Historiografia i literatura dawna o tryumfie Stanisława Żółkiewskiego i hołdzie Szujskich w roku 1611
Niniejszy artykuł, dotyczący odbytego w Warszawie 29 października 1611 roku wjazdu tryumfalnego hetmana polnego Stanisława Żółkiewskiego oraz złożonego na sejmie hołdu tak zwanych „carów Szujskich” – w rzeczywistości byłego cara Wasyla IV Szujskiego, jego braci: Dymitra, wodza wojsk moskiewskich i najmłodszego Iwana – jest rozwinięciem i uzupełnieniem wcześniejszego studium1. Oglądowi zostaną poddane w nim nie tylko kroniki i diariusze, lecz także literatura piękna epok dawnych (do oświecenia i preromantyzmu), a więc z okresu nieco ponad dwustu lat. Warto jednak na wstępie zrekapitulować wcześniejsze ustalenia o przebiegu uroczystości i jej semiotyce, gdyż na znajomości faktów oraz ich interpretacji kolejne pokolenia pisarzy nadbudowywały swoją wizję tryumfu Żółkiewskiego i hołdu Szujskich na Zamku Królewskim w Warszawie.
Wbrew oczekiwaniom nie zachowało się wiele relacji z epoki, dokumentujących ten ważny moment z dziejów Rzeczypospolitej. Niepowetowaną stratą jest zaginięcie mowy tryumfatora, wygłoszonej na sejmie wobec króla i Szujskich, nie dysponował nią już Julian Ursyn Niemcewicz, autor pierwszych opracowań tego zagadnienia2, nie dotarł do niej August Bielowski – wydawca Pism Stanisława Żółkiewskiego3. Dlaczego oracja hetmana nie dotarła do naszych czasów, skoro dysponujemy obszernym zbiorem innych jego mów i listów dotyczących spraw często mniejszej wagi? Kultura literacka Rzeczypospolitej miała wszak charakter retoryczny i wszelkie oracje dostojników publicznych, nawet nie wydane drukiem, krążyły w obiegu rękopiśmiennym. Czy spotkał ją podobny los, co niemal wszystkie artefakty związane z hołdem Szujskich i ich niewolą, mianowicie systematyczne niszczenie, zacieranie śladów przez dyplomację rosyjską już po śmierci króla Zygmunta III?4
Ale przyznać trzeba zarazem, że wydarzenia z 29 października 1611 roku nie zostały utrwalone przez wybitnych polityków i zarazem memuarystów tamtych lat: Jerzy Ossoliński był wówczas szesnastolatkiem i studiował na uniwersytecie w Grazu, Jakub Sobieski odbywał podróż edukacyjną po Francji i Hiszpanii5, a sam Żółkiewski w Początku i progresie wojny moskiewskiej urywa narrację na wydarzeniach z czerwca 1611 roku (zdobycie Smoleńska), choć swój pamiętnik pisał już po hołdzie Szujskich. Wzmiankę o ceremoniach warszawskich przekazał w Epitome rerum gestarum in Regno Poloniae regantibus Sigismundo III et Vladislao Albrycht Stanisław Radziwiłł, który w 1611 roku przebywał prawdopodobnie we Włoszech6, jedno lakoniczne zdanie znajdujemy w diariuszu Zygmunta Opackiego, wówczas dworzanina królewny Anny Wazówny7. Nieco informacji podał także polihistor Szymon Starowolski, choć odbywał wówczas peregrynację po Europie jako członek orszaku książąt Ostrogskich8. Z kolei w pamiętnikach dwu żołnierzy – uczestników dymitriad nie ma mowy o hołdzie Szujskich: Mikołaj Ścibor Marchocki i przybyły do Warszawy Józef Budziło, który przemawiał na sejmie 29 października (!) napisali jedynie o niezaspokojeniu przez króla i parlament potrzeb finansowych wojska stacjonującego w Moskwie9.
„Akt sławny, wielki i nigdy w Polsce nie widziany”. Obraz tryumfu warszawskiego i hołdu Szujskich w świetle historiografii z epoki
Polskojęzyczna kronika Andrzeja Lubienieckiego zatytułowana Polonoeutychia powinna być dobrym źródłem do poznania wydarzeń z 29 października 1611 roku. Kronikarz śledził wypadki historyczne z bliskiego dystansu (doprowadził narrację do 1616 roku), co więcej tryumf warszawski dobrze wpisywał się w koncepcję historiozoficzną Lubienieckiego, wedle której okres wielkości Rzeczypospolitej trwał do 1611 roku (znamienne, że dziejopis pomniejszał wagę rokoszu Zebrzydowskiego i bitwy pod Guzowem)10, dopiero od następnego roku zaczęło się, jego zdaniem, „szwankowanie szczęścia” państwa polsko – litewskiego. A jednak szlachecki kronikarz nie opisał tryumfu warszawskiego, choć parokrotnie wyraża w swym dziele dumę z faktu, że „wielki kniaź moskiewski więźniem króla jego miłości został”11. Być może brak obszernego opisu wynikał ze słabego oddźwięku ceremonii wśród szlachty, czy stąd, że jej splendor rychło zagłuszyły konfederacje żołnierskie, które w latach następnych mocno się dały ziemianom we znaki.
Z kolei Kronika Sarmacyjej europskiej Aleksandra Gwagnina, przełożona z łaciny przez Marcina Paszkowskiego12, doprowadzona do 1611 roku, wtedy też wydana, kończy się na opisie zdobycia Smoleńska. Kwestia moskiewska pozostaje otwarta i dotychczasowe zwycięstwa mają ówczesnych statystów napawać optymizmem: „A zatym co wiedzieć, co Pan Bóg narodowi polskiemu gotuje, jedno go trzeba do końca prosić, a samym się do tego mieć, a kto wie, jeśli to już z łaski Jego świętej nie są początki?”13.
Szereg błędów i niezręczności w opisie wydarzeń warszawskich popełnił Szymon Starowolski, zasłużony historyk, zwłaszcza jako autor Monumenta Sarmatarum, przede wszystkim zaś popularyzator dziejów i kultury Rzeczypospolitej na zachodzie Europy, głosiciel chwały dawnych i współczesnych Sarmatów. Okazji do ukazania wagi, świetności tryumfu hetmana polnego Żółkiewskiego miał co najmniej trzy: w kompendium Sarmatiae bellatores, w katalogu znakomitych mówców Sarmacji (w obu utworach są biogramy hetmana), czy w chorografii Polski (opis Gostynina, gdzie więzieni byli Szujscy i opis tak zwanej Kaplicy Moskiewskiej w Warszawie, gdzie w 1618 roku zostali pochowani Wasyl IV Szujski i jego brat Dymitr z żoną)14. Ale informacje podane przez Starowolskiego są lapidarne, niekiedy wręcz frazesowe, co gorsza dziejopisowi mylą się imiona i ranga braci Szujskich, podaje błędną informację o długim okresie ich uwięzienia w Gostyninie.
Przykłady Starowolskiego i Lubienieckiego ilustrują tendencję, którą dałoby się zawrzeć w sformułowaniu: za dużo historii. Obu autorom zabrakło dystansu historycznego, mnogość ważnych faktów (dla nich – politycznych) choćby w dziesięcioleciu 1601 – 1611 (m.in. kampanie inflanckie i zwycięstwa Jana Zamoyskiego, Jana Karola Chodkiewicza, rokosz Zebrzydowskiego, interwencje Rzeczypospolitej w Moskwie, sprawy szwedzkie, najazdy tatarskie) spowodowała zawężenie perspektywy, niemożność wyakcentowania wydarzeń znaczących od tych mniej ważnych. To samo zjawisko obserwujemy też w historii literatury, na przykład najwybitniejszy poeta z kręgu Jana Zamoyskiego nie opiewał Żółkiewskiego – największego z „zamojszczyków” – jako zwycięzcy spod Kłuszyna, wodza, który opanował Moskwę i pojmał Szujskich, czy tego, który własnym ciałem zagrodził Turkom drogę do Rzeczypospolitej. Otóż Szymon Szymonowic uwiecznił go łacińskim utworem o zwycięstwie hetmana nad Tatarami w potyczce nad rzeką Udyczą15…
Najobszerniejszą i najwierniejszą, bo pisaną przez naocznego świadka relacją o ceremoniach z 29 października jest rękopiśmienny „Diariusz gdański”, autorstwa anonimowego posła z Gdańska przybyłego na sejm. Obszerne fragmenty z dziennika dotyczące przebiegu uroczystości opublikował z tego dziennika Julian Ursyn Niemcewicz w 1818 roku w „Pamiętniku Lwowskim”, a rok później w wypisach źródłowych do Dziejów panowania Zygmunta III16. Anonimowy autor zdawał sobie sprawę z wagi wydarzenia, którego był świadkiem, był to „akt sławny, wielki i nigdy w Polsce nie widziany”17. Ważnym uzupełnieniem tej relacji jest, odnaleziony przez Janusza Bylińskiego i wykorzystywany w monografii sejmu 1611 roku, diariusz posła z ziemi przemyskiej Jana Stano. Z kronikarzy opisali tryumf Żółkiewskiego i hołd Szujskich Everhard Wassenberg w Gestorum glorissimi ac invicissimi Wladislai IV (1641), zaledwie akapit poświęcił tym wydarzeniom Paweł Piasecki w Kronice (1645), szerzej zaś opisał je Stanisław Kobierzycki w Historii Władysława, królewicza polskiego i szwedzkiego (1655).
Jakie wnioski wynikają z rekonstrukcji pochodu Żółkiewskiego i analizy semiotyki tej ceremonii? Scenariusz korowodu tylko z pozoru nawiązywał do antycznego ovatio – tryumfu wodza18, właściwie odbiegał od reguł urządzania tej uroczystości. Na ceremonii 29 października 1611 roku wyeksponowano nie zwycięzcę, a zwyciężonych, znamienne, że wszystkie obszerniejsze źródła mówią o przepychu strojów i karocy Szujskich, żadne – o wyglądzie tryumfatora, jego pojeździe (zapewne i ubiór i kolasa hetmana były skromne). Zwycięzca postępował przed pokonanymi, co sprzeczne jest z zasadami odbywania tryumfu właściwego i ovatio, podobnie jak ubranie jeńców w ceremonialne, piękne stroje. Nie prezentowano łupów, brak informacji o oprawie muzycznej pochodu. Bez wątpienia hetman – miłośnik literatury antycznej i za młodu uczestnik najwspanialszego tryumfu all’ antica, jaki odbył się w Rzeczypospolitej19 – zdawał sobie sprawę z tych dysonansów. Król, bo to on był organizatorem widowiska, sprawił – po ostentacyjnym przemilczeniu przez propagandę zwycięstwa pod Kłuszynem, a wyeksponowaniu zdobycia przez siebie Smoleńska20 - Żółkiewskiemu tryumf, lecz tylko taki, by ukazać hetmanowi jego podrzędność wobec własnej polityki.
W tym świetle widać sens hołdu Szujskich na Zamku Królewskim w Warszawie. Przywołajmy najobszerniejszą relację:
Powstał zatem pan Żółkiewski hetman koronny [sic!] i uczyniwszy przemowę piękną rozmaitego szczęścia na świecie [podkr. – D. Ch.], podziwowawszy się szczęściu wielkiemu J[ego] K[rólewskiej] Mości, pochwaliwszy serce, męstwo i animusz pański Króla J[ego]m[oś]ci w tak wielkim, dziwnem, na tę i owę stronę nachylonym szczęściu niewtesknienie [wytrwałość] ani ulęknienie, ukazując afekt prac i trudów wielkich J[ego] K[rólewskiej] Mości wzięciem Smoleńska i miasta stołecznego Moskwy, wskazował na osoby te przed Królem J[ego]m[oś]cią stojące, cara wielkiego moskiewskiego, owych carów wielkich moskiewskich przed laty Koronie, królom polskim, panom sąsiednim, aż i samemu cesarzowi tureckiemu mocą, siłą potężną, z nikim nieporównaną, prawie wszystkiemu światu strasznych i groźnych następnika.
Ukazował brata jego Dymitra, nad 180 000 ludu wojennego hetmana wielkiego, ukazował męstwo, siłę, serce i moc ich wszystką; wyliczał państwa, carstwa, księstwa, prowincyje, ludu i poddanych wielką wielkość, potęgę, miasta, zamki, bogactwa niezliczone pod swym rządem i rozkazywaniem mające, teraz szczęściem, męstwem, dzielnością i błogosławieństwem od Pana Boga, Jego K[rólewskiej] Mości ze wszystkiego wyzute, obnażone i ogołocone i za więźnie przywiedzione, postawione i pod łaskę i miłosierdzie do progu i nóg majestatu Jego Królewskiej Mości oddane, miłosierdzia i łaski proszące, i czołem o ziemię bijące. Tu, przy tych słowach, sam car nachyliwszy głowę do J[ego] K[rólewskiej] Mości, nisko dotknął się ziemi ręką prawą i pocałował ją sobie. Hetman zaś, brat carów, czołem swym do samej ziemi raz uderzył, a brat trzeci młodszy trzykroć czołem bił i płakał. Oddawał je zatem pan hetman Królowi Jegomości nie jako za więźnie, ale jako za wzór szczęścia odmiennego, przykłady niektóre przypomniawszy, które, by największego monarchy szczęśliwym być nie pokazują, aż po skończeniu wszystkich swoich rzeczy na świecie. Prosił potem i przyczyniał się za nimi o łaskę i miłosierdzie, o co też i sam car z bracią swoją toties quotiesdotykając się ręką ziemi i czołem bijąc <z> wielkim poniżeniem milcząc prosili21.
Żółkiewski nie wypadł z roli, którą narzucił mu Zygmunt III, choć skorzystał z okazji, by podkreślić wagę swego zwycięstwa pod Kłuszynem (co najmniej sześciokrotnie zawyżył liczbę wojsk przeciwnika)22. Jego stałe operowanie topiką „szczęścia odmiennego”, a więc skądinąd modnym i aktualnym w baroku motywem Fortuny, trzeba interpretować dwojako. Z jednej strony hetman zademonstrował swą skromność, co było zgodne z regułami antycznymi i współczesnymi, sformułowanymi przez Stanisława Sarnickiego (zob. przyp. 18). Z drugiej zaś, pośrednio, pouczył króla o nietrwałości władzy. Zygmunt III, jeszcze niedawno zagrożony rokoszem własnych poddanych, mógł te aluzje odnieść do siebie23. Przypuszczenie to potwierdza fakt, że mimo obietnic wynagrodzenia zasług Żółkiewskiego, złożonych zaraz potem w imieniu króla przez podkanclerzego Feliksa Kryskiego, hetman polny musiał jeszcze siedem lat czekać na buławę wielką. Nie dziwi zatem, że rozgoryczony traktowaniem go w Warszawie jako figuranta, niedoceniony zwycięzca spod Kłuszyna jeszcze tego samego dnia, a więc w dniu swego tryumfu, ostentacyjnie zrzekł się swego urzędu24. Dymisji nie przyjęto.
Homagialne gesty Szujskich: głęboki ukłon, bicie głowami o ziemię i charakterystyczny dla Słowian „pocałunek ziemi”25 byłego cara Wasyla IV Szujskiego symbolizują cześć, pokorę jeńców, proszących króla o litość. Ostatni z wymienionych gestów oznacza pokajanie i najwyższy szacunek, wyrażone jednak z zachowaniem godności błagalnika.
Przypisy
1 Pisałem o tym w artykule Tryumf warszawski Stanisława Żółkiewskiego i hołd Szujskich w historiografii siedemnastowiecznej, [w:] Hołd carów Szujskich, red. J. A. Chrościcki, M. Nagielski, Warszawa 2012, s. 93–107.
2Oddawanie tryumfalne Wasilia Szujskiego cara moskiewskiego i z bracią Jego Królewskiej Mości na sejmie w warszawie przez hetmana koronnego P[ana] Stanisława Żółkiewskiego, który wojska moskiewskie pod Kluzinem poraziwszy, stolice moskiewską spaliwszy, cara tego pojmał, „Pamiętnik Lwowski” rok 1818, Marzec, s. 161–170 [tę anonimową relację podał do druku J. U. Niemcewicz]; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, Warszawa 1819, t. III, s. 565–570 („Noty do tomu III”).
3Pisma Stanisława Żółkiewskiego, kanclerza koronnego i hetmana, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861. Znamienne, że zachowała się tylko mowa podkanclerzego Feliksa Kryskiego, będąca odpowiedzią na orację hetmana; tamże, s. 559-561.
4 Zob. m.in. Z. Librowicz, Car w polskiej niewoli. Szkic historyczny, przeł. G. Wiśniewski, posłowie J. Maciszewski, Warszawa 1994, s. 43-71; P. J. Jamski, Legenda Kaplicy Carów Moskiewskich w Warszawie, [w:] Hołd…, dz. cyt. s. 143-160.
5 J. Ossoliński, Pamiętniki, oprac. J. Kolasa i J. Maciszewski, red. W. Czapliński, Wrocław 2004, s. 20-21; J. Sobieski, Preregrynacja po Europie. Droga do Baden, oprac. J. Długosz, Wrocław 2005, s. 66-172.
6 M. Chachaj, Zagraniczna edukacja Radziwiłłów od początku do połowy XVII wieku, Lublin 1995, s. 68.
7 Z. Opacki, Z Piaseczna w świat. Diariusz Zygmunta Opackiego z lat 1606–1651, wstęp i oprac. Z. Pietrzyk, Kraków 2001, s. 49.
8 Zob. I. Lewandowski, Wstęp, [w:] Sz. Starowolski, Wybór z pism, przekład łacińskich tekstów, wybór i oprac. tenże, Wrocław 1991, s. XXIII–XXIV.
9 M. Ścibor Marchocki, Historya wojny moskiewskiej, Poznań 1841, s. 142, J. Budziło, Wojna moskiewska wzniecona i prowadzona z okazji fałszywych Dymitrów od 1603 do 1612 r., oprac. J. Byliński, J. Długosz, Wrocław 1995, s. 128–133.
10 Zob.: J. Tazbir, Wstęp, [w:] A. Lubieniecki, Poloneutychia, oprac. A. Linde, M. Maciejewska, J. Tazbir, Z. Zawadzki, Warszawa 1982, s. XI–XV.
11 A. Lubieniecki, dz. cyt., s. 84. Zob. tamże, s. 93.
12 O sporze na temat autorstwa zob.: M. Kuran, Marcin Paszkowski – poeta okolicznościowy i moralista z pierwszej połowy XVII wieku, Łódź 2012, s. 125-133.
13 A. Gwagnin, Kronika W[ielkiego] K[sięstwa] Moskiewskiego i państw do niego należących, [w:] tenże, Kronika Sarmacyjej europskiej, przeł. M. Paszkowski, Kraków 1611, s. 81.
14 Sz. Starowolski, Wojownicy sarmaccy, przeł., wstęp, przypisy J. Starnawski, Warszawa 1979, s. 277, 279; tenże, De claris oratoribus Sarmatiae. O znakomitych mówcach Sarmacji, wyd. i przeł. E. J. Głębicka, Warszawa 2002, s. 43; tenże, Polska, albo opisanie położenia Królestwa Polskiego, przeł. A. Piskadło, Kraków 1976, s. 67, 115.
15Trophaeum Stanislai Zolkievii Scythis caesi, fugatis, Zamość 1606. Zob. W. Hahn, Stanisław Żółkiewski w poezji polskiej. (W trzechsetną rocznicę bohaterskiego zgonu pod Cecorą) 1620 X 1920. Szkic literacki, Poznań 1920, s. 6-7; E. J. Głębicka, Szymon Szymonowic. Poeta Latinus, Warszawa 2001, s. 104–106.
16Oddawanie tryumfalne Wasilia Szujskiego cara moskiewskiego i z bracią Jego Królewskiej Mości na sejmie w Warszawie przez hetmana koronnego P[ana] Stanisława Żółkiewskiego, który wojska moskiewskie pod Kluzinem poraziwszy, stolice moskiewską spaliwszy, cara tego pojmał, „Pamiętnik Lwowski” 1818, marzec, s. 161–170; J. U. Niemcewicz, Dzieje panowania Zygmunta III, Warszawa 1819, t. III, s. 565–570 („Noty do tomu III”). „Diariusz gdański” był najważniejszym źródłem w monografii sejmu, zob. J. Byliński, Sejm z roku 1611, Wrocław 1970.
18 Zob. K. Balbuza, Triumfator. Triumf i ideologia zwycięstwa w starożytnym Rzymie epoki cesarstwa, Poznań 2005, s. 36–39. S. Sarnicki w łacińskim dziełku Triumphus (Kraków 1581) i w księdze X Ksiąg hetmańskich zatytułowanej O triumfiech i o tych rzeczoch, które po zwycięstwie bywają stworzył model obchodzenia uroczystości w Rzeczypospolitej, rzecz opublikował J. Kowalczyk: Triumf i sława wojenna all’ antica w Polsce w XVI w., [w:] Renesans. Sztuka i ideologia, Warszawa 1976, s. 335–339.
19 Zob. J. Kowalczyk, Mars i Parys. Uroczystości triumfalne i weselne w Krakowie w 1583 r., [w:] tenże: W kręgu kultury Jana Zamoyskiego, Lublin 1980, s. 138–159.
20 Zob. m.in.: A. Oszczęda, Tryumfy smoleńskie. Propagandowe treści wierszy tryumfalnych z 1611 roku, [w:] Hołd carów Szujskich, red. J. A. Chrościcki, M. Nagielski, Warszawa, s. 69-92.
21Oddawanie tryumfalne, dz. cyt. s. 164-166. Podkreślenia, nawiasy kwadratowe i kątowy – D. Ch.
22 Zob. m.in. P. Gawron, Bitwa pod Kłuszynem 1610 roku, [w:] Hołd carów…, dz. cyt. s. 37-38.
23 Por. J. Besala, Stanisław Żółkiewski, Warszawa 1988, s. 269.
24 Zob. J. Byliński, Sejm z roku 1611, Wrocław 1970, s. 157.
25 Zob. J. Bartmiński, Pocałunek ziemi. Szkic etnolingwistyczny, [w:] Słovo i kultura, Moskwa 1998, s. 34-43; A. Tołstoj, Pokajanije zjemle, [w:] tenże, Očerki słavjanskogo jazyczestwa, Moskwa 2003, s. 506–512.