Mikołaj Sęp Szarzyński
Sebastian Grabowiecki
Stanisław Grochowski
Kasper Twardowski
Hieronim Morsztyn
Szymon Zimorowic
Kasper Miaskowski
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Daniel Naborowski
Łukasz Opaliński
Krzysztof Opaliński
Jan Andrzej Morsztyn
Zbigniew Morsztyn
Wacław Potocki
Wespazjan Kochowski
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Józef Baka
Poeci "minorum gentium"
Samuel Twardowski
Jan Chryzostom Pasek
Jędrzej Kitowicz
Benedykt Chmielowski
Jan III Sobieski
Varia
Opracowania
Samuel ze Skrzypny Twardowski
TRENY
(wybór)
MARIANNIE TWARDOWSKIEJ, WDZIĘCZNEJ DZIECINIE, JEDYNACZCE SWOJEJ,
OJCIEC NAPISAŁ
TREN I
Tedy, moja kochanko, która w dalszym lecie,
Ozdób moich dziedziczką miałaś być na świecie,
Odeszłaś mię! Nieszczęsny ze mnie ociec, który
Ledwie com się ucieszył z wdzięcznej swojej córy,
Aż jej płaczę, a tylko zostało mi imię.
Tak o wonnej Eurocie , gdy myśląc się zdrzymię,
Złote jabłka mi się śnią, a ja bez pamięci
Chwytam, chwytam, cóż po tym, zostanę przy chęci!
Już tylko i o tobie śnić mi się coś będzie,
A gdzie stąpię, przede mną wdzięczny cień twój wszędzie.
TREN II
Ledwieś mi się, jutrzenko moja, pokazała,
Ledwie na świat promyszczki złote swe wydała,
A już gaśniesz, ani cię we mglistym obłoku
Dojźrzeć mogę, nieszczęsny, i dotrzeć się wzroku.
Cóż wdzięki twoje one z śmiechy niewinnymi?
Jedno były promieńmi przerażającymi Serce moje.
Teraześ mgłą obeszła ciemną,
Ani, ani wiecznie już rozświecisz przede mną.
Bodaj była nie weszła! Bo nie tak gdy wschodzi,
Jako słońce tym milsze, gdy już, już zachodzi
TREN III
A matka co nieszczęsna! O, ta jako w puszczy
Ranna łani, z której krew strumieniami pluszczy!
Kto się łzom jej przypatrzy, jeżeli nie krwawe,
Kto, jeżeli nie perły uryjańskie, prawe.
Czemu? Czemu? Okrutna kiedy Persefona
Gwałtem jej tę pociechę wydzierała z łona,
Nie zaraz się w Pireny źrzódło rozpłynęła,
Nie zaraz marpesowym kamieniem stanęła.
Ach, oczeńki, kiedy je na dół opuściła!
Ach, usteczka, kiedy ich korale mieniła!
A jak śliczny hijacynt, ranej pełny rosy,
Od okrutnej podcięta omdlewała kosy!
TREN IV
Cóż nam z matką zostawa? Jedno z różanymi
Mieć się prędko za tobą stopeczkami twymi!
Jako umrzem wesoło, ach, w jedynej tobie,
Kiedy cię tam będziem mieć przewodniczką sobie.
A ty więc przeciwko nam wdzięcznej onej chwile
Z ręczyńkami wynidziesz ściągnionymi mile.
Ta pociecha, te nasze ostatnie nadzieje:
Żalom jeśli serdecznym dosyć się tak dzieje.
Próżno! Próżno! Nie spuścim z myśli cię na wieki,
Ani kiedy osuszą nasze się powieki.
Wdzięczna dziewko! Krótkoś nas ucieszyła sobą,
A jakoż nagrodzimy długą to żałobą?