W książce pt. O Naświętszej Bogarodzicy Pannie uważania i rozmyślania pewne... (Kraków 1636) Jan Nieliski SJ (1589–1549) zamieścił m.in. obszerne komentarze do poszczególnych wezwań Litanii loretańskiej. W wykładzie tytułu "Królowa panien" (s. 636-665) autor przytoczył cztery fragmenty poetyckie, których autorstwa nie udało mi się ustalić (osobiście "stawiałbym" na Stanisława Grochowskiego). Ponieważ wiersze te (fragmenty dłuższego poematu o czystości panieńskiej? Tłumaczenia?) z pewnością zasługują na uwagę, zamieszczam je tutaj z nadzieją, że ich ogłoszenie pomoże w identyfikacji owego "jednego" ("jednych"?), o którym (o których) wspomina Nieliski.
KRÓLOWA PANIEN
[...] I czy mała jest brzydkość i niebezpieczeństwo kalistej cielesności? Jeden, chcąc ją kiedyś wyrazić jakokolwiek, tak o niej napisał:
Nikczemniejsza nad błoto, nad czarta szpetniejsza
Przeklęta lubość ciała, nad lwa okrutniejsza,
Przypada jak dziki wiatr, jak para przemija,
Jako przyjaciel głaszcze, jak złodziej zabija.
Dziwna zaprawdę, w stroje takowe przybrana,
Jak może bez brzydkiego strachu być wspomniana?
[...] I tak będziesz do utraconej niewinności wzdychając na głupstwo swoje płakał, będziesz panieństwu świętemu czystości i tak wielkiej do dostąpienia wszytkiego snadności zajrzał, którą wierszem opisując jeden mówi:
Jako po złotym niebie, gdy buja wesoło,
Słoneczne wszytko zdobi roztoczone koło,
Tak, gdy się na szczęśliwej duszy czystość wznieci,
Inszym cnotom jak jaki miesiąc gwiazdom świeci.
I miłość Stworzyciela barziej tam smakuje,
Gdzie duszy to burzliwe ciało nie panuje,
I nadzieja tam większa, gdzie za podeptane
Lubości czekają cię płace obiecane,
I cichość z cierpliwością rychlej się tam najdzie,
Gdzie dusza z ciałem w zwady swarliwe nie zajdzie,
I mądrość tam i męstwo, i wszystek gmin przyjdzie
Cnót świętych, gdzie ich witać cne panieństwo wyjdzie.
Ozdobo górnych krajów, niebieski klejnocie,
By cię znano, w tak brzydkim nie leżałbyś błocie.
[...] Co by to zaś była za straż wszelaka, którą by i serca, i czystości świętej strzec potrzeba, jeden takim wierszem opisał:
Nienaruszonej chcesz kwiat czystości
Panieńskiej zanieść w niebieskie włości,
Niech dusza ciału na karku siędzie,
Każdy zmysł w straży niech pilny będzie.
Niechaj czystego odźwierny domu,
Oko, nie wierzy łatwie nikomu,
Za domownika snadź potrzebnego,
By zdrajca nie wszedł skarbu takiego.
Niech się i ucho murem zastawia,
Gdy je bezpieczna mowa nabawia
Szkodliwych dźwiękow, które wzbudzają
Ciało na duszę i śmierć zadają.
Niechaj potrzeba pokarm miarkuje,
A nie swawola kres przepisuje.
Niech niestateczny sternik twej łodzi
Bez styru język nigdziej nie chodzi.
Niech ręka, niechaj będzie lilija,
Wszytko ciało twe niechaj pomija,
I czyste świętej ręki dotknienie
Jeśli przywodzi kwiat o zwiędnienie.
A nade wszytko patrz, serdecznego
By nie dopadło pnia plugawego
Robaka żądło; niedotykany
I od namniejszej ginie kęs rany.
[...] A kto te wszytkie i tym podobne imiona pociech i rozkoszy panieńskich wyliczyć, kto istotę ich opisać, kto własności i okoliczności ich pojąć może? Atoli przedsię jeden je kiedyś abo pojąć sam, abo drugim chcąc udać, a nie śmiejąc sobie tego przyczytać, aby na opisanie ich udolny był, tak Pannę nad pannami, Naświętszą Boga rodzicę o nich mówiącą i one opisującą wprowadza:
Powiedz nam, prześliczny Zborze,
Co to na niebieskim dworze
Wesołym hołdując pieniem,
Wszytko wiesz z boskim promieniem.
Powiedz (bo, bym ja wiedziała,
W głos bym wszytkim powiedziała)
Szczęściu panieństwa świętego,
Możeli być co równego?
Które nad ludzkiej podłości
Podniósszy się wysokości,
Śmiertelne składając cienie,
Przedziwne bierze odzienie.
W duchów skazy nie znających
I nad słońce jaśniejących,
Szczęśliwe ubrane stroje
Niebieskie zdobi pokoje.
Oczom Monarchy wiecznego
Nad się nic przyjęmniejszego
We wszytkim nie czując niebie,
One powabia do siebie.
To go z pałaców złoconych
Ściągnąwszy, do pogardzonych
Glinianek ziemskich wprawiło
I z nim się wiecznie spoiło.
To przed nim na złotostronnej
Gra lutniej, to rozpędzonej
Gromadzie w szczęśliwym kroku
Wiecznego przyczynia skoku.
To, gdy niebu miłą czuje
Duszę, tak jej zasmakuje,
Że odbiegając rodziny
W insze się uda krainy,
Gdzie ojca, matki nie mają,
Gdzie do krewnych się nie znają,
Gdzie wymyślone pieszczoty
Nie przyczyniają roboty,
Chytry świat myśli nie łudzi,
Swawola dusze nie brudzi,
Czart pod nogami przeklęty
Jęczy, okowami spięty.
A tymczasem wywikłane
I niebu serce oddane
Weselem rajskim opływa,
Nieba na ziemi zażywa.
Za rodzice opuszczone
Trójce Świętej rozszerzone
Ręce z weselem witają
I za córkę poczytają.
Za oblubieńca ziemskiego
Ochłodę nieba pięknego,
Syna mojego dostała,
W nim uciechy wszytkie miała.
Za gmin towarzyszek mały
Niebieskich trzód orszak cały,
Którym uciechy bezpieczne,
Biorą w towarzystwo wieczne.
Za marne ciała dogody
Prawdziwe dusze ochłody
Mając, z wesela wielkiego
Świata nie pomnią marnego.
Takim zabawione tańcem,
Tak się z swoim pieszcząc słońcem,
Biegają, śpiewają, grają,
W wieczność szczęśliwie wpadają.
Błogosławiona zamiano,
Jakby cię szacować miano?
O duszo tak ukochana,
Znaj, czymeś udarowana.
I wy, co to przepędziwszy
Bieg żywota i przybywszy
Do kresu pożądanego,
Zażywajcie szczęścia swego.
Mieszkańcy górnego kraju
I wy takowego raju,
Pielgrzymom ziemskim żądajcie
A tę piosnkę powtarzajcie:
Jezu, panieńskiej czystości
Nieopisana słodkości,
Panno z Panny urodzony,
Pannom wiecznie poślubiony,
Dobra tak niepojętego
Dodaj hojniej z skarbu twego,
By mogło więcej poznawać,
Co jest w panieństwie zostawać.
Te takie i tak opisane pociechy a kogo nie ucieszą, którym pociechom nie zrównają, i owszem, które pociechy świata tego, by się dobrze w jedno serce skupiły, z takimi pociechami panieńskimi zrównane być mogą? [...]