Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Elżbieta Drużbacka
1/4
ZBIÓR RYTMÓW
RYTMY
- OPISANIE CZTERECH CZĘŚCI ROKU
- OPISANIE ODMIANY CZASU,...
- NA PYSZNEGO NARCYZA...
- NA OBRAZ PŁACZĄCEGO KUPIDYNA...
________________________________________
OPISANIE CZTERECH CZĘŚCI ROKU
(fragment)
Bogdajżeś przepadł w piekło z ateistą,
Ty, który mówisz, że Bóg nie jest Panem,
Ni Stwórcą rzeczy! A któż oczywistą
Machinę świata oblał oceanem,
Kto słońce, miesiąc, planety w swym biegu
Komenderował, kto gwiazdy w szeregu?
Powiedz, kto słońcu wschód ranny naznaczył,
Kto czas wieczorny w zachodzie zamierzył,
Kto księżyc pełny w części przeinaczył,
Kto osiom mile gwiazdecznym wymierzył,
Kto mleczną drogę, kto czystą jutrzenkę,
Kto w świetną przybrał firmament sukienkę?
Kto w ślicznych cieniach malowaną wstęgę
Kształtnie rozwinął, rozpostarł w obłoku,
Kto w niej w potopie zawiązał przysięgę,
Kto ją przymierzem prezentuje oku,
Kto jej wodniste humory porusza?
Spytać się o to trzeba ateusza.
Kto mgły w subtelnej przez sita wilgoci
Przesiewać kazał, kto kropliste rosy
Podzielił w grana, jak słodkie łakoci?
Wszak te obiedwie jednej płyną fosy.
Kto im dał różność, choć się razem rodzą,
Rosy ożywią, mgły często zaszkodzą.
Kto na powietrzu podstemplował chmury,
W grubych bałwanach pełnych dżdżu i śniegu,
Kto z lodów twarde ukował marmury,
Kto bystrym rzekom kurs tamuje w biegu,
Kto z jednej matnie deszcz wraz z śniegiem sypie
Pytam się ciebie, mądry Arystypie.
Któryż monarcha windował armaty,
Z kulami, z prochy w obłoki wiszące,
Bomby, kartacze, ogniste granaty,
Z zimnymi grady pioruny gorące?
Któż ten cud świata wystawił kosztownie,
Mieć na powietrzu cekhauze, prochownie?
Choć mi wiek dawny Nemroda przypomni,
Który wystawił pyszne piramidy,
Niech milijony wysypane wspomni
Tylko dla gustu swej Semiramidy,
Cóż - gdy ogrody, kniejki i sadzawki
Wnet spadły, bo też były dla zabawki.
Bóg zaś od wieków, nie mając początku,
Dopieroż końca, z którym wszystko ginie,
Co postanowił w wszechmocnym porządku,
Nic nie upadlo w niebieskiej machinie.
Toż słońce, księżyc, gwiazdy w biegu rządnym
Dopiero koniec wezmą na dniu sądnym.
A tak cokolwiek nasz rofeum dyktuje,
Co oko widzi, co zmysły przywodzą,
To nas do większej wiary animuje,
Że wszytkie rzeczy od tego pochodzą,
Co świat, co niebo, ziemię, kreatury
Stworzył, ten pewnym dawcą jest natury.
Ciebie, uczony Arystotelesie,
Nie myślę w mojej naśladować pracy,
Żal mi, że Euryp już cię na dno niesie,
Wolę to umieć, co umieją tacy,
Niż z filozofem tonąć przy uporze,
A potem z głupim w jednej chodzić sforze.
Ani się myślę topić z tej przyczyny,
Zabrnąwszy na wart kręcącej się wody,
Dość wierzyć, że Bóg Stwórca jest jedyny,
Wszak niezliczone pokazał dowody!
Nie Słusznie-ż Boga uznać Stwórcą rzeki
Niż na jej zgubne rzucać się opieki?
Rzeczesz, bluźnierco, że natura sama
I ziemia matką wszelkich rzeczy zgoła,
Ze ta zrodziła Ewę i Adama.
Przeklętyś w zdaniu, bezwstydu, bez czoła!
Pokaż autora, skąd natura wyszła,
Za czyją wolą i rozkazem przyszła.
A tyś znać stworzon z piekielnych waporów,
Z siarki, z saletry, z dziegciu i ze smoły,
Gdzie się obrócisz, tam pełno fetorów,
Przez co przed tobą zamknięte kościoły.
Wszyscy przyznają głosem jednostajnem,
Żeś się powinien zwać czartowym łajnem.
Azaż Bóg w tobie samym nie cudowny?
Przewrotny zdrajco, gruby heretyku!
Dawszy ci rozum bydlętom nierówny,
Kształt ciała, wolność, nie wyjesz na łyku,
Dał wieczną duszę, dał imię człowieka -
Niewdzięczne dzieło od Stwórcy ucieka.
Powiedzcie, czasy, kto wami kieruje?
Skąd reggularność swoich biegów macie?
Kto prawodawca wasz, kto wam panuje?
Komu posłuszny hołd co rok dawacie?
Kto wiosnę, lato, jesień, zimę oddał
Pod wasze rządy i poddaństwo poddał?
Powiedzcie głośno, niech słyszy świat cały,
Że Bóg wasz Stwórca w rzeczy oczywistej,
Że niebo, ziemię, słowa Jego dały,
Zamknijcież gębę Hydrze siedmiołbistej,
Żeby przestała więcej o tym brydzić,
Czego się będzie w piekle wiecznie wstydzić.
Ja w równość z żadnym uczonym nie wchodzę,
Bojąc się porwać na słońce z motyką,
Po niskiej ziemi, nie po niebie chodzę,
Ni się pochwalić z tą mogę praktyką,
Żebym wiedziała, czego dowcip chciwy
Z astrologicznej dojrzy perspektywy.
Dosyć tu będzie na mój rozum podły,
Nie potrafiwszy gwiazd na niebie zliczyć,
Przynajmniej w lesie dęby, sosny, jodły
Rachować, w tej się artmetyce ćwiczyć,
A co na ziemi Bóg dał widzieć oku,
Chwalić go zacznę w czterech częściach roku.
[............................]
strona [1]
[2]
[3]
[4]
>>