"Kredyt" to jedno z tych słów, które od chwili, gdy na dobre zakorzeniły się w polszczyźnie - do naszych czasów bardzo wyraźnie zmieniły swe znaczenie. Łacińskie "credit" - czyli po prostu "(on) wierzy" - w epoce staropolskiej oznaczało przede wszystkim powagę, wiarogodność i zaufanie.
Pytanie: "Dasz pan kredyt?" było więc równoznaczne z kwestią: "Dasz pan wiarę?" Sens ekonomiczny tego słowa znajdował się na drugim planie, objaśniany jako "wiarogodność względem zapłacenia" (Linde) lub "możność używania wartości cudzych oparta na pewności późniejszego zwrotu" (Słownik warszawski). Dziś, jak wiemy, sprawa przedstawia się zgoła odmiennie, a terminu "kredyt" używa się już tylko w znaczeniu ekonomicznym.
Wcześniej jednak wokół tego sensu zaczęły narastać przysłowia, powiedzenia i porzekadła. Większość owych przysłów oraz porzekadeł nosi charakter przestróg i ostrzeżeń o ponadczasowym charakterze. Do rangi przysłowia urosło w okresie międzywojennym XX w. stwierdzenie: "dasz na kredyt - stracisz klienta", zaś od połowy XIX w. niemal po dzień dzisiejszy w sklepach i gospodach napotykano napisy głoszące, że na kredyt daje się od jutra; "dziś za pieniądze, jutro za darmo". Najpopularniejsze z nich, ściśle wiążące się z tematem reprodukowanej tu ryciny, dotyczą personifikacji Kredyta - nieszczęsnej postaci zabitej przez złych dłużników.
Zbieracze przysłów i leksykografowie polscy wcześnie zanotowali porzekadła związane z umarłym kredytem lub borgiem. W 1825 roku zapisał je śląski folklorysta, pisarz i działacz narodowy, Józef Lompa, w dobitnej wersji: "Borg umarł, kredyt nie żyje, kto pieniędzy nie ma, niech nie pije".
Badacze przytaczający powyższe przysłowia - Józef Lompa, Żegota Pauli, Jan Karłowicz, Samuel Adalberg i inni - spotykali się z nimi w formie najczęściej mówionej, nie mogli więc mieć świadomości, że przysłowie o umarłym Kredycie przez długi czas było tytułem lub podpisem rycin - drzeworytów i miedziorytów - w mniejszym lub większym stopniu znanych historykom sztuki. Na gruncie polskim ten związek uświadomiono sobie stosunkowo późno. Dopiero z początkiem lat trzydziestych XX wieku w Bibliotece Pawlikowskich i w Muzeum Lubomirskich we Lwowie natrafiono na dwa kolorowane, nader interesujące drzeworyty, nieznane dotychczas badaczom. Jeden z nich, Lament różnego stanu ludzi nad umarłym Creditem, datowany na połowę XVII wieku, jest przedmiotem naszego zainteresowania.
W 1939 roku Lament stał się tematem obszernego studium dwóch francuskich historyków sztuki: René Saulniera i Henri Van der Zée, stanowiącego do dziś podstawowe opracowanie zagadnienia śmierci Kredyta w odniesieniu do naszej ryciny1. Na podstawie zebranych danych, Saulnier i Van der Zée wyodrębnili bogaty materiał ikonograficzny pochodzący z Francji, Niemiec, Belgii i Włoch. Są to trzy zespoły przedstawień związanych ze śmiercią Kredyta, z których jeden, zdecydowanie najliczniejszy, przedstawia dosłownie śmierć Kredyta, bądź to w postaci scenki morderstwa, bądź zgonu i złożenia ciała na katafalku lub postumencie. Przedstawienia te występują w sztuce francuskiej, flamandzkiej i niemieckiej; do tej grupy zalicza się i polska rycina. Powstawały one na przestrzeni z górą trzech setek lat, ich przykłady pochodzą bowiem z XVII, XVIII i XIX w. Najstarsza z nich datowana jest na rok 1637, co jednak nie znaczy, iż nie było wcześniejszych rycin o tej tematyce.
Wydaje się oczywiste, że jakieś nie zidentyfikowane dotychczas dzieło literackie było pierwowzorem wizerunków śmierci Kredyta. Być może dzieła tego należy szukać nie we Francji, jak automatycznie przyjęli to dwaj francuscy historycy sztuki, ale we Włoszech, skąd średniowieczna Europa zaczerpnęła system bankowy i tak wiele z jego nazewnictwa (choćby np. lombardy), a więc pewnie także związane z bankowością żarty i przysłowia.
Wielka ilość rycin o tej tematyce, spora liczba zachowanych egzemplarzy, wreszcie solidne rozmiary wielu z nich świadczą, że miały one nie tylko niesłabnące powodzenie, ale także i praktyczne zastosowanie. Ich celem było zarówno ostrzeżenie pod adresem nieuczciwego dłużnika, jak przypomnienie samym kupcom, karczmarzom i oberżystom o zachowaniu stosownej ostrożności. Tego rodzaju rycina przypięta nad ladą, kontuarem czy na ścianie, mówiła w imieniu właściciela lokalu, oszczędzając mu kłopotu odmowy, ale była też dlań swoistym memento. Potwierdzenie takiego właśnie zastosowania owych rycin znajdujemy bardzo wcześnie: jest nim wydany w 1642 r. miedzioryt, ilustrujący utwór Dialoque de Dame Alison et de Lubin son mary i ukazujący m.in. ścianę budynku z przypiętą doń, jak afisz, ilustracją ze śmiercią Kredyta i z wierszowanym utworem zawierającym radę, sprowadzającą się do tego, iż "wszystko jest na sprzedaż, nic do podarowania" a "Kredyt umarł".
Dla poznania genezy, rodowodu polskiego drzeworytu szczególnie istotny jest jeden z niemieckich miedziorytów, wydany w 1637 r., najprawdopodobniej w Norymberdze. Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że ta właśnie rycina służyła jako generalna inspiracja polskiemu autorowi, który jednakowoż nadał swojemu dziełu rodzimy charakter, zamieszczając postaci charakterystyczne dla społeczeństwa ówczesnej Rzeczypospolitej (Żyd, Ormianin) i z polska ubrane.
Zamieszczony pod drzeworytem tekst pełni w tym miejscu ważną rolę. Stanowiąc integralną część zamysłu twórczego, jaki być może od razu przyświecał autorowi tego dzieła plastycznego lub został dziełu owemu nadany a priori, na podobieństwo wzorca niemieckiego - ożywia, porusza przedstawione postaci. Tchnie w nich ducha, bez względu na to, czy widzimy w nich aktorów przedstawienia scenicznego, czy też jedynie marionetki teatru lalek.
W ten sposób całość, niewątpliwie samodzielne dzieło jednego artysty lub dwóch twórców: grafika i pisarza, staje się miniaturką, perełką o charakterze dramatycznym. To przecież jakby scenka z mansionowego, pudełkowego teatrzyku, w którym przed oczyma widza przesuwają się kolejne, następujące po sobie ruchome obrazy. Można sobie nawet wyobrazić ustawienie w szeregu kilku takich drzeworytów wykonanych w tym samym stylu, według tej samej koncepcji, przez tego samego artystę, w tym samym mniej więcej czasie. Bez swego tekstu obrazek taki byłby martwy, pokazując tylko zastygłych w bezruchu aktorów. Gdy czytamy znajdujący się u spodu wierszyk - gesty stają się lepiej zrozumiałe, mimika twarzy wymowniejsza.
Kolejna ważna sprawa: tekst nadaje wyrazistą interpretację poprzedzającej go części graficznej. Opisane w nim role "aktorów", a nawet w dwóch wypadkach wręcz wypowiadane kwestie (Rzeźnika i Żyda) świetnie charakteryzują "grane" przez nich postaci.
Satyryczny ton wiersza zdaje się jednoznacznie wskazywać na jego proweniencyjne środowisko w sowiźrzalskim kręgu twórców literatury polskiej połowy XVII wieku. Ironiczny, miejscami sarkastyczny ton wypowiedzi jako żywo przypomina ich filozofię świata widzianego na opak, w krzywym zwierciadle. Świata, który śmierć Kredyta przywodzi na krawędź upadku...
Rycina została zakupiona do zbiorów w czasach, gdy obecna Biblioteka Naukowa Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie oraz Gabinet Rycin PAU zostały przejęte przez Polską Akademię Nauk. Obiekt otrzymał numer inwentarza 352442.
Przypisy
1La mort de Credit. Image populaire, ses sources politiques et economiquest par René Saulnier et Henri Van der Zée, "Dawna Sztuka. Czasopismo poświęcone archeologii i historii sztuki", Zakład Narodowy imienia Ossolińskich we Lwowie, Rocznik II, 1939, s. 195-218. 2Opisany tu drzeworyt i poświęcone mu studium zostały wydane w formie druku naukowego i bibliofilskiego zarazem: Lament ludzi różnego stany nad umarłym Kredytem, Kraków 2001, Biblioteka Tradycji Literackich nr 34, Wydawnictwo Collegium Columbinum.