TRYBUT NALEŻYTY WDZIĘCZNOŚCI WSZYTKIEGO DOBREGO DAWCY PANU I BOGU
ALBO PSALMODIA POLSKA
ZA DOBRODZIEJSTWA BOSKIE DZIĘKUJĄCA
PRZEZ JEDNĘ NAJLIŻSZĄ KREATURĘ ROKU PAŃSKIEGO 1693
NAPISANA
A DO DRUKU PODANA ROKU PAŃSKIEGO 1695
W DRUKARNI JASNEJ GÓRY CZĘSTOCHOWSKIEJ
1. Panie, Panie nasz, jakoż dziwne jest Imię Twoje po wszytkiej ziemi!
2. Któregoż stworzenia najsubtelniejszy rozum atrybutów Twoich Boskich dociecze?
3. Nie masz podobnego Tobie, Boże: i nie znajdzie się, kto by z wszechmocnością Twoją wyrównał!
4. Ty sam odziedzicasz wieczność z Jednorodzonym Twoim: i z Duchem Świętym po wszytkie wieki jesteś nierozdzielny w Trójcy i doskonały w jedności.
5. Nie trzebać było firmamentu, podnóżka nóg Twoich: boś Ty sobie sam niebem i każde miejsce napełniasz, tak powierzchownie, jak wewnątrz.
6. Przed światem sameś był sobie światem, Panie: a miejsce rezydencyjej Twojej w Tobie samym.
7. Początek czasu uprzedziłeś bytnością Twoją: a niepojęte jestestwo Twoje jest pomiarem wieczności.
8. Wszytkich rzeczy Tyś gront, nie mając nic nad się dawniejszego: a jako bez końca masz trwanie, tak i bez początku egzystencyją.
9. Nie pytaj się, głupcze, kiedy się Bóg począł! Nie poczynał się nigdy, który przed czasem pierwszy jest.
10. Ziemię ludziom stworzył - nie sobie: i żeby wyraźnie pokazał dobroć swoje, osadził na niej syny ludzkie.
11. Nie potrzebuje On nic od nikogo, a wszytko wszytkim daje: rad jednak widzi wdzięcznego, a chwałą ust pokornych kontentuje się.
12. Zechciał, kiedy chciał i jako chciał: za wymówieniem słowa Jego stanęła tak ogromna machina niebios i ziemie.
13. Nie z materyjej, ale bez materyjej: chyba że był rzemieślnik materyją, albo materyja rzemieślnikiem.
14. Skąd nie tylko wizerunk mamy wszechmocności Jego: ale też i pojąć łatwo dziwną mądrość i niepojęte misterstwo.
15. Jako różnych przymiotów żywioły jedne z drugimi usforował: że jako bystre konie w jednym cugu ciągną, zjednoczone rozkazaniem Jego.
16. Woda ogniowi przeciwna, ogień wodzie nieprzyjacielem: Ale Pan umie to przeciwieństwo w jednej masie zjednoczyć.
17. Zaprawdę, wielceś mądry i mądrze wielki, czyli sama wielkość i mądrość. Boże nasz: sam Stwórca wszytkiego, architekt ziemie i firmamentu.
18. Tobie, morzu niezbrodzonemu, od siebie samego pełność łask i dobrotliwości mającemu: niech będzie od wszelkiego stworzenia honor i czołobitnia na wieki. Amen.
l. Z głębokości wołałem ku Tobie, Panie: ku Tobie, Boże, z padołu płaczu i z turmy mizeryjej.
2. Bo nie masz na świecie, kto by wspomógł abo upadłego podżwignął: zjadła zazdrość, omylna przyjaźń, chciwość nienasycona.
3. Którzy się w ofertach świadczą bliźniemu z uczynnością: tych serca i ręce najbarziej na zdradzie stoją.
4. Tak człowiek człowiekowi wilkiem względem dobrego mienia; dopieroż dusza od chytrych nieprzyjaciół w twardym oblężeniu zostaje.
5. Ciało, domownik zły, wala się w błocie nieprawości; jako wieprz tyjąc miotem rozkoszy.
6. Świat, niby gospodarz machiny tej, oszustem jest: gdy nas, próżną chwałą zwiedzionych, jak łątki jakie pokazawszy, nagle do kosza zmyka.
7. Czart miejsca, które sam utracił, zazdroszcząc: albo burzy ciało przeciwko duchowi, albo ducha kusi niedobrych myśli podniatą.
8. Teć są kajdany, którymi mię okowanego posadził grzech w ciemnicy głębokiej: skąd jeżeli Pan nie wydżwignie, tom ja na wieki synem zatracenia.
9. Ej, duszo moja, nie odwłaczaj zbawienia, które przed tobą: nie tylko gotów Zbawiciel, ale też i ręce wyciąga z krzyża na podżwignienie twoje.
10. Oto woła: Pódźcie do mnie, którzy pragniecie, a ja posilę was; u mnie żywej wody źródło jest, na żywot wieczny pryskające.
11. Jeżeli mało na tej wodzie, aby pragnienie ugasiła: owóż z ciała pokarm, ze krwie napój, doskonałe w najcięższym głodzie posilenie.
12. Prawdać to, o Panie, że z Ciebie, w Tobie i przez Cię najpewniejsze zbawienie; ale wielkość popełnionych złości poczuwając, co zasłużyła, od tej zbawiennej prezerwatywy stroni.
13. Czyni nadzieja ufność w nieprzebranym miłosierdziu Twoim: ale skancerowane12 grzechami sumnienie sprawiedliwość trwoży.
14. Zginąłem, syn marnotrawny! Dokąd się obrócić, nie wiem: Jednak uważając litości i dobroć Pańską, apeluję do miłosierdzia.
15. Bo lubo Pan w sądach skryty, w sprawiedliwości groźny: ma jednak trybunału swego asystentkę, nad upadłymi politowanie.
16. On, gdy pokutujem, odpuszcza, gdy się nawracamy, przyjmuje: jeżeli pokutę odwleczemy, nie chcąc śmierci grzesznego, cierpliwie czeka poprawy.
17. Nie przyszedł bowiem powoływać sprawiedliwych, ale upadłych: i opuszcza trzodę owiec, a szuka jednej, dobry Pasterz, zginionej.
18. Nie tylko nie gardzi głosem grzesznika, gdy o pomoc do Niego woła: ale i najmniejsze pokutującego westchnienie bez odwłoki przyjmuje.
19. Więc i ja, w tych okowach nieprawości zostając; do Niego wołam: Panie, pospiesz się ku ratunku memu.
20. Przybądź mi. Boże, ku wspomożeniu: a odkuj pęta grzechowe, w których uwikłany nie mogę wzlecieć do Ciebie, któryś jest na wysokości.
21. Tymczasem, niż mi pióra bogomyślności odrosną, czołgać się będę do krzyża: w którym najpewniejsze nieprzyjaciół dusznych zwycięstwo.
22. Do krzyża tego świętego: na którym orator Chrystus najpierwszą miał od Ojca Niebieskiego przemowę: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią.
23. Ten tedy spółistotny Ojcu, który chciał i mógł odpuszczenie dać: ufam mocno, że i ze mną dla krzyża i krwie swojej uczyni miłosierdzie.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Ś. etc.
1. Kto da głowie mojej potok łez obfitych? a oczom moim strumień płaczu nieustającego?
2. Kto skruszy zatwardziałego serca opokę; aby z niego wyniknął zdrój prawdziwego żalu na obmycie popełnionych złości?
3. Abym przeszłe dni w gorżkości dusze mojej rozmyślając: doskonale uważył, czymem jest i kogom do gniewu pobudził?
4. Obraziłem przedwieczny majestat: sprzeciwiając się temu Panu, który mieszka w niedostępnej światłości.
5. Temu Panu rebelizowałem, który mię z nizczego stworzył: który wielki jest bez miary i dlatego niezmierny, którego wola jest uczynić, którego chcenie jest moc.
6. Który na każdym miejscu bez miejsca zostaje: wszytko obejmuje bez ogarnienia i wszędy jest obecny przez istność, przytomność i władzą.
7. Sprawiedliwy nad pojęcie nasze i dlatego straszny: wszechmocny i dlatego nieuchroniony.
8. Któżem ja jest? com się na tę walkę, zuchwalec, porwał i gdzie będę, jeźli nie w błocie, szukał początków rodziny mojej?
9. Zgniłość mi ojcem, matka, bracia, siostry - robacy: a ja przecie całego nieba potęgę na rękę wyzywam!
10. Cóż jest człowiek? Kawalec błota, syn gniewu, naczynie zelżywości: urodzony w plugastwie, żyjący w nędzy, mający umrzeć w ucisku.
11. Nieszczęsny człowiek, z ciała i z dusze złożony: nie chce czci swojej rozumieć, gdy dusze nie słucha, która do nieba ciągnie, a za cielskiem idzie, które go w marności światowej grązi.
12. Ej! Na odwrót, kto pragniesz zbawienia: bo nie tylko szalona z Bogiem walczyć, ale też rozumowi przeciwna tak dobrotliwego Pana gniewać.
13. Co za korzyść z grzechu, który sumnienie jako kat wewnętrzny nudzi: albo co za zysk z rozkoszy, która prędko odbiega, żal i ból na umyśle, jako ossa żądło, zostawując?
14. Cukruje z wierzchu, jako żółć, cielesne lubości: aby tak przysłodzonym trunkiem opojony człowiek prędzej szedł na wieczne zatracenie.
15. Jeszczem się po tych przysmakach nie obliznął: aż mię zaraz robak sumnienia gryzie, a potem bojaźń zdejmuje, że niepokutnego na nieprzeżytą wieczność piekło ogarnie.
16. Nie wymówi podniata grzechu, ułomność ciała, pokusy szatańskie: jeżeli prawdziwa pokuta zranionego sumnienia nie opatrzy, a potem miłosierdzie Boskie nie zleczy.
17. Tobie tedy, to wieczny Panie, rany moje otwieram; a potem z suplikującym Dawidem miłosierdzia żebrzę: Zmiłuj się nade mną!
18. Nie wchodź w sąd z sługą Twoim, o Boże: albowiem się nie usprawiedliwi przed Tobą żaden człowiek żyjący.
1. Przeczżeś nas, Boże, odrzucił do końca? Rozgniewała się zapalczywość Twoja na owce pastwiska Twego.
2. Aleć trudno pytać, czemuś odrzucił? Złości bowiem nasze uczyniły rozdział między Tobą, a pycha nasza, jako silny wiatr, rozdęła ogień gniewu Twojego.
3. Wytrzymywałeś, groziłeś i napominałeś: aż widząc zatwardziałość upornych, siedmiorakie plagi, jak na Egipt, spuściłeś.
4. Zrebelizowana czerń zesromociła nas: a dzicy Geloni zabierali plon z obfitej Roksolanijej naszej.
5. Wdarł się aż do serca zamorczyk: a od hiperboru trzech liter pan wydarł nam antemurał północny.
6. Naprzykrzył się zza Tatrów wicher: aleć i domowe zawieruchy czy nie byłyż karzącym nieprawości bieży kiem?
7. To ich sześć: siódma następuje plaga wojny tureckiej: pod którą (jeżeli Bóg gniewu nie odwróci) pewnego upadku czekać Polszcze potrzeba.
8. Żarłok państw, potop świata, łakoma krwie chrześcijańskiej Charybdis: i bestyja z samego nieba gwiazdy pożerająca, Turczyn.
9. Już gotowością jego zaburzył się Euksyn, wspienił się Dunaj: a pograniczny Dniestr misternymi przysiodłany mostami.
10. Gotuj konie, Polaku, wsiadajcie jezdni, wychodźcie pieszy, ostrzcie żelaza, składajcie kopije, uzbrójcie się w pancerze.
11. Podnoście krzyżem znaczone chorągwie: a nie czekając tego gościa u siebie, przejmujcie9 mu drogę w pobliższych Multaniech.
12. Ale jakoś fatalny to mocarz, co z niego sieły nie mamy: bo nie masz Pana Zastępów z nami, który by wojował za nami.
13. A zatem ściśniony gwałtem Kamieniec, gdy wytrzymać nie może: poganinowi się poddaje ona przez tak wiele lat obcej ręki niewiadoma litewskiego Koryjata osada.
14. O żałosny widoku! już pyszny sułtan w bramy jego z tryumfem wjeżdża: już na wieżach miejskich bisurmańskie księżyce tkwią, już z wierzchu kościołów pozrzucane krzyże na wzgardę.
15. Jako w lesie drzewa, siekierami rąbali ołtarze: toporami i oskardami burzyli groby umarłych.
16. Brano żałosnym ojcom gwałtem kwiat młodości, urodziwe syny: a udatne dziewoje od matek stadem pędzono do szaraju.
17. Grono rycerstwa bitnej prowincyjej mieczem wygubieli: insze stany miejskie pognali precz, jak bydło na paszą.
18. Ale to większa, znak zbawienny, krzyże, zrzuciwszy deptali: a Ciało Pańskie pod osobą chleba zawarte z przybytku ołtarzów zelżywie wyrzucili.
19. I mówili: uczyńmy, że ustaną wszytkie święta gaurów w ziemi tej; a obrzędy ich zatarszy, sama jedna muzułmanów wiara rozpostrze się po świecie.
20. Wyprowadźmy lud krzyżem znaczony za Propontydę: a na to miejsce od dalekiego Kairu naprowadźmy mieszkańców.
21. Dokądże, o Boże, naród ten nam urągać będzie? Iżali tak zawsze rekutyt ten Imię Twoje święte bluźnić i sromocić będzie przybytek Najwyższego?
22. Czemuż, Panie, zatrzymujesz rękę od posiłku wiernych? Czemu nie wyciągniesz prawice Twojej na ratunek w Tobie ufających?
23. Powstań, o Boże, rozsądź sprawę nasze: wspomniej na hańbę ołtarzów Twoich, która Cię od tych kajmanów potyka.
24. Nie podajże bestyjom dusz chwalących Ciebie: i dusz ubogich Twoich nie zapominaj do końca.
25. Tyś utwierdził mocą Twoją morze: Tyś pokruszył głowy smoków w wodach.
26. Tyś jest Pan, który ukarawszy, wrócisz nam dziedzictwo nasze: i będziesz pamiętnym na zgromadzenie Twoje, któregoś nabył od początku.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Ś. etc.
1. Pódźcie, radujmy się Panu, śpiewajmy Bogu Zbawicielowi naszemu, uprzedźmy oblicze Jego z dziękczynieniem: a przez pieśni i hymny wychwalajmy niewysłowioną dobrotliwość Jego.
2. Albowiem Pan jest Bóg wielki, który czyni wszytko z nizczego: i Król możny, który z ostatniej toni zgubionych wyratować może.
3. Ten cię, zdesperowany Wiedniu, wydrze z ręki olbrzyma za garło cię trzymającego: i zrazi krwawą bestyją, paszczękę na cię rozdzierającą.
4. Który Konstantyna upewnił w znaku krzyża o zwycięstwie: ten i tobie pewne hasło daje, że w tymże znaku prędkiego dostąpisz wybawienia.
5. Podnieś oczy twoje na góry: a tam ujrzysz gęste chorągwie, z tym znamieniem w posiłek ci idące.
6. Rzuć wzrokiem, ile można, na niebotyczne, drzewami okryte skały: z których wielkim pędem wylatują mężni oriowie na wybawienie twoje.
7. Już, już Kara Musztafa, libickiego lwa szczenię, zajrzawszy krzyża, trwożyć sobą poczyna: i ono Lucyperowej pełne pychy serce zbierać każe namioty!
8. Już odjął świetną od zawoju forgę: czy że się w drogę gotuje, czy głowę ułatwiając, po którą niezadługo stambolskie emiry przyjdą.
9. Baszów i bellerbejów hucznych tchórz obleciał: co żywo w drogę, gdy już ciężkie bazary9 w srogim zamieszaniu nazad uchodzą.
10. Działa i kartany ich nie huczą, ale wyją: a wyrzucona minami ziemia na nichże leci, chcąc pogrześć jeszcze żyjących.
11. Więc co wskok, obleżeńcy, pódźcie i upadajcie przed tronem Najwyższego: dziękujcie Panu, który was stworzył, i wielbiejcie Go, który wam i teraz powtórnie daje zbawienie.
12. Dziś jeno głos odsiecz niosących usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych bojaźnią: ale wdzięczni ratunku do nieba ręce podnoście.
13. Wypadajcie, młodsi, i kto broń w ręku uniesie, na zdjęte strachem nieprzyjacioły: a wy, starcy i z niebitną gawiedzią po blankach murów tryumfalny hymn zaczynajcie.
14. I uczyńcie okrzyk wesoły, jako po wygranej bitwie: i niech publicznej radości ogniami Stefanowa wieża rozjaśnieje.
15. Tak, jak czasu Solimanowego od Wiednia odwrotu: gdzie także ojcowie waszy doznali pomocy Pana Zastępów.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Ś. etc.
1. Panie, nie w popędliwości Twojej strofuj mię: ani w słusznym gniewie bierz pomstę z przesądzonego winowajcę.
2. Znam cię, żem Ci dał umyślną do urazy okazyją: z ciężkim przewinieniem zarobił na karę.
3. I stąd strzały Twoje, jako w celu wszelakiej nieprawości, utchnęły we mnie; a ręka Twoja silna zmocnieła się nade mną.
4. Nie masz zdrowia w ciele moim dla złości moich: dopieroż uspokojenia na umyśle dla przeszłych zbrodni pamięci.
5. Tak strapiony i zniszczony na umyśle bolałem: najbardziej na to, żem był łaski pobudzającej niegodnym.
6. Atoli w nadzieję uzdrowienia rzekłem: Niechajże ciało cierpi, które się w proch rozsypać musi: byle się tym cierpcem dusza jakokolwiek z długu wypłaciła.
7. Panie, przed Tobą jest wszelka zadość moja: a wzdychanie moje u Ciebie nie jest tajne.
8. Gdyż bez Ciebie, Boże mój, jezdem niczym: a bywszy niczym, jezdem do powołania tępym i zdrewniałym do poprawy żywota.
9. Zamieszanego znak rozumu, gdy dobrego obierać nie umiem: a skażonej woli dowód, kiedy się złego chronić nie chcę.
10. I stąd przyznaję, że niegodnie żyjąc, godnie cierpię: a ustawicznie grzesząc, słuszne z grzechu karanie ponoszę.
11. W Tobie tedy, Panie, i w miłosierdziu Twoim wszytka nadzieja moja: że tu ukarawszy, na onym świecie przepuścisz winowajcy.
12. Nie racz się obruszać. Stwórco, gdy z krewkości upadamy: a chciej ratować, Zbawicielu, gdy pokornie suplikujemy.
13. Bowiem jeżeli żałujesz mizernego człowieka upadku: a coć przeszkodzi, który wszytko możesz, żebyś się nie miał cieszyć z podżwignienia kreatury Twojej?
14. Nie opuszczaj mię. Panie Boże mój: i nie odstępuj, Zbawicielu, zguby bliskiego.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jako była na początku, tak i teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
1. W Tobie, Panie, ufałem zawsze, niechże nie będę zawstydzony na wieki: podług sprawiedliwości Twojej wybaw mię!
2. A wybaw, miarkując sprawiedliwość z litością, dobry Panie: któryś chciał bóstwo Twoje z naturą ludzką pojednoczyć niesłychanym sposobem.
3. Nakłoń ucha do supliki żebrzącego: a pośpiesz się, abyś ratował w straśliwym momencie, od którego zawisła wieczność.
4. Bądź mi Bogiem - Obrońcą przy skończeniu: któryś mi Bogiem - Stwórcą pierwszego początku mego.
5. Teraz zwłaszcza, kiedy już ostatnia godzina na zegarku docieka: a nachylony wiek każe zjeżdżać z pola pielgrzymowania tego.
6. Termin bez ekscepcyjej, nieprzeskoczony salt: niezłomane prawo, że kto się rodzi, umierać musi.
7. Za nic dostojność u śmierci, za nic świątobliwości: bo i owa para do raju wziętych kiedyż tedyż z śmiercią się przywita.
8. Różnią się majestaty od poddanych zwierzchnością, ale się śmiertelnością równają: a wielkich prałatów dostojeństwa taż, co i podłych kmiotków, Libityna kosi.
9. Wala się w popiele siermięga, a tamże i purpurę widzę: w tysiącu Matuzala, we trzydziestu Aleksandra do grobu niosą.
10. Czy tedy prędzej czy później wywiedziesz mię z więzienia tego Wybawco mój; stawiam się przed Tobą i nie bawiąc, odpowiadam: Awom ja jest.
11. W ręce Twoje, Panie, polecam ducha mego; Ty, któryś mię stworzył. Święty, Mocny: Tyś mię i odkupił, Panie Boże prawdy.
12. Wejrzy, Ojcze dobrotliwy, na Syna Twego, który dla mnie cierpi: obejżry się, Synu Przedwieczny, na rany Twoje, okrutnie dla człowieka zadane.
13. Wyrwi duszę wierną od zasłużonego nieprawością dekretu: i nie daj charakterem krztu świętego naznaczonemu, aby mając na sobie znamię Twoje, miał kiedy szwankować.
14. Tę tedy jedynaczkę, duszę moję, na ręce Twoje Boskie daję, oddaję i rezygnuję: którym miał od Ciebie datek, ten wracam dawcy szczodrobliwemu.
15. Uczyńże z nią według woli Twojej świętej: i obróć ją, jako chcesz, według upodobania Twego.
16. Padnieli kostka dobrze, niepojętemu miłosierdziu Twemu przypiszę: uchybili (czego broń Boże!), niedoścignionej sprawiedliwości Twojej przyznawać będę.
17. Ale przebieram miarkę w nadziei, którym ją przebrał w niezbożności: kiedy uważam, że Ty mnie sądzić będziesz, któryś się dla mnie wcielił i ucierpiał.
18. Ufam mocno, że się nie będziesz tak zapatrował na sprawiedliwość przeciwko winnemu: żebyś respektować nie miał na politowanie nad mizerakiem ułomnym.
19. Ani będziesz pozwalał słusznemu gniewowi przy sprawiedliwości: żebyś nie miał pamiętać na łaskawość Twą, któryś jest źrzódłem dobroci.
20. Bom ci ja w Tobie ufał. Panie: niechże się weselę i raduję w miłosierdziu Twoim.
21. Druga część, z którejm złożony, ciało: więzienie dusze, masa zgniełości, instrument grzechu i ceber plugastwa.
22. To, ponieważ z ziemie poszło, ziemi je oddaję: niechajże się skazitelna materyja rozsypie w proch, pierwszego początku swego istotę.
23. Ale żeś. Panie, też siermięgę człowieczeństwa na się przyjąć raczył: ufam, że i ta powstanie nieskazitelna i będę widział w ciele moim Zbawiciela mego widzeniem błogosławionych.
24. Majętnostka i jakiekolwiek zbiory, czaczko dziecinne i połyskujące się nic: jako by mi były przeszkodą do Boga, tak się i teraz ledwie dla mnie na koszulę zdobyły.
25. Rodzina moja i przyjaciele precz ode mnie umykają: ale zdarz im. Panie, żeby się szczerze i od świata umknąwszy, do Ciebie się obrócili.
26. Ale ja w tę drogę wszelkiego ciała idąc: czekam, rychłoli mi ten dzień pożądany zaświeci, który żadnego nie zna zachodu.
27. Do tej się światłości przez nadzieję i wiarę biorę; a z miłości po tysiąckroć śpiewam: W ręce Twoje, Panie, polecam ducha mego.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jako była na początku, tak i teraz, i zawsze, i na wieki
wieków. Amen.
l. Kto mieszka w spomożeniu Najwyższego: ten w obronie Boga niebieskiego będzie przebywał.
2. Rzecze Panu: Tyś jest obrońca mój i ucieczka moja; i same przeciwko mnie bramy nie przemogą piekielne.
3. Głos Pański cedry łamie i mocne rzeczy słabymi miesza; na dźwięk trąby Jego pysznego Jerycha bellowardy upadną.
4. Kiedy On chce, miedzianym murem pajęczyna będzie: a gdy zechce, najwarowniejszych fortec katarakty pokruszy.
5. W sile Jego oślą szczęką Samson na Filistynów wechtuje: a mały Dawid z pomiernej proce w czoło Goliata ugodzi.
6. Rozważ i ty. Korono moja, jeśli nie słusznie rzec możesz: Pan jest obrońca mój i ucieczka moja, w Nim ja będę ufała.
7. Albowiem On mię wyrwał z sidła łowiących: i obronił mię od przykrego słowa zwierzchności prawu niepodległej.
8. Ale mię okrył siłą ramienia swego: i chciał, aby pod skrzydłami Jego mną się opiekał potomek Jakuba.
9. I ten, jako tarczą Opatrzności Jego, opatruje mię: a ja beśpiecznie usypiając, nocnymi fantazmatami nie potrwożona w pierwospy.
10. Nie szkodzą mi strzały lecące od południa gęsto: ani na krew chrześcijańską głodne z Stambołu szataństwo.
11. Uczy bowiem Pan ręce pomazańca swego na wojnę: i On sam za niego wojując, pysznego tłumi Sennacheryba.
Padło ich po lewym boku tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawym; ale nie dosyć, dokąd oczyma swymi nie ujrzę odpłaty grzeszników.
13. I tak mówię: Ty, Panie, jesteś nadzieja moja; a któryś jest Stwórcą światła niebieskiego, Ty pogański miesiąc przyprowadzisz do ostatniej kwadry.
14. A Korona Polska w wspomożeniu Twoim gdy od bisurmańskiej ma zaszczyt szabli: o jako słuszna, aby Cię uznawała, Boże, mocnym obrońcą.
15. Przyzwoita chwalić Cię za to w przybytku Twoim: a w Kościele prawowiernym śpiewać Ci pieśń nową.
16. I żebrać dalszej łaski uspokojenia do końca: abyś zatłumieł potęgę pogańską i domowe niezgody.
17. Abyś zgromadzenie wiernych podwyższał: płosząc dzikie bestyje, które pustoszą winnicę Chrystusowe.
18. Rozkaż aniołom Twoim o koronowanej głowie: aby jej strzegli we wszytkich drogach i zawodach jej.
19. Niech ją sprawujące duchy na ręku noszą; a przezornego oka Twego opieka niechaj nad nią nieustannie zostaje.
20. Po schizmatyckiej żmijej, jad pod językiem mającej, niechaj chodzi: i niech podepce bazyliszka oryjentalnego.
21. Ty rzucisz pod nogi jego opiłego krwią niewinną smoka: a z libickiej jaskini lew męstwem się jego niech zatrwoży.
22. Nasyćże go długich dni, o Najwyższy: i w owocu jego pokaż nam zbawienie Twoje. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jako była na początku, tak i teraz, i zawsze, i na wieki
wieków. Amen.