Cives Hymetti, gratus Atticae lepos... (Lib. III, 15)
Drobne ptaszęta, wy w pułku ruchawym
Mądre w rzemiośle twórczynie słodkawym,
Kmiotki Hymetu, niewinne dziewice,
Pieścidła Dyjanny,
Niezganione panny!
Cne kawalerki, ćwiczone spisniczki,
Złotego pułku chyże bojowniczki!
O, niepojęte w swej sztuce mistrzynie,
Pracowicielki, zacne gospodynie!
Skowronkowej pory
Wdzięczne wiosny cory!
Wy, kiedy burzyć na zielone włości
Z swych wylatacie zbrojne majętności,
Stamtąd dobyte kanarowe plony
W swój przynosicie zamek usklepiony,
W robocie obfitej,
W zbroi złotolitej,
Zbierajcie, żyjcie wiek w swojej słodkości,
Ja miasto wczasów świadom mych gorzkości
W tym polu, kędy zioła malowane,
Odpocznę i dni moje stroskane
Będę łzami zlewał,
Czegom w nich używał.
Ach, nie tu koniec! Jeszcze moje życie
Dozna podobno swoich trosk obficie.
Niejeden czarny kamyczek potoczę,
Z nim nieraz smutną twarz łzami umoczę.
Świadom złych niewoli,
Co sercu nie gwoli.
Wstanę, a umysł na wszelkie przygody
Uzbroję, aboś tymczasem świebody
Zażyję jakiej. Czasom trzeba służyć,
Smutno, wdzięczne li, wszego mierno użyć.
Nigdy nie ustanie
Świat w swojej odmianie.