Szukajcie takiego skarbu, żebyście byli bogaci wewnętrznie. To, co ma wielką cenę, nazywa się drogim - i słusznie. Zauważcie, jak się mówi: to jest droższe niż tamto. Otóż czy jest coś droższego niż miłość, bracia moi? Jaka jest jej cena? Ceną pszenicy są pieniądze, ceną pola - srebro, ceną pereł - złoto, ceną miłości - ty sam. Jeśli chcesz posiąść pole, klejnoty, bydło, zastanawiasz się, jak to kupić, szukasz u siebie pieniędzy. Jeśli chcesz posiąść miłość, szukaj samego siebie, a znajdziesz siebie. Czy boisz oddać siebie, aby się nie zmarnować? Właśnie jeśli się nie oddasz, zgubisz siebie. Sama miłość mówi ustami Mądrości, toteż nie przestrasz się jej słowa: Daj samego siebie! Jeśli ktoś chce ci sprzedać pole, powiada ci: Daj mi swoje złoto. Słuchaj, co powiada miłość ustami Mądrości: "Synu, daj mi swoje serce" (Prz 23, 26).
Sądzę, Ojcze, że słowa Twoje dotyczą tylko takiej miłości, w której naprawdę warto się zaangażować.
Miłość jest szatą godową. Nie każda miłość. Często przecież kochają się również ludzie złej woli, którzy są zgodni w dokonywaniu łotrostwa i ciemnych interesów, którzy lubią wspólnie oglądać kiepskie widowisko albo podniecają się wzajemnie wyścigami lub polowaniem. Ale w ludziach złej woli nie ma "miłości, która płynie z czystego serca, dobrego sumienia i wiary nie obłudnej" (1 Tm 1, 5). Tylko taka miłość jest szatą godową.
W ewangelicznej przypowieści szata godowa jest warunkiem dopuszczenia do uczty. Widzę, Ojcze, że rozmowę o miłości rozpoczynasz z najwyższego poziomu. Powiadasz, że jest ona warunkiem życia wiecznego.
Oto czym jest miłość: to, czym kochamy Dobro niewysłowione, Dobro dobroczynne, Dobrego Stwórcę wszystkich dóbr. Niech twoją Radością będzie Ten, od którego pochodzą wszystkie twoje radości. Nie mówię o grzechu: jeden tylko grzech nie pochodzi od Niego.
Ludzie mają czasem wątpliwości, czy to nie jest jednostronne, mówiąc o miłości, mówić przede wszystkim o Bogu. Również przykazanie powiada, że Boga należy kochać z całej duszy, z całego serca, ze wszystkich sił i ze wszystkich myśli, a bliźniego - tylko jak siebie samego. Niejednemu trudno się z takim ustawieniem pogodzić.
Boga mam kochać z całego siebie, bliźniego jak siebie samego. A z czego mam kochać siebie, z czego mam kochać ciebie? Chcesz wiedzieć, z czego? Z tego, że Boga kochasz z całego siebie. Czy sądzisz, iż Bóg na tym korzysta, że Go kochasz? Że coś Mu z tego przychodzi, iż Go kochasz? Że gdybyś Go nie kochał, byłby na tym stratny? Jeżeli kochasz, ty na tym korzystasz: znajdziesz się tam gdzie nie zginiesz. Może zapytasz: To samego siebie mam nie kochać? W ogóle nie kochasz siebie, jeśli nie kochasz Boga, który cię stworzył. Nienawidzisz siebie, sądząc, że się kochasz. "Kto kocha nieprawość, nienawidzi swojej duszy" (Ps 10, 5).
Powiedziałeś, Ojcze, że również miłość bliźniego wypływa z miłości Boga...
Najpierw nakazano ci Boga kochać, następnie bliźniego. Boga jednak nie widzisz, miłością bliźniego oczyszczasz swoje oczy, abyś mógł zobaczyć Boga. "Jeżeli nie miłujesz brata, którego widzisz, jakże możesz miłować Boga, którego nie widzisz?" (1 J 4, 20). Ale żebyś nie sądził, że w ogóle nie możesz zobaczyć Boga, powiedziano: "Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, w Bogu trwa" (w. 16). Zatem kochaj bliźniego, a rozpoznasz w sobie przyczynę, dzięki której go miłujesz: zobaczysz Boga.
A jeśli ten bliźni czyni zło?
Kochaj grzesznika nie jako grzesznika, ale jako człowieka. Jeśli kochasz chorego, prześladujesz chorobę, bo jeśli oszczędzasz chorobę, nie kochasz chorego.
Ze słów Twoich wynika, że w miłości wolno niekiedy użyć również ostrego środka: jeśli jest szansa, że wyrwie się w ten sposób bliźniego ze stanu duchowej nieprzytomności.
Nawet róża ma kolce. Niektóre dzieła miłości wydają się przykre, surowe. Ale są potrzebne, bo dyktuje je miłość. Zatem jedno tylko krótkie przykazanie otrzymujesz: Kochaj, i czyń co chcesz! Jeśli przemilczysz błąd, z miłości przemilczysz. Jeśli nakrzyczysz, z miłości nakrzyczysz. Jeśli ukarzesz, z miłości ukarzesz. Jeśli oszczędzisz, z miłości oszczędzisz. Korzeń miłości jest wewnątrz człowieka i tylko dobro może z niego wyrosnąć.
Za wyd. J. Salij, Rozmowy ze św. Augustynem, Poznań 1985, s. 132-134.