Erazma Glicznera Książki o wychowaniu dzieci
jako parenetyczny traktat edukacyjny
Według autora Książek istotnym szczegółem, stanowiącym nieodzowny element programu wychowawczego, jest także dobór odpowiedniego dla dziecka stroju, czego dowód dawali wcześniej Mikołaj Rej w Żywocie człowieka poćciwego oraz Erazm Otwinowski w tekście Opisanie pobożnej i statecznej żony i dobrej gospodyniej. Erazm Gliczner podkreśla estetyczno-praktyczne zalety ubrania, chociaż wie, iż to nie wygląd zewnętrzny świadczy o przymiotach charakteru człowieka. Zachęca więc, aby takie stanowisko wobec kwestii staropolskiej mody rodzice uświadamiali swoim dzieciom w sposób jednoznaczny, o czym informuje poniższy cytat:
Ociec wtedy każdy, jako powinien jest syna swego do cnoty, zaraz jako skoro na świat wynijdzie, przykazać: ma go tak wprawić a nagotować, jakoby dobrze przyjęty był, a to nie żadnym ubiorem, nie odzieniem kosztownem, ale dobrem a bogobojnem wychowaniem a ćwiczeniem, w rzeczach tych zwłaszcza potrzebnych [...]39.
W tym kontekście Erazm Gliczner stwierdza, iż zbyt duże przywiązanie do dóbr doczesnych jest wyrazem pychy człowieka i pozostawia negatywny ślad w jego wnętrzu.
Kolejny problem poruszany w Książkach o wychowaniu dzieci stanowią zagadnienia związane z edukacją. Jako że szlachta, do której zostało zaadresowane omawiane dzieło, była niejednolitą grupą społeczną ze względów majątkowych, narodowościowych i wyznaniowych, to także system kształcenia miał zróżnicowany, pod wieloma względami, charakter. Wziąwszy pod uwagę wymienione kryteria, należy zauważyć, że dostęp do wiedzy nie odbywał się na równych zasadach, ponieważ perspektywy życiowe poszczególnych przedstawicieli szlachty różniły się, co pociągało za sobą konieczność poszerzania oferty edukacyjnej przez istniejące placówki dydaktyczne.
Najuboższa grupa członków stanu szlacheckiego miała utrudniony dostęp do oświaty, dlatego też część z nich pobierała naukę w szkołach parafialnych lub nie miała żadnej możliwości uczenia się. Natomiast najłatwiejsze warunki kształcenia stworzono średniej szlachcie i magnaterii, czyli tej grupie obywateli, która zdawała sobie sprawę z roli oświaty, o czym świadczą liczne wypowiedzi jej przedstawicieli na temat zagadnień dotyczących edukacji młodzieży i konieczności stworzenia kanonu wiedzy, niezbędnego w dorosłym życiu40. W taki model propagowania edukacji, opartej na świadomym wyborze, wpisuje się jeden z rozdziałów dzieła Glicznera zatytułowany Co lepiej rodzicom jest: jeśli gdyby syna na nauki dali do szkoły, czyli gdyby rzemięsło?
Autor twierdzi, iż na początku rodzice powinni poznać intelektualne zdolności dziecka, aby właściwie dostosować model nauczania. Erazm Gliczner dostrzega wartość pracy rzemieślniczej, czym potwierdza odcięcie się w tym względzie od poglądów Arystotelesa. Jednocześnie zaś wysiłek umysłowy stawia wyżej od rzemiosła i zachęca do niego szlachecką młodzież:
[...] Z czego możem rozeznać, co lepiéjby było: jeśli na nauki syna dać, aby na żywot wieczny się miał, jeśli na rzemięsło, aby wychowanie tylko sobie zbierał [...]. Weźmy to stąd: ni prze co inszego żaden człowiek nie domówi się ani dostąpi żywota wiecznego, jedno przez Pismo a nauki [...]. Krótko rzecz odprawiając, nauka sama jest takowe dobro, które sam Bóg wynalazł [...]41.
Taka właśnie postawa świadczy o postępowości poglądów autora Książek [...], który pragnie przekroczyć granice ustroju feudalnego i zaprotestować przeciw temu, by ludzie, reprezentujący niższą klasę w społecznej hierarchii, musieli być tylko rzemieślnikami, pozbawionymi możliwości wykształcenia42. Tę część wywodu Erazm Gliczner podsumowuje następującymi słowami:
A przeto ociec niechaj każdy się stara za młodu, aby syn jego do uczonych ludzi był przkazan, a nie do rzemieślników [...]43.
Wspomniany już wcześniej inny pisarz renesansowy, Marcin Kwiatkowski, najwyższą wartość przyznaje "wyzwolonym naukom albo ćwiczeniom"44, które definiuje jako "nauki, które są wolnego człowieka45 godne: to jest te, którymi cnota i rozum, albo wyćwiczan, albo wypolerowan bywa i przez które ciało tudzież umysł ku wszelakim wybornym rzeczam bywa sposobny [...]"46.
Autor ten zwraca także uwagę na korzyści wynikające z nabywania wiedzy, wierząc, iż jest to jedna z najwłaściwszych form kształtowania swojej kultury umysłowej. Wyraża jednocześnie obawę z powodu postawy młodych ludzi, którzy czasami "[...] lenią się uczyć i [...] sromają się mistrzów swoich posłuszni być [...]"47.
O ile Marcin Kwiatkowski swoje postulaty na temat wychowania podporządkował zasadom wyznawanym przez konserwatywnych pedagogów, o tyle poglądy Erazma Glicznera na temat oświaty szły w parze z zaleceniami nowoczesnej pedagogiki, w myśl której autor zaatakował model dworskiej edukacji, powodujący – według niego – raczej intelektualny regres, niż rozwój. Z drugiej strony zaś zachęcał do obniżenia wieku szkolnego i wczesnego rozpoczynania dydaktyki szkolnej, która trwając dłużej, zapewni młodemu człowiekowi wszechstronne wykształcenie i ugruntuje nowo poznaną wiedzę. Wie jednak, że fakt ten stanowi przedmiot sporu między ludźmi uczonymi, wskazującymi czwarty, piąty oraz siódmy rok życia jako odpowiednią cezurę określającą początek nauki.
Nabywanie nowych kompetencji musi odbywać się w sposób uporządkowany, w duchu humanizmu, opartego na poszukiwaniu korelacji między różnymi dziedzinami wiedzy, w taki sposób, iż:
[...] bakałarzowie dzieciom pisują wokabuły, dwie słowie po łacinie, a dwie po polsku: sanctus – święty, maledictus – przeklęty [...]48.
Jako że najbardziej typową profesją, wybieraną wśród synów szlacheckich, stał się mówca sejmikowy49, rozpoczęcie pracy nad doskonaleniem umiejętności oratorskich powinno nastąpić "jeszcze w pieluchach"50. W związku z tym autor w swoim traktacie wzywa rodziców do wczesnego oddawania dzieci do szkoły, bardziej ceniąc kształcenie, odbywające się w zespole klasowym, niż system nauczania indywidualnego. Placówkę edukacyjną określa mianem "domu mądrości i sprawiedliwości"51, któremu przypisuje wiele zalet.
Wziąwszy pod uwagę głos autorytetów, wśród których znalazł się niewątpliwie Erazm Gliczner, w drugiej połowie XVI wieku w Polsce, powstało wiele szkół publicznych różnych typów, w tym gimnazjów, szkół protestanckich, luterańskich, kalwińskich oraz jezuickich. Te ostatnie kształciły młodzież na poziomie średnim. Uczęszczali do nich głównie synowie szlacheccy i mieszczańscy, w rzadkich przypadkach dzieci chłopskie. Liczba tych placówek dydaktycznych gwałtownie wzrosła, co stworzyło warunki do kształcenia młodzieży w szkołach, a nie w domu oraz wyrównało jej szanse w dostępie do edukacji. Nie dotyczyło to oczywiście całej szlachty, ponieważ bogate domy magnackie dysponowały środkami, umożliwiającymi utrzymanie indywidualnego nauczyciela, który towarzyszył młodemu człowiekowi w jego całej drodze edukacyjnej, również podczas studiów zagranicznych52.
Erazm Gliczner w swoim traktacie nie pominął wskazówek dotyczących spraw związanych z wysokością nakładów finansowych z tytułu kształcenia dziecka. Poprzez negatywną egzemplifikację pokazuje, jak rodzice w tym zakresie nie powinni postępować, a mianowicie:
Tak téż skąpi rodzicy wolą na co inszego dobyć z mięszka, na piwo albo na co inszego, co światu służy, niżby mieli synowi dobrze uczynić, onego na nauki z kilkadziesiąt złotych wyprawić [...]53.
Niejednokrotnie przyczyna trudnego losu dzieci wynika z podjętych przez rodziców niewłaściwych decyzji, pociągających za sobą bardzo dotkliwe konsekwencje. Gliczner pragnie podkreślić, iż fakt posiadania potomstwa wiąże się z odpowiedzialnością za jego wychowanie, utrzymanie, wykształcenie, a zarazem przygotowanie do samodzielnego życia. Jak długa ma ojciec dzierżeć syna na naukach? jest kolejnym pytaniem, na które autor Książek o wychowaniu dzieci próbuje udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Jako zwolennik długoletnich studiów szkolnych Erazm Gliczner uważa, że proces edukacyjny powinien trwać do momentu, dopóki specjalista-pedagog spostrzeże wyrazisty przyrost wiedzy, w porównaniu z początkiem nauki młodego człowieka. Za Cyceronem powtarza, iż wysiłek zdobywania nowych umiejętności wymaga od ucznia dużej determinacji, zaś niemałą rolę odgrywają w tym przypadku predyspozycje intelektualne, co potwierdza poniższy cytat:
Kto by chciał co mieć, niech przyda i czasu i pilności [...]54.
Teza wypowiedziana przez Cycerona ma charakter uniwersalny, ponieważ, ze względu na swoją "pojemność" semantyczną, może odnosić się nie tylko do metod zdobywania wiedzy, ale także do ogólnych problemów, związanych z egzystencją człowieka.
Na zakończenie tej części swojej pracy autor Książek po raz drugi powtarza apel skierowany do rodziców, używając słownictwa ukierunkowanego na właściwe zrozumienie wypowiadanych słów:
Otóż niech te słowa sobie rodzicy wezmą w głowę i w rozum, że tu mówi, tak długo trzeba się uczyć, pokądby się nie nauczył [...]55.
Powyższe stwierdzenie eksponuje prostotę, osiąganą przez Erazma Glicznera na płaszczyźnie leksykalnej. W związku z tym celem autora jest dotarcie do każdego czytelnika, bez względu na jego umiejętności interpretacyjne, dlatego też w omawianym tekście, w niektórych miejscach, literackość sensu stricte zeszła na drugi plan, ustępując miejsca wykładni perswazyjno-pedagogicznej. Potwierdzenie powyższej tezy stanowi kolejna część traktatu, zatytułowana Jako rodzicy mają się zachować przeciwko tym nauczycielom, którym syny swe polecają uczyć. Rozdział ten został poświęcony sytuacji, w której kształcenie polega na udzielaniu indywidualnych lekcji, prowadzonych w domu.
Ten model nauczania, przez pewien czas – szczególnie w pierwszej połowie XVI wieku – cieszył się dużym uznaniem. Zatrudniany nauczyciel musiał wykazywać się wszechstronną wiedzą, obejmującą różne dziedziny. Najważniejszym przedmiotem ówczesnego systemu oświaty była łacina klasyczna, w nauczaniu której kładziono nacisk na doskonalenie takich kompetencji, jak: czytanie, pisanie, a nawet mówienie56. Jeden z postulatów, potwierdzających konieczność znajomości łaciny, zakładał, że kompleksowe wykształcenie w duchu renesansowego humanizmu nie może lekceważyć umiejętności władania językiem większości filozofów antycznych, którzy zbudowali fundament późniejszej kultury europejskiej.
Oprócz tej wiedzy domowy pedagog nauczał języków włoskiego, niemieckiego lub francuskiego, czytał i interpretował dzieła starożytne, wykładał podstawy retoryki, uwzględniając elementy nauk, przewidzianych w późniejszym systemie kształcenia uniwersyteckiego57. Rozległe umiejętności nauczycieli posługujących się tytułem magistra, zobowiązywały ich pracodawców – w znacznej mierze zamożnych magnatów – do konieczności zagwarantowania mieszkania, wyżywienia oraz wysokiej pensji. Takie formy wynagrodzenia za pracę dydaktyczną postulował w swoim traktacie Erazm Gliczner. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż autor ten nazywa nauczyciela "ojcem umysłu i rozumu"58. Każdy z elementów składowych tej metafory ma charakter znaczący, ponieważ pisarz domaga się takiego samego szacunku wobec nauczyciela, jakim należy obdarzyć własnego rodzica. Praktyczną realizację tego zadania pokazuje poprzez enumerację bezokoliczników o znaczeniu honoratywnym, co potwierdzają poniższe słowa:
[...] miłować, szanować i im wszego dobrego życzyć [...]59.
Poprzez systematyczną pracę swojego podopiecznego, nauczyciel ocenia jego postępy w zakresie wzbogacania sfer "umysłu i rozumu". Kiedy już poziom osiągniętej wiedzy będzie satysfakcjonujący dla obydwu stron procesu edukacyjnego, dalsza praca wychowawcza pozostaje w zakresie zadań matki oraz ojca. Autor jednak negatywnie odnosi się wobec zobojętnienia rodziców, którzy w tym momencie posunęliby się do następujących stwierdzeń:
O! syneczku, jużci dosyć o tem, radź téż o sobie, więcejci o tobie wiedzieć nie chcę, wychowałem cię, nałożyłem ci60, miejże téż na tem dosyć [...]61.
Erazm Gliczner jest zwolennikiem daleko idącej ingerencji rodziców w życie własnych dzieci. Nie nawołuje jednak do jakichkolwiek form ograniczania ich autonomii, ale pragnie pokazać, że pozostawienie – przede wszystkim ojcu – decydującego głosu w wyborze dalszej drogi życiowej swojego syna, jest właściwym rozwiązaniem.
Autor w swoim traktacie dokonuje klasyfikacji argumentów w odniesieniu do następującego zagadnienia: Co lepiej: jeśli gdyby ociec syna na kapłaństwo wiódł czyli gdyby go ożenił. Erazm Gliczner, dostrzegając zalety zarówno stanu kapłańskiego, jak i życia małżeńskiego, nie podaje uniwersalnej zasady, którą można byłoby zastosować w sposób schematyczny, bez uwzględnienia konsekwencji, ciążących na określonym wyborze, ponieważ:
[...] na kapłaństwo pasować ma się dać wolą, której jeśliby nie miał, niechaj go nie tylko nie przyjmuje [...], raczej niechaj weźmie radło i kozicę, a ożeniwszy się, doma niech za woły poganiając treluje [...]62.
W celu uświadomienia powagi tego problemu, pisarz konstatuje swoje rozważania prostą frazą, która głosi, że "lepiejci być dobrym chłopem, niźli [...] złym popem"63.
Cała treść traktatu pedagogicznego Erazma Glicznera służy podkreśleniu głębokiej więzi emocjonalnej, łączącej rodziców i dzieci. Mocnego zaakcentowania tego faktu autor dokonał w rozdziale podsumowującym, w którym stwierdził, iż dbałości o pielęgnację tych relacji należy wymagać zarówno ze strony rodziców, jak i ich potomstwa64. Książki o wychowaniu dzieci bardzo dobre, pożyteczne i potrzebne spełniają wszystkie warunki tekstu o charakterze parenetycznym. Ich przedmiotem jest sprecyzowanie podstawowych zaleceń, które umożliwią wypracowanie wzorca osobowego dziecka, żyjącego w środowisku szlacheckim w XVI wieku.
Z perspektywy periodyzacji historii literatury, renesansowa twórczość Erazma Glicznera zapoczątkowała rozwój nurtu polskich tradycji wychowawczych65, które definiuje się jako:
[...] (zespół) idei i ich realizacji, które były świadome, przekazywane [...] z pokolenia na pokolenie dla dalszego (ich) pielęgnowania i rozwijania. Tkwi tutaj myśl o pewnej ciągłości, nawet o pewnej wiekowości [...]66.
Stanisław Łempicki twierdzi, iż formułowanie postulatów wychowawczych wymaga od autora dużej odpowiedzialności, ponieważ ich odbiorcą jest zawsze ogół członków danego społeczeństwa, któremu pisarz ów powierza swoje duchowe dziedzictwo67.
W przeciwieństwie do Renesansu, Średniowiecze, mimo całego bogactwa kulturowego, nie zdołało wytworzyć kompletnych postulatów wychowawczych. Wtedy to zadania oświatowe zostały przejęte przez duchowieństwo oraz instytucje katolickie. Dopiero w momencie dojrzewania demokracji szlacheckiej można mówić o konkretyzowaniu się ideałów wychowawczych, odpowiadających potrzebom społecznym68.
Staropolskie wzorce edukacyjne składały się z następujących komponentów:
– wychowania religijnego, zgodnego z zasadami chrześcijaństwa i kultury rzymsko-łacińskiej;
– wychowania patriotycznego, wzbogaconego o poczucie narodowej odrębności;
– przywiązania do humanistycznego wykształcenia w duchu renesansowego klasycyzmu69.
Erazm Gliczner w swoim traktacie omówił niemal wszystkie wymienione powyżej ideały wychowawcze. Przystępując do pracy nad swoim dziełem, autor miał świadomość, że dorośli nie są dobrze przygotowani do czekających ich obowiązków rodzicielskich. Jego poradnik pedagogiczny służył więc radą zarówno szlachcie, jak i mieszczanom w zakresie wychowania dzieci, zgodnego z zasadami etyki, wyboru odpowiedniego dla nich zawodu oraz sposobowi ich kształcenia. Przekonanie o słuszności poglądów wyrażał poprzez liczne nawiązania do Pisma Świętego i do zasad, głoszonych przez antyczne autorytety. Stanowczo potępił posiadanie nieślubnych dzieci, zgadzając się z wszelkimi restrykcjami, przewidzianymi przez ówczesny system prawny. Udzielał wskazówek o charakterze medycznym, a także przekonywał rodziców do wzięcia na siebie całej odpowiedzialności za właściwy rozwój swoich dzieci, a nie zrzucania ciężaru wychowawczego na służbę. Jako zwolennik stosowania dyscypliny wobec dzieci, wiele uwagi poświęcił metodom nauczania i sposobom wyboru zawodu70. Jednym z priorytetów pisarskich była zapewne konieczność skłonienia rodziców do głębokiej refleksji nad stosunkiem do wychowania i kształcenia swoich synów, czego potwierdzenie stanowi poniższy fragment:
Teraz o tem wychowaniu dziatek dosyć, co niechajby każdy za wdzięczne przyjął to, com pisał, uczyniłem dla pożytku rodziców, aby wiedzieli, jakoby się mieli z dziećmi swemi obchodzić71.
Książki o wychowaniu dzieci, jak i inne dzieła o podobnym charakterze, ukazywały odbiorcom różne postawy wobec życia. Przedłożony w tym tekście katalog ideałów był możliwy do zrealizowania, ale tylko w określonych warunkach, jakie stwarzała dziecku rodzina szlachecka. Działania, które autor zaleca podejmować, muszą być wynikiem rozważnych decyzji. Cały proces wychowawczy powinien zatem przebiegać w atmosferze wzajemnej miłości i wyrozumiałości z uwzględnieniem wszystkich potrzeb dziecka.
Przypisy
39 Tamże, s. 43. 40 Zob. D. Żołądź–Strzelczyk, Ideały edukacyjne doby staropolskiej, Poznań 1990, s. 179, 181, 182. 41 E. Gliczner, dz. cyt., s. 61, 62, 63. 42 Zob. J. Skoczek, dz. cyt., s. LXVII. 43 E. Gliczner, dz. cyt., s. 67. 44 M. Kwiatkowski, dz. cyt., s. 28. 45 W związku z tym, iż Marcin Kwiatkowski dzieło swe zadedykował królowi Zygmuntowi Augustowi, zakres rozumienia terminu "wolny człowiek" ulega zawężeniu. 46 M. Kwiatkowski, dz. cyt. 47 Tamże, s. 30. 48 E. Gliczner, dz. cyt., s. 80, 81. 49 Zob. D. Żołądź–Strzelczyk, Ideały edukacyjne..., dz. cyt., s. 181. 50 E. Gliczner, dz. cyt., s. 80, 81. 51 Tamże, s. 91. 52 Zob. A. Wyczański, Wychowanie, [w:] tegoż, Szlachta polska XVI wieku, Warszawa 2001, s. 53. 53 E. Gliczner, dz. cyt., s. 102. 54 Tamże, s. 110. 55 Tamże, s. 112. 56 Zob. A. Wyczański, dz. cyt. 57 Tamże. 58 E. Gliczner, dz. cyt., s. 116. 59 Tamże, s. 118. 60 Sfinansowałem twoje utrzymanie i kształcenie. 61 E. Gliczner, dz. cyt., s. 120. 62 Tamże, s. 124. 63 Tamże, s. 125. 64 Zob. Tamże, s. 139. 65 Autorem tego terminu jest Stanisław Łempicki. 66 S. Łempicki, Polskie tradycje wychowawcze, Warszawa 1936, s. 6 (Zob. też: H. Dziechcińska, Sztuka przekonywania w kulturze polskiej trzech stuleci: XVI–XVII–XVIII, Warszawa 2010). 67 Tamże, s. 8. 68 Tamże, s. 9, 10. 69 Tamże, s. 11–16. 70 Zob. M. Pawlak, dz. cyt., s. XX. 71 E. Gliczner, dz. cyt., s. 140.