Stanisław Hozjusz rodzi się pod szczęśliwą gwiazdą w Krakowie, Stolicy Królestwa Polskiego, z rodziców Ulryka i Anny, w dniu piątym maja 1504 r.
O ty, sarmackich miast chlubo i kwiecie,
Rodzica - Kraka przeszlachetne dziecię,
Nakłońże ucha, bo z wielu powodów
Tyś najszczęśliwsze pośród innych grodów.
Bowiem odparłszy nieprzyjaciół roty,
Wciąż zachowujesz żyzny pokój złoty;
I na twej ziemi nas dotąd zachwyca
Przez polskich królów wybrana stolica.
Błyszczysz wspanialej niż świątyń twych wieże
Czy też ołtarze, bo trzymasz się szczerze
Dawnej religii. Nad liczną ludnością
Panujesz zbrojnie oraz praw mądrością.
Zdobią cię wielkie, malowane gmachy,
Które ku gwiazdom wznoszą swoje dachy,
A Muzom dajesz przyjazne mieszkanie,
Za co na wieki twa cześć nie ustanie.
Mnie zaś zadziwiasz i czczę cię dlatego,
Żeś jest ojczyzną męża tak wielkiego,
Żeś jako nowo zrodzoną dziecinę
W pierwszą przyjęło Hozjusza gościnę.
Bo on jest światłem senatu świętego
I świetną gwiazdą narodu polskiego,
A dzięki cnocie swej i pobożności
Na wieczność zdobył wysokie godności.
Piąty dzień maja uczcij więc godziwie,
Między twe święta policz go szczęśliwie,
Jako że raczył dać sarmackiej stronie
To światło, które wielkim blaskiem płonie.
Okaż swą wdzięczność. Syp kwiaty, czyż zwlekasz?
W świątyniach wieńce rozrzuć, na co czekasz?
Miasto Hozjusza czci. Ku jego chwale
Oczy i myśli lud zwraca wytrwale.
XII. Na bakalaureat.
Do Akademii Krakowskiej.
Młodzieniec tak poświęcił się studiom humanistycznym, szczególnie logice i dialektyce, że już przed ukończeniem odpowiedniego wieku nadano mu publicznie godność bakałarza. Ten zaszczytny tytuł zarówno zachęcił go do pilniejszego zgłębiania poważniejszych nauk, jak i dał szczęśliwy początek znacznie wspanialszym godnościom, których dostąpił później.
Choćbyś i przedtem dwóch bereł nie miała,
Mogłabyś trzecie otrzymać z pewnością,
Trzykroć szczęśliwa Wszechnico wspaniała!
Król dał ci jedno, drugie uczonością
Wsławiona Pallas, a z ręki swojego
Hozjusza możesz z pełną stanowczością
Żądać, domagać się berła trzeciego.
On godzien stanąć między Rzymianami,
Purpura głosi świętą godność jego,
Zaś ty oliwką zdobisz, wawrzynami
Bakałarskimi młode jego skronie.
Zasłużonymi płacisz nagrodami
Za trud umysłu, co zapałem płonie
Ku dialektyce i sztuce mówienia.
A gdy cnót żądasz, to nie martw się o nie:
Chłopiec, co dary twe wdzięcznie docenia,
W dwójnasób odda ci wzięte honory.
Patrz, jak ku sławie swojego imienia,
Ku stromym szczytom postęp czyni spory.
I ty od swego ucznia dar wspaniały
Otrzymasz,, wkrótce doczekasz tej pory,
Gdy gwiazd dosięgną wyżyny twej chwały,
Bo wziął od ciebie pierwsze laury swoje
Hozjusz, ojczyzny obrońca wytrwały.
Jeśli żyć będą jeszcze pieśni moje
W przyszłości, ty w nich też będziesz jaśniała
Śląc wszej Sarmacji sławne światło twoje,
Trzykroć szczęśliwa Wszechnico wspaniała.
XIII. Na podróże Hozjusza
Do Piotra Myszkowskiego, Biskupa krakowskiego.
Za sprawą Piotra Tomickiego, biskupa krakowskiego, wyruszył do Włoch, by podjąć poważniejsze studia i w Padwie, ciesząc się przyjaźnią z nauczycielem w osobie wybitnie uczonego męża, Łazarza Bonamico, zdobył niepospolite skarby wiedzy.
Kto nauki szlachetne zgłębiać pragnie szczerze,
Niech się poza granice ojczyzny wybierze,
A wnet zrobi postępy. Uczone przyjaźnie
Zawrze, gnuśności będzie unikał wyraźnie.
Czynili tak już inni. Pitagoras dawny
Chcąc posiąść skarb rozumu, zwiedził Egipt sławny.
Podobnie zrobił Hozjusz. Za radą mądrego
Krakowskiego biskupa, Piotra Tomickiego,
Wyrusza do Italii kwitnącej sztukami,
Gród Antenora swymi obdarza łaskami.
Tam talentem sławnego Łazarza się wspiera,
Wytrwały w studiach, wkrótce bez trudu się wdziera
Do mieszkania Muz świętych.Z pilnością tak wielką
Hozjusz wkrótce naukę opanował wszelką,
Jaką urocza Grecja z żyznym Lacjum władnie.
Zaś to, ku czemu młodzież skłania się szkaradnie,
Żarciki w gronie leniów, nierządnice zdolne
Ująć życia i mienia, hulanki swawolne
Omijał w swej mądrości. Wolał w cnocie kroczyć
I z podobnymi sobie raczej się jednoczyć,
Którzy mu stać się lepszym na pewno pomogą
I z dnia na dzień mądrzejszym. Taką stromą drogą
Chciał iść, bo pobyt w Padwie na dłużej planował.
Zatem z czcią i szacunkiem Polusa traktował
(Wówczas był to młodzieniec, w studiach pogrążony,
Dziś w gronie kardynałów na wieki wsławiony).
Czcił ciebie, cny Myszkowski, ozdobo polskiego
Narodu i najlepszy kapłanie naszego
Królestwa. Stąd się wasza zaraz przyjaźń bierze
I uczucie, z latami pogłębione szczerze.
On miłował twe cnoty: rozsądek wyborny,
Dar dostojnej wymowy i talent wytworny,
Przystojną elegancję życia, serce wielkie,
Które uszlachetniły jeszcze sztuki wszelkie.
A ty? Jak równy z równym wszak z nim rozmawiałeś,
Tak serdecznie jak ojca wciąż go traktowałeś,
Większą mu do ostatniej chwili świadcząc grzeczność.
Szczęśliwy, kto zasłużył na taką serdeczność
Wspaniałego człowieka, godnego miłości.
Także i ty w nie mniejszej chodzisz szczęśliwości,
O prześwietny Myszkowski, bowiem do tytułów,
Które słusznie posiadasz, możesz bez skrupułów
Dołączyć jeszcze jeden: "Oto ten, którego
Hozjusz za towarzysza miał ukochanego".
Widzieliśmy to; chcemy, by o tym wiedzieli
Potomni i na wieki w pamięci swej mieli.
LXXIV. O przyjęciu biskupa pomocniczego
Do Marcina Kromera, biskupa warmińskiego.
Wnet po świcie, ósmego dnia listopada
Kres szczęśliwy podróżnych trudów przypada.
Hozjusz stary do Miasta wkracza Wiecznego
Uroczyście, a każdy patrzy na niego.
Tu go Piąty Pius darzy wnet uczuciami,
Tak wielkiego zdumiony męża cnotami.
Już poleca, niech przy nim uczeni stają,
Wsparci jego mądrością, niech ujawniają
Wstrętne kłamstwa tych, którzy trwają w uporze.
Lecz, że praca ta wiele lat zająć może,
Co pasterza na długo Warmii odbierze,
Hozjusz ciebie wybiera, drogi Kromerze,
Byś, na miejscu, w trudnościach zadania tego
Radą i czynem wspierał nieobecnego,
Byś był jego następcą, gdy śmierć ugodzi.
Papież z upodobaniem na to się godzi,
Według zwyczaju cały senat już zbiera
I następcą Hozjusza czyni Kromera;
Tak z ust świętych pochwały wielkiej doznałeś,
Z woli Bożej biskupem Warmii zostałeś.
Ta posłusznie chce w tobie uznać pasterza,
Rozeznaniu Hozjusza bowiem dowierza.
Twa pobożność skłoniła go wszak ku temu,
By cię dać za pasterza stadu swojemu;
Tyś mąż wielkiej dobroci, druh trudów jego
Dla ojczyzny, w obronie prawa świętego.
Tu ma Hozjusz zasługę, lecz bardziej wzniosła
Po wsze czasy dla ciebie cześć będzie rosła.
Wierna Bogu potomność doda wam glorii,
Co, najlepszy pisarzu naszej historii,
Zasłużoną nagrodą będzie dla ciebie.
Hozjusz dostał już więcej: przebywa w niebie,
Na twe prace spogląda z zadowoleniem,
Na twą troskę o stado - z wielkim zdumieniem.
Nie chce, byś się do niego szybko wybierał,
Zostań dłużej wśród ludzi, abyś ich wspierał.
O, szczęśliwi poddani! Twych słów słuchają,
Ku dobru pod łagodną władzą zdążają.
Zamilcz, zawistny zgiełku, odstąp, zazdrości!
Na nic się nie przydacie. Znany z prawości
Hozjusz, uczony Kromer, tyle cnót mają,
Że im łaski Fortuny zawsze sprzyjają.
A gdy już obaj między świętymi siędą,
Zawsze swoi i obcy wielbić ich będą.
C. Zamknięcie
Nie wznoszę ci pomnika, na cóż ci marmury
Albo ręką artysty rzeźbione figury?
Własną cnotą wspanialsze zyskałeś zaszczyty,
Co wyniosły twe imię aż na niebios szczyty.
Święty starcze, pochwalić wielkość życia twego,
To nie jest rzecz na miarę talentu ludzkiego.
Coś boskiego dostrzegliśmy w tobie zdumieni,
Któż w pochwałach twe wszystkie zasługi wymieni?
I my, chcąc dać ci więcej, niż w istocie damy
Niewprawnym rymem twoje czyny opiewamy;
Prócz tego ryć je w miedzi nam się podobało,
Aby wielu ujrzało, wielu podziwiało.
Przyjmij więc dar Tretera; choć to nic wielkiego,
Lecz pochodzi od ucznia nad innych droższego.
Przełożyła Elwira Buszewiczowa
Tomasz Treter (1547-1610), filolog, rytownik, tłumacz, literat. Jezuita, współpracownik Stanisława Hozjusza, sekretarz Anny Jagiellonki, zbieracz starożytności, miłośnik Horacego. Przez dłuższy czas przebywał w Rzymie, pod koniec życia osiadł we Fromborku jako kanonik i kanclerz kapituły warmińskiej. Theatrum virtutum D. S. Hosii (Rzym 1588) zawiera 100 miedziorytów ze scenami z życia Hozjusza.