego działanie jest niezwykle proste: po kliknięciu na znajdujący się w jego obrębie numer strony, komputer automatycznie wyświetla potrzebny tekst.
15 Z. Wanicowa, Wokół rozumienia 1. zwrotki „Bogurodzicy” „Język Polski” 2005, nr 2, s. 90-102.
16 R. Mazurkiewicz, Mediewistyka literacka w Internecie, [w:] Mediewistyka literacka w Polsce, pod red. T. Michałowskiej, Warszawa 2003, s. 39–52.
17 Korzystamy tu z edycji: Rozmyślanie dominikańskie, t. I, wyd. i oprac. K. Górski i W. Kuraszkiewicz, Z. Rozanow (oprac. ikonograficzne), T. Dobrzeniecki (wstęp komparatystyczny), Wrocław–Warszawa–Kraków 1965.
19 Wieczerza paschalna gromadziła przy stole wszystkich domowników, a przewodniczył jej najstarszy mężczyzna (najczęściej ojciec rodziny). W tym wypadku ma to być Jezus – syn Maryi. Najstarszym mężczyzną, a zarazem gospodarzem był Łazarz – formalny opiekun Marii i Marty. On też jako gospodarz powinien sprawować i przewodniczyć zgromadzeniu; honor ten proponuje się jednak Jezusowi.
20 Por. „bo już jidziesz ode mnie moja nadzieja miła” z Lamentu świętokrzyskiego.
21 Na przykład do dziś nie odnaleziono źródeł wielu fragmentów z Rozmyślania przemyskiego opisujących rozmowy Jezusa z Maryją.
22 W Rozmyślaniu przemyskim pisze się: bo jako stary zakon poćwirdzon był krwią zwierzęcą [...] takież nowy zakon poćwirdzon krwią Jesukrystową (s. 542, w. 11–15).
24 Wydaje się, że istotne dla utrwalenia tego sposobu myślenia o akcie założycielskim Nowego Przymierza, było ogłoszenie na IV Soborze Laterańskim (1215) dogmatu o transsubstancjacji.
25 Współcześnie w aklamacji mówi się: „Ile razy ten chleb spożywamy i pijemy z tego kielicha wspominamy śmierć Twoją, Panie”.
26 Gdybyśmy dysponowali dla tego fragmentu podstawą łacińską, mogłoby się pojawić i trzecie wyjaśnienie – problem tłumaczenia łacińskiego przyimka w konstrukcjach o znaczeniu abstrakcyjnym. Przed był jednym z polskich odpowiedników np. dla łacińskiego pre-.
27 Zapraszamy do dyskusji na ten temat na naszej stronie <http://www.kmhjp.org>.
Pierwodruk: Koło Miłośników Historii Języka Polskiego, Multimedia a wydawanie tekstów staropolskich. Pytania o przyszłość, [w:] Amoenitates vel lepores philologiae, pod red. R. Laskowskiego i R. Mazurkiewicza, Kraków 2007, s. 149-159.