"Kwiatki zbioru mego, na polach uszczknione kastalijskich"1 – tak nazwał swoje pieśni Szymon Zimorowic w dedykacyjnym wierszu Ukochanym oblubieńcom B. Z. i K. D. jednego z najobszerniejszych zbiorków miłosnych XVII wieku. Oblubieńcy to Józef Bartłomiej Zimorowic, brat Szymona, i Katarzyna Duchnicówna, a epitalamium, napisane w 1629 roku, powstało z okazji ich ślubu. Roksolanki, sześćdziesiąt dziewięć pieśni, w "dwa chóry, trzeci z młodzieńców zebrane"(s. 27, w. 419), były darem poetyckim dla brata, a zarazem pierwszym i ostatnim dziełem dwudziestoletniego twórcy, który w tym samym roku "odszedł w elizejskie błonie"(s. 5, w. 31). Zostały wydane dopiero ćwierć wieku później przez Bartłomieja Zimorowica, który, kilka lat po tym, także własne Sielanki nowe ruskie przypisał Szymonowi. Długotrwały spór o autorstwo Ruskich panien przez wiele lat odsuwał na dalszy plan oryginalne wartości i artyzm dzieła – poetyckiego świadectwa kultury epoki, nawiązującego do, modnej wówczas, liryki miłosnej. Anonimowe zbiorki Pieśni, tańców i padwanów były w tym czasie bardzo rozpowszechnione, a pieśń ruska przenikała do śpiewników, popularnych zarówno wśród mieszczan, jak ludu. Z ziemi czerwonoruskiej także pochodził autor Roksolanek.
Zbiór pieśni Zimorowica swoją kompozycją nawiązuje do tradycyjnej obrzędowości weselnej. Roksolanki mają postać turnieju poetyckiego, otwieranego przemową dziewosłęba, będącą odpowiednikiem gratulacyjno-pochwalnej oracji ślubnej. Dziewosłąb, "osoba-urząd", dawniej towarzyszył narzeczonym od zmówin do oddania panny młodej przyszłemu mężowi. W Roksolankach jednak odgrywa dodatkową rolę, kreowany na mitologicznego boga wesela i opiekuna małżeństwa, mówi o sobie: "Owoż ja, Hymen" (s. 6, w. 1). Jest nazwany też Amorem Bożym, przeciwstawianym bożkowi niestałemu, bo on "Przyrodny Kupidynów, nie Kupido przecie" (s. 7, w. 9)2. Dziewosłąb, prowadząc swoją pieśń ku pochwale małżeństwa, przywołuje przykłady różnych miłości znanych z antyku, by na koniec prosić oblubieńców, Lilidorę i Rozymunda, o sędziowanie w konkursie "różnogłośnych pieśni" (s. 27, w. 422), jaki za chwilę ma się odbyć: "Wy uznawajcie, która zaśpiewa z nich milej!" (s. 27, w. 424). Pieśń dziewosłęba stanowi ramę kompozycyjną, a formuła weselnego turnieju jest pretekstem do podjęcia tematów nieco innych niż oczekiwane po okolicznościowym epitalamium. Choć prawie wszystkie roksolanki mówią o miłości, to jej obraz jest bardzo różnorodny, nie ogranicza się do radosnej pochwały i weselnych żartów. Każda z pieśni ma cechy indywidualnego, bardzo osobistego przeżywania uczuć i sposobu mówienia o nich.
Dziewosłąb-Hymen i Dziewosłąb "pokrewny Kupidynowi" wprowadza podwójne oblicze miłości: z jednej strony wierna i stała, będąca opoką małżeństwa, z drugiej – gwałtowna, namiętna, niosąca zarówno szczęście, jak cierpienie. Od trzeciej roksolanki drugi rodzaj uczuć dominuje. Zakochani często są niepewni samych siebie, zazdrośni, nieszczęśliwi, a turniej pieśni weselnej powoli zmienia się w miłosny dramat pełen sprzeczności, walki rozumu i serca, jak w pieśni Helenory (I, 3), będący cierpieniem tęskniącej Amorelli, której "połowicę ubyło" (III, 2, w. 5–6), walką "oczu przyjemnych, ale niespokojnych" (II, 27, w. 1) z sercem Filoreta, które "wolność traci" (II, 27, w. 15), ale też uczuciem, dodającym uroku zakochanej Telegdonie, która "pięknym ogniem rozpalona [...] oblicze wstydem rumieni"(I, 14, w. 15–16). Od spraw przyziemnych, materialnych – Pałachna "za nicem poczytała bogate zbiory" (III, 7, w. 24), a dla Amaranta "Fraszka szumne ubiory, fraszka i bławaty" (II, 2, w. 5), ważniejsze jest miłowanie i naturalne piękno ludzkiego ciała, tylko to jest prawdziwe, rzeczy są nabyte i nietrwałe. W Roksolankach mamy też piękny opis marzeń o miłości i starań o jej pozyskanie. Z jednej strony prostota tego opisu, a z drugiej ciekawe połączenie elementów dwornej liryki, np. pod postacią serenady, z motywami i poetyką ludową, jak w pieśni Cyceryny (I, 9) i Marantulli – utrzymanej w konwencji przyśpiewki ludowej (I, 17). Takie skomponowanie utworu pozwala zaprezentować całą gamę emocji, towarzyszących miłości. Gdy w jednej pieśni dominuje smutek, cierpienie, to następna daje nam nadzieję, że miłość może być piękna, bezkonfliktowa, ale już w kolejnej znowu ma smak "miodu i żółci" (I, 11, w. 15) zarazem, by chwilę potem przybrać postać "wianeczków różanych i rozmarynowych" (I, 17; II, 7).
W tym "teatrze" aktorami są uczucia przedstawione za pomocą wielu aluzji, odniesień do kultury antycznej, antytez ognia i wody (zwłaszcza symbol ognia – gwałtownych, burzliwych emocji, pojawia się bardzo często), uwyraźniających obraz skomplikowania i sprzeczności natury ludzkiej, kruchości naszej egzystencji. Przez cały poetycki turniej przebija się nie tylko przekonanie, że miarą wartości człowieka jest jego wnętrze, bogactwo przeżyć, a przede wszystkim cierpienie, ale też świadomość przemijania i upływu czasu, zaznaczonego kolejnością zjawisk przyrodniczych, gdy po dniu "wieczór nastąpił" (III, 4, w. 5) i kiedy "słońce zgasło, ciemna noc wstaje" (III, 4, w. 1), następowaniem po sobie pór roku, gdy "wiosna młoda pojźrzenie wesołe skłoniła [...] zaraz ziemia owdowiała płód martwy odradza" (I, 13, w. 1–4).
Podobny wydźwięk ma pieśń jedenasta "wtórego chóru młodzieńskiego", pieśń Lubomira, która zarówno treścią, jak wzniosłym charakterem przypomina hymn Jana Kochanowskiego Czego chcesz od nas Panie.... To już nie jest erotyk zbliżony do ludowej czy popularnej śpiewki. To raczej forma swoistej modlitwy. Rozpoczyna się wieloczłonową apostrofą do słońca, które ma przymioty boskie, bo, tak jak Bóg, może dawać i zabierać życie. Bóg jest wszystkowiedzący i wszystkowidzący, jest jak "niebieskie oko, klejnot jedyny" (w. 1), zawieszone we wszechświecie, przenośnie określony jako "lampa gorąca wyniosłej krainy" (w. 2), jest "ojcem gwiazd jasnych" (w. 3) i naszym. To On ustala dzień i noc, kiedy "świt mglisty" (w. 3) "rozpala kaganiec ognisty" (w. 4), potem "oczy szczyro szafirowe"(w. 6) jak samo niebo "na świat obraca" (w. 7), pilnując jego porządku. On "z gory [...] rozpuszcza żarzyste kędziory" (w. 7–8) i "odległej ziemi zdarszy nocną larwę daje glans dzienny i pozorną barwę" (w. 9–10). Wszystko ma swoją odwieczną harmonię i niezmienną kolej rzeczy. Nasze życie wyznaczają pory dnia i roku, dzięki ich porządkowi mamy świadomość przemijania. Najpierw "lato nasycone rosy gotuje bujne oraczowi kłosy" (w. 16), a po nim "jesień owocem mnogim zbogacona, w frukty i w smaczne obfituje grona" (w. 17–18), po jesieni zima, "Akwilo z srebrnym wylatuje śniegiem, rzeki porywcze upornie hamuje, mosty na wodach głębokich buduje" (w. 20–22). To nie tylko przemijanie, ale też odradzanie, po zimie następuje wiosna: drzewa "z listów ogolone rozpościerają warkocze zielone" (w. 11–12), a "pola odarte biorą się na szaty, zewsząd upstrzone rozlicznymi kwiaty" (w. 13–14), następuje nowe życie, czas nadziei i miłości. Liczne metafory, synekdochy oraz personifikacje pór roku zawierają krótką, ale jakże celną ich charakterystykę, od razu nasuwają się pierwsze skojarzenia: wiosna to zieleń, lato – żniwa (kłosy), jesień – owoce, a zima to śnieg, mróz i zamarznięte rzeki. Podobne opisanie pór roku znajdujemy u czarnoleskiego poety, który przedstawiał je pod postacią kobiet: Wiosna, która "rozliczne kwiatki rodzi" (w. 17), "w kłosianym wieńcu Lato chodzi" (w. 18), "wino Jesień i jabłka rozmaite dawa" (w. 19), po niej "gnuśna Zima wstawa" (w. 20)3. Takie obrazowanie było charakterystyczne dla literatury renesansu, podobnie jak motyw piękna i harmonii świata, który znalazł się w barokowej roksolance4. Zabiegi poetyckie w pieśni Lubomira – wspomniane uosobienia i przenośnie, przerzutnie:
Ani Cię proszę, byś na mej winnicy
Rozkosznej trunek dowarzał [...]
(w. 25–26),
inwersje: "odległej ziemi zdarszy nocną larwę" (w. 9), nadają jej większe nasycenie emocjonalne. Liczne apostrofy, "Ty" i "Tobie", powtórzone, a przez to silniej zaakcentowane, "Przez ciebie" (w znaczeniu: 'dzięki tobie') powodują, że utwór nabiera wzniosłego charakteru dziękczynnej modlitwy. Bóg jest wszechobecny, tam, gdzie On jest, czyli właściwie wszędzie, chce dotrzeć poprzez swoją poezję podmiot liryczny. Nie tylko chce, ale żąda, by "stanął tam swym czołem" (w. 27), gdzie On (Bóg) "rysuje niebo świetnym kołem" (w. 28), chce by "słychać było hymny" (w. 29) jego we wszystkich stronach świata: na północy, skąd "Boreas wylatuje zimny" (w. 30), na południu synonimicznie określonym jako "Euksyn i Delerman pusty" (w. 32), na wschodzie i zachodzie, gdzie Bóg-Słońce "ostatnie patrzy Ibery" (w. 34). Akt poetycki stawia na równi z boskim aktem tworzenia, ale nie jest to bunt. To pewność, spokój i równowaga, przebijające z całej pieśni Lubomira (jego imię znaczy: 'miłujący pokój'), bo tworzenie daje prawdziwe szczęście, zarówno ziemskie, jak niebieskie. Chce się wznieść ponad poziomy, nie dba o "role" czy "żyzne pasieki" (w. 23), daje swoją twórczość i jest świadomy jej wartości, podobnie jak poeta z Pieśni XXIV Ksiąg wtórych Kochanowskiego, który "niezwykłym i nie lada piórem opatrzony" "poleci precz "w przestworza" (w. 1–2). Wierzy, że poprzez poezję będzie wieczny, zostanie w pamięci potomnych. Poezja nie podlega działaniu czasu, a jej twórca jest nieśmiertelny, oderwany od ziemskich spraw, przeniesiony w podniebną przestrzeń. Nawiązanie do antycznej i renesansowej idei jedności wszechświata, do harmonii pomiędzy porządkiem boskim i ludzkim obecne jest także w innych pieśniach Ruskich panien. O tym, że poezja posiada najwyższą wartość przekonany jest też Halcjon, mówiący: "Muza u mnie w przedniej cenie" (II, 9, w. 33). O jej pokrewieństwie z boskimi sprawami przeświadczony jest i Heliodor, który nawiązuje do postaci Amfiona – mitycznego poety i muzyka, którego talent miał moc wskrzeszania nawet kamieni:
O boska lutni, coś za władzą miała,
Kiedyś do siebie wszytek świat zwabiała
(w. II, 1, w. 19 – 20).
Wątek podejmuje też Pneumella (I,1):
Teraz, głośna muzyka z wdzięcznym Aryjonem,
Zakrzykni one pieśni jednostajnym tonem,
Których skały twardouche
Słuchały i lasy głuche.
(I, 1, w. 1–4)
Rozwinięcie tego wątku doprowadza do pochwały poezji miłosnej, do której tworzenia poeta ma prawo i która, tak jak miłość, pochodzi od Boga, może mieć niezwykłą moc,
Która przez jedno skinienie,
Jakoby przez głośne pienie
Wszytek krąg ziemski pociąga
I z niska nieba dosiąga
(II, 1, w. 27–29).
Jest w Roksolankach wiele nawiązań do znaczenia poezji, do "lutni mownej". Pieśń Lubomira nie jest wyjątkiem, choć, w porównaniu z innymi zamieszczonymi w zbiorze, ma ciekawą konstrukcję podmiotu lirycznego, który jest twórczy, a jego godnym rozmówcą nie jest ukochana, którą miałby opiewać, lecz Wszechmocny, który może tworzyć i niszczyć. Poeta również jest kreatorem, ma moc tworzenia świata przedstawionego, także obrazu miłości. Poezja miłosna jest wdzięczna, ma swoich wiernych słuchaczy. Podobne rozważania podmiotu lirycznego, poety, znajdziemy w Sielankach nowych ruskich, choć ich zasób jest obszerniejszy od tych w Roksolankach5. W obu utworach jest to samo przekonanie o wielkości poezji, także miłosnej. W Sielankach... kraina miłosnych rozkoszy w zlokalizowana jest w mieście, czyli to już nie renesansowa "wieś spokojna, wieś wesoła", a szczęście, sławę i wieczność można osiągnąć dzięki twórczości.
Nasza egzystencja, ludzka kondycja, ukazana w Ruskich pannach, jest skomplikowana, często trudna do zrozumienia, a życie to odwieczna walka żywiołów. Miłość w Roksolankach najczęściej związana jest z ogniem. Nawet Lubomir, którego pieśń różni się zawartością od pozostałych, kieruje słowo do gorącego i ognistego słońca. Utwór ten wyróżnia się również formą – to jedyna pieśń w zbiorze napisana bez podziału na strofy, co podkreśla jej modlitewny charakter. Wiersz jest jedenastozgłoskowcem (forma wersu dość rozpowszechniona w literaturze baroku, wiele razy użyta w Roksolankach), o układzie 5+6. Rymy są dokładne, półtorazgłoskowe, co jest właściwie rzeczą stałą w całym tomie, w roksolance Lubomira – parzyste6. Taki układ rymów ma cechy warsztatu rytmicznego najbardziej utalentowanych twórców nurtu dworsko-szlacheckiego XVII wieku. Budowa i kompozycja zbioru Szymona Zimorowica stawia go wysoko pośród innych utworów literatury staropolskiej. Roksolanki są pewnym wyjątkiem, bowiem idea miłości nie prowokowała do bardziej rozbudowanych wypowiedzi poetyckich7. Jest w nich, wzięte z petrarkizmu, ujęcie miłości jako niewoli8. Konkursowe pieśni weselne, trochę jakby na przekór swej formule, częściej pokazują cierpienie i klęski niż radość, a w poetyckim turnieju, obok utworów miłosnych, pojawiają się pieśni refleksyjno-programowe, jak Halcjona (II, 9), który chce Twórcy służyć:
Chcę z nim żyć wiecznie, gdy ziemię
Śmierć późna wróci ciała mego brzemię
(II, 9, w. 43–44)
i wtórująca mu pieśń Lubomira, która, mimo swej odmienności, zawiera uniwersalne prawdy i wartości, przedstawia podstawowy kontrast ludzkiego istnienia: cykl życia i śmierci; miłości, odradzania, tworzenia i przemijania.
Przypisy
1 Szymon Zimorowic, Roksolanki, oprac. L. Ślękowa, wyd. 2 zmienione, Wrocław 1983, BN I 73, s. 3. Wszystkie cytaty z Roksolanek pochodzą z tego wydania. W lokalizacjach przytaczanych fragmentów cyfra rzymska oznacza chór, cyfra arabska pieśń, w. – wers. 2 Zob. L. Ślękowa, Wstęp [do:] dz. cyt., s. IX–X. 3 J. Kochanowski, Czego chcesz od nas, Panie... [w:] tenże, Psalmy, Toruń 1974, s. 20. 4 Por. W. Weintraub, Rzecz czarnoleska, Kraków 1977. 5 Por. K. Płachcińska, Szymon i Bartłomiej Zimorowicowie na tle epoki, Kraków 1988. 6 Por. K. Płachcińska, op. cit. 7 Por. J. Kotarska, Erotyk staropolski. Odmiany i inspiracje, Wrocław 1980. 8 Por. I. Szczytkowska, Dwa modele liryki miłosnej, "Roczniki Humanistyczne" 1984, t. 32, z. 1, s. 89–115.