F. Villon, Wielki testament. Karta tytułowa wydania z 1503 r.
François Villon (czyt. Wiją) - właściwe nazwisko François de Montcorbier lub des Loges (1431 - ok. 1465) był jedną z najbarwniejszych postaci Paryża XV stulecia. Niedoszły duchowny, bakałarz i "licencjat sztuk", członek złodziejskich szajek, więziony, torturowany i skazany na banicję złoczyńca - był także znakomitym poetą, autorem poematu Wielki testament, żartobliwego utworu Legaty i szeregu ballad. Wielki testament ma charakter autobiograficzny: Villon pisze w tonie melancholii, goryczy i gniewnej ironii o swej zmarnotrawionej młodości, o niesprawiedliwości losu tak nierówno obdarzającego bogactwem ludzi różnych stanów, o zwodniczych urokach niewieścich. Poezja Villona łączy w sobie elementy makabryczne i groteskowe, naiwne i fantastyczne, przemawia wprost, bez średniowiecznego alegoryzmu. Jako kontynuator tradycji średniowiecznych wagantów Villon posługuje się często w swoich wierszach obyczajową i artystyczną prowokacją.
X
Chocia niewiele ia posiadam
Mienia, którego bych mógł zażyć1,
Póki rozumu pełnią władam,
Z tego, czem raczył mnie obdarzyć
Bóg (ludzie mało!), w mey niedoley
Spisuję ów testament walny2,
Na znak ostatniej moiey woley,
Iedyny i nieodwołalny.
XXII
Żałuję czasu mey młodości -
- Barziey3 niż inny iam weń szalał! -
Aż do mych lat podeszłych mdłości
Iam pożegnanie z nią oddalał;
Odeszła; ba, ni to piechotą,
Ni konno; pomkła iako zaiąc;
Tak nagle uleciała oto,
Nic w darze mi nie ostawiając.
XXV
Zaiste, nieraz miłowałem
Y miłowałbym jeszcze chętnie;
Lecz serce smutne z wygłodniałym
Brzuchem, co skwierczy zbyt natrętnie,
Odwodzą mnie z miłosnych drożek.
Ktoś inny, syty, swey ochocie
Folguje za mnie - Amor-bożek4
W pełnym wszak rodzi się żywocie5!
XXVIII
Dnie moie tako się rozbiegły
Iako, Hiob mówi6, w lnianem płótnie
Nitki, gdy słomy garść zażegłey
Tkacz przytknie doń; y żar okrutnie
Wnet strawi płótna sztukę całą,
Niedoszły ludzkiey szmat odzieży...
Nic mi iuż ciężkiem się nie zdało,
Śmierć bowiem wszytko wnet uśmierzy...
Ballada o paniach minionego czasu: przesłanie
Nie pytay, kędy hoże dziewki
Idą stąd y na iakie brzegi,
Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki.
Ach, gdzie są niegdysieysze śniegi!
Tutay zaczyna Wilon testować7.
LXXX
Tak: W imię Oćca Przedwiecznego
Y Syna iego, króla ziemi,
Oćcowi swemu współwiecznego,
Takoż Świętego Ducha z niemi,
Co ród Adama odkupili
Y, plemię jego wznosząc wzwyż przeklęte,
Niebo niem samo ozdobili,
Czyniąc z nich wobec Pana święte.
LXXXV
Po pierwsze, biedne tchnienie moie
Oddaję wielkiej Troycy Świętey;
Na boże składam ie pokoie
W kościele Panny Wniebowziętey;
Pokornie prosząc zmiłowania
Dziewięci iasnych chórów nieba8:
Niechay się łaska ich nie zbrania
Zanieść podarek ten, gdzie trzeba.
LXXXVI
Item9, me ciało grzeszne zdaię
Ziemi, wielmożney rodzicielce;
Robactwo się ta niem nie naie,
Głód ie wysuszył nazbyt wielce.
Niechże ie przyjmie żyzne łono;
Co z ziemi, w ziemię się obraca;
Wszelka rzecz, słusznie mówią pono,
Chętnie do swego mieśćca wraca.
Ballada Wilona dla swej miłey
Zwodna miłości, cierpieniem zbyt droga,
Okrutna w skutku, w słodyczy obłudna,
Miłości twardsza niźli stal złowroga,
Mogę cię nazwać: morderczyni cudna,
Serca biednego ty śmiertelny czarze,
Pycho sekretna y wszytkim iednaka,
Oczy okrutne - czyż ludzkość nie każe
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka?
Lepiey bych czynił szukaiąc pomocy
Indziey10, w przystani iakiej barziey lubey;
Nic mnie nie zdoła wybawić z twey mocy,
Trzeba mi pchać się sromotnie do zguby;
Eyże, mężczyzna czy też dziecko ze mnie?!
Y cóż stąd? Zginę, skoro dola taka...
Choć litość radzi, niestety daremnie:
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka.
Przydzie ta chwila, kiedy czas, zbyt skory,
Pożółci, zmarszczy twe nadobne kwiecie;
Śmiałbych się, gdybych doczekał tey pory:
Ba, nie, naówczas - ieśli żyw na świecie -
Staruchem będę, ty maszkarą podłą.
Owoć11 goń zdrowo; gdyś mnie leda iaka,
Bądź lepsza innym y miey to za godło:
Nie dręczyć, ale wspomagać biedaka.
CLXXVII
Item, chcę, aby na mym grobie
Tę, co tu podam, zwrotkę małą
W dość znacznym kształcie y sposobie
Spisano; gdyby zaś nie stało
Inkaustu - węglem, czarną krydą,
Byleby trwale y wyraźnie;
Niech boday ci, co po mnie przydą,
Dowiedzą się o dobrym błaźnie:
CLXXVIII
TU LEGŁ, Z AMORA DŁONI SROGIEY,
Z SERCEM BOLEŚNIE SKALECZONEM,
ŻACZYNA LICHY Y UBOGI,
CO BYŁ FRANCISZKIEM ZWAN WILONEM;
ZIEMI NIE POSIADŁ NI ZAGONA,
ODDAWAŁ WSZYTKO: CHLEB, KOSZYCZEK,
STÓŁ. ANO TEDY, ZA WILONA,
ODMÓWCIE BOGU TEN WIERSZYCZEK:
RONDO
DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY,
ŚWIATŁOŚĆ Y POKÓY WIEKUISTY
TEMU, CO PŁUGA ANI BRONY
NIE POSIADŁ, NI KOSZULI CZYSTEY;
NAGI, DO SKÓRY OGOLONY,
NA SPOSÓB RZEPY OBŁUSZCZONEY,
DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY!
SROGIM WYROKIEM PRZEPĘDZONY,
WBREW APELACYI UROCZYSTEY12,
W SAM ZADEK CELNIE UGODZONY,
BŁĄKAŁ SIĘ TUŁACZ WIEKUISTY.
DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY...
Objaśnienia
1spożytkować, wykorzystać; 2generalny, ostateczny; 3bardziej; 4rzymski bożek miłości, którego kult przejęli Rzymianie od Greków (Eros); 5brzuchu; 6nawiązanie do zdania z Księgi Hioba (7, 6): "Dni moje przeminęły prędzej, niźli tkacz płótno obcina"; 7dyktować testament; 8według teologii średniowiecznej aniołowie podzieleni są na dziewięć chórów i trzy hierarchie; 9łac. także, również; 10gdzie indziej; 11zatem, otóż; 12pomimo odwołania się od wyroku sądu Villon został skazany na banicję.
Za wyd. François Villon, Wielki testament, przeł. T. Żeleński (Boy), Warszawa 1973, s. 264-334; przedruk w: Zrozumieć średniowiecze, oprac. R. Mazurkiewicz, Tarnów 1994.