które Pan Bóg w Koronie Polskiej po różnych miejscach przy obrazach Chrystusa Pana i Matki Jego Przenaświętszej na serca ludzi pobożnych i w potrzebach ratunku żądających z głębokości miłosierdzia swego nieprzebranego co dzień obficie wylewa, ażeby ta szczodrobliwa łaska Boża, wszystkim wiernym zawsze pokazywana, była wiadoma, przez Piotra Hiacynta Pruszcza dobrze uważona, od ludzi bogobojnych z różnych miejsc referowana, pilnie i szczerze ex commissionibus loci ordinariorum wypisana i przez druk do wiadomości podana cum gratia et privilegio S.R.M. W Krakowie, w Drukarni Dziedziców Stanisława Lenczewskiego Bertut[owicza] Roku 1662.
Na Herb Ich MM. PP. Sieniawskich
Kto tylko widzi te świetne promienie,
To pewna, że z nich wszelkich cnót strumienie
Ich MM. Sieniawscy z dawna otrzymują,
Bo dla Ojczyznej wiele podejmują.
Miesiąc prędkością wszytkiego dokaże,
Gdziekolwiek Gwiazda Marsowa pokaże,
Niechajże ten Dom tu w Ojczyźnie słynie,
Niech go niebieska zapłata nie minie,
Gdyż szczerze służy Bogu i Koronie,
Niech wszędzie będzie w niebieskiej obronie.
Wielmożnemu a nam wielce Miłościwemu Panu, J.M.P. Mikołajowi z Granowa Sieniawskiemu, hrabi na Szkłowie i Myszy, na Międzybożu, Satanowie, Zynkowie, etc. etc., panu dziedzicznemu, J.K.M. chorągwi rotmistrzowi i dworzaninowi, panu i mecenasowi swemu uniżeni słudzy z[drowia] d[obrego] ż[yczą].
Kto na świecie po różnych królestwach i morzu peregrynował, wiele podziwienia godnych rzeczy musiał widzieć i sztuk różnych nauczyć się, o których, zwróciwszy się, gdy drugim domatorom powiada abo je też z sobą przywiezione ukazuje, gromadnego i nieteskliwego do siebie słuchacza zewsząd przyciąga, wielmożny a nasz Miłościwy Panie. Nie dziw, gdyż omnes homines naturaliter (a zwłaszcza co nowego) scire desiderant, czego i Seneka poświadcza: naturale est magis nova, quam magna mirari. Nie ganił żadnemu tej płochości święty Bernat, gdy kogo widział rzeczy nie widanej bądź naturalnej, lubo od subtelnego rzemieślnika zrobionej przypatrującego się, tak mówiąc: Qui hoc facit, quod nullus, debent mirari omnes. Gdy także Plinijuszowi jeden censor morum niepotrzebny do widzenia rzeczy dziwnych i niewidanych udającemu się płochą chciwość zganił, odpowiedział: quid non miraculo est, cum primum in notitiam venit?
Do tych tedy rzeczy, które są widzenia godne (skąd naprzód Bogu, który jest in omnibus operibus suis mirabilis, chwała, potym ludzkiej myśli z poznania rzeczy niewidanych uciecha), do tego, gdy widzenia swego i nauki subtelnej drugim przez pokazanie komunikuje (a czasem więcej nad to, co widział, przyczyni), sława i pożytek roście, słusznie myśl i oczy nasze obracamy, które my (lubo w sobie quid singulare mają i potrzebują, aby były od mądrych i godnych ludzi widziane) opuściwszy, udajmy się za Psalmistą świętym, który nas do widzenia inszych dziwowisków i cudów, które sam Bóg poczynił na niebie, ziemi i morzu, wzywa: Venite et videte opera Domini, quae posuit prodigia super terram. Mirabilia in terra Cham, terribilia in mari Rubro. Z którym jeżeli ku niebu oczy nasze podniesiemy, wszytko z różnych postaci obrazów: ludzkiej, zwierząt, ptastwa, ryb, etc. kształtnie i cudownie od Stworzyciela delineowane obaczymy, za które dobrodziejstwo same niebiosa enarrant gloriam Dei et opera manuum eius annuntiant firmamentum.
Gdy zaś na ziemię myśl naszę spuścimy, znajdziemy, osobliwie w naszym szerokim Królestwie, jedne miejsca od samego Boga na służbę swoję i Matki Syna jegoPrzenaświętszej przez cuda uprzedzające naznaczone, którą łaskę już samemu miejscu przypisujemy, jako czytamy Genes. 28 o Jakubie Patryjarsze: ten na którym kamieniu śpiąc widział aniołów z nieba i do nieba wstępujących, to miejsce kazał Domem Bożym nazwać: Et lapis iste, quem erexi in titulum, vocabitur Domus Dei.
Drugą łaskę nam Pan Bóg w obrazach Naświętszej Panny nie malowanych, ale prawie anielską ręką na twardym kamieniu na niektórych miejscach (o czym się W.M. Pan doczyta), przy których się wielkie cuda dzieją, pokazał. Rzecz podziwienia godną godzi się na tym miejscu przypomnieć, to jest figurę Chrystusa Pana ukrzyżowanego na twardym marmurze przy stworzeniu świata w wnętrznościach ziemnych wyrażoną, a przez polerowanie od rzemieślników na ołtarz z marmuru odkrytą abo znalezioną, którą figurę w Wenecyjej u świętego Jerzego pokazują. Powiadają, iż także jest w Tatarskiej ziemi na wysokiej skale dziwnym sposobem obraz Bogarodzice bardzo pięknie wyryty, któremu i sami poganie pokryjomie niski pokłon oddają, i chrześcijanie wielkich pociech doznawają.
Trzecią łaskę święci Boży zasługami swemi upraszają, aby przy obrazach Chrystusa Pana i Matki Jego Przenaświętszej, które lubo ręką swoją malowali, bądź się też przed nimi modleli, Pan Bóg miłosierdzie swoje nad grzesznym człowiekiem pokazował.
Czwarta łaska pochodzi ex opere operato, to jest gdy kto z swojej ciężkiej prace sprawi obraz, mając go w wielkiej uczciwości, Wcielenie, Mękę Chrystusa Pana i Matki Jego Przenaświętszej żywot radosny, bolesny i wesoły, rozmyślawa, tak jako święty Ambroży nas naucza: Sit nobis tanquam in imagine descripta virginitas vitaque Beatae Mariae, de qua velut speculo refulget species castitatis et forma virtutis, aby temu ślicznemu obrazowi nabożnym sercem, czystą myślą przypatrując się, grzeszni i utrapieni ludzie od Syna tej Panny pożądane pociechy otrzymywali. Jeżeli bowiem miła rzecz panu u swego poddanego będącemu na swój obraz pojrzeć, przez co, iż pana swego ma zawsze przed oczyma dobrze o nim ominując, lepszy afekt ku niemu bierze, daleko bardziej powinniśmy, lubo principaliter, na sercu mieć wyryte, ale i w oczach Boskie i Matki Jego Naświętszej, i też wybranych Bożych, a nie próżne grzechowe, światowe, czartowskie, wszeteczne obrazy po ścianach malowane.
Widział Jan święty (Apocal. 11) tę Pannę w niebieskie światła przyozdobioną: Signum magnum apparuit in caelo, mulier amicta sole, luna sub pedibus eius et in capite eius corona stellarum duodecim. Która Panna, tak od Syna uczczona, swego jasnego odzienia Dom przezacny W.M.M. Pana uczestnikiem uczyniła i ubogaciła. W taką to ta Panna nieskończonej sławy sukienkę tych, którzy się za Jej krzywdę zastawiają, obłóczy, jako byli przodkowie W. naszego Miłościwego Pana, którym słońce we dnie, miesiąc z gwiazdami w nocy do nabycia nieśmiertelnej sławy, przez częste z Tatarów, Wołoszą i rebelizantów ś. pamięci króla Zygmunta Trzeciego zwycięstwa świeciły. Musiał temu herbowi Tatarzyn, już nie niebieskiemu (co według zwyczaju podczas pełniej księżycowi czynią) nie tylko czołem bić, ale będąc w łykach pod nim jako lew ryczeć i jęczeć, czego nie swemu męstwu, ale sprawom Boskim i Panny Przenaświętszej przyczynie przypisując, ten miesiąc sławy swojej onejże z pokory wielkiej pod nogi święte podkładali, przez które poniżenie Pan Bóg Dom starożytny W.M. Pana za przyczyną tej Panny ku górze wyniósł, który, iż na dobrym fundamencie pokory świętej zasadzony, mam za to, iż póki miesiąc bieg swój odprawować będzie na niebie, zawsze wysokie cnoty, jako śliczne )in firmamento) gwiazdy, w Domu zacnym W.M. Pana ten horyzont Królestwa Polskiego będą oświecać na ziemi. Skąd nie tylko świętej pamięci dawnych antecesorów i rodziciela W.M. Pana męstwa, odwagi, prace, dla całości Rzeczypospolitej koszty, ale i W.M. naszego Miłościwego Pana za przyjęciem w miłościwą łaskę tej o obrazach Chrystusa Pana i Panny Naświętszej cudownych od nas, sług swoich, sobie przypisanej książki )semper honos nomenque tuum laudesque manebunt). Wielmożności Waszej uniżeni słudzy: Wojciech, Józef, Stanisław Lenczowscy, wzwyż pomienionej drukarnie dziedzicowie i stud[enci]. Akad[ademii] Krak[owskiej].
Do Czytelnika
Abyś bez żadnej wątpliwości uważał, iż obrazy są od samego Boga postanowione, który naprzód swój obraz na człowieku przy stworzeniu jego kształtnie wykonterfetował, Chrystus Pan także twarz swoję przenaświętszą krwią obficie zlaną na płócienku Weroniki wyraził. Łukasz święty, chcąc dobrodziejstwa Boskie pędzlem określić, kilkanaście obrazów Matki Syna Bożego na zbawienną radość narodowi ludzkiemu zostawił. Konstanty Wielki cesarz, nabudowawszy w Palestynie kościołów, obrazami Chrystusa Pana i Matki Jego, świętych Apostołów (jako )Euzebius l. 7, cap. 13) świadczy) one ozdobił i ubogacił. Nasza także ojczyzna w tym dobrodziejstwie, jako z opisania różnych miejsc zrozumiesz, nie jest upośledzona. Przeto upraszam cię i napominam, abyś obrazy wszytkie, chwale Bożej służące, w wielkiej uczciwości miał, przy których mając zupełną wiarę, o co Boga i Matki Syna Jego będziesz prosił, nieomylnie otrzymasz.
Początek Morza łaski Bożej nigdy nieprzebranego
W Krakowie, w kościele katedralnym świętego Stanisława na zamku, przy zakrystyjej jest pasyja cudowna, przed którą Jadwiga święta modląc się, wiele od Pana Boga dobrodziejstw brała i inszym upraszała. Uprosiła zwycięstwo z Pohańców bisurmańskich synowi swemu Henrykowi. Jest tradycyja pewna o tej pasyjej, iż do córki króla węgierskiego Lajzy, tegoż imienia Jadwigi, królowej polskiej, modlącej się przed nią rękę ściągnęła i temi słowy onę pocieszyła: )Exaudita est oratio tua). Pokazuje Pan Bóg i po dziś dzień wielkie dobrodziejstwa na tymże miejscu w miłosierdziu Jego świętym nadzieje pokładającym.
W Krakowie, w kościele Trójce Przenaświętszej u Ojców Dominikanów jest pasyja w kruczganku wielce cudowna a na pozór straszna i każdego do nabożeństwa pobudzająca, o której jest tradycyja pewna, że Wisłą rzeką nie wiedzieć skąd przypłynęła pod Kraków, a była na rzece czas niemały, gdyż się nikomu brać nie dopuściła. Jak skoro przyszli Ojcowie Dominikanie, bez żadnej trudności wzięli ją z uczciwością, a to z woli Bożej, na pociechę wiernym, której po dziś dzień wierni doznawają, upraszając sobie od Pana Boga grzechów odpuszczenie przez skruchę serdeczną, do której ta pasyja pobudza, o czym wota rozmaite świadczą. Z tą pasyją częste rozmowy miewał błogosławiony Stanisław Kokoszka dominikan, którego ciało tamże w rogu ołtarza Ewangelijej odpoczywa.
Tamże w Krakowie, w kościele Panny Przenaświętszej w Rynku, w wielkim chórze po prawej stronie wedle cyboryjum jest pasyja z całowitego kamienia, przed którą błogosławiony Świętosław kapłan zawżdy się modlił. Tej poprawić żaden malarz nie może dlatego, iż gdy się jej dotknąć chce, wlepiają mu się palce jakoby w ciało żyjące. O tej pewna wieść jest, że gdy grzeszny człowiek o powstanie z grzechów przed nią się modląc Pana Boga prosi i ze skruchą serdeczną spowiedź czyni, bez odwłoki z nich powstaje. Tamże wiele inszych dobrodziejstw Bóg wszechmogący uciekającym się do siebie użycza.
Tamże w Krakowie, w kościele świętego Marka jest pasyja, teraz przy ścianie północnej w ołtarzu, która przedtym była w pół kościoła na belce wzgórę. Przed tą błogosławiony Michał Giedroyć swe medytacyje odprawował, modlitwy i dyscypliny, z którą też i rozmawiał, i ten głos do siebie mówiący słyszał: )Esto patiens usque ad mortem et habebis coronam vitae). Przy tym też i teraz ludzie nabożni wiele dobrodziejstw i pociech w swych utrapieniach i frasunkach od Pana Boga, jako wota świadczą, doznawają. Przeniesiony z belki z pół kościoła dla większej uczciwości i nabożeństwa (roku 1644) za staraniem braci tegoż zakonu i w ołtarz wprawiony.
W Warszawie mieście, przy rezydencyjej K.J.M. jest obraz Trójce Przenaświętszej; ten w Bradzberku od Szwedów postrzelany, krwią obficie zbroczony (roku 1627). Tych, którzy to )scelus) popełnili, Pan Bóg srodze skarał. Potym z uczciwością wielką i procesyjami do Warszawy jest przeniesiony i na miejscu przystojnym, w kościele świętego Jana na pociechę wiernym, a na hańbę heretykom postawiony, gdzie Pan Bóg wielkie dobrodziejstwa ludziom miłosierdzia jego żebrzącym czyni. )Fabianus Bircovius in sua Concione tempore translationis eiusdem, Anno 1628 die 13 Octobr).
Tamże w Warszawie jest wielkiej wspaniałości i ogromności, do nabożeństwa każdego pobudzająca pasyja w tymże kościele, przy której łask wielkich i pociech ludzie w utrapieniach przed nią się modlący, o czym wota świadczą, doznawają.
W Mogile wsi tak nazwanej, w mili od Krakowa, w kościele Cystercyjensów jest pasyja abo krucyfiks od błogosławionego Iwona biskupa krakowskiego, stryja świętego Jacka a fundatora tychże ojców na tymże miejscu zrazu zaraz tam postawiony (jako tradycyja )piorum veterum Patrum) świadczy), cudami wielkimi aż do tego czasu sławny. Wiele ludzi bowiem umarłych do niego ofiarowanych, kaduk i różne niemocy cierpiących, z wielkiego miłosierdzia Boskiego uzdrowionych było, o czym wota rozmaite świadczą. )Idem patet ex tabula appensa ab erectione monasterii).
We wsi rzeczonej Owińska w Wielkiej Polszcze, w półtory mile od Poznania, w klasztorze panien zakonnych reguły cysterskiej jest mała pasyja, ale wielka w cuda i dobrodziejstwa, o której tradycyja taka jest, iż z domu heretyka jednego, bluźnierce wielkiego, wzięta była przez pannę jedną z domu szlacheckiego nabożną i na miejsce tamteczne przeniesiona i zostawiona, gdzie z Poznania i inszych miast okolicznych wiele procesyjej z nabożeństwem bywa z pociechą ludzi pobożnych.
W Kościanie, w mil sześci od Poznania, w klasztorze Ojców Dominikanów w kruczganku jest krucyfiks straszliwy bardzo i żałosny na wejźrzeniu, i do skruchy serdecznej grzesznika pobudzający z pewnym skutkiem przyszłej poprawy, z dawności tam postawiony. Był pierwej w refektarzu nad stołem, według zwyczaju zakonnego. A iż w tej izbie zwykli byli panowie ziemianie swe sądy odprawować, ten krucyfiks rzekł tak do nich: )Iuste iudicate filii hominum). Tym oni przestraszeni tenże krucyfiks z refektarza wynieśli a z wielką uczciwością na ołtarzu postawili, gdzie Pan Bóg z miłosierdzia swego wiele czyni dobrodziejstw ludziom utrapionym; i umarli bywają wskrzeszeni. O tym i druga tradycyja jest taka nabożna, iż do jednej mieszczki nabożnej mówił z pociechą jej wielką, gdzie blisko tego miejsca pochowana jest.
W Sączu Nowym, w dziesięciu mil od Krakowa, w Podgórzu, gdy kościół farny wszytek z gruntu zgorzał, został obraz Chrystusa Pana na kształt Weroniki: sama tylko twarz wyrażona, namniej nienaruszony, cały i zupełny, jakoby nigdy w ogniu nie był, z jedną sztuką tablice z ambony z takim napisem: )Peccata vestra); jakoby dając znać: ten pożar miasta i kościoła tego sprawiły grzechy wasze. Ten obraz teraz po dziś dzień wielkimi słynie cudami. )Ex protocolo huius civitatis).
W Łucku przed niewiela lat niewiasta sprośnej sekty aryjańskiej, czartowskiej złości pełna, tak niezbożna była, że do obrazu Chrystusa Pana ukrzyżowanego z łuku strzelała, lecz zaraz moc ukrzyżowanego Stwórce swego uczuła, gdy jej wprzód ręka uschła, a potym mizernie sama skończyła.
Roku Pańskiego 1633 dnia 5 lipca we wsi rzeczonej Lścinie, niedaleko Jędrzejowa, w domu pana Piotra Brandysza, człowieka pobożnego, taki się cud stał w ten prawie czas, gdy do stołu noszono. Był krucyfiks na listwie nad stołem, snycerską robotą zrobiony; pod tym wsparszy się na stole pani Grotowska, matka małżonki pana Brandysza, przypatrując się robocie małej dziewczyny, która się uczyła szyć, której przezacnej matronie skropiły krople krwawe koszulkę na ręku, także i szatę dziewczynie, czemu się ona zdumiała, nie wiedząc, skąd by ta krew była. Wstawszy jednak oglądała krucyfiks na listwie będący, który zoczyła krwią zbroczony i którego się obiema rękoma dotykała, i inszym osobom tam będącym (łzami się zalewając) pokazowała, a żeby o tym nikt nie wiedział, zakazowała. Lecz Bóg takiego cudu zataić nie chciał, bo tegoż dnia już w sam wieczór potem na kształt grochowego ziarna pocił się, które były widziane od pomienionej pani i wielu inszych. Nazajutrz tedy, dnia 6 lipca, przez syna pana Brandyszowego, kleryka, do kaplice na podwórzu zbudowanej wyniesiony. Wkrótce zaś samże pan Brandysz udał się do duchownych w tym rady szukając i prosząc o komisyją, co otrzymał. Dnia tedy trzeciego sierpnia zjechali na komisyją przewielebni w Chrystusie ojcowie: ksiądz Szołdrski, kanclerz królewicza J.M. kardynała, ksiądz Mikołaj Szydłowius, proboszcz chmielicki, ksiądz Paweł Żyszka, scholastyk szkalmirski. Ci sesyją uczyniwszy, przyzwali duchownych i świeckich osób, przysięgą ich obowiązawszy, aby prawdę szczerą zeznali. Czynili tedy wezwani relacyją, co widzieli i słyszeli, taką, iż po szesnaściekroć razy ten krucyfiks krwią się pocił i oblewał, przy którym i światłości widywane były, i cuda Pan Bóg czynił. Abowiem syn tegoż pana Brandysza na rękę chorym będąc, tak, że jej ku górze podnieść namniej nie mógł, tę gdy W. Ks. Bartłomiej, wikary jędrzejowski, krwią z krucyfiksa płynącą pomazał, zaraz zdrową uczuł. I inszych cudów wiele Pan Bóg z łaski swojej ludziom jego miłosierdzia żebrzącym czynił. )Quod patet ex commissione R.R. ac illustrium commissariorum). Tenkrucyfiks w krótkim czasie wzięty jest do kościoła farnego jędrzejowskiego, gdzie także cudami i teraz słynie.
Najdzie nabożny czytelnik w Koronie Polskiej, jako w obfitej winnicy wiele gron i macic bujnych, tak w niej wiele miejsc krucyfiksami i obrazami Chrystusa Pana ozdobionych i uprzywilejowanych na pociechę ludzi pobożnych a na pohańbienie niezbożnych heretyków, bluźnierców imienia Chrystusa Pana i Matki Jego Przenaświętszej. Abowiem jeżeli rzuci okiem w prowincyje niezbożną herezyją zarażone, znajdzie w Gdańsku w kościele farnym, który heretycy trzymają, cudowny bardzo i straszliwy krucyfiks, który ich bałwochwalskich bluźnierstw nie mogąc znosić, przed kilka lat z krzyża się cudownie oderwawszy, twarz swoję odwrócił do ściany na tymże krzyżu, z postrachem wszytkiego miasta. Ten cud stał się jawnie, gdy ich predykant lżył wiarę świętą katolicką, prawdziwą, a szerzył swoję bałamucką, co się działo podczas wojny pruskiej roku 1627.
Tymże właśnie sposobem, jako niegdy za Osmana cesarza tureckiego, który potęgą wszytką i obecnością swoją na Polskę się był porwał, chcąc onę jako lew nienasycony państw i królestw poźrzeć, w Konstantynopolu, mieście jego stołecznym, w kościele świętej Zofijej krucyfiks wielki bardzo i straszliwy na wejrzeniu pogaństwa onemu wstecz się obrócił z postrachem wielkim bisurmańców, czym snadź Pan Bóg dał znać, iż w sobie ufających nie miał opuścić, a hardość dumnego cesarza potłumić, co się wkrótce ziściło, gdyż ze wstydem i hańbą ustąpił, a potym mizernie od swoich był zadławiony.
Historyja o części Drzewa Krzyża Świętego na Łysej Górze
Jest w Sendomirskiej ziemi góra, którą z dawna zwano Łysą, a teraz Góra Świętego Krzyża, a to dlatego, że tam na tym miejscu w kościele jest Drzewo prawdziwe Krzyża Świętego, przy którym Pan Bóg cuda wielkie i dobrodziejstwa ludziom miłosierdzia jego wzywającym czynić raczy. Ten kościół zbudowany jest roku 1003 z tej przyczyny. Gdy król Bolesław miał u siebie gościem świętego Emeryka, królewicza węgierskiego, syna świętego Stefana, Bolesław Habry, na łowach z nim będący i zagnawszy się za jeleniem na wierzch tej góry a konie zmordowawszy, rozpowiada Emerykowi o tej górze historyją taką, że ta góra Polakom, jeszcze poganom, od natarczywego nieprzyjaciela obrana bywała, jako znać z fortece trzech wałów kamiennych, dlaczego też na tej górze bożkom swym abo bałwanom imieniem Łada, Boda i Celi ofiary czynili. Co widząc, żarliwa w wierze świętej katolickiej błogosławiona Dobrawka na miejscu tym trzech bożczysk kaplicę pod imieniem Trójce Świętej zbudowała. Prosił tedy Emeryk króla Bolesława, aby na tym miejscu klasztor kazał zbudować i pustelnikami czarnymi świętego Benedykta osadzić, co Bolesław chętnie uczynił, a Emeryk najkochańszą relikwiją, którą miał od ojca swego, a ociec jego od konstantynopolskiego abo carogrodzkiego cesarza, to jest krzyżyk złoty, w którym było pięć sztuczek Drzewa Krzyża Świętego, z szyje swojej zdjąwszy, temu tam miejscu wiecznie darował.
Wielki tam bywa konkurs ludzi miłosierdzia i łaski Pańskiej żebrzących. Otrzymują odpust zupełny ci, którzy się powiadają i komunikują, od najwyższych pasterzów Kościoła chrześcijańskiego pozwolony. Po niemałym czasie był ten klasztor złupiony od Litwy, natenczas jeszcze pogaństwa; wzięli byli i ten krzyżyk z relikwiją świętą Drzewa Krzyża Świętego, a ten na jeden wóz z inszymi kościelnymi aparatami był włożony. Dziwna i cudowna rzecz stała się: ten wóz, na którym była relikwija święta, gdy za granice polskie już do Litwy miał przyjeżdżać, bydło ten wóz ciągnące żadną miarą nie mogło postąpić i woza ruszyć, a ktokolwiek z pogaństwa chciał się wozu dotknąć, zaraz nagle zdechł. Co widząc pogaństwo uradzili, aby to Drzewo Krzyża Świętego (o którym się dowiedzieli od jednego imańca chrześcijanina) na miejsce Góry Łysej, skąd go byli wzięli, odesłali przez tegoż chrześcijanina, co uczyniwszy, bydło z wozem ruszeło się z miejsca, a drzewo święte powtóre na miejscu swym uczciwie zostało, gdzie i dotychczas jest. Bywał ten klasztor często plądrowany od pogaństwa, że też przez lat czterysta aż z Raszynu tychże zakonników do niego posełano, lubo to wymierali, lubo też bywali pozabijani od mianowanego pogaństwa, których ciała w tymże klasztorze odpoczywają męczeńską koroną uczczeni. Rufinus eiusdem Conventus Professus, in sua Historia de S. Cruce. Chronica Ord. S. Benedicti a Annum 1000. Cromerus lib. 3., Bielski lib. 1. Treternuis Abbas de viris Illustribus lib. 2 cap. 95.
Historyja o Drzewie Krzyża Ś. w Lublinie.
W mieście Lublinie J.K.M., przy sadach trybunalskich, w klasztorze kaznodziejskim jest Drzewa Krzyża Świętego prawdziwego, na którym Chrystus Pan umarł, cztery sztuki w jednym krzyżu szczerozłotym. Prawdziwie wierzyć potrzeba, że tych czasów ani w Rzymie, w Stolicy Apostolskiej, ani w samym Jeruzalem, ani we wszytkim chrześcijaństwie takiej wielkości niemasz. A to się do Polski, miłej ojczyzny naszej, do zakonu wielmi zacnego kaznodziejskiego tym sposobem dostało. Helena, matka Konstantyna Wielkiego cesarza, z rządzenia Boskiego przy Jeruzalem krzyż zbawienny znalazszy, na którym Chrystus Pan a Zbawiciel nasz umarł (roku tedy 326), połowice większą tego w Jeruzalem zostawiwszy, połowice mniejszą synowi swemu posłała, który onę część na troje rozdzielił i jednę cząstkę w obraz swój (który był w rynku konstantynopolskim na wysokiej piramidzie) wprawił. Drugą część kościołowi konstantynopolskiemu dał, trzecią w Rzymie zostawił, a najzacniejszą do skarbu swego schował.
Ta potym, acz nie w cale, do Kijowa takim sposobem roku 990 przywieziona jest. Włodzimierz Biały, ruski monarcha, posłał do Konstantyna i Bazylego cesarzów braci rodzonych, aby mu siostrę swoję Annę w małżeństwo dali. Na co książęta abo synowie cesarscy pozwoleli, jednak taką kondycyją, aby się okrzcił. A tak Włodzimierz w Korszuniu się okrzciwszy, Annę cesarzównę w małżeński stan wziął. Ta, już odjeżdżając od braci, ten skarb sobie od nich uprosiła i z sobą do Kijowa przywiozła. O czym świadectwo dają Blondinus Cerd, tom. 3., Sabelicus lib. 2., Cromer lib.3., Miechovita i inszych wiele. A gdy Ruś do jedności Kościoła Rzymskiego przychodziła za króla Jagiełła roku 1487, wtenczas był biskupem kijowskim W. Ks. Jędrzej z Krakowa, mąż pobożny i uczony, Zakonu Kaznodziejskiego, w którym się kochał Gregorius Ivo książę kijowskie, i na wielką prośbę jego ono Drzewo Krzyża Świętego z skarbu darował mu, które biskup za skarb wielki wziąwszy, a do Krakowa się wybierając ono z sobą wziął, a dla rozbojów podróżnych w piękne tuwalnie uwinąwszy, w suchą maźnicę włożył i pod wozem uwiązał. Po drodze jadąc na Lublin wstąpił do Ojców Dominikanów, od których jako od braci ludzko przyjęty. Gdy odjeżdżał z klasztoru, konie żadną miarą ruszyć się nie mogły z miejsca, na co biskup patrząc, każe maźnicę z Drzewem Krzyża Świętego odwiązać, aż zaraz chyżo konie postąpią; znowu każe przywiązać, aż znowu konie jako wryte staną, czego kilka razy kazał próbować. A widząc wolą Bożą, aby to Drzewo Święte przy Ojcach Dominikanach w Lublinie zostało, zawoławszy starszego i ze wszytką bracią, onym go wieczną pamiątką ofiarował r. 1420.
O tym Drzewie Świętym i o jego cudach pleban farski i z swym duchowieństwem dowiedziawszy się, przyszedł do biskupa prosząc, aby go też do fary cząstkę małą udzielił. Co chcąc uczynić biskup a dłutem go ułupić, żelazo się zemknęło z Drzewa Świętego a biskupowi aż na drugą stronę rękę zraniło, tak, że żelaza z ręki żadną miarą nie możono dostać i onę uleczyć. Uznawszy skaranie biskup, poklęknąwszy z płaczem odpuszczenia od Pana Boga prosił, a kończąc modlitwę ono żelazo z ręki zranionej wypadło i rana zagojona została, bliznę zostawiwszy. Tedy biskup obaczywszy cud, całe Ojcom Dominikanom Drzewo Święte oddał i sam przy nim mieszkając, tamże żywota swego dokończył i w tymże kościele ś. Stanisława przy ołtarzu wielkim pochowany jest, jako epitafijum świadczy.
Także i książę Iwo Grzegorz z małżonką swoją Maryną i z synem Ignacym, którzy aż do śmierci w zamku lubelskim nabożnie w pokorze wielkiej mieszkając pomarli i tamże pogrzebani za czasu Kazimierza Wtórego króla polskiego.
Temu Drzewu Krzyża Świętego tych czasów J.M.P. Janusz Tyszkiewicz, wojewoda kijowski, tekę szczerozłotą i bardzo bogatą w r. 1645 sprawił i kaplicę sumptem wielkim zmurował. Przy tym Krzyżu Świętym cuda niezliczone Pan Bóg czyni. Ex origine Conventus Lublinensis ad Annum 1400 excerpta.
Kalwaryja Zebrzydowska
Roku Pańskiego 1600 dnia 4 października, w sam dzień świętego Franciszka, kalwaryja abo kaplica pierwsza Świętego Krzyża jest fundowana pięć małych mil od Krakowa w polach Zebrzydowskich, od wiecznej pamięci Mikołaja Zebrzydowskiego, wojewody krakowskiego. Poświęcona roku 1601, także w dzień świętego Franciszka, przez Klaudyjusza Rangona, biskupa regineńskiego, legata papieskiego, przy bytności ks. Bernata Maciejowskiego, kardynała i biskupa krakowskiego. Na tych polach zebrzydowskich jest wymiar prawdziwy miasta jerozolimskiego i w nim pałace biskupów i sędziów Chrystusa Pana, które teraz kaplice reprezentują. Wielkie nabożeństwo ludzi, despekty, urągania, śmierć, mękę rozmyślających bywa, gdzie przez kaznodzieje nabożne (naśladując dróg Pańskich) pobudzeni żalem za grzechy, skruchą serdeczną, skąd odpuszczenia grzechów dostępują. To święte miejsce uprzywilejowane jest i nadane wielkiemi odpustami od zwierzchności Kościoła Rzymskiego.
Kalwaryja w Żmudzi
Nigdy niewypowiedzianej łaski i miłosierdzia Pan Bóg wszechmogący, Dobroć przedwieczna, nie chcąc śmierci grzesznego, ale zawsze życzliwy zbawienia i powstania z grzechów, różne nam środki do zbawienia podaje. Podał niedawnych czasów przezacnemu kapłanowi, J. M. Ks. Jerzemu Tyszkiewiczowi, biskupowi żmudzkiemu, aby w górach nazwanych Gordyjańskich drogi Chrystusa Pana wyrażające zbawienia wymierzył. Co istotnie uczynił, gdy się miejsce prawdziwie takie tam znalazło, na którym kaplice, ile ich potrzeba, buduje, z dozwoleniem Urbana Ósmego papieża, w roku 1640. Na tych miejscach osadził zakonników (dla kazań i spowiedzi słuchania i dla inszych duchownych prac) świętego Dominika. Nadane temu miejscu odpusty wielkie od Urbana Ósmego papieża w roku wyżej pomienionym.
Historyja o przenaświętszym Sakramencie w Poznaniu od Żydów sromotnie zdespektowanym
Roku 1399 w Poznaniu niewiasta niezbożna z córką swoją w dzień wniebowzięcia Naświętszej Panny w kościele Dominika świętego zakradła się w południe, gdzie podczas obiadu, gdy nikogo nie było, przyszła do cyboryjum. Od tego po trzykroć odpadała i omdlewała, którą córka trzeźwieła. Ta nic na to nie pomnąc, co się jej działo, już prawie judaszowskim sercem z uporem przystąpiwszy, z cyboryjum trzy Hostyje święte wzięła i Żydom bezbożnie przedała. Którzy wziąwszy święte Hostyje w piwnicy swej na stole nożami, puinałami kłuli, z których wielka obfitość krwie świętej wyszła, wszytek stół i miejsca około stołu oblewając. Widząc to Żydzi, przywiedli Żydówkę staroślepą; tej gdy oczy oną krwią namazali, przejrzała i w Chrystusa potajemnie uwierzyła. Żydzi zaś złości swej przeklętej dosyć uczyniwszy, chcieli Naświętszy Sakrament zagładzić. Abowiem gdy je topili, paleli, w mur zamurowali, bydłu do zjedzenia dawali, w ziemi zakopywali, zawsze nawierzch wychodziły. Z tym nie wiedząc, co mieli czynić, Żydzi one ze śmieciami za miasto kazali wynieść i w błoto wrzucić, gdzie wrzucone będąc, czasu jednego pasterze pasąc bydło one święte Hostyje znaleźli. Bydło bowiem na onym miejscu Stwórcy swemu, w światłości się na kształt motylików ukazującemu, pokłon oddawało. Co widząc pasterz imieniem Paweł z synem swoim miejskiemu urzędowi dali znać, czemu jednak urząd nie wierzył, aże sam obaczył. Czego urząd doznawszy, biskupowi i królowi Władysławowi dali wiadomość o wszytkim. Władysław tedy z małżonką swoją łaski Bożej w chorobie doznawszy, kosztem królewskim gdzie znaleziono naświętsze Hostyje kościół pod tytułem Bożego Ciała zmurować dał. Gdzie Pan Bóg pociesza tych ludzi wszytkich, którzy się do niego uciekają w prośbach swych na tym miejscu. Ex historia eiusdem Ecclesiae ord. Carmelitarum.
Roku Pańskiego 1346 przytrafiło się, że łotrzykowie, ludzie złośliwi, łakomstwem uwiedzieni, podczas oktawy Bożego Ciała z kościoła Wszystkich Świętych w Krakowie monstrancyją z Najświętrzym Sakramentem ukradli, a z nią poszedszy w chrosty i miejsca puste, gdzie by ich ludzie nie postrzegli, na to miejsce, gdzie teraz jest kościół Bożego Ciała w Kazimierzu, a przedtym była wioska Bawoł nazwana, dobyli monstrancyję aby ją łamali a srebrem się dzieleli. Oszukani, obaczywszy, że nie srebrna, ale mosiądzowa pozłocista, w bagniste miejsce i chrostów pełne niezbożnie wespół z Naświętszym Sakramentem wrzucili i odeszli. Nie chciał Pan Bóg długo taić takiej zelżywości, ale to wnet cudem objaśnić raczył, bo z Zamku Krakowskiego i z inszych miejsc światło z nieba na to miejsce, gdzie była monstrancyja z Naświętszym Sakramentem, we dnie i w nocy zstępujące widywano, czemu się dziwując a przyczyny nie wiedząc. Doszła ta wieść biskupa krakowskiego i innych duchownych, a zatym i króla samego. Biskup samże tej światłości oczyma doświadczywszy a post przez trzy dni naznaczony odprawiwszy, z procesyjami wszytkiego duchowieństwa i ludu pospolitego, z chorągwiami i litanijami przyszli na to miejsce, gdzie światłość z nieba zstępującą widzieli. A tam z podziwieniem wielkim monstrancyję z Naświętszym Sakramentem znaleźli, którą biskup z wielką uczciwością podniózszy, do kościoła Wszytkich Świętych, skąd była ukradziona, prowadził. Zaraz w tym pobożny król Kazimierz uczynił ślub, że miał na tym miejscu, gdzie znaleziono Naświętszy Sakrament, kościół pod tytułem Bożego Ciała wystawić. I zaraz drugiego roku począł i zmurował kościół, nadawszy bogatych aparatów, kielichów, krzyżów i fundacyją opatrzył.
Jest miasteczko cztery mile od Poznania nazwane Buk, w tym Żydzi obraz Chrystusa Pana ukrzyżowanego jakoż zdradziecko ukradli, nad którym wielkie urągania czynili, kłuli, bili, a potym w studnię wrzucili, która teraz jest tamtecznego kościoła Krzyża Świętego, gdzie ten obraz znaleziony i uczciwie schowany. Z tej studnie ludzie na różne choroby wody używają, z niej pomocy za łaską Pańską doznawają. Ex scriptis huius Ecclesiae.
Roku 1556 w Sochaczowie Żyd Beski rzeczony, kupiwszy za trzy talery we wtorek Wielkonocny Naświętszy Sakrament od nieszczęsnej białogłowej imieniem Doroty Lazańskiej, sługi swojej, a do bóżnice go zaniózszy, z drugimi Żydami igłami kłuli i potym kordami siekli, aż z niego krew cudownie płynęła, którą, łyżką zbierając, szklanice napełnili. O czym Miczyński in Spec[ulum] Reg[ni] Pol[oniae], c. 2.
Roku 1562 w Skierbiszowie Żydowie krasnostawscy kupiwszy u klechy Naświętszy Sakrament, w garnku nowym w ognisko zakopali, wielki despekt tam wprzód uczyniwszy. Idem Miczyński.
Roku 1580 w mieście Oświęcimie świętokrajcy cyboryjum wyłupiwszy, Przenaświętszy Sakrament Żydowi przedali, z którym jakie urągania, bluźnierstwa Bogu będącemu prawdziwie w tym Sakramencie czynili, nie można wypowiedzieć. Za to przez podarunki śmierci uszli. P. Mojecki in sua Historia Iudaica.
Toż uczynili w Bochni, pięć mil od Krakowa, dlategoż stamtąd wygnani. Idem, qui supra.
Roku 1613 około niedziele kwietnej niezbożne i przeklęte uczynki żydowskie są odkryte. Żyd abowiem lubelski, syn Mojżesza starego, w kamienicy pana Lubomirskiego nasłodsze imię Jezus, które tam namalowane było na podniebieniu w tym sklepie, który on arendował, kijem otłukł i wymazał. Ten przeświadczony i pojmany, do zamku wsadzony i na gardło skazany, ale z miłosiernego prawa duchownego gardłem darowany, pokutę naznaczoną jawnie czynił, gdyż go po mieście od kościoła do kościoła wodzono w kapę płótna surowego ubrawszy, z świecą smrodliwą długo gorającą, a przed każdym kościołem jego zbrodnie obwoływano, imię Jezus na chorągwi przed nim noszono. Na ostatek do onego sklepu przyszedszy powrozami go smagano. Miczyński, t. 3.
Toż przeklęte Żydostwo trochę przedtym w Krakowie, w kamienicy p[aństwa] Jordanów na Kazimierzu sklep arendował Lewek Moskowic: w tej kamienicy był obraz malowany Chrystusa Pana ukrzyżowanego, który przerzeczony Żyd i z drugim tłukli, siekli, kłuli, na ostatek otłukszy i inszych świętych przy nim, one cegły i rum w błoto kazali wyrzucić. Idem qui supra.
Jest miasteczko mil siedem od Poznania nazwane Lwówek, tam na cmyntarzu Krzyża Świętego kościoła jest studnia stara, w której za przodków naszych naleziono krucyfiks pokłuty, porzezany i potłuczony od Żydów. Ex antiqua traditione civitatis huius.
O cudownych obrazach Przenaświętszej Panny Maryjej
Ukazawszy obrazy niektóre cudowne Chrystusa Pana w zacnej Koronie Polskiej, ile mogło przyjść do wiadomości mojej, gdyż o wszytkich wiedzieć niepodobna, przystępuję także do pokazania obrazów Panny Przenaświętszej i Królowej Królestwa Polskiego, jako świadczy oczywisty świadek Albrycht Stanisław Radziwiłł, książę na Ołyce i Nieświeżu, w swym dyskursie O Pannie Naświętszej.
Tak, był kapłan wielkiej pobożności imieniem Iulius Mancinellus Soc. Iesu, mąż nie mniejszej nauki jako i świątobliwości. Czasu jednego ten kapłan, miłością Ducha Świętego rozpalony ku Naświętszej Pannie (gdyż z Nią często rozmawiał), pragnął i chciał Ją jakim nowym tytułem uczcić, jako drugi wielki Wojciech. Widziała Panna Naświętsza jego pragnienie, na które tak mu odpowiedziała: "Zów mnieKrólową Polską". Co że tak jest, szczęśliwymi zaprawdę jesteśmy i dobry prognostyk mamy, za co dziękujmy Panu Bogu i Matce Jego, Pannie Przenaświętszej.
Przypomina tenże autor drugą historyją w ten sens: Znałem – mówi – kapłana jednego wielce pobożnego, Ordinis Minorum de observantia, którego Mszej świętej często słuchiwałem w Rzymie, patrem fratrem Bartholomeaum, prostaczka wielkiego, takiego, że namniej nie wiedział, co to jest Polska. Ten gdy Mszę świętą miał tego właśnie dnia, którego świętej pamięci król polski Zygmunt Trzeci z Rokoszany pod Guzowem bitwę miał, in memento, w rozmyślaniu przed podniesieniem Naświętszego Sakramentu krzyknął głosem po włosku tak: O Polonia, quant ne hai i patroni. Po polsku tak się ma rozumieć: "O Polsko, jak ty masz wiele obrońców". Spytany po Mszej świętej, dlaczego się tak głośno ozwał, odpowiedział posłuszeństwem związany, iż widział, a ono dekret Bóg wydał na jakąś Polskę, aby zginęła i dopuścił, aby poddani wygrali przeciw królowi, zatym i państwo miało upaść. A oto Naświętsza Panna powstawszy padła na oblicze swoje przed majestatem Bożym, a zaJej powodem i patronowie polscy upadali, prosząc o odmianę dekretu i o łaskawszą sentencyję. Uczynił Pan Bóg, o co prosili. Podtenczas i tego dnia król bitwę wygrał, jako się z relacyjej prawdziwej doznało. Non in multitudine exercitus victoria belli, sed de caelo fortitudo est. Doznała tego nasza miła ojczyzna roku 1621 podczas oktawy Różańca Świętego, gdy Osman krwie chrześcijańskiej chciwy wywarł się był ze wszytką potęgą na nię, ale Naświętsza Panna za modlitwą różańca świętego onego wniwecz zdeptawszy, starła. Zaprawdę godna czci wszelakiej patronka.
Miało niegdy tę Pannę Królestwo Węgierskie za patronkę i oną się pieczętowało, onej wyobrażenie na monecie wyrażało, oną się we wszytkim szczyciło, ale gdy brzydka herezyja kalwińska i luterska ziemię tę obfitą i rozkoszną opanowała i czci Pannie Naświętszej uwłaczała, odstąpiła ich i do naszej się ojczyzny przeniosła. Mamy dobry znak z nowego obrazu tejże Panny Przenaświętszej, roku 1646 w święta Narodzenia Pańskiego który z Węgier jest przyniesiony i w Krakowie w kościele Wszytkich Świętych postawiony, który cudami słynie. Dobra wróżka i z tego, że sobie Matka Miłosierdzia na wielu miejscach w ojczyźnie naszej rezydencyją obrała, a szczególnie na Jasnej Górze Częstochowskiej, który obraz Przenaświętszej Panny z Jeruzalem do Konstantynopola, a zaś do Rusi na Bełz przenaszał się. Czemu by się na tych tam miejscach nie został? Dlatego, iż Pan Bóg od tych tam miast i prowincyjej oblicze swe święte odwrócił, gdyż tam bałwochwalstwo, odszczepieństwo, przy tych zaś wszelaka wszeteczna rozpusta proporce swe rozpościera. Czemuż zaś dalej do Śląska, abo do Morawy nie dała się zaprowadzić? Bo i tam brzydka herezyja przeklętą wiarą swą, wszetecznością miejsca tamteczne (natenczas) zaraziła. Czemu i teraz świeżo, roku 1657 nie dostał się ten obraz Szwedom i miejsce tamteczne szwanku żadnego od niewiernych i heretyków nie odniosło, ale samo nienaruszone, jako Panna, zostało? Dlatego, że ta Panna Przenaświętsza (sama w swym obrazie) chce przy swoich Polakach, przy tych, którzy najbardziej onę wychwalają i czczą, zostawać.
Został tedy święty obraz w Polszcze na Jasnej Górze, na górze Syjon, Panu Boguu podobanej. Za co trzeba Jej czystym sercem służyć i Jej za obronę Polski dziękować, żeby snadź ta Panna, postać gniewu na się wziąwszy, nas (czego Boże zawaruj!) nie opuściła, ta, która jest wszytkiego dobrodziejstwa i miłosierdzia zdrojem, którą nie piórem i dowcipem ludzkim, ale i anielskim językiem wysławić trudno. Jednak mówię z Kazimierzem świętym:
Quamvis sciam,
quod Mariam
nemo digne preadicet,
Tamen vanus
et infanus
est, qui eam reticet.
Przetoż za przyczyną Jej nigdy nieodmienną, przed majestatem Bożym nieustającą, każdemu Ją sercem i usty sławić, czcić i Jej służyć. A zwłaszcza przy Jej cudownych obrazach, na miejscach szczególnych, od najwyższych pasterzów Kościoła katolickiego aprobowanych i odpustami nadanych (co się niżej z opisanych miejsc ukaże i też autentykami potwierdzi), przy oddaniu solennych wotów abo ślubów, rzecz jest godna i słuszna.
Źródło: Piotr Hiacynt Pruszcz, Morze Łaski Bożej, które Pan Bóg w Koronie Polskiej po różnych miejscach przy obrazach Chrystusa Pana i Matki jego przenaświętszej na serca ludzi pobożnych... wylewa, Kraków 1662. Transkrypcja niniejszego fragmentu Morza łaski Bożej pochodzi z pracy magisterskiej Moniki Machnik, powstałej na seminarium Romana Mazurkiewicza (UP w Krakowie).