Nie człowieczy to rozum, rada nie człowiecza,
Próżna o tym świerzbiących mózgów ludzkich piecza
Zgadnąć poczęcia twego, Panno, tajemnicę,
Trudna to na śmiertelnych dowcipów źrzenicę.
Cud to jest, który miedzy inszymi cudami
Zakryła mądrość Boska przed spraw swych szpiegami,
Zginie, kto by w nie okiem ciekawym śmiał wzierać
I w skarbnicy zamknionych czynów Pańskich szperać.
On to dzień, którego się lękał bez przestania
Smok stary, widząc go być źrzódłem zepsowania
Swojego, a początkiem budunku zbawienia
W twoim, Panno, poczęciu, ludzkiego plemienia.
Bodaj się w błędzie swoim wszyscy obaczyli
A na drogę żywota i prawdy wrócili,
Którzy-ć to odejmują, Panno, dostojeństwo,
Że z ciebie wziął Bóg żywy żywe człowieczeństwo.
O święte i bez zmazy panieństwo wszelakiej,
Ktoć na taką uczciwość zdobędzie się, jakiej
Jest godne imię twoje? Mnie na wysławianie
Twej zacności ani słów, ani serca stanie.
Bo którego niebieska wielkość niezmierzona
I ogarnąć nie mogła ziemia tak przestrona,
Tegoś ty, co Bóg chciał mieć przed światem w zasłonie,
Na swym świętym panieńskim piastowała łonie.
Błogosławionaś, Panno, miedzy niewiastami
I przed wszystkimi, Matko, szczęśliwsza matkami,
Błogosławiony owoc żywota twojego,
Z Ojcem i Duchem Świętym Bóg Bóstwa jednego.
NA NARODZENIE
Wszystkiej piękności Panno piękniejsza
I wszystkich czynów Boskich zacniejsza,
Więtsza aniołów wszech dostojeństwa,
Lepsza wszystkiego dobrorzeczeństwa,
Takeś się wielce upodobała
Światłości wiecznej, że cię ubrała
W słoneczne koło, z gwiazd uplecioną
Odziała skronie twoje koroną.
Przed wszemi wieki twoje panieństwo
Na to przejźrzane, że człowieczeństwo
Bóg z niego miał wziąć nad przyrodzenie
I przynieść w ciele światu zbawienie.
Powinnie tedy Kościół twojemu
Dzień narodzeniu świątobliwemu
Każdego roku, Panno, oddaje,
Skąd imieniowi twemu cześć wstaje.
Patrzcie w tę Pannę, panny wstydliwe,
Patrzcie w nię jako w źwierciadło żywe
A przykładem jej strzeżcie z młodości
Pokory świętej i niewinności.
Temi cnotami, wiedzcie to pewnie,
Tej się zalecić macie Królewnie
Z córkami swemi, matki stateczne,
A przejść z doczesnych na dobra wieczne.
NA OFIAROWANIE
Święta rzecz pacierzem każdy dzień zaczynać
I do tego z młodu swoje napominać
Potomstwo rodzicom pobożnym przystoi –
Grunt to wychowania, gdy się Boga boi.
Dniem sto lat żywota, i chociaby w dłuższy
Jeszcze zaszedł, ma zwać człowiek, by naduższy,
Którego godziny powinien zrachować,
A co więcej, Boskiej chwale ofiarować,
Panny tej przykładem, która ledwie miała
Trzy lata, gdy matka ją ofiarowała
Panu, który z wieków poświęcił ją swemu
Przybytkiem Synowi Jednorodzonemu.
Jeszcze o swej mocy kościelnego progu
Przestąpić nie mogła, a zarazem Bogu
Padszy na kolana, swój zawsze niewinny
Oddała w opiekę słaby wiek dziecinny.
W żadnem, jako ziemia stoi, pokoleniu,
Ani w męskiem, ani w niewieściem plemieniu
Równie do służb Pańskich dusze pałającej
Nie było, a tym mniej żyć poczynającej.
O naświętsza arko, w której na wszelakie
Frasunki Duch Pański zawarł siedmiorakie
Pociechy, chciej serca ludzi zasmuconych
Cieszyć łaską darów sobie powierzonych.
A ty uszy swoje, człowiecze, otwieraj
I podania starszych swych nie poniewieraj:
Czci Pannę z Kościołem, który nigdy zbłądzić
Nie może; straszno się dumą swoją rządzić.
NA ZWIASTOWANIE
Żadne wesele z wesela wielu
Nie porówna się twemu weselu,
Które obchodzisz dzisia w pokorze,
Każdego roku, powszechny zborze.
Czym barziej mógł być uweselony
Od duszobójce świat zniewolony
Nad to, z czym poseł dziś nienaganny
Z nieba zesłany przyszedł do Panny?
Który przez fórtę wszedszy zamknioną
I pozdrowiwszy Pannę strwożoną:
Nie bój się, mówi, przede wszystkiemi,
Co jest i było płciej tej na ziemi,
Tyś sama święta, samaś szczęśliwa,
Z tą-ć się Bóg łaską przez mię ozywa,
Że syna począć i masz porodzić,
Który z niewolstwa ma wyswobodzić
Rodzaj człowieczy, a od zbawienia
Dasz mu z Boskiego imię zjawienia
Jezus. Ten wielkim i będzie Synem
Wszech Najwyższego zwany jedynem.
Co, acz się Pannie rozumu miarę
Przechodzić zdało, dać jednak wiarę
Wolała zmysłom, niepojętemu
Poselstwu rzeczą wykonanemu.
I oddała się za służebnicę
Panu, który w niej swą obietnicę
Ziścił, bo z jej krwie wzięło swe ciało
Słowo, które się człowiekiem stało.
Słowo, które jest i było Bogiem,
I które sędzim uznają srogiem
Krzywdy niesłusznej usta bezpieczne,
Którego szczypią Bóstwo przedwieczne.
Acz jako słońce swoich promieni
Namniej nie zmaże ani się zmieni
Na twarzy swojej, choć się pomyka
Z miejsca na mieśce i plugastw tyka,
Pan, będąc więtszym chwały wszelakiej,
Ani wie ludzkie ucho o takiej,
Z mów hardych, w których się porachujmy,
Nie może we czci swej odnieść ujmy.
W ten czas malarze twoję postawę,
Kiedyś posłowi z nieba odprawę
Panno dawała, jeśli mieć chcieli,
Obraz pokory malować mieli,
Którym się tedy dzisia weselą;
Weselem niech się z sobą podzielą
Niebiosa z ziemią, a póki staje
Świata, niech je wiek wiekom podaje.
NA NAWIEDZENIE
A tobie kto, Elżbieto, zjawił te nowiny,
Żeby, która do ciebie przyszła w nawiedziny,
Matką Pańską być miała? O tym, że-ć jest krewna,
Po wszystkim Izraelu wiadomość jest pewna.
Wielki to cud, gdyś Pannę w dom swój przyjmowała,
Żeś ją Pana swojego matką przywitała,
Ale i to nie mniejszy, że zjęte radością
Poczuło w żywocie twym dziecię świętą gością.
Winszowanie na koniec zdało się z umowy,
Bo niemal z anielskiemi zgodziło się słowy;
Ale cóż niełatwiego Nawyższej Mądrości,
Która serca sprowadza różne do jedności?
I ciebie, któryś Pana miał poprzedzić, gońcu,
Abyś wydał świadectwo o prawdziwym Słońcu,
Które każdego człeka, co na świat przychodzi,
Oświeca, przy tej Pannie przypomnieć się godzi.
O źwierciadło pokory, najdąż się wżdy znaki,
Żebyś się łaską Pańską podniosła kęs jaki?
Przybyło-ć co o sobie więcej rozumienia?
Pieśń twa, o Panno, świadkiem twego uniżenia:
Wielb, duszo moja, Pana, duch mój uniżony
W Bogu, Zbawicielu swym, tchnie rozweselony.
Wejźrzał Pan na pokorę swojej służebnice,
Skąd, a to do ostatniej pod słońcem granice,
Wszelki naród będzie mię zwać błogosławioną,
Bo który dziwną grozien i niewysłowioną
Możnością i którego z wieków imię święte,
Uczynił we mnie rzeczy wielkie, niepojęte.
Wszystkie bojące się go, aż do ostatniego
Pokolenia, doznają miłosierdzia jego.
Ruszył mocy z ramienia swego, pyszne plemię
Rozproszył i uderzył myślą ich o ziemię.
Złożył z stolice swojej mocarze nadęte,
A pokorne uczynił między ludźmi wzięte,
Głodne majętnościami nadał obfitemi,
Bogacze na żebractwo rozegnał po ziemi.
Przyjął w łaskę swojego obranego z wiela,
Wspomniawszy na swą litość, <sługę Izraela>,
Jako ślubował ojcom naszym, <Abramowi>,
I póki stanie wieków <jego potomkowi>.
NA WNIEBOWZIĘCIE
Królewska Dziewko, jakimi imiony
Dwór cię niebieski witał niezliczony,
Gdyś nad anielskie chóry wyniesiona,
Pod tronem Boskim siadła uwielbiona?
Zbór wiernych ludzi równa cię do wdzięcznej
I pełnej twarzy na niebie miesięcznej,
Przyrównywa cię słońcu wybranemu,
Wojsku do bitwy uszykowanemu.
Zowie cię fórtą otwartą do nieba,
Wschodem, po którym zbawienia dojść trzeba,
Gwiazdą po morzu ludzi żeglujących,
Zdrojem wód żywych w polu pracujących.
Palmieś podobna i cyprysowemu,
I jaworowi, drzewu porzecznemu,
Podobnaś różej szczepionej krzakowi
I oliwnemu drzewu, i cedrowi.
Ciebie i miastem, i Boskim Kościołem,
I polnym kwiatem zowiemy wesołem,
Broną zawartą, zamknioną od skazy,
Rajskim ogrodem, źwierciadłem bez zmazy.
Tyś Dawidowa na moc budowana
Baszta, studnica przypieczętowana,
Tyś świetnej barwy kw<iat on lilijowy>,
Przez cię jest starty <diabła łeb wężowy>.
Nie tak przyjemny dym mirry <się wznosi>,
Nie tak rozkoszny zapach <się unosi>
Cynamonowy gałązki i z soku
Balsamowego płynie szwego roku,
Jako jest wdzięczna twoja i kosztowna
Wonność, ani się żadna z nią porowna.
A jako świeca w dzień pod chwilę jasną,
Wszystkie ozdoby tak przed twoją gasną.
Ale któż, Panno, sławie twej podoła?
Głos z góry świętej na cię z wieków woła:
Wszystkaś jest śliczna, przyjaciółko moja,
Próżna wszelakiej zmaze piękność twoja.
O Panno, któraś potłumieła wszędy
Wszystkich nowych wiar i odszczepieństw błędy,
Chciej wykorzenić i z naszej ojczyzny
Ostatki bluźnierstw i zetrzeć ich blizny.
Pierwodruk: Ś. Wojciecha, apostoła i arcybiskupa polskiego, Bogarodzica i Hymny na święta Panny Naświętszej Piotra Cieklińskiego, które rozsądkowi Kościoła powszechnego podaje. Z dozwoleniem posła Ojca świętego, w Zamościu, w drukarni Akademijej, Marcin Łęski, roku MDC.
Za wydaniem: Przedziwna Matka Stworzyciela Swego. Antologia dawnej polskiej poezji maryjnej, wybrał, opracował i wstępem poprzedził Roman Mazurkiewicz, Warszawa 2008.