Achilles zadał w czwartym dniu bitwy rozstrzygającą klęskę Trojanom, zabił Hektora i przywiązawszy jego zwłoki do rydwanu powrócił w triumfie. Na drugi dzień spalił uroczyście zwłoki Patroklosa, a dnia następnego, po usypaniu mogiły, wyprawił na cześć przyjaciela wspaniałe igrzyska. Wszystko to jednak nie przynosi bohaterowi ulgi, nie uśmierza jego bólu, nie wraca mu spokoju. Achilles spędza bezsenne noce, a rano włóczy nieszczęsne zwłoki Hektora za swoim wozem dokoła mogiły Patroklosa. Ponieważ Hektor składał bogom liczne ofiary za życia, więc teraz bogowie nie tylko chronią jego ciało od rozkładu tudzież od pożarcia przez psy i ptaki (czego chciał i co przyrzekł zmarłemu przyjacielowi Achilles), ale także postanawiają ukrócić okrucieństwo zwycięzcy. Zeus obwieszcza Achillesowi za pośrednictwem Tetydy, że ma przyjąć okup od Priama i wydać mu zwłoki syna, a do Priama znowu wysyła Irydę z wezwaniem, by osobiście zawiózł okup Achillesowi. Pod wieczór, w dwunastym dniu po śmierci Hektora, wyprawia się Priam z bogatymi darami do Achillesa i (dzięki opiece Hermesa) przybywa niepostrzeżenie do jego namiotu (resp. Szałasu), po czym następuje bodaj najbardziej wstrząsająca scena w całej Iliadzie.
Chryzes przybył do Agamemnona z "sercem skruszonym": przemógł nienawiść do ciemiężyciela córki i błagając go o jej wydanie życzył mu zdobycia Troi i szczęśliwego powrotu do Grecji (v.s.). Jeszcze bardziej przemógł się Priam: błagając o ciało Hektora klęka przed Achillesem i całuje jego ręce z całą świadomością, że całuje ręce, które zabiły mu tylu synów i przede wszystkim - Hektora! Priam zaklina Achillesa, ażeby miał litość nad nim i nad jego nieszczęsną starością przez wzgląd na bogów i na swego sędziwego ojca, Peleusa, ażeby przyjął okup i oddał zwłoki, ażeby nie odtrącał warg, całujących jego ręce z nie znanym dotąd wśród ludzi samozaparciem i bólem. W słowach Priama jest moc nieprzeparta. Achilles jej ulega. Płacze razem z Priamem, a potem podnosi go z ziemi i próbuje pocieszyć. Na ponowną prośbę Priama, żeby wydał mu zwłoki, wybucha wprawdzie gniewem, ale szybko się uspokaja, wychodzi z namiotu, rozkazuje obmyć z kurzu, namaścić i pięknie przyodziać ciało Hektora i w końcu sam je układa na noszach, prosząc Patroklosa o przebaczenie za to, że przyjął okup i pozwolił pogrzebać jego zabójcę wbrew swej okrutnej obietnicy (v.s.), poczym wraca i zawiadamia Priama, że spełnił jego prośbę. Zaślepienie Achillesa zaczyna słabnąć. Bohater zaczyna rozumieć, że postąpił niegodnie i że naraził się bogom, bezczeszcząc zwłoki Hektora. Achilles każe następnie przygotować wieczerzę i zaprasza na nią Priama. Podczas wieczerzy wytwarza się swoisty nastrój i następuje ostateczne odprężenie. Priam podziwia "boską postać" Achillesa, a Achilles znowu "szlachetną twarz i rozumną mowę" Priama. Patrzą przez jakiś czas na siebie w milczeniu i "radują się swoim widokiem wzajemnie", jak powiada Homer, uzmysławiając niejako ów nastrój ostatecznego odprężenia. Jest tu coś więcej niż tak zwany ascetyzm grecki. Priam przybył bez nienawiści do zabójcy swego syna, i ten nastrój udzielił się także Achillesowi. Obydwaj są podniesieni na duchu, bo dokonali zgodnych z wolą Mojry (i Zeusa) czynów, obydwaj dopomogli sobie do nich wzajemnie i to ich zbliżyło, obydwaj wreszcie są sobie wdzięczni za błogą chwilę wewnętrznego spokoju, jakiego teraz wspólnie doznają. Priam prosi jeszcze Achillesa o jedenaście dni rozejmu, ażeby mógł uroczyście pogrzebać Hektora i usypać mu mogiłę. Achilles się godzi, po czym idzie, podobnie jak Priam, na spoczynek. Homer daje do zrozumienia, że Achilles powrócił do normalnego stanu, że jego gniew wygasł, że ta noc będzie pierwszą spokojną nocą bohatera od czasu śmierci Patroklosa. Z Achillesem nie spotykamy się już więcej w Iliadzie. Ta pierwsza noc spokojna roztacza niejako zasłonę nad dalszą "dolą" bohatera, o którym wiemy, że wkrótce zginie z rąk Parysa i Apollina. [...]
Prawo skruszonego serca jest jednym z praw Mojry i wywodzi się, podobnie jak sama Mojra, o ile można sądzić, z kultury ludzkości podbitej przez Greków. Występuje ono u Homera, jak już powiedziałem, w trzech różnych postaciach, z których obecnie omówię dokładniej tylko pierwszą i drugą, ponieważ w Iliadzie mamy do czynienia tylko z tymi dwiema postaciami. Trzecia postać występuje w Odysei.
Otóż pierwsza postać owego prawa polega na tym, że człowiek zbolały wyrzeka się mściwych uczuć gniewu oraz nienawiści i zamiast nich budzi w sobie dodatnie uczucia dobroci oraz życzliwości w stosunku do sprawcy swojego nieszczęścia, ażeby go sobie zjednać i skłonić do spełnienia godziwej prośby, jaką do niego zanosi. Tak błagał Chryzes Agamemnona i tak błagał Achillesa Priam. Obydwaj stłumili pychę swego serca. Dobroć i życzliwość, zrodzone z przezwyciężenia jego ujemnych porywów, mają ogromną moc moralną. Jeżeli człowiek "się przezwycięży" to - mówiąc obrazowym językiem Homera - Mojra staje po jego stronie i zapewnia mu ziszczenie próśb: Agamemnon nie tylko musiał w końcu oddać Chryzesowi córkę, ale także został ukarany za opór i obrazę kapłana nieszczęsną waśnią z Achillesem, podczas gdy znowu Achilles doznał ukojenia i pozbył się dręczącego go gniewu jakby w nagrodę za to, że wysłuchał błagań Priama i oddał mu zwłoki syna.
Druga postać omawianego prawa polega znowu na tym, że ktoś wyrządzi bolesną krzywdę i potem uznaje swą winę, żałuje, prosi skrzywdzonego o przebaczenie i składa mu dary na dowód szczerości swej skruchy. Ktoś taki także skruszył swoje serce i ma prawo, żeby jego prośby były wysłuchane. Ma je od Mojry, która wyrównuje każdą rzeczywistą winę bądź nieuchronną karą zewnętrzną, bądź wewnętrzną skruchą winnego. Kto nie może przezwyciężyć butnego gniewu i nienawiści, kto gardzi skruchą i odrzuca prośby o przebaczenie, jakie do niego zanosi jego dawny krzywdziciel, ten krzywdzi go wtedy bardziej niż został skrzywdzony, wyzywa niejako Mojrę do walki, bo nie szanuje jej prawa, i ściąga na siebie niezawodną karę. Przykładu dostarczają dzieje waśni pomiędzy Achillesem a Agamemnonem. [...]
*Wg wyd. A. Krokiewicz. Moralność Homera i etyka Hezjoda, Warszawa 1959, s. 107-111.