Historiografia i literatura dawna o tryumfie Stanisława Żółkiewskiego i hołdzie Szujskich w roku 1611
„Rzecz-li beła podobna kiedy?” W literaturze barokowej
Świadectwa z literatury pięknej są nieliczne, co w odniesieniu do twórczości powstałej w latach 1650–1795 można do pewnego stopnia wytłumaczyć (o tym w dalszej części pracy). Dla autorów z pierwszych dziesiątków XVII wieku ważniejszym i bezpieczniejszym politycznie tematem była bohaterska śmierć Żółkiewskiego pod Cecorą26. Jak wiadomo hetman był, w przeciwieństwie do Zygmunta III, zwolennikiem ugody z Moskwą i ich drogi polityczne rozeszły się po roku 1611. Żółkiewski nie urabiał opinii szlachty za pomocą literatów, sam w 1612 roku napisał pamiętnik Początek i progres wojny moskiewskiej, będący jego politycznym credo w sprawach wschodnich.
W okresie oświecenia przełamano dominację tematyki martyrologicznej, powstało wówczas kilka ciekawych tekstów poetyckich i eseistycznych. Charakterystyczne, że ich autorzy byli związani z kręgiem Puław i zapoczątkowanym przez księżną Izabelę Czartoryską kultem bohaterów Rzeczypospolitej i historycznych pamiątek. Dominują utwory powstałe już po utracie niepodległości.
Pierwszym, co naturalne, tekstem poświęconym hołdowi Szujskich była Mowa do Jegomości Pana Żółkiewskiego, hetmana polnego koronnego, od Króla Jegomości na sejmie, kiedy Szujskich carów moskiewskich oddawał po wzięciu Smoleńska podkanclerzego Feliksa Kryskiego27. Był on wybitnym i uznanym mówcą, współcześni i potomni bardzo chętnie kopiowali, parafrazowali (dostosowując do nowych okoliczności) jego przemówienia28, zaś Szymon Starowolski w kompendium poświęconym oratorom podkreślał erudycję klasyczną i bardzo dobrą prezencję Kryskiego29 .
Mowa do Jegomości Pana Żółkiewskiego jest znakomitym przykładem retoryzowanej prozy, autor harmonijnie połączył w niej walory estetyczne i pragmatyczne. We wstępie wyakcentował niebywałość chwili: przywołał z historii dawne przykłady, zwłaszcza zwycięstwo sprzed niespełna stu laty Konstantego Ostrogskiego w bitwie pod Orszą. Przykład ten służy tak zwanej dźwigni panegirycznej: „ale hospodara moskiewskiego tu stawić, gubernatora ziemie wszystkiej przyprowadzić, głowę i rząd państwa tego panu swemu i ojczyźnie oddawać, to dopiero dziwy, nowina, dopiero doskonały rozum hetmański, męstwo rycerza, szczęście Jego Królewskiej Mości […]” (s. 559).
Dalej mówca konsekwentnie rozwija amplifikację, dbając o obrazowość przedstawienia, którą uzyskuje dzięki użyciu synekdochy („kopyto konia polskiego” jako metafora całego wojska). Dynamizm nadaje przemówieniu wyrazista rytmika wyliczeń:
Staczali bitwy przodkowie królów, panów naszych z tym narodem, ale abo u rubieża, abo niedaleko za dawne zaszedłszy, a zdradą odjęte granice, najdalej za pamięci naszej kopyto konia polskiego zaszło, gdy pod Starzycę szło. Dziś stolica w ręku i w szerz państwa nie jest ten kąt, gdzieby rycerstwo polskie i Wielkiego Księstwa Litewskiego żołnierz konia swego w obfitości moskiewskiej nie ważył i gdzieby ręki swej dziedzicznego nieprzyjaciela we krwi nie dusił. Zgoła i gubernator, i państwo, i pan, i stolica, i hetman, i żołnierz, i wszystko oraz u króla polskiego w ręku. (s. 559)
Zgodnie z ideą prowidencjalizmu, zwykłą w dawnym myśleniu o historii30, Kryski zwycięstwo przypisuje Bogu. Ponownie używa wyliczenia, którego rytm jest spotęgowany anaforą:
Bóg serce Jego Królewskiej Mości rządził i prowadził, Bóg dzielność Waszmości wiódł i sprawował, Bóg ręce Waszmości ad proelia [do bitwy], a palce rycerstwa dysponował ad bellum [do wojny], Bogu tedy pierwszą stąd chwałę, […] Jego Królewskiej Mości oddawać raczy ofiarę. (s. 559-560)
Następujący potem bezpośredni zwrot do Żółkiewskiego ma charakter pochwalny (mówca wykorzystał humanistyczny topos wiecznej sławy) i zawiera ogólnikową obietnicę nagrody. Jest ona wszakże dana w obecności sejmu i senatu, nazwanych peryfrastycznie „rzeczypospolitej koroną”:
Waszmości zaś dzielność, praca, staranie, męstwo jest tak Jego Królewskiej Mości przyjemne, że przy tak wielkiej rzeczypospolitej koronie wdzięcznie przyjmować raczy i z całą wdzięcznością królewską za odważnie podjęte dziękuje trudy, sama sława imię Waszmości in longam [do późnej] rozniesie posteritatem [potomności], bo toś sprawił, co et proeter vires et omnem [nad siły i nad wszelkie] było expectationem [oczekiwanie], ale i osobę Waszmości Jego Królewska Mość dalszemi nie zaniecha, czegoś iście godzien, ozdobić honorami […]” (s. 560)
Zwrócenie uwagi na Szujskich ma przypomnieć zebranym o miłosierdziu Zygmunta III, jeńcy bowiem „nie w rękę okrutnika, ale pobożnego i chrześcijańskiego pana się dostali” (s. 360). Natomiast obecność wśród jeńców (ale nie na Zamku Królewskim) Michaiła Szeina, dowódcy załogi smoleńskiej, uzmysławia, według mówcy, bezinteresowność króla, który w wojnie z Moskwą (przypomnijmy – przedsięwziętą bez zgody sejmu) „nic swego nie szukał”. Zdobycie warownego Smoleńska ma być świadectwem męstwa i cierpliwości monarchy, pragnienia wywiązania się z danych szlachcie obietnic odzyskania tej twierdzy (zobowiązania z pacta conventa).
Zakończenie mowy ściśle wiąże się z celem sejmu – uchwaleniem podatków na wojnę i opłacenie już służących żołnierzy. Kryski mówi o tym jednak w sposób ozdobny, nie wprost, używając łacińskiego przysłowia „Zatrzymać tylko potrzeba, bo non minor virtus quoerere quam parta tueri [nie mniejsza cnota mężnie nabywać, niż utrzymać nabyte]” i pięknej metafory: dotychczasowe osiągnięcia Zygmunta III i Żółkiewskiego to postawiony już okazały budynek, do sejmu należy tylko, by „dachem nakryć tak wysoką fabrykę […]. Bo post hoc Occasio calva [potem nie nawinie się stosowna chwila]” (s. 361). Na skuteczne działanie i decyzje sejmu kończące, zdaniem Kryskiego, wojnę moskiewską czekają „szerokie państwa i wszystko chrześcijaństwo” (s. 361). Zauważmy, że mówca zręcznie przetworzył użyty wcześniej przez hetmana motyw Fortuny, nadał mu jednak nowe, stosowne do swych celów znaczenie: obradom sejmu ma patronować inne wcielenie Fortuny – bogini Occasio – patronka sposobnej chwili.
Do warszawskiej ceremonii odwołał się już wkrótce Abraham Rożniatowski w Pobudce na poparcie wojny moskiewskiej (1612). Autor, znany z historii literatury jako twórca pierwszego polskiego poematu pasyjnego (Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, 1610) służył u wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha jako dowódca chorągwi i uczestniczył w poselstwie do Moskwy w 1606 roku na wesele Maryny Mniszchówny z carem Dymitrem. Podczas „krwawych godów” (26/27 maja) kiedy około 500 osób z pocztu Maryny i jej ojca zostało zgładzonych, uniknął śmierci, lecz przez ponad dwa lata przebywał w niewoli moskiewskiej. Po powrocie do ojczyzny na początku 1609 roku związał się z innym możnowładcą, Mikołajem Zebrzydowskim i osiadł w budowanym przez niego sławnym klasztorze bernardynów.
Przywołany tu w zarysie kontekst biograficzny naświetla ogólny sens Pobudki. Rożniatowski wzywa rycerstwo polskie do dalszej walki, która miałaby zakończyć zmagania Rzeczypospolitej z Moskwą. Zdaniem autora w wojnie Bóg stoi po stronie tych, którzy pragną zemsty na wiarołomcach. Jednym z argumentów jest epizod hołdu Szujskich:
Bo zgoła i sam sprawiedliwooki
Pan, krzywdę naszę na mściwe wyroki
Podawszy, swoją wyciągnął prawicę
Równając z ziemią hardodumną krzczycę.
Sam pryncypała, przedniejszego zwajcę
I buntownika, i jawnego zdrajcę,
Wielogłownika, wziąwszy za wierzch głowy,
Przywiódł i wkował w sarmackie okowy;
Sam jego radę, bezecne książęta,
Królowi swemu podał w stalne pęta,
Aby wbił na nich jarzmo swą buławą,
Z wieczną i z swoją, i z koronną sławą.
Zaiste z wieczną, bo snadź niesłychana,
Aby król polski tych monarchij pana
Wziął kiedy w prasy i w swoje kajdany,
A dziś dał mu go Król i Pan nad pany. (w. 193–208)31
Świadectwem emocjonalności wypowiedzi są liczne pejoratywne określenia Wasyla IV Szujskiego – sprawcy zamachu na Dymitra i rzezi weselników, jedno z nich – „wielogłownik” – sugeruje jego podobieństwo do hydry. Potoczne słownictwo („krzczyca” – kark, „zwajca” – ten, który czyni zwadę) miesza się z epitetami złożonymi, w stylu greckim, uważanymi za kunsztowne, bo upowszechnił je Jan Kochanowski w Psałterzu Dawidowym. Te środki stylistyczne, nieharmonijne ze sobą połączone, mimowolnie oddają sprzeczne uczucia wierszopisa: złość, pragnienie odwetu na „jawnym zdrajcy” i jednocześnie dumę z poniżenia jego i popleczników.
Te same wątki myślowe, ale ujęte już bez dysonansów stylistycznych, powracają w wierszowanym prognostyku Rożniatowskiego Apollo słowiański na imię i sławę Najaśniejszego Książęcia Władysława, polskiego i szwedskiego królewica, z Delfu do Sarmacyjej z losami na ekspedycyją moskiewską… przewabiony (1617) pisanym z okazji wyprawy królewicza po tron moskiewski. Przywołanie pamięci o nieodległym hołdzie Szujskich ma tu oryginalniejszą formę niż w Pobudce, autor bowiem znaczną część poematu konstruuje jako ekfrazę – poetycki opis dzieła sztuki, nawiązując do XVI-wiecznych wzorców literackich32. W Apollinie artefaktem sztuki staje się płaszcz króla Zygmunta III, na którym mityczna Arachne wyhaftowała dzieje jego panowania, by królewicz Władysław, oglądając szatę, mógł naśladować czyny ojca. Na płaszczu tym wyobraża między innymi hołd cara Wasyla IV Szujskiego, któregoś z jego braci i (wbrew faktom) księcia Wasyla Golicyna, ironicznie, z racji nieudanych zabiegów dyplomatycznych, określonego jako „sztukmistrz”:
Nieprzyjacielskich tedy wiele głów na tykach,
A najpierwej Szujskiego hospodara na łykach,
Z nim bohatyra brata, wielkiej dumy książę,
Więc sztukmistrza w okowach Galiczyna wiąże.
Rzecz piszę niewidaną i słuch niesłychany,
Aby kiedy król polski miał kować w kajdany
Hospodary moskiewskie! Oto Zygmunt kuje-
Niech to roznosi sława, niech poganin czuje! (w. 401-408)33
W obu utworach Rożniatowski nie powiązał hołdu Szujskich z osobą Żółkiewskiego, nie wspomniał też o jego tryumfalnym wjeździe do Warszawy (choć w Pobudce, w innym miejscu, nazwie go Herkulesem, w. 497-500). Zapewne wiedział, że zaraz po sejmie w 1611 roku hetman wycofał się z realizacji polityki wschodniej Zygmunta III, na „ekspedycyją moskiewską” wojska wiódł hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz.
Ważne miejsce zajmuje Żółkiewski w poemacie Pamiątka rycerstwa sarmackiego i senatorów Obojga Narodów przy żałosnej śmierci Jana Karola Chodkiewicza napisanym w roku 1628, a więc już po cecorskiej klęsce. Utwór, który napisał Wojciech <…>ski (personalia zamazane w rękopisie), prawdopodobnie Wojciech Rakowski34, zawiera obszerne partie przejęte z poematu Piotra Napolskiego Krwawy Mars narodu sarmackiego (1628). W obszernym wierszowanym poczcie rycerzy, którzy zginęli przed bitwą chocimską z 1621 roku, przejętym z Napolskiego i inkrustowanym drobnymi wstawkami Rakowskiego (?) znajdujemy laudację hetmana:
A wtym kanclerz koronny Żółkiewski rzeczony,
Szczęściem, męstwem, dzielnością nad insze wsławiony,
Który nieraz ten naród bisurmański gromił,
Ich wojska niezliczone potężnie przełomił –
Pomnią to ukraińskie pola krwią skropione
I kłuszyńskie, gdzie legły pułki niezwalczone,
Ten posiadł i stolicę Carstwa Moskiewskiego,
I potężne wojska zbił monarchy wielkiego,
Szujskich wziął i z hetmany, i oddał królowi
Na nieśmiertelną sławę swemu narodowi –
Aleć to wiedz, Fortuna z przyrodzenia miewa,
Że się z męstwa rycerzów rada więc naśmiewa. (w. 821-832)35
Charakterystyczne, że do narodów pogańskich („bisurmańskich”) zaliczona została prawosławna Kozaczyzna (w. 825, gdzie aluzja do stłumienia powstania Semena Nalewajko) i Moskwa. „Nieśmiertelną sławę swemu narodowi” dał Żółkiewski wzięciem w niewolę braci Szujskich i innych dostojników moskiewskich („hetmany”). Wątek dumy kontrastuje z przypomnieniem o przewrotności Fortuny, nawiązanie do niej otwiera dalszy wywód o klęsce pod Cecorą.
Najciekawszy literacko obraz hołdu Szujskich przedstawił Samuel Twardowski w obszernym poemacie Władysław IV, król polski i szwedzki (1649). W Punkcie I, będącym wstępem do nakreślenia losów tytułowego bohatera, znajdujemy opis:
Sam tymczasem w Warszawie wielmożnie sejmuje,
gdzie ze swymi zwycięzca brańcy się monstruje
w oczu wszystkiej Korony. Oni, jako w mroku
nie mogąc przyść do siebie i dotrzeć się wzroku,
twarzy w ziemię wlepili, ludzkim dziwowiskiem
i macochy Fortuny stawszy się igrzyskiem.
Rzecz-li beła podobna kiedy być widzianéj
scenie u nas takowej, że który tyrany
przeszedł wszytkie daleko ostatniej Północy,
stał jako otarczony i nie o swej mocy
przed naszym majestatem? Tuż zaraz i inni,
jako Sehin, Filoret i dwa Galicyni,
przyklękną na kolana, a wielki stąd sławą
Żółkiewski przed wszytkimi paruje ich klawą,
słodkości Nestorowej przewyborną ową
do sekwestrów koronnych oddając przemową.
Skąd jako się do woli bez oka ta pani
lichem ich nacieszyła, różno rozesłani
po grodach mazowieckich, lecz gwoli nowemu
wyzwoleni za czasem elektowi swemu,
oprócz nieopowiedne jednego z nich zeszcie
warszawskie ozdobiło na wieki przedmieście. (Punkt I w. 1577–1598)36
Twardowski nadał scenie charakter bardzo uroczysty, ornatus epicki uwidacznia się w zastosowaniu szyku przestawnego w zdaniach i w bogatym w sztafażu mitologicznym37. Carowie Szujscy są igrzyskiem „macochy Fortuny”, określonej też peryfrastycznie jako „bez oka […] pani”, kunszt przemowy Żółkiewskiego porównywany jest do sprawności retorycznej Homerowego Nestora. Jako jedyny z poetów baroku i (uprzedzając dalsze wywody) oświecenia, pokusił się Twardowski, by oddać psychikę jeńców. Ich wstyd i poniżenie porównał do ciemności, ukazał pełne konfuzji zachowanie. Kontrastowo zestawił je z wcześniejszą władzą „tyrana […] ostatniej Północy” w retorycznym pytaniu, czy widok cara - jeńca „przed naszym majestatem” (w. 1583-1587) był kiedykolwiek wcześniej znany.
Faktografia opisu została amplifikowana. „Sarmacki Maro” wprowadził do Zamku Królewskiego nie tylko byłego cara, lecz także, wbrew faktom, obrońcę Smoleńska Michaiła Szeina („Sehin”), patriarchę moskiewskiego Filareta („Filoret”) oraz dwu braci Golicynów, z których naprawdę tylko jeden, Wasyl, dostał się do niewoli. Twardowski nie wymienił więc dwu Szujskich, Dymitra i Iwana, dodał zaś dwu innych dostojników moskiewskich. Jeńcy zostali potem „rozesłani” do Gostynina na Mazowszu – tam więzieni byli Szujscy oraz żona Dymitra, Katarzyna oraz do Malborka (oczywiście nie jest to „gród mazowiecki”), gdzie przebywał Filaret, a więc Fiodor Romanow oraz Szein. „Zszedł” zaś nie jeden z nich, lecz troje: były car (w lutym 1612 roku), Dymitr Szujski i jego żona (wrzesień i listopad tego roku). Najmłodszy z Szujskich, Iwan, bynajmniej nie został „wyzwolony” przez „elekta”, czyli króla Władysława IV. Po śmierci braci Zygmunt III przydzielił go na służbę królewiczowi Władysławowi, a po pokoju w Dywilinie (1618), w ramach wymiany jeńców, wraz z Filaretem i Szeinem wrócił do Moskwy (Golicyn zmarł w drodze powrotnej w Grodnie)38. Ogólna wzmianka z wersów 1597-1598 dotyczy tak zwanej Kaplicy Moskiewskiej, gdzie w roku 1618 uroczyście przeniesiono z Gostynina zwłoki cara, jego brata i Katarzyny Szujskiej39.
Wydany w 1649 roku poemat Twardowskiego o Władysławie IV rychło zyskał sławę. Bynajmniej nie dzięki wartościom literackim – jego twórca nie zawdzięczał porównań z Wergiliuszem właśnie temu dziełu – a spektakularnym wydarzeniom z pogranicza życia literackiego i polityki. W roku 1650 przybyło do Warszawy poselstwo Gieorgija Puszkina, którego celem było powitanie niedawno wybranego władcy Jana Kazimierza oraz wymożenie na Rzeczypospolitej zadośćuczynienia za obrazę Moskwy w kilku niedawno wydanych książkach. Literatura miała więc posłużyć rozgrywkom dyplomatycznym: zdaniem posłów autorzy szkalowali państwo moskiewskie, stąd Puszkin domagał się od króla śmierci pisarzy i drukarzy, zwrotu Smoleńska oraz pół miliona czerwonych złotych40. Zarzuty dotyczyły co najmniej trzech utworów: Jana Aleksandra Gorczyna Pamięci o cnotach, szczęściu, dzielności najjaśniejszego i niezwyciężonego monarchy Władysława IV (1648)41, panegiryku Everharda Wassenberga Gestorum glorissimi ac invicissimi Wladislai IV (1641)42 oraz poematu Twardowskiego. Pretensje Puszkina wydały się w Warszawie niesłychane, ale pod presją wypadków na Ukrainie, gdy szala dominacji w Europie wschodniej zaczęła się przechylać na korzyść Moskwy, Jan Kazimierz zgodził się na symboliczne ukaranie autorów. Gieorgij Puszkin z satysfakcją informował zwierzchników:
te księgi, które znajdują się w Warszawie, zgromadzić, a zebrane z nich […] karty, na których wydrukowano obelgi wobec antenatów wielkiego cara rosyjskiego […] i wobec całego państwa moskiewskiego, uprzednio wydarłszy, wszystkie spalić […]. I karty te […] na rynku spalone zostały, czasem z całymi księgami. A palił owe księgi kat […], wielu zaś z Polaków i Litwinów przy sposobności mówiło, że „już lepiej by król z państwem moskiewskim pokój zawarł lubo miast ustąpił, niźli na tak wielką hańbę Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego dozwolił: opisanie sławnych czynów królów Zygmunta i Władysława na rynku spalono!”43.
Co więcej, Puszkin zanotował, które karty poematu spalił kat44, wśród nich była i 26. z cytowanym wyżej opisem hołdu Szujskich, a poselstwo uzyskało od Jana Kazimierza marmurową tablicę z kaplicy Moskiewskiej, upamiętniającą pochówek byłego cara.
Publiczne palenie książek w Europie XVI i XVII wieku nie było niczym nadzwyczajnym, jednak w Rzeczypospolitej bezprecedensowe było żądanie śmierci ich autorów45. Oczywiście akcja Puszkina przyniosła utworom Gorczyna i Twardowskiego ogromne zainteresowanie czytelników, „pozostała część nakładu oficjalnie potępianych dzieł została rozprzedana niemalże błyskawicznie i to nieraz po trzykrotnie wyższej cenie”46. Jeszcze kilkanaście lat później austriacki dyplomata baron Augustyn von Meyerberg, podróżujący w 1666 roku do Moskwy, pisał o wydarzeniach na Rynku w Warszawie:
Pamięć o ich [tzn. książek – D. Ch.] zawartości wcale nie spłonęła, przeciwnie, zajaśniała jeszcze bardziej, rozpromieniona takim płomieniem. Dlatego, że wzbudzono w ludziach ciekawość, by dowiedzieć się, cóż to było takiego, co nie tylko Moskale ukryć się starali, ale nadto spalić pragnęli tych, którzy owo coś rozgłosili47.
Pamięć o losie Władysława IV zachował nie tylko Twardowski w późniejszym utworze Wojna domowa, lecz także jego młodsi o pokolenie koledzy po piórze, jak Wespazjan Kochowski w Rocznikach, czy Wacław Potocki, który w Wojnie chocimskiej (nie wydanej za życia drukiem) pisał:
Nie trwoż mnie, cny Twardowski, nie pokazuj z żalem
Prace swojej przed grubym spalonej Moskalem.
I na to żeś zarobił Władysławie Czwarty?!
Proszę, niech Mars, nie Wulkan, bierze moje karty! (Część pierwsza, w. 283-286)48
Przypisy
26 Zob. W. Hahn, dz. cyt.; J. Nowak–Dłużewski, Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce. Zygmunt III, Warszawa 1971, s. 284-290.
27 Orację wydał A. Bielowski [w:] Pisma Stanisława Żółkiewskiego kanclerza koronnego i hetmana, Lwów 1861, s. 558–561. Modernizuję pisownię i interpunkcję, rozszerzam skróty, w nawiasie okrągłym podaję stronę z tej edycji. Przekład łacińskich wtrętów – A. Bielowski.
28 Zob. M. Barłowska, Swada i milczenie. Zbiory oratorskie XVII–XVIII wieku – prolegomena filologiczne, Katowice 2010, s. 73-77, 92-94, 252-257, 259-260, 267-271.
29 Sz. Starowolski, De claris oratoribus Sarmatiae. O znakomitych mówcach Sarmacji, wyd. i przeł. E. J. Głębicka, Warszawa 2002, s. 51.
30 Zob. m.in. K. Maliszewski, Komunikacja społeczna w kulturze staropolskiej, Toruń 2001, s. 148-152.
31 A. Rożniatowski, Pobudka na poparcie wojny moskiewskiej, [w:] tenże, Utwory okolicznościowe, wyd. R. Krzywy, Warszawa 2012, s. 69-70.
32 Zob. J. Nowak-Dłużewski, Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce. Zygmunt III, Warszawa 1971 s. 226; R. Krzywy, Wstęp, [w:] A. Rożniatowski, dz. cyt., s. 29-30.
33 A. Rożniatowski, Apollo słowiański, [w:] tenże, dz. cyt., s. 118.
34 Zob. D. Chemperek, Kultura literacka początków XVII wieku w świetle poetyckich poloników szwedzkich wydanych w XXI wieku, [w:] Polonika w Archiwum Narodowym Szwecji. Kolekcja Skokloster i inne zbiory. Polonica in the Swedish National Archives. The Skokloster Collection and Other Materials, red. A. Nowicka–Jeżowa, E. Teodorowicz–Hellman, Stockholm, 2007, s. 59-61.
35Pamiątka rycerstwa sarmackiego i senatorów Obojga narodów przy żałosnej śmierci Jana Karola Chodkiewicza, wyd. D. Chemperek, Warszawa 2006, s. 49.
36 S. Twardowski, Władysław IV, król polski i szwedzki, wyd. R. Krzywy, Warszawa 2012, s. 64.
37 Zob. m.in. S. Nowak–Stalmann, Epika historyczna Samuela ze Skrzypny Twardowskiego, przeł. M. Przybylik, oprac. R. Krzywy, Izabelin 2004, s. 141-155.
39 Zob. dz. cyt., s. 43-46; J. Chrościcki, dz. cyt. s. 136-141.
40 Zob. J. Tazbir, Literackie echa poselstwa Jurija Puszkina (1650) do Polski, [w:] tenże, Polacy na Kremlu i inne historyje, Warszawa 2005, s. 20-31.
41 W utworze tym czytamy na s. 4 o ojcu monarchy: „Cara moskiewskiego Bazyliusza Szujskiego z bracią Janem i Demetriuszem karki ich pod nogi swoje i hardą uporność skłonić przymusił”.
42 Był on ważnym wzorem inventio dla Władysława IV, zob.: M. Kuran, Kampania smoleńska Władysława IV w twórczości Samuela ze Skrzypny Twardowskiego, „Napis”, seria VII, 2001, s. 174-176.
43 Cyt. za: S. I. Nikołajew, Poezja i dyplomacja (z literackiej działalności Urzędu poselskiego w latach 70. XVII wieku), [w:] tenże, Od Kochanowskiego do Mickiewicza. Szkice z historii polsko–rosyjskich związków literackich XVII–XIX wieku, przeł. J. Głażewski, Warszawa 2007, s. 103.
45 Zob. P. Buchwald–Pelcowa, Książki na stosach w dawnej Warszawie (XVI–XVIII w.), [w:] taż, Historia literatury i historia książki. Studia nad książką i literaturą od średniowiecza po wiek XVIII, Kraków 2005, s. 657-658.