Okno Cyceryny: wymiary i głębia.
Wokół serenady Roksolanek Szymona Zimorowica
Okno: przestrzeń symboliczna
Otwarte okno, w którym spotykamy Cycerynę i jej rówieśnice, jawi się jako figura zamknięcia. Pokój z widokiem składać się ma na cały dziewczęcy świat, stając się wymowną figurą zatrzaśnięcia w ówczesnej obyczajowości6262. Staropolski ideał wychowawczy kobiet był w zasadzie ponadstanowy. Zarówno szlachcianki, jak i mieszczanki chowane były na istoty uległe i bierne, mające aspirować do roli posłusznej żony, zapobiegliwej gospodyni i matki. Nade wszystko zaś winny siedzieć w domu. Jak radził na początku XVII w. mieszczanin Sebastian Petrycy:
Panny mają być nie próżnujące, ale robotne; nie próżnujące, aby się mogły doma łacno osiedzieć, ponieważ powiedzieliśmy być ich tę powinność: w domu zawżdy być, przechadzek nie stroić próżnych, a nie mogą się osiedzieć, ażby się czym zabawiły przystojnym. Przystojnym, mówię, iż insze są zabawy męskie, jako uczyć, rządzić, kupczyć, żołnierką służyć, a insze białogłowskie, jako prząść, szyć, wyszywać, haftować.
Te same zalecenia znajdujemy w tekstach autorów szlacheckich, wedle których panna:
ma siedzieć jako gołębica nad wodami, nie latać, nie biegać, nie przejeżdżać się, gdyż licentio wychodzić z domu, przejeżdżać się, mężczyźnie tylko prawem obwarował Pan Bóg63.
Panny nie mogły decydować o wyborze swojego męża, także i w tej kwestii pozostając zależne od woli rodziców lub prawnego opiekuna. Przy czym, jeśli te same ideały wychowawcze utrzymywały się w XVI i XVII w., to w tej kwestii w XVII i XVIII stuleciu sytuacja zaczęła ulegać zmianie. Zdanie panny przy wyborze kandydata na męża zaczynało być brane pod uwagę, choć jeszcze nie na mocy regulacji prawnych64.
Skupione na marzeniach o "wiecznym przyjacielu" bohaterki Roksolanek czy tańców i padwanów na ogół nie chcą pamiętać, iż choć po ślubie ich pozycja ulegała poprawie, to los już nie zawsze. Panna z rodzinnego domu wchodziła do obcej familii, stając się w pełni zależna od męża. Także od jego humorów. Gruba warstwa petrarkistycznego pudru w wyznaniach padwanów nie wystarcza, by przysłonić wzmianki o biciu kobiet, kiedy mężowie dostaną już je za żony. Dezyderaty dotyczące idealnej małżonki również koncentrowały się na jej posłuszeństwie i uległości. Ze względu na pokusy postulowana była również izolacja. "Po cóż ta, która połączyła się z mężem związkiem wierności małżeńskiej, ma zawierać znajomość z innymi?" – pytał retorycznie Andrzej Frycz Modrzewski. Podobne stanowisko reprezentował arianin Erazm Otwinowski. Jego zalecenia mówiące m.in. o tym, by małżonka nie chodziła w odwiedziny, nie brała udziału w biesiadach czy nie wdawała się w dyskusję z obcym, dowodzą, że wizerunek żony był także ponadwyznaniowy65. Gremialnie w XVI w. zgłaszane postulaty znajdowały nie mniejszy posłuch w następnym stuleciu. Jedna z bohaterek Sejmu białogłowskiego skarży się (w. 105–108):
Choćbym też chciała wyniść miedzy was, sąsiadki,
Biesiady trochę zażyć, póki człowiek gładki,
To mnie tylko pilnuje, a zawsze mi łaje,
Tylko mi tego wprawdzie w domu nie dostaje66.
Kontrola musiała być szczelna. Czasem aż za bardzo. Marcin Bielski we wzorowanej na Erazmie z Rotterdamu satyrze Sjem niewieści z 1566/1567 r. pisze o żonach (w. 279–280): "A drudzy je już w klozach w więzieniu chowają, / Ledwo kęs chleba z wodą oknem jeść podają". Znamy przypadki dowodzące, iż w stwierdzeniu tym mogło nie być przesady67.
Na tym tle panieńskie okno stosunkowo najmniej przypominało okno więziennej wieży. Moraliści i satyrycy mieli na co utyskiwać: dziewczęta wyglądające przez okno nie dość, że nie zajmowały się pracą, to na dokładkę, będąc w domu, mogły być wśród mężczyzn. Omawiane teksty ukazują, jak z tej pozycji potrafiły one uczynić swoisty piedestał. Usytuowanie zalotów sprawia, że serenada realizuje przestrzennie hierarchię narzuconą przez kanony miłości dworskiej. Okno, z którego dziewczyna patrzy na adoratora z góry i do którego adorator wznosi kornie swój wzrok, jak żadne inne miejsce nadawało się do urzeczywistnienia jej dezyderatów. Podczas gdy zalotnik zostaje wpisany w rolę sługi, niewolnika, podnóżka, przyjmująca wyznania panna awansuje na jego panią. Ale wykreowana w ten sposób władza nie sięga zbyt daleko, a poufałość staropolskich pieśni na dobranoc stara się ów dystans zmniejszyć jeszcze bardziej.
Tak było również w przypadku Cyceryny. Straty, które wylicza, wyczerpują się bez reszty w obrębie czułych słów i dwornych gestów: usług, ukłonów, pieśni, życzeń, westchnień, żartów, zabaw. Z pola widzenia zdaje się znikać nie kochanek, a zalotnik. Swą wymowę ma również koronny argument przywołany przez zdesperowaną Cycerynę, że należy używać życia, gdyż młodość szybko się kończy (w. 37–40). Z reguły sięgali po niego młodzieńcy – także ci znani z kart Roksolanek – namawiając nazbyt oporne panny do uległości. Mogłoby się wydawać, że nie miłość czy namiętność ma tu swój kres, a miłe sercu umizgi lub flirt. Jak jednak wówczas tłumaczyć kaliber formuł, po które sięga Cyceryna? W wyliczeniu strat słychać przecież wyraźnie echo spiżowych fraz Trenów Kochanowskiego – wielkie uczynił miły pustki pod jej oknem tym swoim zniknięciem. Zapewne nie bez pośrednictwa czarnoleskiego arcycyklu w skardze dziewczyny dźwięczy również formuła ubi sunt..., która odmiennie zabarwia jej przypomnienie o szybkości przemijania okazji i młodego wieku68. Wyznanie (w. 9–10): "Żal mię przejął niesłychany, gdym to ujźrzała, / Bóg strzegł, martwą zaraz w oknie żem nie została" – trudno zbagatelizować. Żal jest tu prawdziwie dojmujący. Bo też to, co traci Cyceryna, nie jest przez nią postrzegane jako zabawa czy namiastka. Dla niej gra szła o wszystko. Wszystko, na co tylko pozwalały granice zarysowanego wyżej potrzasku. Panna w oknie została uwięziona w konwencji, która nie pozwala jej przyznać się do uczuć odwzajemnionych, wówczas bowiem traci przewagę, której złudzenie dawała zalotna gra. Ale ujawnione dziewczęce uczucia i wiązane z nimi nadzieje nie są przez to mniej realne.
Cyceryna dołącza do licznego grona literackich bohaterek sportretowanych w oknie. Hero z latarnią wystawianą co noc dla Leandra i Danae w spiżowej wieży. Księżniczka zamknięta na wieży i panienka z okienka. Czternastolatka z Werony, która urządziła scenę balkonową, i niemłoda już pani Bovary. Ta, pod której okienko przybyli ułani, i witana Zosieńka, która miała otworzyć okienko na wschodnią stronę. Przy wszystkich różnicach ich miłosne tęsknoty pozostają niezmienne. Ciasna przestrzeń okna między marzeniem a pokuszeniem, między liryką zalotów a zalotami w formie lirycznej okazuje się mieć nader pojemne wymiary.
Pierwodruk w zbiorze: Amor vincit omnia. Erotyzm w literaturze staropolskiej, red. Roman Krzywy, Warszawa 2008.
Przypisy
62 Na temat pozycji kobiet w dobie staropolskiej zob. np. Andrzej Karpiński, Kobieta w mieście polskim w drugiej połowie XVI i w XVII wieku, Warszawa 1995; Maria Bogucka, Białogłowa w dawnej Polsce, Warszawa 1998; por. też tejże, Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI, Warszawa 2005, s. 89–166. 63 Sebastian Petrycy z Pilzna, Jako rządzić mają rodzice córki swe, [w:] Źródła do dziejów wychowania i myśli pedagogicznej, wyb. Stefan Wołoszyn, t. 1, Warszawa 1956, s. 306; A. Dubowicz, Haft... na dobrej duszy... Heleny Sapieżanki Kuncewiczowej, Wilno 1645 (cyt. za: Henryk Wisner, Że panna nie ma biegać, ale w domu siedzieć, [w:] tegoż, Najjaśniejsza Rzeczpospolita. Szkice z czasów Zygmunta III i Władysława IV, Warszawa 2001, s. 106). 64 W 1650 r. Krzysztof Opaliński, niewiele pewnie przejaskrawiając, pisał: "Gdzież się owo podziało, gdy sami rodzicy / Męża córce, nie sobie panna obierała? / Nie spytano jej o to. Tego męża miała, / Którego jej Bóg przejrzał a wola rodziców" (Krzysztof Opaliński, op. cit., s. 64 (II 1, w. 109–112)). O oporach we wprowadzaniu tego novum zaświadcza choćby popularny na przełomie XVII i XVIII w. Sejm panieński Jana Oleskiego, w którym zdania dwudziestu panien na temat tego, jakiego chciałyby męża, podsumowuje wniosek, że nie warto dyskutować nad wyborem, gdyż jakość małżeńskiego pożycia zależy wyłącznie do Boskiego wyroku, który przyjąć należy z pokorą (por. Polska satyra mieszczańska, op. cit., s. 85–104). 65 Andrzej Frycz Modrzewski, O poprawie Rzeczypospolitej, przeł. E. Jędrkiewicz, wstęp Ł. Kurdybacha, Warszawa 1953, s. 206; Erazm Otwinowski, Opisania pobożnej i statecznej żony i dobrej gospodyniej, w. 73–76, [w:] tegoż, Pisma poetyckie, wyd. Piotr Wilczek, Warszawa 1999, s. 92. "Biblioteka Pisarzy Staropolskich" 15. Wbrew tezom niektórych badaczy wydaje się, że stosunek arian do roli małżonki był podobny do tego, jaki reprezentowały pozostałe wyznania Rzeczpospolitej. Por. Piotr Wilczek, Erazm Otwinowski, pisarz ariański, Katowice 1994, s. 91–102; Joanna Partyka, "Żona wyćwiczona". Kobieta pisząca w kulturze XVI i XVII wieku, Warszawa 2004, s. 51–53, "Rozprawy Literackie" 82. 66Polska satyra mieszczańska, op. cit., s. 65. Por. też Wiersz o fortelach i obyczajach białogłowskich, w. 263–266 (tamże, s. 159). 67 Marcin Bielski, Satyry, wyd. Władysław Wisłocki, Kraków 1889, s. 68, "Biblioteka Pisarzów Polskich" 4. Znana jest choćby historia więzionej przez Łukasza Górkę Halszki Ostrogskiej (por. Zbigniew Kuchowicz, Wizerunki niepospolitych niewiast staropolskich XVI–XVIII wieku, Łódź 1974, s. 111–121). Nic dziwnego, że pieśń VIII Fragmentów Jana Kochanowskiego, wyśpiewaną z okna wieży przez przymuszoną do małżeństwa niewiastę, próbowano kiedyś wiązać z realiami szesnastowiecznej Polski, nie dostrzegając inspiracji Owidiusza (Mieczysław Brahmer, Petrarkizm..., op. cit., s. 71–73). 68 Por. Paweł Stępień, op. cit., s. 57.