Elegia do Matki Bożej Dziewicy Maryi o uśmierzenie zarazy
(z "Wojny pruskiej")
Czcigodna latorośli z Dawida rodziny,
Ty chwało dumna głośnej wokół Palestyny,
Spojrzyj na ziemskie klęski z wysokiego nieba
I patrz, jak nędzny rodzi plon sarmacka gleba.
Wspomóż, Panno chwalebna, Polaków w niedoli,
Których wiewem okrutnym zabija powoli
Zaraza, napojona jadem z paszcz żmijowych,
Zaraza wiecznie żądna, głodna śmierci nowych.
Ona Parkę zesłała groźną z czarnej groty,
Co ścina twego ludu, Dziewico, żywoty;
Niszczy w szale do szczętu twych wiernych wnętrzności,
Zabija żywe członki wśród okrutnej złości.
Ni kobiet nie oszczędza ta dzika bogini,
Ni wśród młodych i starców różnicy nie czyni.
Już i Orcus marami napełnił się cały,
Już się piętrzą na ziemi wszędzie trupów wały,
Już i jesień i zima przez czas bardzo długi
Dosyć nieszczęść zwaliła na twe wierne sługi.
Po smutkach nastąpiła pora pięknej wiosny,
Budzi zieleń na niwach jej powiew radosny,
Szatę zmienia przyroda - już wszystko blask nieci
I Phoibos w pięknym czasie czarowniej nam świeci.
Po tak wielkich nieszczęściach zarazy, niedoli,
Błagam, niech gniew ustanie z Twego Syna woli;
Bo Go ni opal jasny, ni szmaragd zielony
Nie złagodzi, ni Cytis od arabskiej strony,
Tylko serce człowiecze, czyste, obce winie
I Ty możesz, Dziewico, przebłagać jedynie.
On Matce nie odmawia, o co słusznie prosi;
Dary na Twe życzenie największe przynosi,
Czegokolwiek zapragniesz z pogodą oblicza,
Przychylnie i z radością sam Tobie ożycza.
Wszak Jego, o Dziewico, ni proroków plemię,
Ni z podziemia głos łzawy nie wezwał na ziemię,
Ni ojców świętych w niebo sięgające chóry
Za grzech pierwszych rodziców nie zesłały z góry,
Lecz Ty, Panno przeczysta, bez winy brzemienia,
Którą światłość dziewictwa blaskiem opromienia.
O Nim księgi Sibylli i prorocy starzy
Stwierdzili, że Twe łono życiem Go obdarzy.
Poczętego w żywocie świętym swym nosiłaś
I własną piersią, czysta Dziewico, karmiłaś.
Ty, co błagań u Syna stokroć zwiększasz siły,
Spraw, by klęski zarazy kraj nasz opuściły,
Spraw, by zesłał zbawienny powiew i w potrzebie
Był łaskaw dla swych ludów – modlę się do Ciebie.
Niech okrutny zarazy los zmieni w życzliwy,
Bo oto przed jej grozą drżą sarmackie niwy.
Tłum. Jan Smereka
Za wydaniem: Jan z Wiślicy, Wojna pruska, przeł. J. Smereka, Lwów 1932, s. 108-110.