KANCYJONAŁ
abo Pieśni duchowne z naukami i z modlitwami,
których używa Kościół powszechny apostolski,
na Krystusie, jedynym fundamencie, zbudowany
i ugruntowany słowem Bożym
Roku Pańskiego 1609
Długo ten trwał obyczaj święty w Kościele, iż wszyscy – tak uczeni, jako prości – na modlitwy i śpiewania zborowe, one aprobując, mówili "amen", czego by byli nie czynili, gdyby było odprawowane nabożeństwo językiem nierozumnym. Iustinus mówi: "Tedy przełożony ile może, tyle modlitwy ofiaruje i dziękczynienia, a lud ?amen? przyśpiewuje". Hieronim: "W kościelech miasta Rzymu, jakoby niebieski grom słyszałem lud pospolity odśpiewujący ?amen?". Augustinus, Dionisius, Epifanijusz, Chrysostomus, Basilius etc. w swojej liturgijej wspominają "amen", które mówił pospolity człowiek na śpiewania i modlitwy zborowe.
A nie tylko na śpiewania, ale też i na modlitwy te, które minister przy usługowaniu sakramentami mówił, "amen" odpowiedali. O modlitwach przy krzcie czytaj na karcie 12. O modlitwach przy Wieczerzy Pańskiej czytaj na karcie 10. O śpiewaniu rozumnym przy pogrzebie czytaj na karcie 11. "Nie trzeba wiele mówić" – pisze Augustinus, Ambrosius, Leo, Clemens, gdy minister w starym Kościele dawał chleb poświęcony ludziom, mówił: "To jest ciało Krystusowe", a oni mówili "amen". Także gdy minister z słowa Bożego mówił do ludu sursum corda, "wzgórę serca", lud odpowiedał, pisze Cyprianus i Augustinus, habemus ad Dominum, "mamy ku Panu". Grzegorz dokłada: "Modlitwa Pańska u Greków od wszytkiego ludu bywa mówiona przy poświęceniu sakramentu". Skąd się pokazuje, iż w starym Kościele językiem własnym nabożeństwo odprawowano, co gdyby inaczej było, ludzie by prości na modlitwy i na śpiewania "amen" nie odpowiedali. Co zeznawa i sam Belarmin, mówiąc:
"Apostoł w liście Efezyjany i Koloseńczyki napomina, aby przez psalmy, hymny i pieśni duchowne napominali samych siebie. Które miejsce Hajmo rozumie o pieśniach, które sami składali. Ponieważ tedy te pieśni dzieją się ku pociesze pospolitego ludu, chce apostoł, aby się działy językiem, który by mógł być wyrozumiany, aby prostacy, którzy nie umieją podobnych tym składać, tylko mogli one potwierdzić, mówiąc "amen" etc."
Czwarty niepożytek z śpiewania i z modlitw nierozumnych ten jest: nie tylko, aby się kto miał zbudować z nich, ale owszem jest takich wiele w papiestwie księżej nieumiejętnej, którzy języka łacińskiego i greckiego nie rozumiejąc, leda co mówią, słowa wywracają, gdy śpiewają, bądź się modlą, bądź krzczą, bądź mszą. A jeśliże księża nie rozumieją, co mówią, cóż prosty człowiek ma rozumieć? Czytamy u Gracyjana, u Lombarda, czego nie przy Bellarmin: "Był jeden ksiądz za biskupa Zacharyjasza, który nie umiejąc języka łacińskiego krzcił, mówiąc: Ego te baptizo in nomine patria et filia, et spiritua sancta". Skąd była urosła kwestia naonczas między biskupy – dobrzeli krzcił on Bean dzieci, czyli nie? I byli niektórzy biskupi, którzy tę formę ganiąc, chcieli aby znowu one dziatki były krzczone, co po tym papież Zacharyjasz zagasił powiedając, że to uczynił z nieumiejętności, nie z herezyjej.
A czemuż takie nieuki święcicie? Autor ksiąg, które zową Liber ceremoniarum Romanae Ecclesiae, przypomina, jako w Rzymie, gdy papież ma mszą, abo gdy go koronują, tedy ewanjeliją i epistołę po grecku mnisi niektórzy czytają dosyć źle, barbarizando, solecizando. I dokłada tego: "Co słysząc niektórzy uczeni, szydzą z naszego nabożeństwa. Lepiej takowego nabożeństwa zaniechać, aniżeli do niego nieuki przypuszczać" etc. A co dziwniejszego, we Włoszech chłopom, niewiastom po łacinie każą się modlić. I dawa tego racyją Belarmin dosyć głupią (ale nie dziw, bo jezuita), mówiąc: "Nie potrzeba, aby lud rozumiał, żeby mu była pożyteczna modlitwa, ale dosyć na tym, gdy Bóg rozumie".
Uważże tu, Miłościwy Panie, co tam jest za nabożeństwo: są właśnie by papugi, krucy, kawki, abo insze ptastwa nierozumne. Bo i te mówią, jako mówi Chrysostomus, gdy ich nauczą, ale nie rozumieją. Pisze Plinius o jednym kruku, który mówił: ave, caesar imperator. A drugi mówił: salve, victor Antoni. Pisze też Celius o jednym kardynale Askanijusie, kóry miał mieć papugę, co mówiła kredo, gdy jej kazał. I u nas w Polszcze wiele jest panów, którzy mają papugi, które mówią, czego ich nauczą, nie rozumiejąc. A tak jako księża prości, tak i ludzie pospolici tym papugom, krukom w swym nabożeństwie są podobni.
Tym sposobem, jako mówi Belarmin, mogliby ludzie uczeni pacierz leda jako mówić, gdyż pan Bóg wszytko rozumie. Ale boję się, aby tym nabożnikom onego nie rzeczono: nescitis quid petatis, nie wiecie o co prosicie. Przeciwko takiemu nabożeństwu Augustyn mówi: "Bogu się uniżenie módlmy, aby nas od tajemnych grzechów oczyścił, a od inszych aby przepuścił sługom swoim". A co by to było, mamy rozumieć, abyśmy ludzkim sposobem, nie jako ptaszym głosem śpiewali, abowiem i drozdowie, i papugi, i krucy, i sroki, insze takie ptastwa często od ludzi bywają wyuczone śpiewania, którego nie rozumieją. Lecz umiejętnie śpiewać ludzkiemu przyrodzeniu z woli Bożej pozwolono jest. Tamże do pospólstwa czyni rzecz: "A tak namilejszy, cośmy zgodnym głosem śpiewali, to też wesołym sercem rozumieć i widzieć mamy". Tamże: "Z wyrozumieniem śpiewajmy, a śpiewając módlmy się". Tenże mówi, czemu minister głośno ma śpiewać i modlić się:
"Nie potrzeba wielomówności, to jest wrzasku, gdy się modlimy. Chyba jako księża czynią dla oznajmienia myśli swojej – nie, aby Bóg, ale żeby ludzie słyszeli i z zezwoleniem niejakim przez przypomnienie zawisnęli ku Bogu". Tenże: "Jakoż ten powinnie może śpiewać Bogu, który nie wie, co śpiewa?"
Piąty niepożytek. Naród, który nie chwali Pana Boga językiem swoim, za grubiana jest poczytany. Paweł święty mówi: "Będę u tego, co mówi, grubym człowiekiem, a ten, co mówi, będzie też u mnie za grubego". Na co patrząc Beda mówi: "Gruby ten jest język, który Boga chwalić nie może". A Chryzostom mówi: "Ten u mnie jest za grubego, a ja u niego (gdy się nie rozumiewa), nie dla przyrodzenia głosu, ale dla nieumiejętności". Hieronim uczy: "Każda mowa, której nie rozumieją, za grubą bywa osądzona". Ovidius, i ten toż twierdzi, tak pisząc o sobie będąc w Poncie: "Jam tu jest grubym człowiekiem, abowiem mię nie rozumie żaden".
Na ostatek jest to kaźń Boża, gdy Bóg z ludem swym obcym językiem mówi, jako czytamy u Ezajasza: "Językiem obcym z ludem tym umawiać się będę". Cóż rozumiemy, jeśli to nie jest wielkie skaranie Boże, które przychodzi dla niedowiarstwa i nieposłuszeństwa słowa Bożego, gdy ludzie mają związany język od Antykrysta, aby Pana Boga nie chwalili, ceremonij od niego rozkazanych nie odprawowali językiem przyrodzonym? Paweł święty mówi: "Języki są na znak nie tym, którzy wierzą, ale tym, którzy nie wierzą" etc. Tu już dostatecznie pokazało się, Miłościwy Panie, iż śpiewanie ma być w Kościele Bożym językiem wyrozumiałym. I tak było w starym Kościele, z którego się wyrodzili dzisia ludzie nabożeństwa zawiedzionego rzymskiego, o którym mówi Lyranus i Thomas de Aquino: "W starym Kościele nabożeństwo pospolitym językiem odprawowano".
Trzecia. W Kościele Bożym wszytek lud powinien śpiewać: nie tylko duchowni, ale i świetcy, jako panowie krześcijańscy, tak i ubodzy, starzy i młodzi, mężczyźni i białegłowy, panie, panienki, młodzieńcy, dziatki, bo to jest powinność wszytkich. Duch Święty to rozkazuje, nie kalwin. Mówi Dawid: "Młodzieńcy też, panienki, starszy z młodszymi, chwalcie imię Pańskie". Tenże: "Niechaj wszelka dusza chwali Pana". Paweł święty mówi: "Gdy się schodzicie, każdy z was ma psalm".
O tym pospolitym śpiewaniu mówią Doktorowie święci. Chryzostom mówi: "Społeczne modlitwy i od ludu pospolitego, i od księdza dzieją się, i wszyscy mówią jednę modlitwę". Tamże:
"Dobrze winszuje ksiądz ludowi, dobrze też winszuje lud księdzowi. Abowiem, i z duchem twoim nic inszego nie jest, jedno to, że te rzeczy, które są eucharystyjej (to jest Wieczerzy Pańskiej), społeczne są wszytkim. Abowiem nie sam tylko ksiądz dzięki czyni, ale wszytek lud. A cóż się dziwujesz, jeśliż z księdzem lud mówi etc." Isidorius:
"Potrzeba, aby, gdy się śpiewa, od wszytkich było śpiewano, i kiedy się modli, aby się wszyscy modlili, także gdy się lekcyja czyta, uczyniwszy pomilczenie, aby od wszytkich jednako słuchana była".
A Marek biskup rzymski, jako pisze Platina, kazał śpiewać głosem w dni uroczyste zaraz po ewanjelijej kredo duchowieństwu i ludowi pospolitemu. Mamy wiele tego przykładów świętych, jako każdy człowiek w Kościele świętym, w jakimkolwiek powołaniu będąc, śpiewaniem Pana Boga chwalił. Dawid, będąc królem, nie wstydał się śpiewaniem Pana Boga chwalić. Maryja, siostra Aaronowa, z inszymi białymi głowami śpiewaniem Bogu chwałę oddawała, a nie ukazowano im do kądziele, o czym wyższej miejsca naznaczone są.
Pódźmyż do Nowego Testamentu. Czytamy, jako dziatki maluczeńkie i inszy lud pospolity śpiewaniem Syna Bożego chwalili. Maryja Panna, chwaląc Boga, śpiewała. "Tenże obyczaj zachowywali ludzie krześcijańscy za apostołów" –?pisze Paweł święty, o czym wyższej było.
Pódźmyż i do onego Kościoła, w którym byli Doktorowie krześcijańscy. Tam obaczymy, jako lud pospolity od śpiewania nie był oddalony, ale pospołu z duchownymi wszyscy śpiewali. Świadczy o tym Plinius, o czym wyższej było, świadczą o tym Doktorowie. Mówi Basilius:
"W nocy u nas wstaje lud przede dniem i do domu modlitwy śpieszy się, i Bogu się w pracej, w utrapieniu, i w ustawicznych łzach spowiedając. Na koniec powstawa od modlitw i śpiewanie stanowi, a wtenczas, na dwie części rozdzieliwszy się, na przemiany sobie wespół śpiewa". I ten zwyczaj wszytkim inszym Kościołom przystojny był. Tenże mówi: "Mężów, białychgłów i dziatek do Boga modlitwy wylewających, trzask, jakoby nawałności w brzegi bijące, słyszany był?" Tenże: "Jakoby z jednych ust i z jednego serca wyznania psalm Bogu ofiarują" etc. Z tych słów pokazuje się, że za Basiliusa wszytek lud śpiewał i, co śpiewał, rozumiał. Hilarius mówi: "Niech słucha głosu modlącego się ludu ten, który jest przed Kościołem. Niech patrzy na zacne głosy hymnów". Hieronymus: "W kościelech miasta Rzymu, jakoby grom niebieski słyszałem lud odśpiewujący ?amen?". Tertullianus: "Cóż jej małżonek abo co ona małżonkowi śpiewała?" Athanasius mówi: "Miejże psałterz a psalmów się naucz".
Ambroży do kościołów okcydentalnych śpiewanie pospolitego człowieka wprowadził był, o czym pisze Augustyn. Także Chryzostom uczynił za aryjanów w kościelech oryjentalnych, których sentencyje wyższej są położone. Czytamy u Teodoreta, jako Publija, pani święta, z inszymi panienkami psalm Dawidów 68 i 113 ku zawstydzeniu poganów i ku pohańbieniu bałwanów śpiewała. Choć im tego bronił apostata Iulianus, choć ich kazał bić, ony na to nic nie dbały – przecie śpiewały. A Rufinus mówi:
"Wszytek Kościół zszedszy się: mężowie, niewiasty i panny, także młodzieńcy podpasani ciągnęli wielkim tłumem trumnę męczennika Babile, śpiewając wielkim głosem, a z radością mówiąc: "Niech będą pohańbieni wszyscy, którzy chwalą obrazy
i którzy ufają w bałwaniech swoich. To w uszach niezbożnego książęcia przez sześć tysięcy kroków z tak wielkim weselem wszytek lud śpiewał, że pod niebiosy głos był słyszany". "Tenże psalm śpiewał Theodorus, będąc w mękach" – tenże Ruffinus pisze.
Nie trzeba wiele dowodów o tym przywodzić, gdyż i Bellarmin to przyznawa. Świadkiem tego jest i śpiewanie owych rybałtów, kiedy dom od domu chodząc, śpiewają na święty Marcin, świętą Katarzynę, na święty Mikołaj, na Nowe Lato, które śpiewanie to w sobie ma, co by ludzie wszyscy mieli śpiewać, to żakom płacą, aby za nich śpiewali. Co przypominając Polidorus mówi:
"Skąd do tego przyszło, że wszytek niemal sposób chwały Bożej u ludu pospolitego zda się być poległy na śpiewakach, których – aby wielka część ludu słyszeć mogła – do domu świętego, jakoby do jakiego theatrum, zbiega się i onych zapłatą najmuje, opatruje i Na ostatek rozumie je być samych ozdobą domu Bożego etc."
A przetoż, Miłościwy Panie, z tych miejsc przywiedzionych każdy stan ma naukę. Mają naukę patronowie w Dawidzie, aby śpiewaniem Pana Boga chwalili, aby przy zborzech szkoły mieli dla chwały Bożej, dla ozdoby kościelnej, żeby minister nie sam śpiewał. Gniewają się dzisia niektórzy, iż w kościelech niemasz porządku w śpiewaniu, a tego nie widzą, iż porządek z strony śpiewania nie może być, jeśli szkoły młodzieńców nie będzie. Nie żałują panowie na śpiewaki domowe, którzy im, by morskie syreny uszy głaszczą, czasem i wszeteczne pieśni śpiewając, a na śpiewaki kościelne czemu mają żałować kosztu?
Mają też tu naukę panie krześcijańskie z tych pań namienionych, aby śpiewaniem nie wstydały się Pana Boga chwalić. Mają niektóre ten obyczaj zły: gdy we zborze śpiewają, ony się modlą, czytają, a drugie śpią abo szepcą. Nie pomnią na on wierszyk: "Kto śpiewa, dwa razy się modli". Mają też tu naukę nie tylko młodzieniaszkowie, ale i panienki, aby i te we zborze, gdy śpiewają, śpiewały, papieskich obyczajów nie naśladując, bo tam panny siedzą jako cyfry, abo szepcą, abo wargami i pacierzmi kołacą, a drugie oczyma po ścianach malowanych, żywych rzucają, czasem też wzorki z ludzi wybierając etc.
Tego się też tu nie godzi opuścić: powieda Belarmin, iż w kościele nie lud pospolity, ale księża mają śpiewać. Ale to jest przeciw świadectwom wyższej przywiedzionym. I owszem – w starym Kościele urząd był śpiewania nie księżej, ale pospolitego człeka, co się pokazuje z tych świadectw. Pisze Hieronymus: "Lecz od urzędu śpiewania najdują się dyjakonowie wyjęci, aby ucząc się śpiewać, nie zaniedbali tajemnic ołtarza". Gregorius mówi:
"W świętym Kościele rzymskim dawno się wszczął zwyczaj, wielce nagany godny, że niektórzy, na usługę ołtarza świętego postanowieni, za śpiewaki bywają obierani, i którzy są w porządku dyjakoństwa – śpiewania pilnują, którzy aby byli wolni ku urzędowi przepowiedania i pilnowania jałmużn godziło się. Skąd się dzieje, że gdy w służbie świętej łagodny głos bywa szukany, żywot przystojny bywa zaniedbany. I śpiewak minister Boga obyczajmi obraża, gdy lud głosem swym uciesza i zabawia. O której rzeczy niniejszym dekretem postanawiam, że przy tej stolicy słudzy ołtarza świętego śpiewać nie mają".
Czwarta. Ludzie krześcijańscy nie tylko usty, ale więcej sercem mają śpiewać. Abowiem Pan Bóg patrzy nie na usta, ale na serce. I dlategoż Krystus Pan mówi: "Gdy się modlisz, wnidź do pokoju swego, a zawarszy drzwi swoje proś Ojca twego, który jest w skrytości, a Ociec twój, który obacza w skrytości, odda tobie jawnie". Które słowa uważając, Gregorius mówi:
"Abowiem prawdziwa modlitwa nie należy w słowiech ust, ale w myślach serdecznych. Bo ważniejszych głosów u świętych uszu Boskich nie czynią słowa nasze, ale żądości". Stądże w ewanjelijej mówi Pan: "Wnidź do pokoju swego". Do takowego serdecznego śpiewania wiodą nas apostołowie święci. Paweł święty mówi: "Mówcie między sobą przez psalmy i pieśni, i śpiewania duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu". Na które słowa pisząc, Hieronim Doktor mówi:
"Śpiewając i grając w sercach waszych Panu, niech tego słuchają młodzieniaszkowie, niechaj słuchają ci, którzy mają urząd w kościele śpiewania, iż Panu Bogu nie głosem, ale sercem powinni śpiewać. Ani na kształt tragedyjej gardło
i usta wdzięcznym śpiewaniem nie mają być prostowane i głaskane, aby w kościele śpiewania i pieśni składne, jakie zwykły bywać przy dziwowiskach, były słuchane, ale w bojaźni, w uczynku i w umiejętności pism". I sam Paweł święty sercem śpiewał więcej. Słowa jego są: "Będę śpiewał Duchem" etc.
Doktorowie dawni lud krześcijański napominają, aby nie tylko usty i językiem, ale sercem, myślą, umysłem i żądzą serdeczną śpiewali, ukazując to być rzeczą wdzięczną Bogu i pożyteczną ludziom. Chrysostomus tak mówi: "Nie gestami ciała ani wołaniem głosu, ale umysłem dobrej woli, modlitw śluby oddawamy". Basilius: "Nie ten, który usty mówi słowa psalmu, śpiewa Panu, ale który z czystego serca wynosi piosnkę". Tenże: "Słuchajcie rozkazania Bożego – dobrze śpiewajcie, to jest myślą nie błąkającą i co czyniącą, ale szczerym afektem i pilnym umysłem śpiewajcie". Augustinus: "Gdy się modlicie Bogu psalmami i pieśniami, to niechaj będzie w sercu waszym, co wynaszacie głosem swym". Hieronymus: "I śpiewać, i grać, i chwalić Boga więcej umysłem aniż głosem mamy". Tamże: "Tak niech śpiewa sługa Krystusów, aby nie głos śpiewającego, ale słowa, które czytane bywają, podobały się". Concilium kartagineńskie IV mówi: "Co usty śpiewasz, sercem wierz, a co sercem wierzysz, uczynkami wyświadczaj". Gloza uczy: "Więcej serdecznym nabożeństwem aniż głosu wykrzykaniem śpiewać potrzeba". I stądże przedtym mówiono: Non vox, sed votum; non chordula musica, sed cor;
Non clamans, sed amans, cantat in aure Dei.
Fallitur et fallit, qui non de pectore psallit.
A tak my, Miłościwy Panie, śpiewając psalmy, śpiewać mamy gorącym sercem poważnie, nabożnie, odłożywszy na stronę myśli. A to dlatego, iż śpiewanie jest chwałą Bożą, wyzwaniem imienia Bożego, jako się wyższej pokazało. K temu, abychmy to snadniej i lepiej mogli uważać, co śpiewamy, Basilius mówi:
"Język niechaj śpiewa, a myśl się niechaj bada zmysłu tych rzeczy, które mówisz, abyś śpiewał duchem, abyś też śpiewał i myślą. Do tego, aby ci, którzy nie umieją śpiewać, śpiewanie nasze rozumiejąc, na nie amen mówili". Augustyn mówi: "Aby lud na to, co prawie rozumie, mówił ?amen?". Na ostatek niechaj się zgadza serce z usty. Concilium Aquigran. mówi: "Myśl śpiewających w kościele Panu ma się zgadzać z głosem, aby się one słowa spełniły apostolskie: ?Będę śpiewał duchem, będę śpiewał i myślą?".
O zaprawdę, jeśli kto usty tylko śpiewa, tedy rzymskiego nabożeństwa ludzie, księża, mniszy, rybałci, żacy. Tam nic inszego niemasz, jedno bez rzeczy a skutku, bez nabożeństwa i uważania tego, co bywa śpiewano. Głos gładki, dźwięk wystawny, brzmięk, wrzask, krzyk, pisk, ryk, bek, mruczenie niedźwiedze, zębami tylko kołacą, wyją by Baalitowie oni, oczyma, sercem, myślą po ścianach rzucają etc., insze myślą, insze śpiewają. Lud też prosty do kościoła idzie, nie iżby się czego nauczyli, bo też niemasz czego, ale aby tylko oczy obrazkami, uszy śpiewaniem i graniem napaśli. O tychci mówi Pan:
"Ten lud przystępuje się ku mnie tylko usty swoimi i chwali mię jedno wargami swymi, a serce ich daleko jest ode mnie, a bojaźń ich przeciwko mnie z rozkazania ludzkiego".
Takowe śpiewania ganią Doktorowie święci i onego zakazują. Chryzostom mówi: "Abowiem i oni zaiste, co mówią, nie wiedzą, wargi się tylko ruchają, a myśl bez pożytku jest i uszy jego głuche są. Ty nie słyszysz modlitwy swej, a chcesz, żeby Pan słuchał próśb twoich? Upadłem – mówi – na kolana. Upadłeś wprawdzie na kolana, ale twoja myśl indziej się tuła. Ciało twoje wewnątrz, ale myśl na dworze, ustać wprawdzie mówiły, ale myśl myśliła o lichwach, dochody z dzierżaw rachowała".
Tenże: "Jeśliby myśl, gdy ciało na ziemi leży, a usta po próżnicy bają, wszytek dom i rynek obchodziła, jakoż taki może rzec, że się modlił przed oblicznością Bożą?"
Isidorius: "Modlitwa bez nabożnego uważania jest jako ryk wołu. Cóż jest pożyteczny wrzask ust, gdzie serce jest nieme?" Augustyn ten grzech przed Panem Bogiem wyznawał, iż więcej słuchał głosu śpiewania, aniżeli rzecz samę uważał. Słowa jego są:
"Wszakże, gdy mi się trafia, że mię więcej śpiewanie, aniż rzecz, która śpiewana bywa, porusza, wyznawam, żem tym grzechem karanie zasłużył, a tedy wolałbym nie słyszeć śpiewającego".
A iżby nie rzekli przeciwnicy, że to fałsz, tedy to nie tylko sama rzecz ukazuje, ale samiż skrybentowie rzymscy to zeznawają, tako Hugo de S. Victore, którego słowa te przypomina mnich w swojej postylli, Carthusianus Dionysius:
"Są niektórzy nabożnicy, których myśl tuła się, obyczaje rozpustne, po ścianach oczyma rzucają, insze śpiewają, insze myślą, ciałem są w poczcie śpiewających, a myślą na rynku. Raz wewnątrz, drugi raz na dworze biegają, słowa piosnki mówią, lecz ich sensu nie rozumieją. Są i drudzy, w głosie próżni, którzy się chełpią w śpiewaniu gładkim głosem, a inszymi gardzą; którzy wyniosłością nadęci insze śpiewają, aniż co w księgach jest, a taka jest lekkość głosu, tak snadź i niestateczność myśli. Śpiewają snadź więcej, aby się podobali ludowi aniż Bogu". A Gregorius dokłada: "Śpiewak sługa obyczajmi Boga obraża, gdy lud głosem swym uwesela i zabawia".
Piąta. Jednym głosem w Kościele ma być odprawowane śpiewanie: nie figurując, nie fraktując, nie piszcząc, nie łamiąc językiem sztuk. Przebierania nie potrzeba, które wymyślił szatan i do Kościoła wprowadził, aby ludzi proste na śpiewaniu pięknym zawiesił, a od tego, co im jest pożyteczniejszego, odwiódł. Takowe śpiewanie zostawujemy syrenom morskim i ono darujemy Rzymianom.
W Kościele izraelskim jednym głosem wszyscy pana Boga chwalili. Mówi Duch Święty: "A gdy tak pospołu trąbili i głosem śpiewali tak, iż prawie jednaki głos wydawali chwaląc i sławiąc Pana". Za apostołów jednym głosem Pana Boga chwaląc śpiewano, o czym wyższej przypomniało się.
Nuż w onym Kościele za Doktorów świętych jednym głosem wszyscy śpiewali. Mówi Hieronimus: "W kościelech miasta Rzymu, jakoby niebieski grom, słyszałem lud odśpiewujący ?amen?".
Basilius: "Jakoby od jednych ust wyznania psalm ofiarują Panu". Tenże: "Jednym głosem w jednej miłości śpiewajcie". Clemens Alexandrinus: "Jeden głos mają spólny wszyscy w modlitwach". Chrysostomus: "Potrzeba w kościele jednego głosu jako jednego ciała".
Liturgija Chryzostoma, Bazylego, Klemensa, Epiph. etc. świadczy, jako w starym Kościele jednym głosem śpiewano, a śpiewano korałem nie fraktem, które śpiewanie łamane ludziom pobożnym nigdy się nie podobało. Ganił je Bernardus mówiąc:
"Nie przekęsując połowice słów, nie przeskakując zupełnych, nie łamanymi i cichymi głosy, jakoby niewiasta mamotliwa sobie pod nosem bęcząc, ale męskim (jako słusza) i głosem, i afektem głosy Ducha Świętego wydajmy, a rzetelnie, abyście nic inszego śpiewając, tylko, co śpiewacie, nie myślili". Chrysostomus śpiewanie fraktowe zwał śpiewaniem wszetecznic. A Polidorus:
"Ale dzisia jawna rzecz jest, iż stąd żadnego pożytku nie mamy, gdy naszy śpiewacy w kościelech tak wespół brzmią, że nic oprócz głosu nie słyszeć, a ci, którzy przy tym są – przestawszy na zgodnym śpiewaniu takich głosów, którym ich uszy pałają, o skutek słów nic nie dbają. Skąd do tego przybyło, iż pospólstwu zdaje się, iż wszytek niemal sposób chwały Bożej na tych śpiewakach zawisł, których więtsza część ludu aby słuchała, do domu świętego jakoby do niejakiego dziwowiska zbiegają się, onych najmuje i opatruje rozumiejąc, iż oni sami są ozdobą domu Bożego. W gładszym i pieszczotliwszym śpiewania spuszczaniu a w głosach zmyślonych więcej się pospólstwo kocha, aniż w pewnych i zupełnych. I wdzięczniejszy mu głos, który z garła drżącego bywa wypuszczany, aniżeli ten, który z powagą bywa wydawany etc."
Navar pisze, iż ci nie czynią dosyć powinności, którzy w śpiewaniu języki łamią. Gentianus kanonik na to śpiewanie fraktowe narzekając, mówi:
"Ach niestetyż, tych czasów zepsowanych tak barzo panują w kościelech naszych śpiewania fraktowe i zniewieściałe, iż często człowieka pobudzają raczej do wszytkiego złego, aniżeli do chwały Bożej".
My też, Miłościwy Panie, nie wyradzając się z starego Kościoła, we zborze Bożym jednym głosem śpiewamy, a to dla lepszego zrozumienia, aby nas naprostszy rozumiał, a zrozumiawszy, na nasze śpiewanie "amen" mówił i z niego się budował. Przy tej piątej nauce zdało mi się, Miłościwy Panie, powiedzieć o śpiewaniu korałowym, które wszędzie niemal miało miejsce w kościelech krześcijańskich i zwano je cantus gregorianus, musica choralis. A ta jest quae in suis notulis aequalem servat mensuram, absque incremento vel decremento prolationis. Haec plana et gregoriana, et vetus musica dicitur. I biskupi rzymscy to korałowe śpiewanie wszędy chcieli mieć, wyrzuciwszy fraktowe. Pisze Iacobus de Voragine: "Tegoż czasu, jako czytamy w żywocie świętego Eugenijusza, gdy jeszcze Ambrożego śpiewanie więcej niż Grzegorzowo od kościołów było zachowywane, rzymski biskup, imieniem Adryjan, Concilium zwołał, na którym postanowiono, aby Grzegorzowe śpiewanie powszechnie zachowywane było. Której rzeczy Carolus cesarz, będąc doględaczem, po rozmaitych prowincyjach jeżdżąc, groźbami i karaniem wszytko duchowieństwo do tego przymuszał i księgi śpiewania Ambrożego wszędy palił, i wiele duchownych odpornych wsadzał do więzienia" etc.
Był też jeszcze w starym Kościele taki obyczaj: gdy śpiewano, tedy tak śpiewano, jakoby właśnie mówiono pospolitą mową, żeby każdy rozumiał, co śpiewano. Mówi Rabanus: Primitiva Ecclesia ita psallebat, ut modico flexu vocis faceret resonare psallentem; ita, ut pronuntianti vicinior esset, quam canenti. Takowe śpiewanie postanowił był w Kościele aleksandryjskim Athanasius, co pochwala Augustyn, mówiąc:
"A niekiedy tej samej zdrady niezmiernie się strzegąc, błądzę zbytnią ostrością, ale barzo pod czas, iż wolałbym, aby wszytko wdzięczne śpiewanie miłych pieśni, którymi się psałterz Dawidów powtarza, od uszu moich i od samego Kościoła odjęte było". I bezpieczniejsza mi się rzecz zda, którą mi częstokroć powiedano o Atanazyjusie, biskupie aleksandryjskim, który czytelnika psalmu wprawił w śpiewanie tak skłonionym głosem, że on głos zdał się być raczej mówiącego niż śpiewającego. To śpiewanie wspomina Polidorus, zalecając je tymi słowy:
"A przetoż bez wątpienia byłoby to z pożytkiem nabożeństwa tak postanowić, aby śpiewający hymny rozdzielnie, obyczajem niemal czytających, wymawiali takim głosem, jakim teraz u nas w kanonie prefacyje i pacierz śpiewają". Co też niekiedy uczynił święty Athanasius aleksandryjski biskup w swojej diocezyjej, jako Augustyn w księgach naznaczonych świadczy i to wielce pochwala. A chór z głosów wielu złożony jest tak, że z wielu jeden się czyni i stawa się z różnych jedno śpiewanie.
Szósta. Śpiewanie kościelne ma być uczciwe, poważne, nabożne, nie szyderskie; które by człowieka pobudzało nie do śmiechów, nie do żartów, ale do chwalenia i wzywania imienia Pańskiego. Paweł święty mówi: "Mówcie między sobą przez psalmy". Hieronim Doktor mówi, na te słowa pisząc: "Bogu nie głosem, ale sercem trzeba śpiewać" etc. Concilium Aquigranense o tym taki dekret uczyniło, aby budowania, nie pochlebstwa ludzie szukali, gdy święte lekcje i psalmy, także hymny składnymi, gładkimi głosy śpiewają.
Polidorus mówi: "Z początku u naszych był taki obyczaj – śpiewać o rzeczach świętych. Na to dziś nie pomnią Rzymianie, abowiem do swego nabożeństwa nanieśli pieśni szkaradnych, rotuł brzydkich, not karczemnych, ceremonij pogańskich i żydowskich. Trzeba się bać, aby nabożeństwa pogańskiego nie wprowadzili, jakoż już z ich kościołów śmierdzi pogaństwo i żydowstwo. Idź tam poganinie, najdziesz swoje bałwany, święta etc. Idź ty, Żydzie, obaczysz tam swoje ceremonije, ubiory, świece, kadzenia, wody, mazania etc." I słusznie ono mówi Polidorus: "Wiele od Żydów, a niemało od Rzymian i inszych pogan do nas rzeczy postanowionych poszło etc." Toż mówi Beatus Rhenanus i Lombardica historia. Pieśni szkaradych świeckich Concilium Kabiloneńskie w kościele śpiewać zakazało, a którzy by je śpiewali, karać i ekskomunikować dopuszcza. Toż czynić rozkazuje Concilium Basiliense i Moguntinum.
Siódma. Na godziny nie mamy patrzyć: prymy, tercyjej, seksty, nony nie mamy czekać, ale na każdy czas mamy się Panu Bogu modlić, jemu ku czci śpiewać robiąc, jadąc, w domu siedząc. Syn Boży, apostołowie święci godzin nam nie preskrybowali, ale zawsze kazali Pana Boga chwalić, na każdy czas, na każdą godzinę. Słowa są Syna Bożego: "Potrzeba się zawsze modlić, a nie ustawać". Słowa apostolskie są: "Bez przestanku się módlcie". Theophilactus też napisał: "Nie pewnych ani naznaczonych godzin, ale na każdy czas w duchu mamy się modlić". Mamy tego wiele przykładów w Piśmie Świętym, jako ludzie święci ustawicznie się Panu Bogu modlili, śpiewali, nie przywięzując się tak dalece do godzin, które godziny postanowione są od ludzi, świadczy Cassianus. Od którychże? Jedni mówią, że je postanowił Doktor Hieronim. Słowa są Polidorowe: "Godziny Hieronim pierwszy postanowił, które Ojcowie potym przyjęli". Drudzy, że Fabinijan papież, pisze Platina w żywocie jego. Trzeci, że Damasus. Czwarci, że Pelagius. Piąci, że Clemens. Szóści, że Cyprianus Doktor. Siódmi, że Concilium Agathense, o czym czytamy (Decret. Lib. 3. Tit. 40.).
Niemasz nic pewnego, kto jest autorem tych godzin. Atoli pewna, iż nie Krystus ani apostołowie. Valafridus opat dokłada, iż nierychło po apostolech wniesione są do Kościoła te godziny. A choć te godziny ludzie byli postanowili, jednak były wolne, nie wszyscy ich przestrzegali, do nich nikogo nie przymuszano. Dopiero księżą do godzin jął przymuszać Pelagius papa i Eleuterius, jako czytamy (Dist. 91). Także Gregorius VII i Concilium Naneteńskie.
A dla kogóż te godziny postanowiono było? Dla zakonników, dla pustelników, którzy naonczas niczym się nie bawili, będąc w prześladowaniu, jedno nabożeństwem, co się pokazuje z Doktorów tych: z Atanazyjusa Lib. de Virginit, z Hieronima ad Eustochium, z Bazylijusa in Ascet Quaest. 37., z Augustyna z reguły jego, z Chryzostoma Homil. 59. ad Antioch. O których godzinach nie zgadzają się samiż Doktorowie. Clemens godzin pięć wspomina: jutrznią, tercyję, sekstę, nonę, nieszpór. Augustyn cztery godziny: jutrznią, prymę, tercyję, sekstę wspomina. Drudzy siedm. Trzeci jeszcze więcej, jako Hieronymus Epist. ad Eustoch., Thomas Valden. Tom. 3. de Sacram. Cap. 24.
Jest ten obyczaj w nabożeństwie rzymskim, iż biskup rzymski obowięzuje pod sumnieniem, w bułach swych mnichy do tych godzin. Obowięzuje i księżą świecką, obowięzują ich i prebendy, i dochody, z których cztery rzeczy urosły:
I. Superstitia, zabobon. Bo ci, którzy je odprawują, rozumieją, że dlatego dostąpią zbawienia, a nie patrzą na to, iż za to biorą zapłatę na ziemi, to już w niebie nie będą im za to płacić, bo jednej roboty dwa razy nie płacą. Krystus Pan mówi: "Wzięli zapłatę swoję".
II. Z tych godzin urosła oziębłość i lekkość, bo ci, którzy je odprawują, nie patrzą na chwałę Bożą, ale aby tylko dosyć uczynili obowiązaniu swemu.
III. Nie odprawują ich z chęci, ale z musu, bojąc się papieskiej klątwy, którą są obowięzani. Nie pomnią, co mówi Dawid: "Dobrowolne śluby ust moich przyjmi, proszę, za wdzięczne, Panie" (psalm 119, v. 108).
IV. Odprawują godziny nie sercem, ale mruczeniem, gadaniem leda jako, a mało nie zawsze podpiwszy sobie. Nie z nabożeństwa, ale bojąc się utracić dochodów. Bo Concilium Laterańskie każe odjąć tym dochody, którzy godzin nie odprawują, Can. 9. i Carthaginense IV Can. 49. Nie pomnią, co mówi święty Paweł: Rationabile sit obsequium vestrum.
Narzekają dziś Rzymianie na ministry i urągają im, jakoby nie mieli być nabożnymi, iż godzin nie odprawują, powiedając, iż to włożono z dawna na te, którzy są duchownymi i przywodzą ono pismo: "O północy wstawałem ku wyznawaniu tobie
i ono siedmkroć przez dzień opowiedałem tobie chwałę". Także przywodzą psalm 56, Dan. 6. etc. I te pisma przywodzą, w których jest wzmianka prymy, tercyjej, seksty, nony. Na co im tak odpowiedamy:
I. Jeśli idzie o dawność, czemuż dawności sami nie przestrzegają? Bo przedtym trzykroć przez noc wstawano na nabożeństwo, co Hieronymus przypominając mówi: "W nocy dwakroć i trzykroć powstać potrzeba" etc. A drudzy na każdą godzinę wstawali, o czym Thomas Valden pisze: "A iż u nich teraz tego nie przestrzegają, stąd się pokazuje, iż nie wszytko ma być zachowane, co z dawna ustawiono".
II. Duch Święty nie tylko osoby duchowne, ale i ludzi świeckie do ustawicznego nabożeństwa wiedzie, na każdego człowieka tę powinność kładąc, aby imię Boże chwalił we dnie i w nocy. I tak czynili ludzie święci, jako czytamy psalm 5, v. 7; 55, v. 18; 119, v. 62; 2. Ezdr. 9, v. 3; Dan. 6, v. 10. A mieli to z rozkazania Bożego, jako czytamy Tren. 2, v. 19. Do tej powinności nie tylko Pismo Święte, ale i Doktorowie święci każdego człowieka wiodą. Cypryjan mówi: "Bracia namilejszy, i poranu trzeba się modlić, aby zmartwychwstanie Pańskie poranną modlitwą było sławione. Także gdy słońce zachodzi a dzień ustawa, modlić się za się potrzeba etc."
I tego się nie godzi opuścić, Miłościwy Panie: jeśli te pisma od nich przywiedzione należą do godzin dzisiejszych, tedyć do nich mają być obowiązani (według nich mówię) nie duchowni, ale świetcy, bo ci, którzy to nabożeństwo odprawowali byli świeckimi. Co widząc Bellarminus, samże mówi:
"Abowiem ono pismo świadectwo ma w sobie – nie rozkazanie, ale przykład, a przykład od króla, nie kapłana. Zatym gdyby ważyło ku podparciu godzin kanonicznych, króle by obowięzywało, nie księżą" etc. To Bellarmin, wbrew swoim sekretarzom.
Co się też tycże tych miejsc, w których jest wzmianka prymy, tercyjej, seksty, nony – cóż na tym? Izali już koniecznie z nabożeństwem do tych godzin mamy się przywięzować? Wspominać też Duch Święty całe trzy godziny, w które się Panu Bogu modlili wszyscy domownicy Tobijaszowi. Także księga Iudith wspomina wiele godzin, w które do Pana Boga wołali jednym głosem Izraelitowie. Godzinę obiednią Dan. 13, v. 13, wieczorną Luc. 14, v. 17., godzinę ostatnią Ioan. 2, v. 18. Wspomina Na ostatek godzinę siódmą Ioan. 4, v. 52., dziesiątą Ioan. 1, v. 39., Mat. 20, v. 9, dwunastą, Ioan. 11, v. 9. Nie dlatego jednak, abychmy się do tych godzin przywięzowali, z nabożeństwem te wszytki godziny wspomina, ale dlatego, dawając znać i przypominając co się działo w one godziny. Słuszna tedy rzecz jest, żebyśmy godziny nad godzinę nie przekładając, na każdą godzinę Panu Bogu się modlili, do niego wzdychali, o nim rozmyślali, jako czyniła ona strapiona białagłowa, która u Ezdrasza mówi: "Przez lat trzydzieści Najwyższemum się modliła we dnie i w nocy".
III. Urągają ministrom, iż godzin nie odprawują, a papieżom, kardynałom, patryjarchom, arcybiskupom, biskupom, opatom, archiprezbiterom, archidyjakonom, oficyjałom, dziekanom, generałom, prowincyjałom, sufraganom, kanonikom, proboszczom, plebanom tłustym, jezuitom bogatym, kantorom, kustoszom, scholastykom słownym etc. (a kto by wyliczył te nazwiska i tytuły, które od pogan wzięli?; świadczy Lombardus), co rzeką, którzy o tych godzinach nie myślą, onych nie śpiewają, nie mówią. A jeśli mówią, tedy poszeptem, w zobki, przeplatując jeden z drugim co wskok, abo przez substituta one odprawują, czasem przez leda chłopca. Nie pomnią, co mówi Concilium Konstantynopolskie VIII: "Jeśliby kto odprawował urząd swój przez kogo inszego, nie przez się, niech będzie karan i z urzędu złożon". Nie uważają onego ani się boją, co napisał ich Doktor Damianus o biskupie kolonieńskim Sewerynie, który iż godzin tych nie odprawował, w jednej rzece męki czyścowe cierpiał i ogniem pałał srogim. Dziwna rzecz – w rzece cierpiał męki ogniowe. Mógłci się wodą chłodzić, ogień zagasić! A k temu, toć według tej bajki tam jest czyściec i tam się dusza czyści, gdzie zgrzeszy. Na czym się barzo kręci Bellarmin, przywodząc fabułę o tym to Sewerynie.
IV. Jakoż oni wiedzą, że ministrowie nie nabożni? Któż im to powiedał? Z siebie chcą ludzi dobrych szacować, ale jest wielka różnica z łaski Bożej między nami. Ministrowie naszy na nabożeństwo prywatne nie trąbią i nie dzwonią, ale w duchu cichym według nauki Bożej Pana Boga chwalą, za Kościół, za dobrodzieje imienia Bożego wzywają, panu Bogu się modlą za nieprzyjacioły Kościoła krześcijańskiego. A gdy nabożeństwo pospolite odprawują, z ludem pospolitym Pana Boga chwalą, idąc trybem Kościoła dawnego krześcijańskiego, który tak czynił.
O czym mówi Augustyn: "A kiedyż niemasz czasu, gdy się do Kościoła bracia zgromadzają świętych rzeczy śpiewać, jedno gdy bywa czytano abo dysputowano, abo gdy się starszy głosem modlą, abo gdy pospolita modlitwa przez dyjakona zapowieda się?"
Nie obrócili ministrowie słowa Bożego na śpiewanie, na piosneczki, ale na przepowiedanie ku nauczaniu, skąd odnosi lud pospolity pożytki zbawienne. A oni psalmy, proroki, apostoły, obrócili na śpiewanie językiem nierozumnym, skąd i oni sami, i lud pospolity pożytku nie odnoszą. Na te śpiewaki narzeka Pan Bóg przez proroka Ezechijela, mówiąc:
"Mówią tak jeden ku drugiemu i każdy bliźniemu swemu: zejdźcie się teraz a słuchajcie które to wżdy jest słowo, co wyszło od Pana. Przychodząć do ciebie, jako gdy lud hurmem wchodzi, a lud mój siedzi przed tobą i słucha słów twoich. A cóż po tym, gdy im dosyć nie czynią? Abowiem na piosneczki ustne obrócili je, a serce idzie za łakomstwem ich. A oto tyś im jest, jako pieśń błazeńska, cudnego głosu i wdzięcznie brzmiąca, abowiem acz twoich słów słuchają, wszakże im dosyć nie czynią" etc.
Ósma. Śpiewaniem długim a mało nabożnym nie ma być lud Boży zbawian. Bo lepiej zaśpiewać trzy piosneczki nabożnym sercem, aniżeli wiele psalmów i pieśni z teskliwością serca i smutkiem. Uczy nas tego Krystus Pan, mówiąc: "Modląc się nie bądźcie wielomówni jako pogani, abowiemci oni mniemają, iż będą wysłuchani dla onej swej wielomówności". Uczą nas tego Doktorowie krześcijańscy. Mówi Chryzostom:
"Niektórzy, wszedszy do kościoła, na tysiąc wierszów wyciągają modlitwę swoję, jakoby u Pana wiela słów potrzeba było, by u tego, który nie wie, czego prosisz, który, nim pomyślisz, wie. Abowiem onić zaiste co mówią nie wiedzą, usta się tylko ruchają, a myśl bez pożytku jest". Tenże: "Krótkie a częste modlitwy rozkazali czynić Krystus i Paweł święty". Augustyn mówi:
"Niechaj nie będzie przy modlitwie wielomówność, ale niech nie ustawa długa modlitwa, jeśliż gorąca trwa chuć i umysł. Abowiem nie toć jest modlić się w wielomownóści, gdyby się długo modliło, jako niektórzy rozumieją. Inszać jest długa modlitwa, a insza długo trwająca chuć".
Powiedają, że bracia w Egipcie często wprawdzie miewają modlitwy, ale barzo krótkie i naprędce niejakim sposobem mówione, aby snadź ona czujna chęć i pilność, która modlącemu jest barzo potrzebna, przez dłuższe zabawy i odwłoki nie zniszczała i nie stępiała. Toż mówi Hieronim:
"Czyli wielką liczbą słów Bóg skłoniony jako człowiek może być? Abowiem nie tylko słowy, ale sercem Panu Bogu się trzeba modlić. Przetoż lepsze jest piąci psalmów prześpiewanie z serdeczną czystością, z powagą i z duchownym weselem, aniż całego psałterza śpiewanie z tęskliwością serca i smętkiem". I dokłada: "Bóg jest słuchaczem nie słów, ale serca". Toż mówi i Thomas de Aquino: "I tak niektórzy nabożeństwo odprawowali, miasto wiela psalmów i godzin tylko trzy psalmy śpiewali", co przypomina Gregorius. A Bernardus napisał: "Nie potrzeba, ani to jest rzecz pożyteczna wielą psalmów rozumienie zatłumiać i ducha gasić, odprawując nabożeństwo".
Nie pomnią na to dziś mniszy rzymscy, żołnierze Antykrystowi, nowa szarańcza, którzy nabożeństwo swe położyli tylko w śpiewaniu nierozumnym, w mruczeniu niedźwiedzim, w ryku bydlęcym. Do tego nabożeństwo ich przyszło u ludzi i u onych samych, iż na godzinach, na jutrzni, na nieszporach ledwo dwie babie będą – ścianom, murom, obrazom rytym, malowanym, tkanym; sowom, wróblom, nietoperzom śpiewają. Nie dziw, wszak i ich Franciszek mnich jaskółkom kazał. O czym samiż piszą tymi słowy:
"Jaskółki, siestrzyczki moje, już czas jest, abych i ja mówił, gdyżeście wy aż dotąd dosyć mówiły. Słuchajcie słowa, trzymając pomilczenie, aż się wypełni mowa Pańska. I natychmiast umilknęły a nie ruszyły się z miejsca aż się skończyło przepowiedanie". Jakowi byli słuchacze, taki i kaznodzieja. On to podobno był Orfeusz, który kiedy grał, góry, drzewa tańcowały. O plotki nad plotkami! Ale nie dziw, bo mnisze.
To opuściwszy, Miłościwy Panie, my we zborze wolimy zaśpiewać trzy pieśni duchowne nabożnie, serdecznie, z uważaniem tego, co śpiewamy, aniżeli wiele psalmów usty bez nabożeństwa serdecznego. Abowiem nas tego uczy Duch Święty i Doktorowie krześcijańscy. Na koniec wielom ludzi pobożnych to wielomówne nabożeństwo, długie śpiewanie nie podobało się. Pisze Comes Natalis, jako Maksymilijan cesarz z tą petycyją posłał na Concilium Trydenckie, aby przykre psalmów i modlitw rozwleczenie jakim uczciwym sposobem skrócone było. A uprosiłże co cesarz? Nie uprosił. I owszem do mszałów, dyjurnałów, antyfonarzów, gradałów, agend nakładziono wiele śpiewania, i co papież, przyczyniają go.
Dziewiąta. Co się tknie śpiewania alternatim, gdy owo śpiewali na przemiany po razu, jeden po drugim – pierwej jeden chór, potym drugi, jedni śpiewają jeden wiersz, a drudzy drugi, tedy takowego śpiewania dobrym używaniem nie ganimy i może być zachowane, gdzie jest szkoła, ale gdzie szkoły niemasz, lepiej, aby wszyscy społem jednym głosem śpiewali. A k temu, choć jest szkoła, a tego nie było sposobu przedtym śpiewania, nie trzeba go wnosić.
Takowy sposób śpiewania mieli Grekowie, a wzięli go byli od Ignacyjusa Doktora, jako pisze Sokrates. A gdy był za czasem on obyczaj ustał, znowu go restaurowali Flavianus i Diodorus. Takowy sposób śpiewania mieli i łacinnikowie, a kto by go u łacinników postanowił, rozmaicie piszą. Jedni mówią, że Caelestinus papa, jako pisze Bellarmin. Drudzy, że Damasus. Trzeci, że Ambrosius, jako Isidorus pisze. Takowy sposób śpiewania zachowywali i dawni aryjani, jako wspomina Sozomenus. Krótko mówiąc, takowy sposób śpiewania wzięty jest z podania ludzkiego, który i dziś mniszy zachowują, a to dla ulżenia, ale od początku nie było tak.
Dziesiąta. A iż używamy we zborze psalmów, pieśni wierszem polskim i rytmem, tedy to czynimy dla sposobniejszego i snadniejszego, i wdzięczniejszego śpiewania. Co może być potwierdzono Pismem Świętym i Doktorami. Dawid psalmy, Jeremijasz treny wierszem pisali. Także i Job, o którym pisze Hieronim: Iob exemplar patientiae, quae non mysteria suo sermone complectitur? Prosa incipit, versu labitur, pedestri sermone finitur. Apolinarius, jako pisze Sozomenus, wierszem przełożył psalmy, których się dziatki uczyły w szkole, i one, mężowie robiąc, a niewiasty płótno tkając, śpiewały. Basilius dawa racyją, dlaczego Duch Święty chciał, aby wierszem pisali prorocy chwały Boskie – żeby bez teskliwości i owszem też z rozkoszą i uciechą uczone, i powtarzane były.
Jedenasta. Pieśni mają być śpiewane wedle czasu: poranu poranne, w wieczór wieczorne, na Wielką Noc wielkanocne, na Boże Narodzenie o Bożym narodzeniu, na Świątki o Duchu Świętym, w post o pokucie, w kwadragesimę o męce Krystusowej, na dzień Trójce Świętej o Trójcy Świętej, przy używaniu świątości o świątościach, w adwent o przyjściu Pańskim etc.
Bo by już nie było k rzeczy poranu śpiewać "Już się zmierzka nadchodzi noc", ano dopiero świta. W wieczór, przed południem, rano wstawszy ze snu swego, ano południe abo wieczór; na Wielki piątek "Krystus Pan zmartwychwstał", na Wielką Noc "Jezus Krystus, Bóg człowiek", Na Boże Wstąpienie "Chwalmyż wszyscy z weselem Pana Boga z tego", na Świątki "Krystus zmartwychwstał jest" etc. Opak by to wszytko, a nie według porządku, o którym mówi Duch Święty. Wszytkie rzeczy mają zamierzony czas swój: czas płaczu i czas wesela. Takić był niejaki Cynesias, który wszytko opak czynił: a kiedy oni smutne, to on wesołe. Pisze też Kemnicyjus o jednym kaznodziei, który w Wielki Piątek wykładał ewanjeliją o weselu, które było w Kanie Galilejskiej, w dzień zmartwychwstania wykładał historyją o narodzeniu Pańskim, w dzień wniebowstąpienia o męce Krystusowej naukę dawał etc. Nie iżećby to był grzech w te czasy te rzeczy przypominać, nie iżeby się też i nie godziło, jako to i Hieronim Doktor zeznawa, że się godzi, ale iż w Kościele ma być porządek dla zbudowania ludzi prostych. K temu niech czasom nauki, śpiewania, modlitwy respondują.
Paweł święty mówi: "Wszytkie rzeczy niechaj będą uczciwie i porządnie sprawowane". I słusznie ono mówi Karanza mnich: "Żadna rzecz więcej karności obyczajów od Kościoła nie odegnała, jako nieporządna różność nabożeństwa". Piękna to jest rzecz, jako jeden napisał, i porządkowi dobremu służąca, gdy na czasy pewne pieśni będą rozłożone czasowi służące. K temu, gdy do nauk słowa Bożego śpiewanie będzie się stosowało, aby śpiewanie mogło być ku zbudowaniu, ku pozyskaniu tych, którzy jeszcze są nie z nami, i ku zatkaniu ust tych, którzy więc zwykli zarzucać zbór niezgodnym śpiewaniem, modleniem nie w rzeczy, ale w porządku.
Obrażają się też niektórzy, Miłościwy Panie, z naszych patronów (ale musi być ci, którym ewanjelija śmierdzi, a bałwochwalstwo pachnie), iż się to czasem przytrafi, że w jednym zborze śpiewają "Wieczny Boże" etc., a w drugim "Stworzycielu wszechmogący" etc., a w trzecim "Krzyczym k tobie, wieczny miły Panie" etc. To nie ma nikogo obrażać, bo jako "Wieczny Boże" jest słowo Boże, tak i "Stworzycielu wszechmogący". W onym dawnym Kościele było różne śpiewanie: w jednym zborze tę pieśń śpiewano, a w drugim tę, a wżdy to nikogo nie obrażało, nikomu nie wadziło. O czym Augustyn mówi: "O tej rzeczy (to jest o śpiewaniu pieśni i psalmów), tak potrzebnej do poruszenia pobożnie umysłu i do zapalenia chuci ku świętemu czytaniu, rozmaity zwyczaj jest". To różne śpiewanie wspomina Sozomenus, mówiąc: "Nie najdzie się to, aby wszyscy jednych i jednego czasu modlitw, pieśni i czytania używali". Toż wspomina Sokrates, mówiąc: "Na krótce, między wszytkimi formami nabożeństw nigdziej i dwu nie najdziesz, które by się w obyczaju modlenia między sobą zgadzały".
Jeśli w którym nabożeństwie jest różne śpiewanie i modlenie, tedy u Rzymianów. A wżdy tego ludzie ślepi, tak ich szatan zmamił, iż u nas małe rzeczy widzą, a tam nic nie widzą.
Insze mają śpiewania, modlitwy, noty, ceremonije mniszy szarzy, insze biali, insze czarni, insze jezuitowie, insze księża świetcy, insze mniszki Brigidzine, insze Klarzyne etc. Choćby tego zaprzeć chcieli, sama rzecz świadczy. Zeznawa to i Bellarminus, mówiąc:
"Nabożeństwo, jakie w sobie jest, wtenczas zostaje zachowywane, gdy księża swoich kościołów, a mniszy swoich reguł, form naśladują. Abowiem jawna rzecz jest, że insza jest forma rzymskiego brewijarza, insza leodyjeńskiego, insza salisburgeńskiego, insza medyjolańskiego, insza inszych niektórych miast i zaś insza mnichów świętego Benedykta, insza dominikanów" etc.
Niechajże nam nie urągają przeciwnicy niezgodą, sami jej nie mając. Niechajże się i naszy różnym śpiewaniem nie gorszą, bo we zborach krześcijańskich śpiewanie jednakie już z łaski Bożej po wielkiej części jest, czego ministrowie przestrzegają według onego, co mówi Concilium Toletańskie II: "Dozorcy i sprawcy kościołów jeden w śpiewaniu niechaj zachowają sposób". Toż rozkazuje Concilium Tholetanum IV, mówiąc: "Wszytkiemu duchowieństwu podobało się, aby jeden sposób modlenia się i śpiewania od nas po wszytkiej Hiszpanijej i Francyjej był zachowany". Tamże: "Niech różny więcej między nami nie będzie zwyczaj, ponieważ jednej wiary i w jednym królestwie jesteśmy".
Dwanasta. Są też psalmy, Miłościwy Panie, i pieśni w tym katechizmie. Jedne, które są własne modlitwy, drugie, którymi wyznawamy dobrodziejstwo Boże tylko, trzecie, w których się zamyka nauka i napominanie krześcijańskie. Te psalmy i pieśni, które są własną modlitwą, gdy śpiewamy, klęczymy abo stoimy tak, jako nas uczy Pan Krystus: "Gdy staniecie modląc się etc." Uczą nas i przykłady. Mówi Łukasz święty: "Paweł klęknął na kolana swe i modlił się". A gdy zaś śpiewamy te pieśni, które nie są modlitwą – siedzimy. Tylko wstawamy na końcu pieśni, która się zamyka prośbą, gdzie naznaczono gwiazdeczką taką ?.
Na ostatek i tego tu godzi się dołożyć: grania na rozmaitych instrumentach jako na organiech, regalech, lutniach, cytarach, arfach, skrzypicach, szałamajach, kornetach, bębniech, surmach, dudach nie potrzeba w nabożeństwie krześcijańskim. Dosyć nam przestawać na muzyce serdecznej, to jest na śpiewaniu. Takowa muzyka Panu Bogu się podoba, w takowej się on kocha, ta mu jest wdzięczna już w Nowym Zakonie. O tejci muzyce mówi Dawid: "Ofiary Boże są duch skruszony, a serca uniżonego i pokornego nie wzgardzisz, o Boże". Takowejci po nas muzyki chce Bóg. Mówi Syn Boży: "Przyjdzie czas i teraz jest, gdy prawdziwi chwalcy będą chwalić Ojca duchem a prawdą, bo i Ociec takowych szuka, którzy by go chwalili".
Bóg jestci duch. A tak ci, którzy go chwalą, potrzeba, aby go chwalili w duchu i w prawdzie. To nie na organach. Tejci nas muzyki naucza apostoł Paweł święty, mówiąc: "Mówcie między sobą przez psalmy i pieśni, i śpiewania duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu" etc. A iż przeciwnicy dowodzą muzyki instrumentalnej z Zakonu Starego, prawdać to jest, że w starym Kościele izraelskim grano na rozmaitych instrumentach, a tę muzykę postanowił był Dawid król, jako czytamy 2. Reg. 6; 1. Paral. 15. I onże grać kazał (psalm 150), ale ona muzyka do nas, krześcijan, namniej nie należy, co iż tak, okażę krótko.
I. Ona muzyka należała do zakonnych ceremonij i do ofiar, i tak długo trwała póki i zakon. Ustał zakon – zniesione są i ofiary, ustała i muzyka. A kto by chciał używać muzyki zakonnej, potrzeba, aby wszytkiego zakonu przestrzegał. Paweł święty mówi: "Winien jest wypełnienia całego zakonu". A Theophilactus napisał: "Jeśliże obrzędy żydowskie zachowujemy, potrzeba, abyśmy i zakonu przestrzegali".
II. Ceremonije zakonne, ofiary, kurzawy, święta etc. Panu Bogu się nie podobały, gardził nimi Pan Bóg, bo tak mówił: "Nie ofiarujcie już dalej ofiary próżnej, kadzenie jest u mnie obrzydzeniem" etc. A iż też granie jest cząstką ceremonij zakonnych, tedyć już granie mu się nie podoba, gardzi nim. I wyraźnie mówi o graniu przez proroka Amosa: "Odejmi ode mnie wrzask pieśni twoich, gdyż ja śpiewania organ twoich słuchać nie będę". Tamże: "Którzy misternie gracie na organiech, mniemacie, iż tak, jako Dawid umiecie grać na instrumenciech muzyki".
III. Muzyka ona ręczna zakonna figurą była, znakiem, cieniem muzyki krześcijańskiej serdecznej, a tak – ustały figury, nastąpiła rzecz. Co przedtym na rozmaitych instrumentach grano, to teraz rozmaitymi głosy: po polsku Polacy, po niemiecku Niemcy, po angelsku Angelczycy, po szotsku Szotowie etc. na sercu grają Panu Bogu, wszytkimi członkami chwaląc Pana. Chryzostom mówi:
"Żydom było rozkazano wszelakim dźwiękiem instrumentalnym chwalić Pana, tak my wszytkim ciałem chwalić śpieszmy się: oczyma, językiem, rękoma, uszyma to mamy wykonywać". Dlategoż i Paweł święty mówił: "Stawcie ciała wasze" etc.
IV. Kapłaństwo Aaronowe ustało i z ceremonijami swymi, a Melchisedekowe nastąpiło i z ceremonijami duchownymi. Paweł święty mówi: "Gdy się odmienia kapłaństwo, musi się też stać i odmiana zakonu". Skąd każdy widzi, iż do kapłaństwa Nowego Zakonu nie należą ceremonije zakonne, bochmy nie pod kapłaństwem Aaronowym, ale Melchisedekowym. A tak próżno nam mają wtrącać przeciwnicy dudy swe, których też i pogani używali przed przyjściem Pańskim przy swoim bałwochwalstwie, jako czytamy Dan. 3. Apulei. lib. 2. de Asino.
V. Gdyby muzyka zakonna należała do Nowego Przymierza, używaliby jej byli apostołowie. I onego wieku złotego wprowadziłby ją był Constantinus cesarz do Kościoła, bo już naonczas nie trzeba się było bać poganów. Zalecaliby ją byli Doktorowie krześcijańscy. Ale owszem nie było jej za apostołów, za Konstantyna, a co więtsza – Doktorowie ganili ją, przeciwko niej pisali powiedając, że nie należy do nabożeństwa krześcijańskiego. Augustinus mówi: "Żaden niech nie obraca serca do organ". Tenże: "Mają organy mieszczanie hierosolimscy Pisma Świętego". Tenże jeszcze: "Psalm o dziesiąci stronach znaczy dziesięcioro przykazania zakonnego, na którym potrzeba śpiewać, nie ono nosić". Iustinus męczennik powiedziawszy, iż muzyka instrumentalna wprowadzona była do Kościoła Salomonowego dla prostoty i niedoskonałości żydowskiej, dokłada:
"A tak w Kościele krześcijańskim wyrzucone jest z pieśni używanie takowych instrumentów i innych rzeczy dzieciom należących, i zostawiony jest obyczaj po prostu śpiewać. Abowiem śpiewanie umysł do wszytkiego dobrego i do nabożeństwa pobudza, a wszytkie złe rzeczy uśmierza" etc. Clemens też Alexandrinus przeciwko muzyce kościelnej tak mówi:
"Piszczałka niechaj będzie oddana pastuchom, a kornet zabobonnikom, którzy do chwalenia bałwanów ubiegają się. Ciało nasze jest organami, zęby strunami, usta cytarą, język cymbałem, a człowiek instrumentem. Potrzeba nam to wszytko odjąć, co w oczu i uszu niejaką lubość a zniewieściałość przynosić zwykło, rozkoszy się przestrzegając, jakowe są śpiewania łamane i rozmaite sposoby muzyk, bo niepomierną i niesłuszną muzyką obyczaje bywają psowane. Muzyka ku chciwości zapala, ku nierządowi pobudza, umysł ku gniewu poduszcza. My jednego instrumentu używamy, a zwłaszcza słowa spokojnego, którym Boga czcimy, a już więcej trąb, bębnów, piszczałek nie używamy" etc.
Chryzostom mówi: "Te rzeczy, które bywają grane na piszczałkach i na muzykach instrumentalnych nic inszego są, jedno dyjabelskie pieśni". I po dzisiejszy dzień nie używają muzyki tej w kościelech swych Grekowie, Ormianie, Bułgarowie, Słowacy, Moskwa, Ruś etc.
Co się pokazuje nie tylko z rzeczy oczywistej, ale też i z kroniki Bielskiego, który pisze jako Helena, córka kniazia moskiewskiego Iwana, a żona Aleksandra króla polskiego, uciekła przed organy z kościoła, zowiąc je dudami. Skądże to miała? Z konfesyjej greckiej, bo Grekowie muzyki instrumentalnej nie używają, przestawają na śpiewaniu ustnym. Ale co przypominam Doktory i zwyczaje greckie, gdyż niektórym rzymskim Doktorom i pochlebcom papieskim muzyka instrumentalna z śpiewaniem fraktowym nie podobała się. O której tak mówi Cornelius Agryppa:
"Ale dzisia takie dozwolenie muzyki jest w kościelech, że też wespół z kanonem samej mszej sprośne wszelakie piosnki zatym zarówno grane bywają. I samo nabożeństwo, także święte modlitwy, nająwszy za wielkie pieniądze łagodne muzyki nie do wyrozumienia słuchających, nie ku wywyższeniu ducha, ale ku pobudzeniu do nierządu, nie ludzkim głosem, ale bestyjalskim rykiem śpiewane bywają, gdy chłopięta rżą dyskant, drudzy beczą tenor, trzeci szczekają w agant, czwarci wyją alt, piąci ryczą bas. I do tego przychodzi, że wiele głosów słyszeć, ale słów i modlitwy nic nie rozumieć" etc.
VI. Tę muzykę instrumentalną nierychło do Kościoła wprowadził papież Vitalianus Signin, jako świadczy Platina. Także i Mantuanus, mówiąc: Signinus adiunxit molli conflata metallo
Organa, quae festis resonant ad sacra diebus etc.
Drudzy piszą, jako Aimoinus, iż muzykę wniesiono do Kościoła roku DCCCXX za Ludowika Pijusa. Do tych autorów zna się i Bellarminus. A tak stąd się pokazuje, iż muzyka instrumentalna nie należy do Nowego Zakonu, gdyż o niej stary Kościół nie wiedział. Dawają racyję Rzymianie, dlaczego oni muzyk instrumentalnych używają. Pisze Belarminus, iż do takich ceremonij należą instrumenta muzyczne, stąd może być wyrozumiano, że Żydowie nie używali takich instrumentów ku przeznaczeniu takiej tajemnice, ale ku pobudzaniu umysłów mdłych ku chwale Bożej i ku odjęciu teskliwości, która zwykła bywać z przedłużenia psalmów i pieśni. Która racyja ma też miejsce w Kościele Nowego Testamentu, abowiem także w Kościele dosyć jest mdłych i nieuków, którzy takimi plastrami mają być leczeni i przywabieni ku słuchaniu chwały Bożej. Tenże: "Organy, jako dla mdłych w kościele mają być, tak też insze muzyki nie mają być wprowadzone".
Słusznali to racyja – rozsądź, Wasza Miłości, Miłościwy Panie, jeśli do tego w Kościele ma być muzyka, a czemuż jej nie było za apostołów, gdzie było wiele mdłych, nieuków, prostych, co się pokazuje z listów Pawła świętego, a wżdy święty Paweł dla nich nie kazał używać instrumentów, tylko pieśni. Czemuż Pan Bóg onych czasów zaniedbywał taką muzyką teskliwości odejmować? K temu, czemuż jej niemasz na wielu miejscach? Toć tam pewnie według nich Boga nie chwalą i ludzie są barzo w nabożeństwie teskliwi, oziębli i niedbali. Do tego nie tylko, aby muzyka miała kogo pobudzać do nabożeństwa, do pobożności, ale raczej jako mówi Clemens i Korneli Agryppa, pobudza do miłości świata, do tańca i do nierządu. Myśl pobożną rozrywa, bo gdy zagrają skoczno, pomyśli tam niejeden, niejedna o tańcu, pójźrzą po sobie. Nie lada nabożeństwo. Nadto, jako ma organista, muzyk kogo do nabożeństwa przywieść graniem, gdyż czasem i taniec wczorajszy zagra? Kogóż nienabożny do nabożeństwa pobudzi? Antistenes słysząc, iż Izmeniasz muzyka swego zalecał, odpowiedział: "Zły człowiek jest, abowiem gdyby był dobrym, nie byłby muzykiem, gdyż ta nauka nie jest męża trzeźwego i cnotliwego, ale próżnującego i szyderza".
Na ostatek mają duchowni z łaski Bożej czym i ludzi do nabożeństwa pobudzać, mają się czym z ludźmi zabawiać w kościele, mają im czym teskliwość wybijać. A czymże? Piosneczkami duchownymi, przepowiedaniem słowa Bożego, modlitwami nabożnymi, usługowaniem świątości. Tęć nam muzykę, te zabawki Pan niebieski zostawił, nie organy, szałamaje, piszczałki, skrzypki, trąby, bębny, dudy, surmy etc., którymi rzeczami w karczmie ludzi zabawiają.
Co mi za nabożeństwo granie, piskanie, kołotanie, dudanie? Jest to omamienie szatańskie. Co by mieli księża ludzi zabawiać przepowiedaniem słowa Bożego etc., jako czynił dawny Kościół apostolski, skąd by brał lud prosty, mdły pociechę i naukę, skąd by się i budował to oni ludzi zabawiają słuchaniem muzyki. To dlatego, częścią, aby sobie folgę uczynili w śpiewaniu, częścią, aby ludzi dla ofiar do siebie przyłudzili. I czynią to chytrze, przykładem karczmarza, który gdy ma złe piwo, a nie może go wydać, wystawi i wiechę nową, umai dom, grać każe, aby tak rychlej ludzi przywiódł do siebie. Także i oni czynią, iż mają nabożeństwo fałszywe, a iżby je mogli udać, zdobią to rozmaicie to ceremonijami, to świecami, to graniem, a jeszcze jakim graniem? Karczemnym. Bo gdy chodzą na dzień, jako zową Bożego Ciała z monstrancyją, tedy wyganiają gracze w miasteczkach oprawcy i siepacze z karczmy z dudami, z multankami, z surmami, z piszczałkami, z skrzypkami, z gęślami etc. na procesyją. I tak przygrawając, onemu Bogu swemu, właśnie by oni pogani bałwanowi Nabuchodonozorowemu, śpiewają: "Nie jest to chleb, ale Bóg". O sanctas gentes, quibus haec nascuntur in agris Numina! mówi Iuvenalis. A Cicero: Sed ecquem tam amentem putas, qui illud, quo vescatur, Deum credat esse? Którym odpowiedając Ambrosius mówi:
"Wy chwalicie robotę rąk waszych, a my mamy to sobie za krzywdę, aby to miało być rozumiano za Boga, co może być rękami urobiono. Nie chce Bóg, abychmy go w kamieniach chwalili, bo Bóstwo nie mieszka w kamieniach, ale w niebie".
Tum już dostatecznie pokazał, Miłościwy Panie, iż śpiewanie ma być w Kościele Bożym słusznie zachowane. K temu ukazałem sposób śpiewania, a to wszytko z Pisma Świętego i z Doktorów krześcijańskich. Napisałem i katechizm, który jest summarius wiary apostolskiej, krótko, dla dziatek krześcijańskich, którą pracą acz małą, ale pożyteczną Waszej Miłości swemu Miłościwemu, Panu i Patronowi ofiaruję i przypisuję. Do czego mię przywiodły trzy rzeczy:
Jedna. Przykłady. Obyczaj ten bywał i teraz jest, iż robotnicy winnice Pańskiej scripta swoje zacnym osobom a miłośnikom chwały Bożej dedykowali i przypisowali. Łukasz święty ewanieliją Syna Bożego przypisał mężowi zacnemu, pobożnemu, uczonemu i wiernemu, Teofilowi. Lactantius Doktor Konstantynowi cesarzowi świętemu i pomnożycielowi chwały Bożej, i obrońcy wiary krześcijańskiej księgi swoje przypisał. Insze przykłady opuszczam. A czynili to ku więtszemu zaleceniu onych ksiąg, ku pobudce gorętszej, ku pomnożeniu chwały Bożej i dla obrony. Tożem i ja uczynił, pracą swoję Waszej Miłości przypisałem, wiedząc o pobożności i miłości ku Bogu i Kościołowi jego świętemu Waszej Miłości, iż Waszą Miłość Pan Bóg dał niepoślednim patronem Kościołowi swojemu, który nie żałujesz pracej i nakładów dla pomnożenia chwały Bożej, który się zastawiasz, gdzie tego jest potrzeba, o chwałę Bożą, nie dogadzając nikomu, tylko Bogu a sumnieniu swemu.
Druga. Wiodą mię do tego języki ludzkie. Wiem to pewnie, Miłościwy Panie, iż na tę moję pracą niektórzy rzucą się słowy, a ile ci, którzy sami nie chcąc pracować, inszym pracej zajrzą. O których ono mówił Hieronim: "Strzeżcie się tych pychy i nadętości, którzy tylko sądzić o inszych umieją, a sami nic czynić nie chcą ani mogą". Czemu się tak dalece dziwować nie potrzeba: "Niemasz nic nowego pod słońcem" mówi Pismo. Kiedy Bazyli, Doktor grecki, wydał sposób śpiewania w Kościele Bożym, tedy mu niektórzy to zadawali, jakoby on miał odmienić śpiewanie dawne, a swoje wtrącić, co sam wspomina, a on tylko pieśni na niektórych miejscach poprawił i jakoby w snopeczek różnie położone związawszy, Kościołowi podał.
Toż potkało Chryzostoma od ludzi zazdrościwych, którzy go winowali, jakoby on miał być autorem nowych rzeczy w Kościele i jakoby on miał zwyczaje
i postanowienia starodawne odmienić. A on tylko rzeczy skażone naprawił, w klubę swą wprawił, a to, co należało do budowania Kościoła Bożego, postanowił i przydał. Toż zadawali dawni aryjani Ambrożemu Doktorowi, jakoby on miał nowych pieśni, słowu Bożemu przeciwnych, naskładać. Z czego on purgując się, onych piosneczek o Trójcy Świętej, których używał Kościół, słowem Bożym dowodził, co się pokazuje z jego ksiąg. Także gdy Hieronim Doktor wydał bibliją językiem łacińskim, byli takowi, którzy mu za złe mieli, pracą jego źle udawali i szczypali, o co się w każdej prefacyjej uskarżał, mówiąc: "Do tego przychodzą starania ludzi zazdrościwych, którzy wszytko, co piszemy, rozumieją być godno nagany".
Toż i mnie, wiem, potka i już potyka, o co ja mało dbam, ponieważ bracia seniorowie tę pracą moję rewidowali, aprobowali, a gdzie było trzeba, poprawili i przydali, gdzie też czego było nie potrzeba, dla długości i zwyczaju odcięli, czym przeciwko religijej prawdziwej nie wystąpili, bo toż czynili Doktorowie mianowani i sam Kościół rzymski często swego śpiewania poprawiał i poprawuje, co zeznawa Belarmin. Mówię tedy z Hieronimem:
"A tak chocia żmija kszyka, chociaż się też zwycięzca i zdrajca Synon zapaleniem miast chełpi, jednak za wspomożeniem Krysta Pana usta me nigdy w chwale jego nie ustaną, nawet i narżniony język będzie jemu blekotał. Niech czytają, którzy chcą, którzy nie chcą – niech odrzucą. Niech jako chcą wartują i potwarzają moje pisma, więcej mię wasza chęć do pilności w pisaniu pobudzi, niż ich obmowiska i nienawiść od niej odstraszą".
Trzecia. Miłość, życzliwość i dobrodziejstwo niewypowiedziane Waszej Miłości, które przeciwko mnie, osobie lichej, podłej i nieznacznej pokazować raczysz utawicznie, mój Miłościwy Panie, to na mnie wyciąga, abym tę pracą moję Waszej Miłości memu Miłościwemu Panu przypisał, nie mając nic zacniejszego dla tępego dowcipu mojego, czym bym mógł wdzięczność mą za dobrodziejstwa niezliczone Waszej Miłości oświadczyć. Te tedy przyczyny do tego mię przywiodły, abym tę pracą pod imieniem Waszej Miłości dla obrony jej wydał. Acz sam Pan Bóg jest obrońcą rzeczy świętych, wszakoż to raczy sprawować przez śrzodki. A przetoż tę pracą moję, Miłościwy Panie, za wdzięczne proszę przyjmi. A Pan Bóg wszechmogący w nabożeństwie prawdziwym, w cnotach krześcijańskich, w pomnażaniu chwały swej niechaj Waszą Miłość utwierdza, zmacnia, pomnaża i do onego żywota wiecznego, który zasłużył wiernym krześcijanom Pan Jezus Krystus wylaniem swojej krwie, po wieku niemałym, w dobrym zdrowiu i w błogosławieństwie jego a w pociechach wszelakich przeżytym, niechaj cię ze wszytkimi wiernymi doprowadzi. Amen.
Dan z Łaszczowa.
Waszej Miłości wszego dobra życzliwy i sługa w Krystusie.
Źródło: Krzysztof Kraiński, Kancyjonał abo Pieśni duchowne z naukami i z modlitwami,
których używa Kościół powszechny apostolski, na Krystusie, jedynym fundamencie, zbudowany i ugruntowany słowem Bożym, Roku Pańskiego 1609 [Sebastian Sternacki,
Raków]. Transkrypcja pochodzi z pracy magisterskiej Macieja Kawiorskiego, powstałej na seminarium Romana Mazurkiewicza (UP w Krakowie).