"Najzwyklejsza i najpierwotniejsza ikona w cerkwi, bez której cerkiew być nie może, greckie trimorfion, deisis, przedstawia Zbawiciela, Maryję i Jana Chrzciciela zanoszących modły do Niego; obie zwrotki Bogurodzicy to niby podpis czy wytłumaczenie takiego Deisusa".
Zdanie to, wyjęte z Dziejów języka polskiego Aleksandra Brücknera, z dwóch co najmniej względów prosi się na motto niniejszych rozwaźań. Po pierwsze dlatego, że jest - jak sam autor zaznacza - "ciekawym szczegółem", samotną glosą, ulotną asocjacją zanotowną "na marginesie". Po wtóre - bo tłumaczy dodatkowo, z zewnątrz i tytul, i pomysł tego szkicu, wyznacza ogólny kierunek jego myśli. Tutaj nie będzie to z pew-nością droga genetyczna, poszukująca rozwiązań zagadek biograficznych związanych z Bogurodzicą. Spróbujmy natomiast, uważni teolo-gicznie, semiotycznie, ikonologicznie, podążyć w głąb samych tekstów, ku ich archetypom, do warstw najgłębszych, jakby powiedział generatywista - do poziomów modeli aktantowych i kategorii logicznych. Zanu-rzanie rozpoczyna się jednak od powierzchni - od brzmienia, barwy, rytmu. Struktura pieśni i struktura ikony domagają się zstępowania (czy wstępowania) hierarchicznego, na kształt drabiny Jakubowej, analizy docierającej do Sensu stopniowo.
Wracając do spostrzeżenia Brücknera zadajemy pytanie, które postawić musimy, jeśli przelotne skojarzenie Deesis i Bogurodzicy pragniemy pogłębić, opisać i zinterpretować: dlaczego obie zwrotki naszej pieśni mogą być "podpisem czy wytłumaczeniem Deisusa"? Jak te dwa różne teksty - pieśń i ikona - artykułują wspólne przesłanie religijne i artystyczne, w odmiennych znakowo materiach i kształtach? Trzeba odsłonić genotypowy rdzeń obu tekstów, wspólnotę intuicji teologicznej i artystycznej, która zrodziła różne, niepowtarzalne obrazy: Deesis i Bogurodzicę.
Nieoceniony jako mistrz kontrowersji Aleksander Brückner pomaga postawić kolejne pytanie. Pisze w 1901 r.:
"Do nie całkiem naturalnego, zwykłego, koniecznego połączenia Bogurodzicy i Jana świętego jako pośredników i opiekalników, do jednej i drugiej strofy daje tylko żywot Kingi naturalny, konieczny, nie naciągnięty w niczym, przekonywający komentarz: nigdzie indziej go nie odnajdziemy; zagadka rozwiązana raz na zawsze".
To "nie całkiem naturalne" połączenie Maryi i Jana Chrzciciela w Bogurodzicy zadręczało w swoim czasie nie tylko Brücknera. On sam zresztą odnalazł wkrótce ów "ciekawy szczegół" - Deesis - i głośno wyraził skruchę za nieprzystojne filologowi emocjonowanie się "romansem". Byli i tacy badacze, którzy nie mogąc pojąć obecności Krzciciela w drugiej strofie pieśni, usiłowali na różne sposoby wyeliminować jego imię z tekstu. Trudno się nawet temu dziwić. Długie wieki ewolucji zachodniej świadomości teologicznej i liturgicznej usunęły postać Jana w cień ewangelicznego epizodu, natomiast do wspólnego dziedzictwa z chrześcijańskim Wschodem sięgano niechętnie, z różnych, najczęściej politycznych i kulturowych, powodów.
Bogurodzica to niezwykła, pierwsza i całkowicie dojrzała artykulac-ja sacrum w literaturze polskiej. Swoje przesłanie buduje w porządku słów składających się na poetycką strukturę znaczenia odsyłającego nas w przestrzeń świętości. W przestrzeń, która także posiada swą autonomiczną strukturę, hierarchię znaczeń i ontyczne centrum - Sanctum. Wobec niej przestrzeń znakowa tekstu jest zaledwie modelem-analogonem, niedokładnym, niedoskonałym i ulotnym przybliżeniem symboliczno-obrazowym. Przybliżeniem jednym z wielu możliwych. Do sacrum utajonego w Bogurodzicy pod migotliwą warstwą znaczeń poetyckich, od wieków docierała chrześcijańska architektura, ikonografia i liturgia. Swoistość materialu, odmienność konstytuowania znaczeń, niepowtarzalność obrazowania - ta cała różnorodność przekształca się w izomorficzność im bardziej zbliża się przed Oblicze Jedynego.
Poszukiwania wzoru literackiego, który mógłby być dla naszej Bogurodzicy inspiracją, zwłaszcza w kwestii współpośredniczenia Maryi i Jana, przyniosły wyniki połowiczne. W hymnografii greckiej znaleziono wprawdzie wiele modlitw i do Matki, i do Jana, które fragmentami brzmią całkiem jak zwroty z Bogurodzicy, ale szkopuł w tym, że nie ma wśród nich pieśni czy modlitwy lączącej obie postacie Pośredników w bezpośrednim sąsiedztwie, w jednym tekście, tak jak to jest w naszej pieśni. Mógł więc napisać w fundamentalnym opracowaniu Bogurodzicy jego redaktor, Jerzy Woronczak:
Wzoru literackiego dla całości pierwszej części Bogurodzicy nie znaleziono ani w hymnografii łacińskiej czy greckiej, ani w czeskiej czy niemieckiej. [...] Istnieje natomiast wzór ikonograficzny [...] motyw zwany deesis".
Świadomi integralności kultury średniowiecznej zmodyfikujemy nieco sam problem. Skoro i w Bogurodzicy, i w Deesis pomiędzy ludźmi i Bogiem pośredniczy ta sama para: Maryja i Jan Chrzciciel, zapytajmy, jaka motywacja łączyła te dwie postacie w świadomości chrześcijańskiej pierwszego tysiąclecia? Nie chodzi tutaj już o znalezienie bezpośredniego wzorca dla Bogurodzicy, ale o uniwersalny prawzorzec, prototyp tego modelu pośrednictwa, który wciela i nasze carmen patrium, i Deesis.
Postać Maryi, Matki Bożej, nie budzi w tym kontekście wątpliwości. Ale - powtórzmy zdziwienie Brücknera - dlaczego Jan? Odpowiada na nie sam... Jan Chrzciciel. I to nie tylko pośrednio, przez teologiczną interpretację Jego postaci. Sam Jan opisuje alegorycznie model Deesis a więc i model pośrednictwa Bogurodzicy! To On właśnie, Przyjaciel Oblubieńca, wypowiada słowa tajemnie pomnażające symbolikę Pieśni nad Pieśniami:
"Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście świadkami, że powiedziałem: Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostalem przed Nim postany. Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja bym się umniejszał" (J 3, 27-30).
Przypomnijmy alegoryczne interpretacje figur Oblubieńca i Oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami. Są nimi Jahwe i Izrael, Chrystus i Kościół Nowego Testamentu, Bóg i odkupiona ludzkość, Chrystus i człowiek, na koniec wreszcie: Bóg i Maryja - w Maryi bowiem "idea Kościoła jako dziewiczej oblubienicy Boga znajduje swój najpełniejszy wyraz". I oto w wyznaniu Jana Chrzciciela, do oblubieńczego związku Boga i Kościoła, którego figurą-typem jest Niewiasta - Maryja, dołącza postać trzecia - Przyjaciela Oblubieńca, On sam, Chrzciciel i Przyjaciel Chrystusa, razem z Matką wychodzący na Jego spotkanie w imieniu całej ludzkości (w jej męskim i kobiecym wcieleniu). Te trzy figury - Oblubieniec, Oblubienica i Przyjaciel Oblubieńca - tworzą pełny, zamknięty, doskonały model bosko-ludzkiego obcowania, teandrycznej wymiany idiomatów, model Deesis, kilka wieków później dopiero utrwalony ikonograficznie, a jeszcze później w naszej Bogurodzicy.
Ten idealny paradygmat obecny był jednak nieustannie w myśli teologicznej i liturgicznej Kościołów starożytnych. W liturgii jakobickiej obrządku antiocheńskiego odnaleziono modlitwę, tzw. sedro pochodzące z V wieku, które może być kolejnym śladem-typem potwierdzającym naturalność sąsiedztwa Maryi i Jana w Bogurodzicy: "Maryja, która Cię zrodziła i Jan, który Cię ochrzcił, niech modlą się za nami - zmiłuj się nad nami". Tekst ten, nawiązujący do nestoriańskiej teologii Teodora z Mopsuestii (zm. 428), nie jest wcale unikatowym wyjątkiem w liturgii wczesnego chrześcijaństwa - świadczą o tym choćby prace Kirpicznikowa i Baumstarka.
Model pośrednictwa świętych jest wariantem rozwiązania antynomii podstawowej i pierwotnej - opozycji Sanctum i profanum. Przezwyciężeniem dynamicznym, realną dla wiary mediatyzacją, formą dialogu stworzenia ze Stwórcą toczącego się w przestrzeni Obcowania Świętych. Ideę tę, stanowiącą przecież rdzeń dogmatyczny i konstrukcyjny Bogurodzicy, wcielił i pogłębił teologicznie prawosławny ikonostas, owa żywa zasłona wzniesiona z hierarchii ikon - świadków rzeczywistości niebiańskiej. Ikonostas traktowany przedmiotowo jest granicą, zasłoną dla ludzkich niedoskonałych oczu, lecz z funkcjonalnego punktu widzenia jest przecież granicą żywych znaków - ikon, które nie tyle odsyłają do sfery sacrum, co tę sferę odsłaniają. To wszystko, co w ikonostasie odgranicza: wysoko rozbudowane rzędy ikon, zamknięte carskie wrota, zasłony, światła, podwyższenie solei - to wszystko w rytmie liturgii staje otworem dla ziemskich jeszcze, ale już wewnętrznie przemienionych oczu. I właśnie w centrum tej pograniczno-pośredniczącej symfonii barw i światła umieszczono Deesis - kolorową sublimację idei orędownictwa i łączności z Chrystusem przez Maryję i Jana Chrzciciela. Czy ikonograficzna symetria tych dwóch postaci w Deesis, ich funkcjonalne sąsiedztwo w Bogurodzicy znajdują swe uzasadnienie w analogicznej odpowiedzialności ich "ról" ewangelicznych?
Maryja jest Bogurodzicą, a więc Matką Słowa Wcielonego, Jego ziemskim Początkiem. Jan jest Poprzednikiem - Wschód zawarł tę prawdę w samej nazwie Jana - Prodromos, Priedtiecza. Zarówno więc Maryja, jak i Jan spełniają wobec Chrystusa Wcielonego funkcje Poprzedników - Matka w sferze ludzkiej egzystencji, Jan w sferze prorockiego logosu. Logika chrześcijańskiego modelu pośrednictwa sprawia, że z punktu widzenia człowieka zwracającego się w kierunku Sanctum funkcje Maryi i Jana jako Poprzedników i Pośredników ulegają daleko idącej ekwiwalentyzacji, stają się jakby różnymi aspektami jednej Mediacji. Ewangeliczne i apokryficzne genealogie Maryi i Jana utrwalone potem na ikonach i w tekstach liturgicznych są niezwykle podobne, niemal paralelne. Sama też Ewangelia wystarczająco tłumaczy eksponowaną w Bogurodzicy pozycję Matki i Chrzciciela. Świadectwo o Janie wydaje sam Chrystus: "Zaprawdę powiadam wam; między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11, 11).
O misji Jana jako Poprzednika i Pośrednika mówią także Jego własne słowa: "Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany" (J 3, 28), do Niego wreszcie odnosi Jezus słynne proroctwo Malachiasza (Łk 7, 28). W apokryfie Zstąpienie Chrystusa do otchłani (I-II w.) Jan poprzedza przyjście Zbawcy jako zwiastun Dobrej Nowiny. Maryja i Jan zjawiają się także w przedstawieniach Sądu Ostatecznego, by prosić o miłosierdzie Sędziego Paruzji, stoją także obok tronu Bożej Mądrości w ikonie Sofii Nowogrodzkiej. Maryja - "granica między stworzonym i niestworzonym" (Grzegorz Palamas) i Jan Chrzciciel - skrzydlaty Anioł Pustyni, przychodzą nieustannie już teraz, stają przed obliczem Boga, tak jak w Deesis, tak jak w Bogurodzicy, by pośredniczyć w bosko-ludzkim dialogu w przestrzeni wiary wyznaczonej słowami Pośrednika Pierwszego - Chrystusa: "Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 16, 6).