Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Dariusz Chemperek
1/2
POLACY W DANII W LATACH 1658–1659
Literackie i kulturoznawcze jakości pamiętników
Jana Chryzostoma Paska
Polscy podróżnicy i żołnierze nader rzadko wybierali północno-zachodni kierunek peregrynacji, celem podróży edukacyjnych lub dyplomatycznych była przede wszystkim Italia, Francja i księstwa Rzeszy. Zachowały się jednak dwie relacje Polaków walczących w Danii w roku 1658 i "fatalnym" 1659
1
. Są to pamiętniki Jana Chryzostoma Paska i Jakuba Łosia. Zanim przedstawię okoliczności ich przybycia do Królestwa Danii krótko zaprezentuję
Pamiętniki
Paska. Mają one szczególną rangę w historii literatury polskiej, ich autor określany jest jako "książę pamiętnikarzy staropolskich"
2
.
Na tak wysoką ocenę składają się między innymi wartości poznawcze
Pamiętników
. Pasek (ok. 1636–1701) pochodził z rodziny ubogiej szlachty mazowieckiej (ta dzielnica była wówczas zapóźniona cywilizacyjnie i gospodarczo); drogą awansu społecznego stało się dla niego zaciągnięcie do armii. Jako zawodowy żołnierz stał się świadkiem i uczestnikiem historii: na kartach pamiętnika opisuje między innymi wojnę ze Szwecją i Siedmiogrodem (1656, 1657), wyprawę do Danii (1658, 1659), walki z Moskwą (1660) i Turcją (1683–1684), wojnę domową (1665–1666). Dość stwierdzić, że horyzont geograficzny
Pamiętników
sięga od Smoleńska po Jutlandię i od Gdańska po Wiedeń. Jedenastoletni okres wojaczki zamyka Pasek niespodziewanym ożenkiem i osiedleniem się na wsi. Materią opowieści staje się wówczas przede wszystkim żywot statecznego ziemianina i życie rodzinne, bogate w tak ciekawe czy niezwykłe wydarzenia jak cudowne uzdrowienie przez św. Antoniego, wizyta króla Jana III Sobieskiego, czy hodowanie oswojonej wydry. W tej części
Pamiętników
uwidacznia się fikcja literacka i autokreacja bohatera – narratora.
Właśnie ze względu na cechy narracji tekst Paska zajmuje tak szczególne miejsce w dziejach literatury polskiej. Styl
Pamiętników
określa się mianem gawędy szlacheckiej. Charakteryzuje ją spontaniczność i barwność, potoczystość narracji, zamiłowanie do anegdoty, jowialny humor. By zyskać uznanie przeciętnego czytelnika bohater – narrator pragnie zaprezentować się jako typowy przedstawiciel stanu szlacheckiego. Pisze językiem zwykłym, potocznym, nie unika tematów niezwykłych czy egzotycznych.
Tekst
Pamiętników
nie został jednak wydany za życia autora, a dopiero w 1836 roku na podstawie odpisu z XVIII wieku (oryginał zaginął). "Pośmiertne losy" dzieła Paska nasuwają analogię z wydaniem i recepcją
The Diary
Samuela Pepysa: oba teksty, tak szczodre w relacje o życiu codziennym człowieka XVII wieku, zostały opublikowane w półtora wieku po ich powstaniu i niemal natychmiast wywołały żywe zainteresowanie uczonych i zwykłych czytelników; bez nich nasza wiedza o XVII-wiecznej Anglii czy Polsce byłaby niepełna i sucha.
Pamiętniki
Paska wzbudziły od razu entuzjazm polskich romantyków (m. in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki). Także zainteresowanie badaczy: historyków, językoznawców i historyków literatury
3
.
Pamiętniki
– a przynajmniej ich fragmenty – są dziś znane przeciętnie wykształconemu Polakowi. Weszły do kanonu lektur szkolnych i funkcjonują w podręcznikach jako egzemplifikacja prądu kulturowego określanego mianem sarmatyzmu
4
.W przypadku Paska dodaje się przymiotnik "konserwatywny", zaś sam autor stał się wręcz synonimem przeciętnego szlachcica XVII wieku
5
. Na tradycję badań wpisującą prozę Paska w nurt sarmatyzmu składają się zwłaszcza wstępy Romana Pollaka do wydań
Pamiętników
(od 1955 roku), książki Tadeusza Ulewicza i Jadwigi Rytel
6
.
Za istotne
novum
przełamujące stereotypizację wiedzy o staropolskim pamiętnikarzu uznać trzeba pracę Giovanny Brogi Bercoff
Miraż Europy. Jan Chryzostom Pasek między polską rzeczywistością a pokusą europejskości
7
. Włoska uczona w analizie
Pamiętników
obywa się bez terminu sarmatyzm, a w sposobie percypowania kultury współczesnej, zachowaniach Paska zauważa więcej znaków jego przynależności do europejskiej
koine
niż eksponowania elementów odrębności, egzotyzmu
8
. Jest on, zdaniem badaczki, obywatelem Europy, "europejskość" Paska "oznacza po prostu uczestnictwo we wspólnocie kulturowej rozleglejszej niż ta, którą wyznaczają własne granice państwowe czy socjalne"
9
.
Głównym celem niniejszego szkicu jest hermeneutyczna analiza
Pamiętników
Paska, ściślej, duńskiego epizodu jego prozy. Ów okres duński jest szczególnie interesujący z dwóch powodów: pamiętnikarz był wówczas młody (a ten okres życia zawsze cechuje duża spostrzegawczość i krytycyzm), zaś opisywany kraj był dla Polaka szczególnie egzotyczny. Stąd przedstawia on obyczaje i życie codzienne Duńczyków, przyrodę Jutlandii. Tekst rozpatrywany więc będzie z perspektywy literackiej i kulturoznawczej. Badając wartości literackie utworu za punkt wyjścia obieramy ustalenia Aleksandra Brücknera, który traktował
Pamiętniki
przede wszystkim jako utwór literacki: staropolski romans
10
. Zwłaszcza duńska część dzieła Paska jest ceniona przez badaczy z uwagi na "rozwiniętą technikę beletrystyczną"
11
. Drugi, kulturoznawczy aspekt oglądu dzieła domaga się znajomości kontekstu historycznego, kulturowego – pomocą będą tu przede wszystkim studia nieocenionego Władysława Czaplińskiego, znawcy historii Danii i stosunków polsko-duńskich
12
. Z kolei tekst pamiętników Łosia może posłużyć za kontrapunkt relacji Paska. Relacja Łosia ma przede wszystkim wartość historyczną. Z racji jej zwięzłości i walorów faktograficznych została przeniesiona do Aneksu.
Obaj pamiętnikarze byli zawodowymi żołnierzami z dywizji Stefana Czarnieckiego. Znaleźli się w Danii w wyniku umowy zawartej między królami Janem Kazimierzem a Fryderykiem III w lipcu 1657 roku. Sojusz Danii, która dwanaście lat wcześniej utraciła na rzecz Szwecji część prowincji, z Rzeczypospolitą, walczącą z okupującymi ją wojskami szwedzkimi miał charakter zaczepno-obronny. Sojusznicy zobowiązywali się do wzajemnej pomocy: Duńczycy zaatakowali właśnie Szwecję (czerwiec 1657), a Polacy deklarowali posiłki wojskowe w sytuacji, gdyby Szwedzi opuścili ziemie polskie i uderzyli na Danię. Wojna duńsko-szwedzka, po początkowych sukcesach Fryderyka III, przybrała jednak dla Danii bardzo niepomyślny obrót. Karol X Gustaw, który wycofał większość swych sił z Polski, opanował do końca roku 1657 posiadłości duńskie na lądzie stałym (Półwysep Jutlandzki), zimą zaś, prowadząc arcyryzykowne operacje przemarszu armii po zamarzniętym Bałtyku (!), zdobył wszystkie ważniejsze wyspy duńskie. Narzucił Danii upokarzający pokój, po czym złamał go, atakując stolicę. W efekcie tych działań miał w swych rękach całe królestwo Danii, oprócz Kopenhagi, gdzie mężnie bronił się Fryderyk III. Stało się oczywiste, że Szwecja nieomal wygrała wówczas rywalizację o
dominium maris Baltici
, czyniąc Bałtyk swym wewnętrznym morzem. Żadne z państw środkowej Europy nie mogło tolerować tak wyraźnej hegemonii Szwecji. Na pomoc oblężonej Kopenhadze wyruszyła koalicja antyszwedzka złożona z wojsk austriacko-brandenbursko-polskich. Siły sprzymierzonych, dowodzone przez elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma liczyły około 30 tysięcy żołnierzy, w tym dywizja Czarnieckiego – około 4500–5000 żołnierzy. Razem z czeladzią wyruszyło więc do Danii około 10 tysięcy Polaków
13
.
Jak w wielką historię wpisują się indywidualne losy obu pamiętnikarzy? W
Pamiętnikach
Paska zaledwie czwartą część narracji z lat "duńskich", to jest z 1658 i 1659 roku stanowią opisy działań wojennych. (Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że nie zachował się fragment o potyczkach przed atakiem na twierdzę Kolding, to i tak w niewielkim stopniu zmienia to proporcje). Szczupłość opisów batalistycznych budzi zdziwienie, zwłaszcza gdy tekst Paska zestawimy z
Pamiętnikiem towarzysza chorągwi pancernej
Jakuba Łosia – tak samo aktywnego w Danii zawodowego żołnierza
14
. Dla Łosia Dania jest po prostu terenem bitew, potyczek, przemarszów i jego pamiętnik wypełniają opisy zdarzeń wojennych. Bardzo dyskretnie zaznacza w nich swój udział, czyniąc właściwym bohaterem historię. Inaczej Pasek. Opisując pobyt jeszcze na leżach zimowych w Szlezwiku daje wzmiankę o położeniu Jutlandii: "z innej zaś strony nie ma nigdzie przystępu, bo z jedną stronę Baltyckie Morze, z drugą stronę [i]
a septemtrione
[od północy – D. Ch] ocean oblewa to królestwo"(1658, s. 10)
15
. To zaledwie wstęp do późniejszych opisów morza (z okolic Ebeltoft), świadczących o fascynacji tym żywiołem:
Luboć mi trochę okropno jechać tam między same wielkie morza, bo to już w samym czuplu – spojrzawszy i na tę stronę, i na tę: ad meridiem [ku południowi] Baltyckie, tu zaś
ad septemtrionem
[ku północy] właśnie jakoby na obłoki spojrzał, a lubo to woda jako to woda, przecie znać, że insza tego, insza tamtego morza natura jest; bo uważałem też to, że czasem jedno się wydaje błękitno, drugie czarno, to zaś czasem jako niebo takiego koloru, a drugie zawsze od tamtego odmienne; to igra, wały [fale] na nim okrutne skaczą, a to spokojnie stoi; nawet kiedy oboje stoją, a spojrzysz na nie tam, gdzie się jedno z drugim styka, osobliwie wieczorem spojrzawszy, to na nim
visibiliter
[widocznie] rozeznać jaką granicę – trochę mi było, jako mówię, niesmaczno tam jechać; ale przecie, mając zawsze apetyt do widzenia świata, nie wymówiłem się (1659, 21).
Nie ma tu nic z żołnierskiego praktycyzmu, opis kreślony jest ręką poety, który delikatną linią oddziela błękit od ciemnego, wpadającego w czerń granatu, zauważa różną barwę wód. Bezkres morza oddany jest przez zaznaczenie perspektywy, grzywy fal stykające się z niebem są podobne do obłoków. Odcienie koloru wody zależą od pory dnia, miejsca, pogody. Naoczny, malarski opis bliski jest technice impresjonistycznej.
Pasek nie stroni od poetyckich środków wyrazu, także tam, gdzie przedstawia morze z punktu widzenia podróżnika i etnologa. Przejażdżka po spokojnym morzu to "rekreacyja":
Kiedy woda spokojna była, to bywało jeno stanąć spokojnie a pojazdami [wiosłami] nie robić, to się rozmaitego napatrzył stworzenia, rozmaitej gadziny i zwierzów morskich, cudownych ryb, a osobliwie w tym miejscu stanąwszy, gdzie jest trawa, z której sól robią, bo w tym miejscu tak jest morze przeźroczyste, że na sto latrów [sążni] wzgłąb obaczyć może najmniejszą rybkę i cokolwiek pływa przeciwko owej trawie, która tak się bieli
in profundo
[w głębokości] jako śnieg, i dlatego widać kożdą rzecz przeciwko owej reperkusyjej [na wprost tego odblasku] (1659, 24).
Estetyka blasku, cudowności ustępuje w następnych zdaniach realizmowi relacji etnologa, który przedstawia sposób pozyskiwania soli przez Duńczyków. Mowa tu o soli – nawozie wytwarzanym z wydobywanych z morza alg i o soli kuchennej, wypłukiwanej z nadmorskiej ziemi
16
. Obcość, dziwność przyrody i obyczajów nie powoduje odruchu niechęci, a wręcz przeciwnie – zainteresowanie, życzliwą ciekawość. Słowa "zawsze apetyt do widzenia świata" można uznać za motto Paskowej relacji o Danii.
W
Pamiętnikach
z lat 1658–1659 można wyróżnić kilka strategii pisarskich. Incydentalnie narrator kreuje się na poetę (analizowany wyżej opis morza nad cieśniną Mały Bełt ma wyraźne cechy prozy poetyckiej), częściej – etnologa, zoologa, żołnierza i amanta. Wszystkie te role podporządkowane są zazwyczaj strategii podróżnika: "obcego", pragnącego poznać i mentalnie opanować nieznaną mu rzeczywistość.
Jako etnolog – amator opisuje Pasek obyczaje ludności Jutlandii. Próbuje rozróżnić to co kosmopolityczne od zachowań, obyczajów specyficznie duńskich. Zauważa więc, że "białogłowy gładkie i zbyt białe, stroją się pięknie, ale w drewnianych trzewikach chodzą wieskie i miesckie [...], wyższego zaś stanu damy to takich zażywają trzewików jako i Polki" (1658, 10). Jednak poziom kultury materialnej Danii jest tak różny od tego, co zna mazowiecki szlachcic, że obyczaje mieszczańskie i chłopskie przypisuje Duńczykom w ogóle. Sypianie nago w łóżkach szafowych (charakterystycznych dla warstw plebejskich) budzi zdumienie, lecz i domaga się racjonalizacji, stąd pamiętnikarz oddaje głos Dunkom, które tłumaczą ten obyczaj odwołując się do argumentów teologicznych ("nie rzecz jest wstydzić się za swoje własne członki, które Pan Bóg stworzył") i higienicznych (1658, 11). Intuicyjnie Pasek dystansuje się od obyczajów, które uważa za nieszlacheckie. Z dyzgustem i humorem odmawia jedzenia podrobów ("kiszek"), które podsuwają mu gospodarze, nagość kobiet staje się zachętą do czynienia im "niecnot", ale przecież czynią to "nasi chłopcy" czyli pachołkowie (1658, 11). Z drugiej strony opisuje sposób ogrzewania domów kominem i rynienkami wypełnionymi żarem, dając wiarę, że tylko arystokraci mają piece "bo od nich wielki podatek na króla idzie" (1658, 11).
Przejawem dezorientacji Paska w tym co w Danii szlacheckie i nieszlacheckie jest identyfikowanie poziomu życia mieszczan i zamożnych chłopów (znacznie odbiegającego od realiów polskich) z wyższym statusem społecznym i przypisywanie im szlachectwa. Pamiętnikarz nie wiedział, że udział szlachty w populacji Danii wynosił wówczas zaledwie 0,25 procent (podczas gdy w Rzeczypospolitej ponad 7 procent)
17
.
Operowanie zasadą
per analogiam
prowadzi mazowieckiego szlachcica do innych błędów, np. nazywa Duńczyków Niemcami. Nieporozumienie wzięło się zapewne stąd, że dla obywatela wieloetnicznej Rzeczypospolitej wydaje się oczywiste, że król Danii panuje nad Jutlandią zamieszkałą przez (jego zdaniem) Niemców, ponadto pierwszą prowincją duńską do której wkroczyły od południa wojska polskie był Holsztyn zamieszkały w większości przez ludność niemieckojęzyczną.
Lecz nawet wówczas, gdy pamiętnikarz uświadamia sobie swą odrębność i wyższość stanową, opisuje obyczaje chłopskie z ciekawością i sporą dozą sympatii. Uczestniczy w połowie ryb (1659, 23), przypatruje się młócce, odnotowując zwyczaj podjadania w trakcie pracy (1658, 11), opisuje gromadne polowania na wilki (1658, 10), a o markietankach pisze nader eufemistycznie, że to szwaczki dokarmiane przez Polaków! (1658, 13). Do rangi symbolu urasta fakt, że jako prezent z wyprawy duńskiej przywozi Pasek swej narzeczonej "pannie Teresie Krosnowskiej, podczaszance rawskiej (...) trzewiki drewniane lipowe" włożone do szkatuły inkrustowanej hebanem i macicą perłową (1660, 44)
18
. W równej mierze jest to przejaw ekstrawagancji kawalera, co świadoma nobilitacja kultury plebejskiej.
Wyraźniejszym przejawem przełamania megalomanii stanowej i odrębności religijnej jest opis pobytu Polaków na luterańskich nabożeństwach. Z uwagi na wartości literackie i kulturoznawcze zacytujemy obszerniejszy fragment:
Kościoły tam bardzo piękne, które przedtem bywały katolickie, nabożeństwo też piękniejsze niżeli u naszych polskich kalwinistów, bo są ołtarze, obrazy po kościołach. Bywaliśmy na kazaniach, gdyż umyślnie dla nas gotowali po łacinie i zapraszali na swoje predykty – bo to tam tak zowia kazanie – i tak kazali
circumspecte
[oględnie], żeby najmniejszego słowa nie wymówić contra fide [przeciw wierze], rzekłby kto, że to rzymski ksiądz każe; i tym
gloriabantur
[szczycili się] mówiąc to, że "my w to wierzymy co i wy, daremnie nas nazywacie odszczepieńcami". Ale po staremu ksiądz Piekarski łajał o to, cośmy tam bywali; drugi bardziej dlatego bywał, żeby widzieć piękne damy i ich obyczaje. Jest takie ich nabożeństwo, co Niemcy oczy zasłaniają kapeluszami, a białogłowy tymi swymi kwefami i schyliwszy się włożą głowy pod ławki, to im wtenczas nasi chłopcy najbardziej książki kradli, chustki etc. Postrzegł to raz minister i okrutnie się śmiał, tak że kazania przed śmiechem nie mogł skończyć. I my także, cośmy na to patrzali, musieliśmy się śmiać.
Stupebant
[zdumieli się] luterani, że się śmiejemy i kaznodzieja się z nami śmieje. Przytoczył potem przykład o żołnierzu, który prosił eremity, żeby się za niego modlił; klęknął eremita na modlitwę, a on mu tymczasem porwał baranka, co za nim tłumoczek nosił, i uciekł. Przy dokończeniu tego przykładu
exlamavit: O devotionem supra devotiones! alter orat, alter furatur
[zawołał: O pobożności nad pobożnościami! jeden się modli, drugi kradnie]. Od tego czasu, kiedy już miały pokryć głowy, to pochowały wprzód książki i chustki, a po staremu i to nie było bez śmiechu, jedna na drugą spojrzawszy (1658, 11–12).
W dziesięć lat po zakończeniu krwawej wojny trzydziestoletniej, prowadzonej wszak z pobudek religijnych, katolicy i luteranie spotykają się na nabożeństwach podczas Wielkiego Tygodnia i odkrywają
bonum communae
chrześcijaństwa. I choć liturgia ewangelików różni się od katolickiej, Pasek najpierw zaznacza to co wspólne dla wyznawców obu konfesji.
Nie mamy tu do czynienia z traktatem o ekumenizmie, ale ze sprawnie nakreśloną anegdotą. Oto okazuje się, że oprócz kardynalnych prawd wiary "katolicy i luteranie czują się głęboko i szczerze złączeni wspólną, zaraźliwą radością wywołaną przez wieczną i naturalną u mężczyzn skłonność, by pozalecać się do młodych i ładnych kobiet"
19
. Najbardziej niespodziewane jest to, że polskich szlachciców i luterańskiego pastora łączy ponadto... śmiech. Śmieją się ponad głowami (dosłownie i w przenośni) luterańskich wiernych i polskich pachołków, którzy właśnie okradają modlących się protestantów. Wspólnotę śmiechu podkreśla narrator krótkim zdaniem pełniącym rolę punktu kulminacyjnego anegdoty. Śmiech ma funkcję katarktyczną i cywilizacyjną: poczucie humoru oraz inteligencja pastora zapobiegają skandalowi. Nie miota on gromów na pachołków, lecz rozładowuje nabrzmiałą sytuację, zauważając aspekt komiczny w tak wyraźnej (by nie rzec: drastycznej) antytezie
sacrum
i
profanum
. Podobnie odczuwa polska szlachta, zapewne z ulgą konstatująca, że śmiech przetwarza akt profanacji w ogólnoeuropejski komunał: służba kradnie. Powszechna wesołość staje się następnie udziałem wszystkich (oprócz pachołków) gdy pastor, wbrew regułom protestanckiego kaznodziejstwa, wplata w kazanie
exemplum
o żołnierzu i eremicie. Pełni ono rolę puenty.
Dlaczego czeladnicy polskich rycerzy kradną książki do nabożeństwa w luterańskim kościele? Przede wszystkim lekceważą sakralny charakter miejsca, gdyż nie rozumieją łacińskiego kazania pastora (a właśnie głoszenie homilii w tym języku jest ukłonem w stronę gości). Drugi powód to o wiele niższy poziom alfabetyzacji polskiego plebejusza od duńskiego chłopa czy mieszczanina – właścicieli książek do nabożeństwa. Dla niepiśmiennych pachołków książka była świadectwem wysokiego statusu materialnego posiadacza, stąd jej cenę szacowali wysoko. Tymczasem "w protestanckiej Europie piśmienność zaczęto traktować jako środek do stania się lepszym chrześcijaninem"
20
; duży stopień alfabetyzacji społeczeństwa powodował powszechność książki i jej potanienie
21
. Polscy służący kradną więc rzeczy mające stosunkowo niewielką wartość.
Ze wspólnoty chrześcijaństwa i wspólnoty śmiechu wyłącza zatem polskich czeladników brak wykształcenia i brak wychowania. Nie znają łaciny i kradną. Nie należą do Europy.
Jak na tym tle interpretować incydent po zdobyciu na Szwedach Kolding, kiedy Pasek, mając ręce i ubranie zabrudzone krwią, usługuje księdzu do mszy? Duchowny twierdzi, że "nie wadzi to nic, nie brzydzi się Bóg krwią rozlaną [dla] imienia swego" (1658, 18). Bowiem w przeciwieństwie do Duńczyków Szwedzi identyfikowani są w
Pamiętnikach
"ze złem
par excellance
, złem politycznym i religijnym"
22
.
Ponadto okazuje się, że zachowanie Paska ma antecedencje kulturowe sięgające średniowiecza i barokowego eposu Torquato Tassa. Przypomina o tym współczesny badacz, zauważając w tym kontekście paralelę do postępowania protagonisty eposu. W ostatniej oktawie
Gerusalemme liberata
czytamy bowiem, że Gofred natychmiast po zdobyciu Jerozolimy "(...) nie złożywszy odzienia krwawego, / Ćci Zbawicielów grób i święte miejsce"
23
. Pasek i ksiądz zachowują się więc – choć to paradoksalne dla współczesnego odbiorcy – w sposób modelowy dla XVII-wiecznej Europy, bo na wzór bohatera włoskiego barokowego arcypoematu. Dodajmy, że ten sam Pasek, w drodze powrotnej z Danii z zaciekawieniem zwiedza były klasztor Bordesholm, o którym ma wiadomość (zresztą nieprawdziwą), że mieszkał w nim Marcin Luter (1659, 41–42)
24
. Anegdotę o nabożeństwie w duńskim kościele i relację z mszy pod Kolding można uznać za parabole, ukazujące w jak różny sposób przejawiało się współistnienie Europejczyków na podzielonym wyznaniowo kontynencie.
Przypisy
1
Aksel Lassen,
Skaebnearet 1659. Hungersnod og pest over Sydvestdanmark. The Fatale Year: 1659. Famine and Plague in Southwestern Denmark during the Swedish-Danish War
, (Aarhus, 1958).
2
Alojzy Sajkowski,
Nad pamiętnikami staropolskim
, (Poznań, 1964), s. 35.
3
Bibliografię prac literaturoznawczych do roku 1979 podaje Władysław Czapliński:
Wstęp
w: J. Ch. Pasek,
Pamiętniki
, oprac. tenże, (Wrocław 1979). Dla czytelnika anglojęzycznego użyteczna jest edycja Swiecickiej zaopatrzona w szeroki wstęp, wprowadzający do kultury polskiego baroku:
The Memoirs of Jan Chryzostom z Gosławic Pasek
, Translated with an Introduction and Commentaries by M. A. J. Swiecicka,( New York 1978). Wybrane późniejsze studia:
O języku i stylu "Pamiętników" Jana Chryzostoma Paska
, wyd. A. Rybicka-Nowacka, Warszawa 1989; M. Kaczmarek,
Paraboliczność "Pamiętników" Jana Chryzostoma Paska
, "Zeszyty Naukowe WSP Opole, Filologia Polska", 1990, z. 29, s. 39–44; T. Witczak,
Czytając Paska
, "Studia Polonistyczne", T. 18/19: 1990/1991, s. 231–246.
4
Skandynawskim odpowiednikiem tego terminu jest gotyzm, niemieckim – teutonizm, niderlandzkim – batawizm, francuskim – frankogallizm itd.
5
Znamienny jest tytuł książki J. Tazbira:
Świat panów Pasków. Eseje i studia
, Łódź 1986. Uczony czyni nazwisko pamiętnikarza synonimem szlachcica XVII w.
6
T. Ulewicz,
Zagadnienie sarmatyzmu w kulturze i literaturze polskiej (problematyka ogólna i zarys historyczny)
, Kraków 1963; J. Rytel,
"Pamiętniki" Paska na tle pamiętnikarstwa staropolskiego
, Wrocław 1962.
7
Rozprawa zamieszczona w tomie:
Od "Lamentu świętokrzyskiego" do "Adona". Włoskie studia o literaturze staropolskiej
, red. G. Brogi Bercoff, T. Michałowska, Warszawa 1995, s. 215–244.
8
Zob. G. Brogi Bercoff, op. cit., s. 242.
9
Tamże, s. 243.
10
Aleksander Brückner,
Dzieje literatury polskiej w zarysie
, (Warszawa 1921), s. 268–269.
11
Rytel, op. cit., s. 174.
12
Zob. W. Czapliński,
Dzieje Danii nowożytnej (1500–1975)
, (Warszawa 1982); tenże,
Polska a Dania XVI–XX w. Studia,
(Warszawa 1976).
13
Zob. W. Czapliński,
Polska a Dania
..., s. 205–220.
14
J. Łoś,
Pamiętniki towarzysza chorągwi pancernej
, oprac. R. Śreniawa-Szypiowski, (Warszawa 2000), s. 79–89.
15
J. Ch. Pasek,
Pamiętniki
, oprac. R. Pollak, Warszawa 1987, s. 10. Z tego wydania pochodzą wszystkie cytaty z Paska. W nawiasach w tekście zaznaczam rok i stronę, z której pochodzi cytat, w klamrowych – tłumaczenia łacińskich makaronizmów i drobne emendacje.
16
Por. Th. Kjaergaard,
The Danish Revolution 1500–1800. An Ecohistorical Innterpretation
, transl. by D. Hohnen, (Cambridge, 1994), s. 64–65.
17
W. Czapliński,
Historia Danii...
(Warszawa 1982), s. 75.
18
Jak podaje dalej ów prezent Krosnowscy "z wielką po staremu przyjęli wdzięcznością. Do widzenia ich [tj. chodaków] wszystka prawie krewnych i samsiadek zjeżdżała się cyrkumferencyja".(1660, 45). Wolno w tym widzieć przejaw mitomanii pamiętnikarza; egzotyczny prezent nie przyczynił się do mariażu z panną Krosnowską.
19
G. Brogi Bercoff, op. cit., s. 223.
20
T. Munck,
Europa XVII wieku 1598–1700. Państwo, konflikty i porządek społeczny
, przeł. R. Sudół, (Warszawa 1998), s. 309. Rozumowano następująco: skoro tylko Pismo święte zawiera prawdę o zbawieniu (sola Scriptura), to należy je samodzielnie czytać. Analfabetyzm jest więc grzechem, bo prowadzi do nieznajomości prawdy objawionej.
21
Munck przytacza dane o pięćdziesięcioprocentowym poziomie piśmienności w sąsiedniej Szwecji, choć uważa je za przesadzone. Zob. tamże, s. 309.
22
G. Brogi Bercoff, op. cit., s. 217–218.
23
Zob. J. Pelc,
Barok – epoka przeciwieństw
, Warszawa 1994, s. 239. Cytat z
Jerozolimy wyzwolonej
T. Tassa w przekładzie Piotra Kochanowskiego podaję za Badaczem.
24
Zachowuje się więc analogicznie jak angielscy dżentelmeni przybywający do Rzymu. Por. A. Mączak,
Życie codzienne w podróżach po Europie w XVI i XVII w.
, Warszawa 1980, s. 212, 241–256.
strona [1]
[2]
>>